O kobiecie, ktora ma wszystko i powinna byc szczęśliwa

Problemy z partnerami.

Re: O kobiecie, ktora ma wszystko i powinna byc szczęśliwa

Postprzez josi » 20 lip 2012, o 12:28

[quote="modraszka"]Nic o sobie nie wiemy, wiec możemy czarować się słowami i wzajemnie fascynować. Potem możemy tak jak było w moim przypadku poznać sie w realu. A poniewaz nikt inny nie wie tego o nas, co wie ta osoba myślimy, że staje sie ona częścią nas samych... Tak sobie własnie teraz główkuję:)[quote]

Moglo tak byc ze to bylo zludzenie, a moze to bylo cos szczerego, co nie zmienia faktu ze teraz moze laczy go z kims innym cos wazniejszego dla niego...
:cmok:
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: O kobiecie, ktora ma wszystko i powinna byc szczęśliwa

Postprzez ludolfina » 20 lip 2012, o 12:53

modraszko, gdybys zadbala o swoje potrzeby, nie bylo by problemu z wiklaniem sie w internetowa znajomosc. ona byla mozliwa poniewaz zaspokajala jakas istniejaca w tobie potrzebe. ta potrzeba nadal jest i nadal sie nie troszczysz o siebie. to co ci mowi zal za strata tej znajomosci to wg mnie "zatroszcz sie o siebie".
starasz sie byc taka dzielna i uzasadniac, ze nic takiego nie porzebujesz od tamtego faceta a twoje uczucia mowia co innego. nie dyskutuje sie jednak z uczuciami. one sa jakie sa, nalezy sie wsluchac o czym mowia, bo informuja o czyms waznym. a ty chcesz udowodnic, ze twoje odczucia sa niedorzeczne i pojawily sie w wyniku jakiegos zbiegu okolicznosci. ja nic nie widze niestosownego w tym, ze kobieta potrzebuje rozmow i uwagi, ciepla i przyjazni. piszesz "o kobiecie ktora ma wszystko" - no najwyrazniej nie wszystko. cos stracilas. i nadal o to nie dbasz. nie szukasz sposobu aby zadbac o te swoja potrzebe swiadomie i wg twoich decyzji.
cos mi sie zdaje ze hipnoza to nie jest wspolczesnie uznawana forma naukowej terapii. jednak w slowach psychologa ktore cytowalas widze sporo racji.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: O kobiecie, ktora ma wszystko i powinna byc szczęśliwa

Postprzez ewka » 23 lip 2012, o 10:03

modraszka napisał(a):Nasze kontakty przyjacielskie bardzo oslabły, a nawet nazwałabym, że wymarły.

Jesteś pewna, że tę relację z Twojej strony można spokojnie nazwać przyjacielską? Bo mi z czytania tak nie wychodzi.
I oczywiste wydaje mi się, że po porównywaniu (mąż i on) - mąż wypada gorzej. Lepiej byłoby, jakbyś przestała to robić. Lepiej DLA CIEBIE.

Czy wczytujesz się w Waszą korespondencję? Tę z tych "świetniejszych" czasów?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: O kobiecie, ktora ma wszystko i powinna byc szczęśliwa

Postprzez modraszka » 25 lip 2012, o 14:23

Moglo tak byc ze to bylo zludzenie, a moze to bylo cos szczerego, co nie zmienia faktu ze teraz moze laczy go z kims innym cos wazniejszego dla niego...


Dokładnie tak jak napisałaś :D , tego co było, bez wzgledu na to czym było już nie ma. A dzisiaj wszystko jest już inne... I tak pozostanie...
Avatar użytkownika
modraszka
 
Posty: 18
Dołączył(a): 28 lut 2012, o 16:04

Re: O kobiecie, ktora ma wszystko i powinna byc szczęśliwa

Postprzez josi » 25 lip 2012, o 14:32

I pozwol sobie na to ze to cie boli, nawet jesli to bylo zludzenie, czujesz jak czujesz...

tak z ciekawosci chcialam cie zapytac o te plytki od psychologa, pomagaja?
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: O kobiecie, ktora ma wszystko i powinna byc szczęśliwa

Postprzez modraszka » 25 lip 2012, o 15:09

to co ci mowi zal za strata tej znajomosci to wg mnie "zatroszcz sie o siebie".

Bezsprzecznie masz rację. Ale to i tak nie zmienia faktu, że skoro tak długo nad tym główkuje, to nie za bardzo potrafie odpowiedziec sobie na pytanie czego chcialam i za czym tak naprawdę tak bardzo tęsknię. Problemem jest tutaj fakt, ze szczerze pisząc nigdy w obecnosci tego człowieka nie przezywałam jakiś emocji związanych z pragnieniami i namietnościami. Jednak, kiedy wszedł w takie relacje z inną osobą poczułam się sama nie wiem jaka zazdrosna???, porzucona???.
Ponieważ widywalismy sie wszyscy juz kilka razy, musze przyznać, że ta dziewczyna chyba mnie polubiła. Ja też uwazam ja za osobe sympatyczną. Nie ma we mnie uczuc, ze chciałabym ją nie wiem co pobić, przegnać itp. :D . Na niego tez nie mam ochoty sie rzucać :D . A jednak kiedy włączam komputer szukam i łudze sie, ze znajdę jakąś nową wiadomość. Czekam na SMS-y...
Wiem, że nie jest istotnym to dlaczego tak sie w tym zaplątałam ale to jak mam sobie z tym poradzić, bo to ja mam z tym problem, a nie nikt inny. Prostym byłoby zerwac wszelkie kontakty i to jest mozliwe, bo tych cyberprzesrtrzenyych praktycznie nie ma. Ale są te w realu i te zaaranzowane i przypadkowe. Dodatkowo ostatnio mam sporo szczęścia do tej jego nowej miłości... No w sumie nie musze sie w te znajomośc zbytnio angazować, ale ... własnie, to ale!!! Naprawde staram sie szczerze ze sobą rozmawiać i nie wiem czego bardziej chcę. Czy zapomnieć o wszystkim, czy moze przerejestrować się na pogodzenie sie z faktem, ze nigdy nie bedzie jak było, ale moze być fajnie tak kilka razy spotkac sie i pracowac nad dobrą znajomoscią przyjacielską z obojgiem.
Chyba jestem uzalezniona od czyjeś atencji, tak jak osoby uzależnione od miłości, potrzeby akceptacji...
Przeraza mnie również możliwość obnażenia swoich zagmatwanych intencji, swojego rozżalenia przed innymi znanymi mi osobami...
No własnie jak poznac swoje prawdziwe potrzeby, jak zadbać o to by stały sie zaspokojone??? Psychoterapia??? Być może, ale po tej pierwszej próbie jestem zniesmaczona... Pokładałam wielka nadzieje i w rozmowie i w hipnozie, która dawała mi wiarę, że uda sie mnie jakoś przeprogramować :) . Dowiedziałam sie, że noszę w sobie lęki jakiegoś dziecka które mieszkało w moim domu w czasach wojny???? Że jestem znerwicowana i za bardzo sama się kontrolująca. Moze i to wszystko prawda, a może bzdura ( z tym duchem dziecka). Ale jak mam sie stać na potrzeby psychoterapeuty mniej spieta, mniej samokontrolująca??? Przeciez ja do niego poszłam własnie dlatego, ze mam z tym problem..
A pisze o tym tak jak napisałam wczesniej. Bo mi to przynosi ulgę i uwazam, ze teraz zanim odpisze na maila jakiemus obcemu facetowi zastanowie sie conajmniej 10 razy :D
Avatar użytkownika
modraszka
 
Posty: 18
Dołączył(a): 28 lut 2012, o 16:04

Re: O kobiecie, ktora ma wszystko i powinna byc szczęśliwa

Postprzez modraszka » 25 lip 2012, o 15:38

Czy wczytujesz się w Waszą korespondencję? Tę z tych "świetniejszych" czasów?
.
:D SMS-y i rozmowy naGG skasowalam wszystkie. Sporo listów także. Z tego co czytam widzę, ze to bywało różnie. Od słów zachwytów, zapewnień, że jestem jedyną pozytywna energią w jego zyciu, podziękowań za madre i rozsadne rady, za dowcip, umiejetność pozytywnego zaskakiwania, rozpieszczania słowem i pamięcia, od zapewnien, ze jest gotowy słuchac mnie i wspierac w kazdej chwili mojego życia, po uzalanie sie nad sobą. W tych listach jest wszystko. Ciepło słów, flirt, zazyłość, oddanie, pełne zainteresowanie i zaangazowanie.
Być moze, że robił to z nudów i ciekawości, jak to sie potoczy dalej. Potem jednak jako człowiek wrazliwy zauważył, ze z mojej strony, to bardzo powazna deklaracja bardzo intymnej znajomości ( Rozmawialiśmy ze soba o wszystkim o jego nieudanym malżeństwie, problemach jego dzieci, jego pracy, jego pragnieniach, potrzebach. O moich rosterkach, drobnych sprzeczkach z mężem - zawsze Go bronił :D , albo mówił, ze mu zazdrości :D , o mojej pracy o mojej rodzinie, o pasjach itp)
To czego nigdy nie napisał wprost, a czytałam pomiedzy wierszami, to deklaracja do bardziej zarzyłej znajomości. Ale w tych sprawach, to moje stanowisko zawsze było jasne i klarowne...
Ja nie wiem co to za uczucie jakim dażę tego człowiek we mnie siedzi???
Wiem, ze źle robie, kiedy próbuję swoje frustracje rozładowywać w jakiś bezpodstawnych żalach kierowanych do męża. Bardzo się w tej materii kontroluję :), ale czasami wystarczy jakis bzdet, a ja juz chcę dzwonić, pisac SMS-a...
Problem mój może min. wynikać z tego, ze kiedyś jako nastolatka zostałam zdradzona i to w sposób bardzo bolesny przez dziewczynę, którą uważałam za przyjaciółkę na smierć i życie. Od tej pory mam wielu znajomych, ale nie mam ani przyjaciółki, ani przyjaciela. Lubię ludzi, ale nigdy nie ufam im bezwzględnie...
Avatar użytkownika
modraszka
 
Posty: 18
Dołączył(a): 28 lut 2012, o 16:04

Re: O kobiecie, ktora ma wszystko i powinna byc szczęśliwa

Postprzez modraszka » 25 lip 2012, o 16:02

tak z ciekawosci chcialam cie zapytac o te plytki od psychologa, pomagaja?
.
Szczerze, to przestałam ich słuchać, bo nie czuję sie po ich słuchaniu ani bardziej dowartosciowana, ani bardziej wyspana :D . Ja po prostu po trzeciej wizycie u niego, kiedy to zarzadał niemal ode mnie stwierdzenia, ze już jest lepiej, a mój problem sie niemal ulotnił, przestałam wierzyc, ze jest w stanie mi pomóc. Jak powiedziałam, ze czuje sie tak jak przed pierwsza wizytą stwierdził, to co napisałm wyżej, ze jestem bardzo trudna pacjentką i za bardzo się kontroluję???? Tak więc płytki słuchałam jedynie przez 3 tygodnie w czasie pomiedzy pierwszą, a trzecia wizytą...
Avatar użytkownika
modraszka
 
Posty: 18
Dołączył(a): 28 lut 2012, o 16:04

Re: O kobiecie, ktora ma wszystko i powinna byc szczęśliwa

Postprzez josi » 25 lip 2012, o 16:05

modraszka napisał(a):Ja nie wiem co to za uczucie jakim dażę tego człowiek we mnie siedzi???


moze tak zwykla ludzka mala zazdrosc bez zadnych podtekstow? jestesmy ludzmi tylko... znaczy mialam na mysli to co czujesz teraz widzac ich razem...

dlaczego nie rozmawiasz (o tym wszystkim o czym rozmawialas z nim) z mézem?


moze trzeba wiecej czasu na te plyty? tak pytam bo moze sama bym takie cos u siebie zastosowala...
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: O kobiecie, ktora ma wszystko i powinna byc szczęśliwa

Postprzez ewka » 26 lip 2012, o 08:52

modraszka napisał(a):A pisze o tym tak jak napisałam wczesniej. Bo mi to przynosi ulgę...

To tak działa... jak się tak człowiek wypisze, to i myśli się układają.

modraszka napisał(a):... i uwazam, ze teraz zanim odpisze na maila jakiemus obcemu facetowi zastanowie sie conajmniej 10 razy :D

Modraszka, zastanawiam się nad Twoją gotowością do nawiązania kolejnej relacji z "obcym facetem". Dlaczego? Po co Ci to? Nie jesteś sama, nie musisz wyruszać na łowy... czego więc szukasz?

I jeszcze jedno - jak miałaby się układać Wasza relacja z tym "przyjacielem" (piszę w cudzysłowiu, bo mi to jakoś trudno przyjaźnią nazwać), gdyby się nie zrobiło, jak się zrobiło? Jak widzisz (widziałaś) dalej Waszą relację tak, by spełniała Twoje oczekiwania?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: O kobiecie, ktora ma wszystko i powinna byc szczęśliwa

Postprzez modraszka » 26 lip 2012, o 11:31

dlaczego nie rozmawiasz (o tym wszystkim o czym rozmawialas z nim) z mézem?

No wlasnie???? Mój mąż jest najbliższą mi osobą, a jednak nie potrafię??? Nie umiem uwierzyć w to, że mnie zrozumie... Boję się, że poczuje sie zraniony, a to w niczym by nam nie pomogło, a mogłoby popsuć, to co jest teraz..
moze trzeba wiecej czasu na te plyty? tak pytam bo moze sama bym takie cos u siebie zastosowala...

Masz rację. Co szkodzi spróbować jeszcze raz :) . Chyba dzisiaj lub jutro spróbuję ponownie :D
Avatar użytkownika
modraszka
 
Posty: 18
Dołączył(a): 28 lut 2012, o 16:04

Re: O kobiecie, ktora ma wszystko i powinna byc szczęśliwa

Postprzez modraszka » 26 lip 2012, o 11:53

Modraszka, zastanawiam się nad Twoją gotowością do nawiązania kolejnej relacji z "obcym facetem". Dlaczego? Po co Ci to? Nie jesteś sama, nie musisz wyruszać na łowy... czego więc szukasz?

Pisząc, że się zastanowię nad odpisaniem na jakiegoś e-maila, nie miałam na myśli żadnej gotowości. Jej we mnie nie ma. Nie było również wówczas, kidy poznałam tego człowieka. Poznaliśmy się na neutralnym forum pewnego tematycznego portalu. Pierwsze posty dotyczyły konkretnej tematyki i były metodyczne :D . To wszystko rozwinęło sie samoistnie... To On zagadał mnie pierwszy, a ja dałam sie w tę dyskusje wciągnąć. W najśmielszych przypuszczeniach nie myslałam, że z tego może rozwinąć sie taka relacja...
Teraz nie czekam na żadne e-maile, ale wiem, ze gdyby sie coś kiedyś zdarzyło będę ostrosniejsza i tyle :D

I jeszcze jedno - jak miałaby się układać Wasza relacja z tym "przyjacielem" (piszę w cudzysłowiu, bo mi to jakoś trudno przyjaźnią nazwać), gdyby się nie zrobiło, jak się zrobiło? Jak widzisz (widziałaś) dalej Waszą relację tak, by spełniała Twoje oczekiwania?

A to pytanie tez sobie zadaje i nie potrafie odnlależć na nie odpowiedzi. Może z wyjatkiem jednej. I tak kiedyś ta relacja musiałaby ulec jakieś zmianie. Albo w prawo albo w lewo. Czyli to co sie wydarzyło było nieuniknione :( . Ale to były takie miłe chwile... Tak bardzo mi zależało żeby to była prawdziwa przyjaźń. Ja w to wierzyłam, ze między nami jest tak silne pokrewieństwo dusz. Jak u rodzeństwa, jak u dwóch połówek tego samego duchowego jabłka. Że takie znajomości nie zdarzaja sie co dnia. Ze to jakies przeznaczenie... Nie chcę mysleć o sobie, że byłam głupia, bo stracę szacunek do samej siebie i wiarę w to, ze w zyciu moga zdarzyć się naprawdę wyjatkowe chwile. Że nie wszystko mysi kończyć się w łóżku... .
Avatar użytkownika
modraszka
 
Posty: 18
Dołączył(a): 28 lut 2012, o 16:04

Re: O kobiecie, ktora ma wszystko i powinna byc szczęśliwa

Postprzez josi » 26 lip 2012, o 12:15

Czy czulabys sie lepiej gdyby on nadal pisal do ciebie?
moze dla niego to jest za trudne pisanie do ciebie bez ryzyka flirtu i chce byc fair wobec tej nowej... nie wiem...

bo przeciez z jego dziewczyna laczy go teraz (prawdopodobnie) tez silna duchowa wiez, tez sa (prawdopodobnie)dwiema polowkami jablka, wiec czy mozliwe jest utrzymanie takiej wiezi jeszcze z inna kobieta?
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: O kobiecie, ktora ma wszystko i powinna byc szczęśliwa

Postprzez ewka » 26 lip 2012, o 13:40

modraszka napisał(a):Teraz nie czekam na żadne e-maile, ale wiem, ze gdyby sie coś kiedyś zdarzyło będę ostrosniejsza i tyle :D

No to fajnie!

A to pytanie tez sobie zadaje i nie potrafie odnlależć na nie odpowiedzi. Może z wyjatkiem jednej. I tak kiedyś ta relacja musiałaby ulec jakieś zmianie. Albo w prawo albo w lewo. Czyli to co sie wydarzyło było nieuniknione :(

Właśnie - nieuniknione.
Bo widzisz, ja Ciebie o to zapytałam, bo onego czasu samą siebie też pytałam... w takim pomieszaniu nie ma dobrego dobrego rozwiązania. Dobrego w sensie wilk syty i owca cała. I jedyne DOBRE, to właśnie takie, jakiego doświadczasz teraz. Ja to tak po czasie postrzegam i myślę, że gdy ten czas pomieszania Ci minie (bo minie), to też do tego dojdziesz. W każdym razie życzę Ci z całego serca.


Ale to były takie miłe chwile... Tak bardzo mi zależało żeby to była prawdziwa przyjaźń.

Ciągle mi jakoś tak przeszkadza nazywanie tego wszystkiego przyjaźnią. Tobie nie?

Ja w to wierzyłam, ze między nami jest tak silne pokrewieństwo dusz. Jak u rodzeństwa, jak u dwóch połówek tego samego duchowego jabłka. Że takie znajomości nie zdarzaja sie co dnia. Ze to jakies przeznaczenie...

Przeznaczenie... i co z nim dalej Modraszka? Z tym przeznaczeniem? Byłaś/jesteś gotowa zostawić męża i związać się z tym mężczyzną?

Nie chcę mysleć o sobie, że byłam głupia, bo stracę szacunek do samej siebie i wiarę w to, ze w zyciu moga zdarzyć się naprawdę wyjatkowe chwile. Że nie wszystko mysi kończyć się w łóżku...

A co było w tym wszystkim wyjątkowego? Jakie chwile? Że sms-em życzył Ci miłego dnia? Sorki Modraszka, nie chcę umniejszać tej Waszej relacji... ale albo Ty ją upiększasz, albo się normalnie zakochałaś.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: O kobiecie, ktora ma wszystko i powinna byc szczęśliwa

Postprzez modraszka » 26 lip 2012, o 14:04

Czy czulabys sie lepiej gdyby on nadal pisal do ciebie?

Bardzo mi tego brakuje, ale nie nie chę żeby do mnie dalej pisał, bo wówczas cierpiałabym pewnie jeszcze bardziej. Gdyby przez cały czas ze mna pisywał, rozmawiał, gdybym była dopuszczana do jego opowieści o budujacym sie szczęściu, to może nie czułabym się odrzucona??? Ale z drugiej strony, oczywistym jest fakt, że z nową dziewczyną zaczął budować relacje na wszystkich płaszcyznach. To Ona zaspokaja wszelkie potrzeby jego jestestwa. Ja jestem tylko i wyłacznie kimś kogo pewnie bardzo lubi, ale juz nie potrzebuje .
Mój ból wynika z tego, że to ja coś straciłam. Może to było iluzoryczne ale ja tym się karmiłam i od tego uzależniłam. To było jak zauroczenie bańką mydlaną. Może być najpiekniejsza i najbardziej niepowtarzalna ale i tak kiedyś pęknie i nie pozostawi po sobie nic, co najwyżej wspomnienie....
W sumie, to im wiecej o tym myslę, to dochodze do wniosku, że od samego poczatku wszystko było jasne. Tylko my udawaliśmy, ze jest inaczej. On, ze rozumie, ze tylko sie przyjaźnimy, a ja, że nie czuje nic więcej niz przyjaźń. Co czułam i czuje tego do końca nie jestem pewna, ale nie fair z mojej strony było pewnie to, ze przecież wiedziałam, czego chce i szuka. Myslałam, że bedę go miała na swoich warunkach na zawsze. Na zawsze to nawet trudno czasami mieć miłość dziecka, a co dopiero drugiej osoby. To chyba ja nie byłam tak do konca uczciwa.
On tylko szukał okazji i w jakiś sposób zapełniał sobie swoją pustkę. Natrafiła sie okazja na poprawienie swojego losu, to z tego skorzystał. To jest bardzo proste. Przecież jeszcze w Dniu Kobiet dzwonił do mnie i sprawdzał mnie jak zareaguje, ze kogoś ma... ( tak to wówczas odbralam i nadal tak o tym mysle). Nawet wówczas nie powiedzialam mu nic o swoich rozterkach. Nie wykonałam, żadnego ruchu nawet najdrobniejszego gestu, zeby tę sytuację odmienić. Teraz juz na pewno wie na czym mu zależy najbardziej. I napisze szczerze, ze nie wyobrażam sobie, zeby myslał inaczej. A że zapewniał mnie, że nigdy nie przestanie być moim przyjacielem, ze bez względu na to co sie w jego zyciu wydarzy zawsze bedzie tak blisko mnie jak byl??? No cóż widocznie sie przeliczył. To nie jest istotne, czy przestał pisywać ze wzglądu na to, ze boi się, że zrani swoja nowa towarzyszkę zycia, czy, że juz nie jestem mu potrzebna. Istotnym dla mnie jest to co mam teraz zrobic, żeby sobie z tym poradzić i nie cierpieć. Przestac o nim mysleć. Jak zacząć żyć własnym zyciem i stłumić tęsknotę za urokiem mydlanej bańki...???
Czy ja jestem tak skrajnie naiwna, czy tak romantyczna??? Przecież, to mnie męczy już pół roku, a wszystko zaczęło się cztery lata temu... Przez ten czas poznałam tylu róznych ludzi, przeżyłam tyle róznych rzeczy, a nic nie wywarło na mnie takiego wrazenia jak ta znajomość...

Pomyślałam tez sobie o tym co bym czuła gdyby mój mąż miał taka przyjaciółkę???? No cóz byłabym o nią SZALENIE ZAZDROSNA... :)
Avatar użytkownika
modraszka
 
Posty: 18
Dołączył(a): 28 lut 2012, o 16:04

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 341 gości