Odchodzę od psychofaga

Problemy z partnerami.

Odchodzę od psychofaga

Postprzez peacock » 16 lip 2012, o 15:07

Witam wszystkich.
Trafiłam tutaj po bardzo intensywnym poszukiwaniu w sieci informacji na temat toksycznych związków. Jestem tu nowa i chcę podzielić się swoją historią.

Od przysłowiowego 'zawsze' wiedziałam ,że cos jest nie tak. Teraz jestem mądrzejsza o lekturę stron 'mojedwieglowy, uciekamdoprzodu, czy ksiazek 'Kobiety ktore kochaja za bardzo', 'Małzenstwo na lodzie' czy 'Miłość toksyczna.Miłość dojrzała' . Od roku uczęszczam na terapie dla osob współuzależnionych - i z każdym dniem czuję się silniejsza. Zmieniam siebie.

Wciąż jednak jestem z psychofagiem, dla którego 7 lat temu odeszłam od męża. Mamy 4 letniego synka i cały wachlarz doświadczeń. Jestem na etapie, gdzie muszę siebie sama ostatecznie przekonać,że odchodzę. Chcę to szczegółowo zaplanować, przygotować się taktycznie jak do bitwy wojennej. Będę wdzięczna za Wasze pomysły, przemyślenia, podobne doświadczenia.

Poznaliśmy się banalnie, przez Internet. Irytował mnie ale i intrygował. Już w trakcie pierwszej rozmowy oświadczył, że będziemy razem, bo ON tak czuje. 'Zakochałem się' - mówił wiedząc,że mam męża. On był z dziewczyną.

Przez następne tygodnie został przepuszczony na mnie atak. Byłam bombardowana wiadomościami na komunikatorze, e-mailami, smsami, telefonami. Chciał wiedzieć wszystko - co robię, gdzie jestem, z kim jestem, jakie mam plany na dzień, wieczór, co mi się śniło, co jadłam...pytaniom nie było końca. Byłam tym zmęczona ale i podekscytowana - wow, tyle uwagi dla mojej osoby.

Spotkaliśmy się 2 tygodnie później.Jemu trzęsły się ręce, nie ukrywał, że zrobiłam na nim wrazenie. Ja nie byłam pewna swoich odczuć - był przystojny, miał niesamowity głos, tylko...coś jakby kac go męczył. Skończyło się na pocałunkach. Wpadłam po uszy, ale jeszcze długo nie odeszłam od męża.

Roztaczał przede mną wizję wspaniałej przyszłości, planował wakacje i dzieci, wieczory i poranki. Byłam jego królową, on miał dla mnie góry przenosić. I jak to w cyklu toksycznym bywa - skończyło się na gadaniu. Gadać to on potrafi, nie znam nikogo kto by nie dał się zapędzić mu w kozi róg.
Reszta to wzloty i upadki z przewagą tych drugich. Ja w ciąży zachrzaniałam do nocy utrzymując nas, on 'szukał' pracy i popadał w depresje. Pił i grał w gry komputerowe.Piwo, papierosy, jedzenie, raty na kredyt, bilety. Urodziłam syna, zaciągnęłam kredyt na spłatę zaległych rachunków i z takim bagażem wróciliśmy do jego rodzinnego miasta i zamieszkaliśmy z jego mamą.

Trylion razy zaczynaliśmy od początku, tyle samo razy obiecywał mi złote góry, a nie mógł odkurzyć głupiego dywanu. Rozpił się, interweniowała policja. Obrażał mnie i syna takimi inwektywami, ze skręca mnie w środku na samą myśl. Mam nagrane awantury i te mało wybredne epitety. Niekończące się monologi tego jak zniszczy mnie, moją rodzinę, przyjaciół, cały świat. Potem przepraszał i znów wyzywał i tak beż końca. Miesiące miodowe mnie niszczyły. Dziwne, że 'kurwo' i 'kochanie' mu się nigdy nie pomieszały.

Teraz dojrzałam do rozstania. Mam odłożone pieniądze, mieszkanie i wsparcie rodziny, przyjaciół, swojej terapeutki. Został tylko ten ostatni kawałek układanki - ja sama. Obecnie trwa 'miesiac miodowy', mój wybranek jest dla mnie słodki jak miód. I jak tu wykrzesac z siebie te złość i gniew, żeby były paliwem, motorem - i mnie zabrały od niego daleko...
peacock
 
Posty: 19
Dołączył(a): 15 lip 2012, o 22:45

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez ludolfina » 16 lip 2012, o 18:15

peacock napisał(a):Obecnie trwa 'miesiac miodowy', mój wybranek jest dla mnie słodki jak miód. I jak tu wykrzesac z siebie te złość i gniew, żeby były paliwem, motorem - i mnie zabrały od niego daleko...


peacock napisał(a):Obrażał mnie i syna takimi inwektywami, ze skręca mnie w środku na samą myśl. Mam nagrane awantury i te mało wybredne epitety.


moze odtwarzac te nagrania?
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez marie89 » 16 lip 2012, o 21:43

peacock napisał(a):
Teraz dojrzałam do rozstania. Mam odłożone pieniądze, mieszkanie i wsparcie rodziny, przyjaciół, swojej terapeutki.


Skoro dojrzałaś czemu odwlekasz ten najważniejszy krok będący początkiem kolejnych?
marie89
 

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez caterpillar » 16 lip 2012, o 23:17

witaj peacock !

uhh przebrnelam do konca , wiele z nim przeszlas i podziwiam Cie za determinacie mocno trzymam kciuki aby sie powiiodlo
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez peacock » 17 lip 2012, o 00:25

Ludolfina - tak zrobiłam - przesłuchałam - ale mam wrażenie że to odnosi przeciwny skutek, jakbym sie uodparniala, to troche jak ogladanie horroru - po filmie wracasz do rzeczywistości i wiesz,ze to tylko film. Rozumiem,ze to było naprawde ale emocjonalnie nie prowadzi mnie nigdzie gdzie bym znalazła siłe, raczej osłabia i dołuje. Ale dziękuję za odpowiedź:)
peacock
 
Posty: 19
Dołączył(a): 15 lip 2012, o 22:45

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez peacock » 17 lip 2012, o 00:32

marie89 - masz rację, chyba powinnam to ująć inaczej - dojrzewam do rozstania.
caterpilar - dzieki za słowa otuchy - tego potrzebuję:)

Obecnie wyjechałam i mamy kontakt tylko telefoniczny. Ograniczam go do minimum, mam mnóstwo czasu na przemyślenia. Rozmawiamy głównie o synku. Wiem,ze te małe opowieści tez sa w duzej mierze zmyslane - jakim jest cudownym ojcem, jak syn na niego cudownie reaguje, a potem dostaje relacje z drugiej reki i juz nie jest tak kolorowo.Owszem stara sie, kocha małego niestety miłość okazuje zrywami - jak ma dobry dzien to i ojcem jest dobrym, a ze w wiekszosci ma kiepskie to i tata z niego marny.
peacock
 
Posty: 19
Dołączył(a): 15 lip 2012, o 22:45

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez ludolfina » 17 lip 2012, o 08:04

peacock napisał(a): to troche jak ogladanie horroru - po filmie wracasz do rzeczywistości i wiesz,ze to tylko film


co wiec jest tą rzeczywistoscia?
byc moze intelektualnie rozumiesz ze powinnas odejsc, a emocjonalnie potrzebujesz hustawki, bo ona zaspokaja potrzeby doznan?
mysle ze gwaltowne zerwanie kontaktow moze spowodowac nowy stan psychiczny, wcale nie pozytywny, moja znajoma musiala tak zrobic w swojej relacji i okreslala ten stan uciecia kontaktow jako "detoks" i byla, jak to mowila "jak dry alkoholik" (nie pijacy). czyli pociag byl, tylko nie bylo upojenia. to bylo okropne do przejscia.
z tego co obserwowalam, odejscie nie jest procesem latwym ani nie daje ulgi. i chyba nie ma latwej motywacji, typu ze zostane za to nagrodzona jakims lepszym zyciem. (chyba ze w dluzszej perspektywie). rozstanie to przejscie przez pieklo a nie wyjscie z piekla, tak to wygladalo. pomaga determinacja, silna wola, upor, konsekwencja.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez Ali'a » 17 lip 2012, o 16:21

peacock napisał(a):mysle ze gwaltowne zerwanie kontaktow moze spowodowac nowy stan psychiczny, wcale nie pozytywny, moja znajoma musiala tak zrobic w swojej relacji i okreslala ten stan uciecia kontaktow jako "detoks" i byla, jak to mowila "jak dry alkoholik" (nie pijacy). czyli pociag byl, tylko nie bylo upojenia. to bylo okropne do przejscia.


Jest dokładnie tak jak piszesz Peacock. Na początku mojej terapii musiałam zawiesić swój związek... To było straszne. Jakby mi ktoś zabrał tlen... Nawet teraz, pół roku po tym koszmarze nie mogę spokojnie wracać myślami do tego stanu. Chociaż wiem też jak strasznie było to nieracjonalne. Nic się nie działo w rzeczywistości, a ja się zachowywałam jakby mi ktoś głowę siłą pod wodą trzymał... Panika, zapadanie się.
Także trzeba się liczyć z ogromnymi trudnościami. Będzie się to wydawało nie do przejścia. To pewne...
Avatar użytkownika
Ali'a
 
Posty: 44
Dołączył(a): 14 lip 2012, o 18:37

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez mahika » 17 lip 2012, o 16:26

Teraz dojrzałam do rozstania. Mam odłożone pieniądze, mieszkanie i wsparcie rodziny, przyjaciół, swojej terapeutki. Został tylko ten ostatni kawałek układanki - ja sama. Obecnie trwa 'miesiac miodowy', mój wybranek jest dla mnie słodki jak miód. I jak tu wykrzesac z siebie te złość i gniew, żeby były paliwem, motorem - i mnie zabrały od niego daleko...

Poczekaj na koniec miesiąca miodwego.
Skoro już wszystko gotowe, a brak Ci tylko tego "kopa" to poczekaj.
I trzymaj się :kwiatek:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez peacock » 17 lip 2012, o 18:16

Jest dokładnie tak jak piszecie - jestem uzależniona. Umknęło mi coś tak bardzo oczywistego - tak bardzo jestem wdzieczna za przypomnienie:)
On jest uzależniony od alkoholu czy gier komputerowych. Ja od niego i adrenaliny jaka daje obcowanie z nim. Jeśli tego nie mam to uciekam w inne nałogi np.w pracę. Wtedy świat nabiera kolorów...

Jestem niewymownie wdzięczna za relacje jak Wy to przechodziłyście. Chce wiedzieć jak najwięcej. Poczatkowo myslalam, ze po burzy zaraz nadejdzie słońce i będzie cudownie. Wy uświadamiacie mi,że to nie rozstanie jest najcieższe a stan po. Troche jak z ciąża - boisz sie porodu, a najtrudniejsze przychodzi dopiero jakis czas później.

Co do miesiąca miodowego - w tej sytuacji to faktycznie moze byc dobre wyjscie. Nie wiem tylko jak dlugo potrwa. Mam dwa wyjscia.

Jeszcze tylko jedno pytanie. Skoro 'oni' są tak nieprzewidywalni, jak obwiescic swoja decyzje? Raz juz odeszlam (czy raczej ucieklam) ale wrocilam - przegadal mnie na swoja strone ale juz wiem czego sie spodziewac. Mimo,ze osoby z OIK bardzo mi pomogły,i naciskalam na rozmowe w obecnosci pani psycholog, to zagadał i mnie i ją trochę też. Jak pozniej bronic sie przed nim gdy ja chce sie odciac od niego zupelnie, ale jest syn który będzie widywał się z tatą. Jak nie dac sie manipulacji, jak uchronic przez tym dziecko, skoro nie wiem jak uchronic siebie?
peacock
 
Posty: 19
Dołączył(a): 15 lip 2012, o 22:45

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez biscuit » 17 lip 2012, o 18:33

hej
może to jeszcze nie jest dno Twojego cierpienia
stąd brak tej silnej motywacji negatywnej do odejścia

bo wg mnie na tym się to będzie opierać
nie na motywacji pozytywnej
bo jak napisała Luda
odejście będzie miało co prawda pozytywne barwy
jak ulga i spokój
ale przede wszystkim czarne przestrzenie
jak rozpaczliwa tęsknota detoxu
trzymaj się!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez peacock » 17 lip 2012, o 19:05

Biscuit,

Dużo racji w tym co piszesz. Raz zdarzyło się tak,ze było mi już wszystko jedno - uciekłam, dosłownie, jak zwierzyna.To było jedno z najgorszych doświadczeń w tym związku, nie to, że on mnie poniżał ale to że ja miałam odwagę podjąc decyzję i zrobić mu na przekór, po swojemu. Bezmiar swiata 'na zewnątrz' mnie przytłoczył, bałam się panicznie, nie wychodziłam z domu bo potwór był na wolności.Dociera do mnie powoli, że kiedy odejdę to zostanę z tą ciemną stroną jego osoby. To ma swoje plusy i minusy. Jak każda ucieczka w trzeźwość. Teraz nielogicznie mój tok myślenia na szali stawia jego 'jasną' i jego 'ciemną' stronę. A powinno być inaczej : 'czarno-biały on' (bardziej czarny) i moja 'szara rzeczywistość' (z szansą na kolor':)
peacock
 
Posty: 19
Dołączył(a): 15 lip 2012, o 22:45

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez Abssinth » 23 lip 2012, o 11:44

peacock...
uzywasz slowa 'psychofag' - wiec podejrzewam, ze znasz bloga 'Moje Dwie Glowy'...?

tam gdzies (kiedys znalazlam, teraz nie moge znalezc od nowa) jest caly wpis o tym, jak reagujemy na odejscie, na koniec zwiazku z psychofagiem...

pamietam, ze kiedy ja odchodzilam, myslalam, ze oschodze z pelna swiadomoscia mojego kroku, ze juz jestem poukladana w sobie, przeczytalam duzo ksiazek, bylam na forum kafeterii ponad rok ('czy jestes w zwiazku, w ktorym partner molestuje Cie psychicznie') - a i tak mialam pelna game objawow odstawienia..
- nie jadlam przez dwa tygodnie (zylam na red bullu)
- schudlam, z tego niejedzenia i z nerwow, spadly mi dwa rozmiary
- maniakalnie podgladalam jego mejla i korespondencje na myspace (tak, to jeszcze przed fejsbukiem bylo) - o malo mnie nie wyrzucili z pracy, bo robilam to zamiast pracowac
- nie moglam spac na zmiane ze spaniem po 20 godzin i wiecej

aaaaa
i odchodzilam wczesniej dwa razy
dopiero za trzecim mi sie udalo juz na stale (pomoglo to, ze on juz wtedy tokowal inna kobiete, wiec nie wyciagal macek w moim kierunku i nie staral sie przegadac, zebym wrocila)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez peacock » 23 lip 2012, o 16:56

Abssinth,

Tak, strona 'Moje Dwie Głowy' totalnie mną wstrząsnęła - to było jak objawienie. Nagle wszystko zaczęło nabierać kształtów - po lekturze tej strony głośno potrafiłam powiedzieć - jestem z psychofagiem. A później, że jestem od niego uzależniona.

Bardzo Ci dziękuję, że napisałas jak to przechodziłaś. Ja jestem teraz w delegacji, więc jeszcze przez jakiś czas nie będę mogla się z nim zmierzyć w cztery oczy, ale już zjada mnie stres. Rozmowy telefoniczne mnie dobijają, mam wrażenie że rozmawiam z dwiema różnymi osobami. Dzwoni do mnie 'fajny facet', rozmawiamy, kończymy wszystko jest ok. Za chwilę syczy mi do słuchawki psychopata - 'zabiorę Ci syna, wyjadę, zostaniesz sama, przeje..ałaś sobie, wróć tylko, tylko żebyś się nie zdziwiła co zobaczysz, zawsze będziesz czuła mój oddech, już nigdy nie dam Ci spokoju...'. I za jakiś czas znowu dzwoni ten fajny gość - 'Kocham Cię, czekamy Tu na Ciebie i tęsknimy'. Dr.Jekyl i Mr.Hyde - wszystko w przeciągu godziny.

Wiem,że on ma depresję, ale jak się wkurza - o rany, jak ręką odjął. Sam się przyznał,że kocha mnie chorą miłością i nie ręczy za siebie. Tego się boję. Średnio radzę sobie z samotnością, ale jego mi raczej nie brakuje.Z nim też jest mi źle, a na dodatek wciaż towarzyszy mi strach i niepewność. Siły szukam w terapii i w synu, który też już potrzebuje wsparcia psychologa. Jedyne logiczne wytłumaczenie tej sytuacji to takie, że gdyby nie ten związek nigdy bym nie trafiła na terapię i nie zaczęła budować silniejszej siebie.
peacock
 
Posty: 19
Dołączył(a): 15 lip 2012, o 22:45

Re: Odchodzę od psychofaga

Postprzez biscuit » 23 lip 2012, o 17:01

peacock napisał(a): Siły szukam w terapii i w synu

to nie matka ma szukać siły w synu
ale wręcz przeciwnie
ma być oparciem dla swojego dziecka
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 349 gości