Odchodzę od psychofaga

Problemy z partnerami.

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez peacock » 23 lip 2012, o 17:05

Może ujmę to inaczej - chce się spełnić jako rodzić, siły szukam w macierzyństwie, w prowadzeniu syna przez życie.
peacock
 
Posty: 19
Dołączył(a): 15 lip 2012, o 22:45

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez biscuit » 23 lip 2012, o 17:25

traktowanie syna jako własnego zasobu
do radzenia sobie z problemami
może okazać się dla niego nadmiernym obciążeniem
także wg mnie
uważaj na ten aspekt
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez Abssinth » 23 lip 2012, o 17:31

z psychofagiem sie nie 'mierzy'...od psychofaga sie UCIEKA

:(
nie walcz z nim, bo tylko sie poobijasz, tylko mu pokazesz jakie masz w rece karty - ze chcesz odejsc

na spokojnie, po cichu, zniknij

nie ma po co walic glowa w mur...muru nie przebijesz, tylko sobie twarz porysujesz.

i tez sie przylacze do biscuit...uwazaj, zebys nie wypadla z bajki pt 'zyje dla psychofaga' w bajke pt 'zycje dla swojego dziecka'
obie ta bajki sa bardzo szkodliwe - dla Ciebie i dla dziecka, ktore sie w taki sposob wychowuje
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez peacock » 23 lip 2012, o 18:48

Co do 'życia' dzieckiem - jestem tego świadoma, zawsze byłam. Od urodzenia syna, choć bardzo Go kocham, zawsze byłam daleka od traktowania siebie i jego jako jednego - brzydko to nazwę 'tworu'. Bardzo sobie cenię to,że jesteśmy odrębnymi osobami, szanuję to, że ma inny charakter.Pamiętam, że dziecka nie ma się na własność, że koleją rzeczy jest to, że wychowujemy,żeby je później 'oddać' dla świata, innych osób etc, że dzieci najprościej w świecie odchodzą. I to jest zdrowe, bolesne ale normalne. I tego chce - żeby mój syn zdrowo 'odszedł' z rodzinnego gniazda i 'zdrowo' wszedł w samodzielną dorosłość. Chcę, żeby miał we mnie oparcie, po prostu chce być fajną mamą - taką która pozwoli na samodzielność, ale i będzie wsparciem gdy noga sie powinie.

Co do odchodzenia Abssinth - jeszcze raz - dzięki za przypomnienie, za ubranie w słowa 'oczywistych oczywistości':)Siedzieć cicho, i robić swoje. Całkiem dobrze to opanowałam przez ostatnie lata. Bez konfrontacji, dyskusji, stawiania na swoim, tłumaczenia - po prostu nie budzić demona. Zniknąć.

Przypomniało mi się, jak sprawy się miały ostatnim razem. Byłam zdesperowana,żeby iść do sądu i ustalić zasady opieki nad synem, wizyty etc. Usłyszałam,że jeśli to zrobię to on się w sądzie nie zjawi, zrzeknie się praw do dziecka, syn go więcej nie zobaczy a ja mam się czuć winna tego,ze zabieram dziecku rodzica. Zagrywka stara jak świat, brak konsekwencji - w końcu wciąż mi powtarza 'JA ZABIORĘ CI SYNA'. I tu pytanie - jak tę ucieczkę, chęć odizolowania się pogodzić z ewentualnymi wizytami/widywaniami? Mam mnóstwo obaw, bo dziecko już teraz jest poddawane praniu mózgu 'pt. tylko nie mów matce,kobiety to jeb...ęte zwierzeta'.
peacock
 
Posty: 19
Dołączył(a): 15 lip 2012, o 22:45

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez Abssinth » 23 lip 2012, o 19:14

znowu - jak dla mnei to czywiste, ze on nie powinien syna w ogole widywac....tylko mu psychike zniszczy, i juz niszczy, no po prostu az mnie trzesie na takie slowa, ze kobiety to jebniete zwierzeta...tak bys chciala, zeby Twoj syn myslal w przyszlosci???
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez Abssinth » 23 lip 2012, o 19:17

no i - oczywiste, ze lepszy zaden rodzic niz takie 'cos' (nie zaczne przeklinac, bo bym nie skonczyla chyba...:/ )

czyli, nie 'odbierasz dziecku rodzica'
a 'ratujesz przed nieodwracalnymi zmianami w psychice, ktore w przyszlosci spowodowalyby koniecznosc dlugotrwalej terapii'

badz jak lwica
nie daj 'ojcu' zezrec swojego malego kociaka
chocby ten 'ojciec' ryczal jak najglosniej i jak najstraszniej
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez peacock » 23 lip 2012, o 19:34

To się nazywa kubeł zimnej wody - aż mną strząsnęło jak przeczytałam Twoje słowa. Co chwilę takie rzeczy przywołują mnie do porządku - nie litować się, nie żałować - taka naiwność i te cholernie miękkie serce już tyle mnie kosztowały. Muszę pamiętać, o tym co napisałam na początku wątku - że to walka, wojna do której chcę się przygotować, i przeraża mnie jakie są jej reguły. 'Zimny jak lód, twardy jak skała' - cholera myślałam, że to takie tanie powiedzonko, rodem z kiepskich filmów i piosenek...
peacock
 
Posty: 19
Dołączył(a): 15 lip 2012, o 22:45

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez Abssinth » 23 lip 2012, o 19:40

Peacock...

przytulam mocno.
bedziesz potrzebowala sily, zeby walczyc - i znajdziesz w sobie ta sile.

pamietaj, ze jestes w zwiazku z psychopata, ktory nie powtrzyma sie przed niczym, zeby wygrac.
jemu nie chodzi o to, co wygrac - wazne, zeby stanelo na jego racji
niewazne, jakie inni odniosa szkody - wazne, zeby on byl do przodu

on nie kocha Ciebie, nie kocha Waszego syna, nie kocha nikogo i nie dba o nikogo

i nawet, kiedy zachowuje sie jak czlowiek - to tylko udawanie, krokodyle lzy, scena na uzytek publicznosci

dla przypomnienia - jak zycie z psychofagiem wplywa na dzieci -
http://mojedwieglowy.blogspot.co.uk/p/wszystkie-dzieci-psychofaga.html
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez peacock » 23 lip 2012, o 20:05

Oj tak, to wsparcie mi się przyda - BARDZO :)
Niby czytałam, a na nowo wszystko widzę i wszystko się we mnie burzy - te wszystkie awantury, gdy mały płakał w gorączce, a on się wydzierał,że spać nie może - księciunio cholerny. Te jego fochy, przy kolkach, aftach, zatkanym nosie, gorączce, wymiotach, nocnych wizytach w aptece - ZAWSZE była awantura. Nie jakieś tam sobie burczenie pod nosem,ze on niedopatrzony jest - tylko regularne darcie mordy. Ile ja się wstydu najadłam gdy on zachlany bełkotał schowany w pokoiku, a ja wzywałam do domu karetkę, a potem w mrozie, na rowerze jechałam na drugi koniec miasta po antybiotyk - bo on w pijanym widzie stwierdził,że nic małemu nie będzie i zaczeka do rana. Żadnych zabawek. Wyjścia na lody czy basen -tylko w przypływie dobrego humoru i odrobiny gotówki, która nie poszła akurat na przelew. I te obiecanki - idziemy na podwórko - synek cały w skowronkach - a za chwile on stwierdza,że to pierdoli nie idzie. Mały ubrany, czeka i ni chuja nie rozumie co się dzieje. A już w ogóle sam siebie przeszedł na ostatnie urodziny - przepił pieniądze na tort, i przespał cały dzień. Nie wspomnę już o inwektywaćh typu ciota i debil - 'nóż się w kieszeni otwiera'...... \

Uff... musiałam to z siebie wywalić, to mnie nakręca. Zbieram do kupy te wszystkie incydenty, i co raz mniej współczucia mam dla tego psychopaty. Jak nie o siebie, to o synka muszę walczyć masz całkowitą rację. Zero listości :x
peacock
 
Posty: 19
Dołączył(a): 15 lip 2012, o 22:45

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez Justa » 23 lip 2012, o 22:18

Dżizasss... peacock, ratuj swoje dziecko przed tym dupkiem :!: :(
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez peacock » 23 lip 2012, o 22:34

Justa, właśnie taki mam zamiar, chce zrobić wszystko,żeby się do tego jak najlepiej przygotować. Wiem,że mnie czymś zaskoczy - to nieuniknione. Ale czytam teraz wszystko co mogę, żeby wzmocnić siebie. Wypowiedzi na forach , m.in. takie jak Twoje bardzo mi pomagają, podobnie jak książki.
peacock
 
Posty: 19
Dołączył(a): 15 lip 2012, o 22:45

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez Justa » 23 lip 2012, o 22:40

peacock, wiem, czytałam, że się przygotowujesz rzetelnie i wzmacniasz, świadoma różnych faz, które będą. Ja trzymam kciuki mocno za Ciebie. Być może nie doczytałam, ale masz jakieś wsparcie psychologiczne/terapeutyczne?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez peacock » 23 lip 2012, o 22:50

Justa mam wsparcie, od roku chodzę na terapię dla współuzależnionych dla partnerów alkoholików. Kiedy to wszystko się zaczęło myślałam,że to alkoholizm jest tym co nas trawi. Nie byłam świadoma wszystkich zależności, tego jak bardzo to jest złożone. Byłam po prostu zmęczona i zdesperowana szukać jakiejkolwiek pomocy. Z czasem zaczęłam docierać głębiej, czytać książki, potem fora internetowe i nagle cały ten świat stanął przede mną otworem. Zdaję sobie sprawę, że w sytuacji, w której jestem ta terapia będzie niewystarczająca, ale mam możliwosć pracy nad sobą w ramach tej samej przychodni więc jestem dobrej myśli.
peacock
 
Posty: 19
Dołączył(a): 15 lip 2012, o 22:45

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez peacock » 23 lip 2012, o 22:52

Mam też miejsce gdzie mogę się zwrócić w sprawie syna, oraz pomoc lokalnego OIK. Już się nie boję prosić o pomoc, czy iść na policję.
peacock
 
Posty: 19
Dołączył(a): 15 lip 2012, o 22:45

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez peacock » 27 lip 2012, o 17:04

Właśnie wysmarowałam wnioski do sądu o ograniczenie praw rodzicielskich. Złożę je jak tylko wrócę do domu. Boję się ale już nie jestem taka miękka i pochylająca się nad naszym oprawcą - teraz biorę sprawy w swoje ręcę.
I czytam - 'Toksyczne związki' oraz stronę 'Terapia przez pisanie' - niesamowite, że i ja tego doświadczyłam. Tych samych uczuć bezradności, poniżenia, wstydu. Tak samo czułam się winna, i zamiast żałować siebie, żałowałam jego. Właśnie otwieram oczy...
peacock
 
Posty: 19
Dołączył(a): 15 lip 2012, o 22:45

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 195 gości