czy tak się zachowuje człowiek ,który kocha?

Problemy z partnerami.

czy tak się zachowuje człowiek ,który kocha?

Postprzez magosza » 12 lut 2008, o 17:15

---------- 16:13 12.02.2008 ----------

Odebrałam dziś kolejne wyniki badań ,i co widzę? pogorszenie choroby ,prawie przy punkcie wyjścia .. leczę sie juz 6 miesięcy i mała poprawa.. tonę leków różnych za mną na serce ,na inne ..żołądek mi wysiada.. ,ale leczę się .mam nadzieję ..i ten wynik dziś.. a mój facet nie histeryzuj ,nie drzyj się ,zupełnie jakby go to nie obchodziło...
w te 6 miesięcy zdążył sie nasłuchać o chorobie ,.jestem osobą która martwi się poprostu swoim zdrowiem ,nie mam koleżanki od serca czy coś w tym stylu to z kim mam się dzielić tym?.. nie umiem i nie chce milczeć w momencie gdy chce mi się płakać...
wyszłam z laboratorium dzwonie do niego ..a on nie drzyj się.. i prawie mi chciał telefon położyć..
zaczęłam tyć ,nie wchodzę już w swój rozmiar .. co mnie też wkurza.. mam całkowity zakaz wysiłku fizycznego .. bo każdy intensywny wysiłek grozi drastycznym pogorszeniem choroby.,ale ,że to tarczyca i jej nie widać to wszyscy wokół to bagatelizują ,nawet mój ojciec"są gorsze choroby"..
gorsze?... oczywiście ... ...to choroba przewlekła ,, uciążliwa.. wybiło mnie toz rytmu ..z osoby aktywnej ,siłownia ,basen ,tenis ....nie mam gdzie swoją energię spożytkować ..stresu wyładować..czuję się okropnie.. tabletki powodują tycie ,bo jem nie wiele.....



co tydzien badania krwi .. co tydzień strach co dalej .. a on ma problem ,ze mu sie drę do ucha ....

.....dramatyzuje ,tak?...wczujcie sie w moje położenie.. albo po co .. lepiej nie..


oczywiście znów sie pokłóciliśmy ... na koniec spytałam sie go .. po burzliwej wymianie zdań.. "to po co w takim razie ze mną jestes"? a on do mnie ,a kto ci powiedział,ze ja z tobą jestem..?!.. po prawie 6 latach bycia razem?...




wiecie co.. mam juz tak serdecznie dość życia ,że sobie tego nie wyobrażacie ..mam piekło rodzinne.. do tego on ,mieszkam sama ..moze połkne wszystkie tabletki na raz i będzie spokój..

nie chce żyć..serio dość! przerosło mnie to wszystko....


6 lat w błoto wyrzucone ....

---------- 16:15 ----------

zrobiłam dobry obiad ,za składnikami musiałam biegać po całym mieście ,wysprzątałam mieszkanie ,odkurzyłam.. a on do mnie...


..."przecież wcale sie nie napracowałaś"...dla mnie to dużo ,patrząc na to ,że miewam takie nastroje ,że z domu wyjsc nie umiem.... wogóle nie docenia mojego wysiłku... to nie miłość

za jakie grzechy mnie to spotyka?
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Postprzez Megie » 12 lut 2008, o 21:06

"to po co w takim razie ze mną jestes"? a on do mnie ,a kto ci powiedział,ze ja z tobą jestem..?!.. po prawie 6 latach bycia razem?...


Hej magosza
dwa dni temu napisalas watek w ktorym wyraznie widac ze On sie wyprowadzil..no ja zrozumialam ze sie rozstaliscie..

Mysle ze powinnas sie wyciszyc i uspokoic, bo czytajac Twoje posty mam wrazenie ze jestes bardzo roztrzesiona...
Wszystko Cie nakreca, na maksa..
Tarczyca to nie jest taka straszna choroba
rozumiem ze te tycie moze Cie wkurzac- tez kiedys cos takiego przeszlam..

Zadbaj kochana o siebie.. nie wiem wycisz sie jakos, uspokoj i pomysl co mozesz zrobic dla siebie- zeby byc szczesliwa w przyszlosci..
:pocieszacz:

bedzie lepiej tylko zadbaj o siebie i olej to wszystko, nie ma sensu sie tak stresowac...bo to nic nie da.
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Szafirowa » 12 lut 2008, o 22:22

Magosza, wiele prawdy jest w stwierdzeniu, że inni traktują nas tak, jak im na to pozwalamy ....
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez agik » 13 lut 2008, o 06:59

Wiesz, znowu proponuję, żebys spróbowała sie uspokoić.
Jasne, ze to nieprzyjemne, kiedy wydaje się, ze ktos bagatelizuje Twoje lęki, zmiana stylu życia, tez pewnie dokłada stresu.
Ale...
Co tak naprawde się stało, ze podważasz wszystko?
Wysmiał Cie? odwrocił sie od Ciebie?
Probował zrobić to samo, co ja 3 dni temu, i to samo, co Megie wczoraj- uspokoić CIę.
Ponoć, jak ktoś zaczyna tak mocno cos przezywać i jest w wielkich nerwach- pomaga chlasnięcie w twarz.
Może on też próbował zrobić to samo?

Pewnie, ze to przykra sytuacja, kiedy nie docenił, jak bardzo sie starałaś.
Ale czy na tyle przykra, zebyś podważała cały ten związek?
Nie wiem, jak bardzo uciążliwa jest choroba z ktorą się zmagasz, ale pisałaś, ze nie pracujesz,czy posprzątanie mieszkania, w dodatku swojego- to na prawdę taki wielki problem?

I jeszcze jedno- myślałaś o jodze? Wiem, że jest zalecana osobom nawet po zawale- moze i Tobie pomoże?

Pozdrawiam Cię serdecznie i uspokojenia zyczę.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez z » 13 lut 2008, o 08:56

Magosza, jesli po 6 miesiacach choroba sie nie poprawia, to byc moze powinnas poszukac innego lekarza, ktory by powiedzial swoje zdanie na ten temat. Nie mowie zaraz o zmianie lekarza, ale o konsultaji z innym.
Nie wiemy tu jak mocno masz zaawansowana chorobe tarczycy.

Ktos tu napisla, ze "tarczyca"to zadna straszna choroba". Moze w wiekszosci przypadkow. Nieprawidlowo funkcjonujaca tarczyca moze wlasnie doprowadzac do niestabilnosci emocjonalnej. Czy twoj chlopak o tym wie ? Czy wie, ze uszkadza Ci serce ? Moze prowadzic do komplikacji neurologicznych. Wtedy nawet wstanie z lozka moze byc niemozliwe.
Ile twoj chlopak wie o twojej chorobie ?
Moze powinnas mu dac cos do poczytania.

Mysle , z powinmnas sie skupic na znalezieniu lekarza , ktory poprowadzi twoja chorobe wlasciwie.

Sa mezczyzni , ktorzy uciekaja gdy ich potrzeba. Nic sie na to nie poradzi. tacy po prostu sa. Moze twoj do takich nalezy ?


Nie staraj sie kosztem zdrowia dla niego. On powinien Cie chciec, czy sie starasz czy nie. Czy posprzatasz mieszkanie czy nie.
Jesli tak nie jest, to staranie i tak nic tu nie pomoze.
Sprzataj mieszkanie w miare sil i dla siebie.

Pozdrawiam
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez KATKA » 13 lut 2008, o 10:53

No wąłsnie tarczyca to nic miłego...mnie akurat dotyczy nadczynność...i do teraz słysze w uszach słowa Pani doktor...zadnego wysiłku...stresu...uważac na za słabe serce....:( wsparcie jest cholernie ważne....ale najbardziej powinnaś liczyć na siebie.....bo Twoj stan psychiczny ma również wpływ na chorobe....A facet jak nie rozumie...no niestety....jak na mnie o czymś to swiadczy...albo to na niego za duzo albo mało świadomy jest.....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: eboqexediajoc i 273 gości

cron