Wszystko się skomplikowało :(

Problemy z partnerami.

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez buka_lu » 26 lip 2012, o 00:53

agik napisał(a):
Bianka napisał(a):Agik hmmm, ja nie widzę, żeby Buka umniejszyła w tym poście rolę ojca, żeby matka była ponad ojcem...nie da się zastąpić nikogo, ani matki ani ojca, są na równi, dzieci potrzebują obojga..

A ja widzę!


Bianka masz rodzinę, dziecko.. to dla Ciebie oczywiste..
gorzej mają Ci co idealizują i teoretyzują..
a póki nie doświadczą.. to nic nie wiedzą.
jestem żywym tego przykładem.
do macierzyństwa wzrastałam.. popełniając przy tym wiele błędów.
Agik.. nie da się zrównać bo rola ojca jest inna i rola matki jest inna..
JEST INNA. NIE GORSZA NIE LEPSZA INNA.
do czego ten świat prowadzi dzisiaj do kultury bezpłciowej?
Ostatnio edytowano 26 lip 2012, o 00:56 przez buka_lu, łącznie edytowano 1 raz
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Justa » 26 lip 2012, o 00:54

agik napisał(a):Tata nie da cyca, bo go nie ma, ale dziecko potrzebuje i taty i mamy. Moje siostrzenice wieszają się na swoim tacie, jak ma akurat wolną niedzielę- bo tesknią za tatą, którego w ogóle nie widzą ( tata pracuje). Widziałam dzieci, które wąchają ręce dziadka " bo pachną panem"... Dzieci mają filmy wręcz z nieobecnym mężczyzną... Nadają rangi rodzinne mrówkom, a w życiu tych mrówek nie ma mężczyzn- są w pracy...
Dokładnie mam podobne obserwacje wokół. Bardzo mi smutno się robi, kiedy na to patrzę... Dlatego tak bardzo z mężem dbamy o to, byśmy OBOJE spędzali każdego dnia czas z naszymi dziećmi.
Mąż mojej kumpeli, która jest na macierzyńskim z dwiema bliźniaczkami, pracuje od rana do nocy. Rano odwozi najstarszą córcię do przedszkola i jedzie do pracy. Kumpela zostaje w domu z dwoma niemowlakami. Po południu tata odbiera córę z przedszkola i przywozi do domu, po czym wraca do pracy. W domu jest późno, często dzieci już śpią.
I ta kumpela opowiadał mi ostatnio, jak jej starsza córka zapytała "czy tata w ogóle jeszcze z nami mieszka?" (dobrze, że nie zapytała, czy ich jeszcze kocha) - no to postanowiła, że nie ma bata, sama weźmie dodatkową robotę, żeby mąż tylko więcej czasu był z dziećmi...
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Bianka » 26 lip 2012, o 00:55

Rozumiem Ciebie Justa, bo ja mam też taką potrzebę wyjścia, realizacji, zatęsknienia :/ moja mała uwielbia tatę a tata się udziela, właściwie przez to, że go nie ma a ja jestem cały czas to jak on wraca to mama idzie w odstawkę, tak dzieci mają, wiem, że to nie znaczy, że tatusia bardziej kocha czy coś :) coś takiego nie istnieje...wydaje mi się jednak, że Buka miała na myśli, że straciła te jedyne momenty w życiu swojego dziecka, bo nie było jej przy nim...i one nie wrócą, nie powtórzą się, też miałam to uczucie jak próbowałam ostatnio pracować :roll: nie było mnie w domu pół dnia, ale jak mnie mała witała :) jak nigdy:) no w każdym razie chodzi mi o to, że co by nie robić, czy iść do pracy czy zostać z dzieckiem, zawsze się coś traci, dlatego ja nie umiem jeszcze tego określić, być może nie da się tego pogodzić, zazdroszczę tym pogodzonym bardzo :)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez buka_lu » 26 lip 2012, o 01:04

Justa napisał(a):Kurcze, tyle stron od mojej ostatniej wizyty, że nie dam rady odnieść się do wszystkiego, czego bym chciała, ale chociaż do części...
buka_lu napisał(a):inna jest rola matki i inna jest rola ojca.
ojciec nie da cyca..bo go nie ma.
Zgadzam się.
buka_lu napisał(a):ojciec nie kocha bezwarunkowo..
ojciec kocha za coś.
:shock: Za coś? Czyli że dziecko ma czymś 'zasłużyć' na miłość ojca???? To znaczy, że usprawiedliwiasz 'tatusiów;, którzy nie kochają swoich dzieci, bo te nie spełniają ich oczekiwań??? Kurcze, no!
buka_lu napisał(a):ja straciłam swoje 5 min najważniejsze dla mnie i dla mojej córki..
(...) zobaczyłam moje dziecko, które woli, żeby tata przewijał..zasnąć nie chce bez taty, które woli jak tata zrobi mleko..i które zanosi się płaczem jak tata wychodzi z domu.
Ja rozumiem to tak. Tu nie chodzi o to, że matka idąc do pracy wyrządza jakąś krzywdę dziecku. Twoja córka była zaopiekowana, dopieszczona (przez tatę), miała zaspokojone potrzeby emocjonalne i poczucie bezpieczeństwa - NIC nie straciła na Twoim pójściu do pracy. Za to TY poczułaś się zazdrosna, że ona woli tatę i jego obecność. Czyli - jeśli dobrze rozumiem - porządek jest wtedy, kiedy dzieci wolą wszystko robić z Tobą??? O to chodzi? O to poczucie kontroli/bycia niezastąpioną?
(Pytam z czystej ciekawości konfrontując to ze swoimi doświadczeniami mamy dwóch szkrabów)
buka_lu napisał(a):wiem dobrze jak musiałam długo nadrabiać, żeby odbudować tą więź.i wiem również, że tak na prawdę jest ona nie do odbudowania.
No ale dlaczego nie przyjmiesz, że córcia MOŻE/MA PRAWO mieć silniejszą więź z tatą niż z Tobą? Dać jej na to wewnątrz siebie pozwolenie?
buka_lu napisał(a):Jestem również matką 1.5 rocznego synka.
i tym bardziej teraz wiem.. co straciłam.
Bo jestem z nim od początku..
i był dla mnie od początku najważniejszy.
i nie miałam problemu zostać z nim w domu i nie mam problemu siedzieć z nim do tej pory.
Szanuję mamy, które zostają na wychowawczym. Podziwiam ich cierpliwość, kreatywność, organizację pracy itp. Bunt we mnie budzi jedynie traktowanie tego jako jedynej właściwej drogi macierzyństwa.
Ja też jestem mamą 1,5 rocznego synka. I też był dla mnie od początku najważniejszy (podobnie, jak starszy syn). Nigdy jednak nie ograniczałam jego kontaktów 'społecznych' do bycia TYLKO/GŁÓWNIE ze mną. Wiele rzeczy robi przy nim tata (jak i przy pierwszym), babcie, dziadkowie. Jak mały miał 7 miesięcy, wróciłam do pracy na kilka godzin dziennie - i szczerze mówiąc nie mogłam się już tego doczekać. Nie dlatego, że mi było tak źle w domu. Bo nie było. Tylko czułam, że CHCĘ się realizować też na innych płaszczyznach, że CHCĘ wyjść z domu do innych spraw, by nabrać dystansu, nowych pomysłów na zabawy i wspólne bycie razem. Małym w tym czasie opiekuje się babcia - i widzę jak korzystna jest zmiana 'opiekuna' na kilka godzin - ile nowych rzeczy w tym czasie poznaje, nowych spojrzeń, uczy się czegoś innego, niż ze mną itp (oczywiście negatywne aspekty także są - np. niemożność sprawowania kontroli nad tym, w jakich sytuacjach staje moje dziecko i jakie emocje one wzbudzają).


miłość matki tym różni się miłości ojca, że jest bezwarunkowa.
miłość matki wzrasta wraz z rosnącym brzuszkiem.. z chwilą poczucia go w sobie, nosimy jej pod sercem..wcześniej nawiązujemy z nim więź.
miłość ojca jest warunkowa.
ojcowie kochają za coś.
a to że beknął,
a to że się uśmiecha..
a to że jest takie bez bronne.
różne takie, rzeczy których tatuś doświadcza.

edit:
nie jestem zazdrosna o więzi między córcią a moim mężem.
jestem zazdrosna o ten czas, który straciłam.
mam poczucie winy..względem jej..
a to różnica.
baardzzo cieszę się, że moje dzieci mają świetne relacje z tatą.. i jestem z tego dumna.
Ja nie jestem kobietą, która potrafi pogodzić macierzyństwo z karierą.
macierzyństwo jest dla mnie ważniejsze.
i zła jestem na siebie, że uwierzyłam w to, że jest dla MNIE coś ważniejszego.
Ostatnio edytowano 26 lip 2012, o 01:11 przez buka_lu, łącznie edytowano 1 raz
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Justa » 26 lip 2012, o 01:10

buka, a ja się z tym nie zgadzam. Mam inne doświadczenia w tym względzie. Doświadczenia miłości ojców nawet kiedy dziecko się nie uśmiecha, czy nie robi uroczej minki. Ojców, którzy kochają swoje dzieci po prostu dlatego, że są ich dziećmi.
A to, że się nimi zachwycają/są z nich dumni - to zupełnie coś innego.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez buka_lu » 26 lip 2012, o 01:14

Justa napisał(a):buka, a ja się z tym nie zgadzam. Mam inne doświadczenia w tym względzie. Doświadczenia miłości ojców nawet kiedy dziecko się nie uśmiecha, czy nie robi uroczej minki. Ojców, którzy kochają swoje dzieci po prostu dlatego, że są ich dziećmi.
A to, że się nimi zachwycają/są z nich dumni - to zupełnie coś innego.


ja pierdziu, jasne, że kochają bo to ich dzieci..
rany nie potrafię tego wytłumaczyć. :bezradny:
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez buka_lu » 26 lip 2012, o 01:18

agik napisał(a):
buka_lu napisał(a):niesamowite jest to.. że istota tego,
co chciałam pokazać, została rozmydlona.
gadamy o krówkach..
i jak się ma macierzyństwo do tacierzyństwa.
w życzeniowy sposób.

A jeśli chodzi o Bis to ja się kompletnie jej nie boję (domyślam, że w pełen słodyczy sposób zrówna mnie z ziemią)
ale ja mam wsparcie rodziny..
ona ma tylko koty i swoje erotomańskie tańce. 8)


Sama ją rozmydliłaś!!!! pierdoląc o kwaitkach najpierw, potem o krówkach!
Ty mówisz o tym, ze " się rozmydliło" ? :shock: Rozmydliłaś- to masz! Nikt Ci chyba nie kazał pisac o krówkach i kwiatkach?
Komuś chcesz zarzucic życzeniowe myślenie?

A co do Bis- mam nadzieję, ze Cię OLEJE SIKIEM PROSTYM.
Nie zawsze warto dac się tak prowokowac. Szczególnie, jeśli się jest tak PROSTACKO ZACZEPIANYM, jak Ty zaczepiasz Biscuit!
Bis! PROSZĘ!!! Nie daj się takim bezsensownym zaczepkom!!! Niech to deklarowane męczeństwo samo się obnaży swoją smutną nagością w próżni!

jest późno,więc sprostuję: nie pierdoliłam tylko pisałam o krówkach :D
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Justa » 26 lip 2012, o 01:21

buka_lu napisał(a):jestem zazdrosna o ten czas, który straciłam.
mam poczucie winy..względem jej..
a to różnica.
Możesz rozwinąć motyw ZAZDROŚCI O CZAS? Jak to zazdrosna o czas?
A poczucie winy względem niej z jakiego powodu? (tzn. ja rozumiem, że poczucie winy ma się wtedy, kiedy się wyrządziło jakąś krzywdę, tak? a jaką Ty krzywdę wyrządziłaś swojej córce - skoro była zaopiekowana, dopatrzona, dopieszczona? dojaśnij proszę, bo chyba nie rozumiem)
buka_lu napisał(a):Ja nie jestem kobietą, która potrafi pogodzić macierzyństwo z karierą.
macierzyństwo jest dla mnie ważniejsze.
i zła jestem na siebie, że uwierzyłam w to, że jest dla MNIE coś ważniejszego.
No i trzeba było tak od razu, to już nie budzi mojego żadnego wewnętrznego sprzeciwu. Szanuję to.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez agik » 26 lip 2012, o 01:26

Nie tylko chodzi o to, że kochają...
Ale o to, że z równym ( nie gorszym) zaangażowaniem, miłością i pasją - potrafią dzieci otoczyc opieką, miłością.
O to chodzi, że na równi z kobietą potrafią STWORZYC RODZINĘ. Pełną miłości.

Do tej pory temu zaprzeczałaś, Buka :)
Pisałaś o NIEZASTĘPOWALNEJ roli poświecenia, oddania kobiety, umniejszając każdym swoim postem rolę mężczyzny- nie pasuje do nie-neo-bolszewickiego modelu rodziny? ;) Trudno :P Sprawdza się :)
Justa- to mówisz, ze już sprawdza się w Polsce? :)
Suuuper :)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez buka_lu » 26 lip 2012, o 01:29

agik napisał(a):Nie tylko chodzi o to, że kochają...
Ale o to, że z równym ( nie gorszym) zaangażowaniem, miłością i pasją - potrafią dzieci otoczyc opieką, miłością.
O to chodzi, że na równi z kobietą potrafią STWORZYC RODZINĘ. Pełną miłości.

Do tej pory temu zaprzeczałaś, Buka :)
Pisałaś o NIEZASTĘPOWALNEJ roli poświecenia, oddania kobiety, umniejszając każdym swoim postem rolę mężczyzny- nie pasuje do nie-neo-bolszewickiego modelu rodziny? ;) Trudno :P Sprawdza się :)
Justa- to mówisz, ze już sprawdza się w Polsce? :)
Suuuper :)

Agik proszę zacytuj.
żebym mogła się odnieść..
bo zachodzę w głowę..gdzie umniejszam rolę mężczyźnie?
w tym, że nie będzie matką?
nie będzie. tak samo jak ja nie będę ojcem.
tak jak konik nigdy nie będzie krówką..
czy to na tależu czy jako pieszczoch :D
przeczytałaś artykuł Środy i ten drugi komunistyczny.. o robotnicach.. i nic Cie w nim nie uderzyło? nic kompletnie? :shock: :shock:
Ostatnio edytowano 26 lip 2012, o 01:32 przez buka_lu, łącznie edytowano 2 razy
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Bianka » 26 lip 2012, o 01:30

Justa o czas stracony, bo nic nie powtórzy się już...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez agik » 26 lip 2012, o 01:36

buka_lu napisał(a):jest późno,więc sprostuję: nie pierdoliłam tylko pisałam o krówkach :D

No :) czyli - po mojemu- "pierdoliłaś" :) ( jestem dośc prosta, no już trudno :oops: ) A jeszcze wcześniej - o kwiatkach :)
Przypominam, ze to Ty się domagasz " nierozmydlenia"- sama rozmydlając :roll:
I nie " rozmydliło się"- tylko - Ty rozmydliłaś - różnica jest- jakby nie patrzec :)
buka_lu napisał(a):Ja nie jestem kobietą, która potrafi pogodzić macierzyństwo z karierą.

Ale to nie jest moja wina? Ani Biscuit? ;>
Ty nie umiesz! ale są osoby, które potrafią- i nie są w niczym gorsze, ani nie mają gorszego "odbioru" wartości- a to właśnie napisałaś wcześniej. Jak próbuja godzic- to nie rozumieją co w życiu ważne, a Ty zrozumiałaś i wybrałaś. I wiesz za wszystkich.
Wiesz juz o czym mówię, kiedy mówię o Twojej pogardzie? ( sama mi wrzucasz karty do ręki... )
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez buka_lu » 26 lip 2012, o 01:37

agik napisał(a):
buka_lu napisał(a):jest późno,więc sprostuję: nie pierdoliłam tylko pisałam o krówkach :D

No :) czyli - po mojemu- "pierdoliłaś" :) ( jestem dośc prosta, no już trudno :oops: ) A jeszcze wcześniej - o kwiatkach :)
Przypominam, ze to Ty się domagasz " nierozmydlenia"- sama rozmydlając :roll:
I nie " rozmydliło się"- tylko - Ty rozmydliłaś - różnica jest- jakby nie patrzec :)
buka_lu napisał(a):Ja nie jestem kobietą, która potrafi pogodzić macierzyństwo z karierą.

Ale to nie jest moja wina? Ani Biscuit? ;>
Ty nie umiesz! ale są osoby, które potrafią- i nie są w niczym gorsze, ani nie mają gorszego "odbioru" wartości- a to właśnie napisałaś wcześniej. Jak próbuja godzic- to nie rozumieją co w życiu ważne, a Ty zrozumiałaś i wybrałaś. I wiesz za wszystkich.
Wiesz juz o czym mówię, kiedy mówię o Twojej pogardzie? ( sama mi wrzucasz karty do ręki... )


cytat, cytat proszę..
przytocz mi moje wypowiedzi w których umniejszam komukolwiek.
nie wliczając Bis,
jak trudno nie zauważyć dajemy sobie po razie.. raz ona mnie raz ja jej.. tak dla jaj bardziej.
obie jesteśmy mocno zaimpregnowane i szczerze wątpię, żeby któraś z tego powodu płakała.
Ostatnio edytowano 26 lip 2012, o 01:50 przez buka_lu, łącznie edytowano 1 raz
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Justa » 26 lip 2012, o 01:41

ewka napisał(a):Oczywiście, że syn dostał wzorzec. Córka też. Bo rodzice dla dzieci są jakimś wzorcem.
No właśnie, to, czy syn wykonuje jakiekolwiek prace domowe teraz, ma już ogromne znaczenie dla przyszłej synowej (bo chyba jeszcze jej nie ma? o ile będzie oczywiście). No ale zostawię Twojego syna już.
Mam trochę hopla na tym punkcie, ponieważ mam dwóch synów i wdrażamy od początku plan wychowania ich tak, by nie bali się garnka, zlewu, pralki, czy odkurzacza. Ponieważ mój mąż od samego początku wykonuje różne prace domowe na czele ze zmywaniem, praniem, sprzątaniem (puknął się w czoło i popatrzył na mnie jakoś dziwnie, kiedy zapytałam o tę męskość vs prace domowe 8) ), zajmuje się dziećmi, a oprócz tego wbija gwoździe, maluje, skręca itp. co dla mnie tylko nadzieja, że chłopaki nie będą mieli dwóch lewych rąk żeby zrobić cokolwiek przy sobie w domu.

Przypomina mi się kumpel mojego brata - jedynak, wyręczany z wszelkich domowych prac, WSZELKICH - jako dwudzistokilkulatek mając dzień wolny i śpiąc np. do 12tej potrafił nie wziąć sobie śniadania, tylko jadł dopiero jak jego mama wracała po południu z pracy i mu robiła coś do jedzenia. Teraz ma lat 30, mieszka dalej z rodzicami i żaden z jego związków z dziewczynami nie przetrwał do tej pory.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez buka_lu » 26 lip 2012, o 01:45

Justa napisał(a):
ewka napisał(a):Oczywiście, że syn dostał wzorzec. Córka też. Bo rodzice dla dzieci są jakimś wzorcem.
No właśnie, to, czy syn wykonuje jakiekolwiek prace domowe teraz, ma już ogromne znaczenie dla przyszłej synowej (bo chyba jeszcze jej nie ma? o ile będzie oczywiście). No ale zostawię Twojego syna już.
Mam trochę hopla na tym punkcie, ponieważ mam dwóch synów i wdrażamy od początku plan wychowania ich tak, by nie bali się garnka, zlewu, pralki, czy odkurzacza. Ponieważ mój mąż od samego początku wykonuje różne prace domowe na czele ze zmywaniem, praniem, sprzątaniem (puknął się w czoło i popatrzył na mnie jakoś dziwnie, kiedy zapytałam o tę męskość vs prace domowe 8) ), zajmuje się dziećmi, a oprócz tego wbija gwoździe, maluje, skręca itp. co dla mnie tylko nadzieja, że chłopaki nie będą mieli dwóch lewych rąk żeby zrobić cokolwiek przy sobie w domu.

Przypomina mi się kumpel mojego brata - jedynak, wyręczany z wszelkich domowych prac, WSZELKICH - jako dwudzistokilkulatek mając dzień wolny i śpiąc np. do 12tej potrafił nie wziąć sobie śniadania, tylko jadł dopiero jak jego mama wracała po południu z pracy i mu robiła coś do jedzenia. Teraz ma lat 30, mieszka dalej z rodzicami i żaden z jego związków z dziewczynami nie przetrwał do tej pory.


tu mówimy chyba o jakimś rodzaju patologii
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Michaelvog, qujatmoyakaze i 31 gości