zostawił mnie

Problemy z partnerami.

Postprzez cosy » 10 lut 2008, o 14:45

Jokasico, odpowiadając na Twoje pytanie jakie są relację między mną a moim byłym. Są to raczej relacje typowo koleżeńskie, od dawna już nie poruszam tematu naszego zwiazku i powrotu do tego. Własciwie to ten kontakt polega na tym że ja pytam w smsie co u niego - on zazwyczaj odpisuje że nic nowego i wywnioskowac można że nie jest mu dobrze w życiu, ze nie jest szczęśliwi - i to mnie troche wkurza że On nic z tym nie robi ale cóż - jego życie, po tym On mi sie pyta co u mie - ja mu cos tam skrobne i na tym sie kończy. Gdy kiedyś proponowałam spotkanie to niby sie zgodził ale jakoś do tej pory do niego nie doszło - zawsze była jakaś wymówka albo praca, albo poprostu milczał na moje smsy. Tak było kiedyś pod koniec 2007 roku. Moze nie chcial sie spotkac bo wyczuwał że ja sobie narobie nadziei po tym spotkaniu?? Nie wiem. Jakiś czas temu tak bardzo chciałam gdzieś wyjśc, z kimś pobyc, pogadac, i napisałam do niego eske ale tak na luzie, o spotkaniu..ale jednak wymigal sie od tego - oczywiscie pracą. Więc mu odpisałam tez na luzie że zadzownie do niego za pare minut i sobie pogadamy (bo akurat po 21 mialam darmowe do jego sieci) no i zadzwoniałam...i odziwo...rozmawialiśmy bite 2 h. Heh, dziwne to bo spotkac sie nie chciał, niby zmęczony i rano musi wstac do pracy ale rozmawiac ze mną tyle czasu mógł. Wyczuwam że on się boi ze mną spotkac... Ale rozmawiac nam się rozmawiało bardzo dobrze, jak za starych dobrych czasów. Podczas tej rozmowy traktowałam go jak kolege, bardzo luzacko, powiedzieliśmy sobie co u nas w pracy, o życie prywatne nie pytał mnie. raczej mógł wywnioskowac z rozmowy że nie mam faceta. Ja wywnioskowałam ze On też nie jest w stałym związku. Jak zapytałam kiedy u niegio ślub sie szykuje, tak w zartach - bo coś o ślubach był temat to odpowiedział: znak zapytania. Nawinąl sie też temat sparw rodzinnych, jego spraw, i tak sobie szczerze pogadalismy..Naprawdę chciałabym żeby On był w życiu szczęśliwy. Ale.. ja dziś wiem ze powrót do bliższej realcji z nim byłby zgubny i niszczący. Gdy mam chwile słabości i mysle o powrocie do niego to od razu pojawia sie rozsądek i mówi 'On Cie nie kocha. wiec nigdy z nim nie bedziesz szczęsliwa!' i wtedy wracam na ziemie. Nie wiem kiedy się znowu do niego odezwe, na walentynki nie planuje, moze dopiero z życzeniami na święta?? Zobaczymy.
A co do Ciebie Jokasico, On się do Ciebie odzywa bo Ty jesteś jego słabością. Ale musisz mu dosadnie powiedziec i to najlepiej jak najszybciej że nie chcesz tego kontaktu, że to Jego odzywanie Tobie wcale nie pomaga. Nie odpisuj na jego smsy jesli taka będzie potrzeba. Im wczesniej zakończysz z nim kontakt tym lepiej dla Ciebie. I nie myśl o tym że za tydzień powinien sie odezwac bo pewnego dnia Ty może będziesz na to czekała (nieświadomie) a On sie nie odezwie i będzie zawód dla Ciebie. Żyj własnym życiem, realizuj swoje życiowe cele, marzenia. A On niech żyje sobie w swoim własnym świecie. Skoro nie ma na tyle siły i woli by przejsc do Twego świata. Ty jesteś wrażliwą osóbką i szkoda by było Ciebie w tym związku. Skoro On wie że nie chce Cie narażac na to cierpienie (zwiazane z jego pobytem w więzieniu) to mozesz mu za to podziękowac, że chce Ci tego oszczędzic.

3maj się Jokasica. jestem z Tobą :)
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez jokasica » 11 lut 2008, o 12:42

Chcialabym, zeby nasze relacje wygladaly podobnie jak wasze. Chcialabym zeby napisasł do mnie "Czesc, co tam u Ciebie słychać?" Moglabym na luzie odpisac i zapytac o to samo. Nie przeszkadzałoby mi to w zadnym stopniu, a nawet warto miec taki kontakt. A jego smsy typu "tesknie ble ble ble ble ble" dziwnie na mnie wpływaja, bo nie wiem jak sie zachowac.gdybym wiedziala ze chce do mnie wrócic to smiało moglabym mu odpisywac na takie smsy, ale on nie chce ze mna byc wiec jego smsy nie maja zadnego znaczenia.W walentynki on do mnie napisze, jesli napisze jak kolega to mu odpiszę, ale jak znów bedzie pisał romantyczne bzdury ( bzdury bo nie wierze w jego słowa) to mu nie odpiszę.

A moze juz nigdy do mnie nie napisze...Moze tylko ubzduralam sobie, ze bedzie mnie meczył. Moze juz mu przeszło, moze juz kogos ma i nawet o mnie nie mysli...Tak chyba byłoby najlepiej...Ciesze sie, ze nawet nie mam ochoty pierwsza do niego napisac (bo jeszcze miesiac temu to ja robilam ciagle pierwszy krok).Dla mnie to juz postep. Nie wiem czy tesknie za nim, czy za planami jakie mielismy zrealizowac... Łatwiej mi jest zapomnieć bo pare razy mnie zawiodl, czesto ranil słowem...W sylwestra widzialam go z jakas panna. On mowi, ze to kolzeanka. Pewnie jak zwykle klamie. Kolejny powod by o nim zapomniec.

Dziekuje Ci Cosy, bardzo mi pomagasz :)
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 11 lut 2008, o 21:04

Cieszę sie że moge Ci pomóc. Choc włąściwie nic nie robię, tylko dzielę się własnym doświadczeniem.
Wiesz ..ja po rozstaniu też go 'osaczałam ' jezeli tak to można nazwac tzn mówiłam że go kocham , tesknie i takie tam..ale ja naprawdę chiciałam do niego wrócic, wierzyłam że nam moze sie udac. On nie chciał. A wiesz jak to tłumaczył?? Że w naszej sprawie nie jest ważne to co czujemy do siebie - liczy się zdrowy rozsądek. I to mnie najbardziej nakręcalo bo gdyby powiedział nie kocham cie, wypaliło sie moje uczucie, to od ręki bym go sobie odpuściła ale przez to jego tłumaczenie (a wierzyłam że ja i On to przeznaczenie) tak długo tą farse ciągnęlam i ciągle miałam nadzieje. Ale po kilku moich podejściach (trwało to dobry rok) zrozumiałam że to nie ma sensu, ze muszę miec swój honor, jak nie to nie - głową muru nie przebiję. no i odpusciłam. Tak jak wczesniej pisalam zmieniłam też prace, i troche się od niego odciełam i od jego swiata. Dziś jeszcze czasem za nim tesknie, przejeżdzam codziennie koło jego pracy, domu - i to mi często o nim przypomina, jak oglądalam filmy miłosne to zawsze On mi na myśl przychodzi i do tego łzy, żal i złosc (ciągle gdzies tam głeboko to we mnie siedzi i wyłazi właśnie w takich momentach, mam nadzieję że już niedługo).

Dziwne jest zachowanie Twojego byłego bo to takie sprzeczne, nie chce byc z Tobą ale pisze że tęskni. Moze własnie takimi przpomnieniami chce Ci udowodnic ze jego miłosc nie wygasła?? Że naprawdę Cie kocha?? Choc to takie małologiczne. Ale Jokasico absolutnie nie daj się zwariowac. I nawet nie odpisuj na te jego smsy (mój były czasem jak miał mnie dosc to poprostu nie odpisywał - byłam zła na to ale pomagał mi w ten spsoób bo szybciej mogłam nabrac do niego dystansu).

A na dobrą i bez zoboąwiazań relacje koleżeńską potrzeba czasu i tylko tego. Nawet nasza silna wola nie wystarczy bo emocje z nią wygrywają.

Tak więc na teraz radze całkowitą separację, odizolowanie się, wyciszenie, uspokojenie emocji.

3maj się. Przytualm :)
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez jokasica » 12 lut 2008, o 13:41

Wczoraj i dzis znow dopadly mnie refleksje...Znow mysle, analizuje, probuje zrozumiec....

Moj byly podobnie tlumaczyl rozstanie jak Twoj ex...Tylko, ze tlumaczenie mojego bylo bardziej dwuznaczne otoz posluchaj:
Był u mnie 10 stycznia (czyli okolo miesiac po naszym rozstaniu), rozmawialismy chyba ze 4 godziny. Mowil mi takie rzeczy : ze ciagle sie waha czy do mnie wrocic, ze moze potrzebuje miesiaca albo dwoch i dopiero wtedy wroci, lecz mam na razie nastawiac sie na "nie", bo nie jest do konca pewny...

Nie minely jeszcze dwa miesiaca..i ja ciagle pamietam wszystkie słowa...ciagle robie sobe nadzieje...Wiesz, wolalabym zeby powiedzial mi "to juz koniec, nie rob sobie nadzieji, zapomnij o mnie bo cokolwiek by sie nie stalo to ja juz nie wroce do Ciebie". Naprawde wolalabym uslyszec takie słowa od niego!Wtedy wiedzialabym na czym stoje, wiedzialabym co robic...Ale jego słowa brzmialy zupelnie inaczej. Od tej pory co tydzien do mnie pisze, ze teskni, ze juz zawsze bedzie mnie kochal, ze mu sie snie itp itd. Wiem ze w tym tygodniu to samo zrobi. Jesli mu nie odpiszę i zmienie numer to byc moze kiedys bede miala wyrzuty sumienia? On ma przeciez 29 lat, to dorosły, odpowiedzialny, doswiadczony facet. Zawsze byl zdecydowany, stanowczy, konsekwentny, dla niego czesto cos bylo biale albo czarne, nie owijal nigdy w bawelne. Wiec jego smsy maja jakis cel? Przeciez on wiedzialby, ze takie smsy mi nie pomagają w zapomnieniu prawda?Moze on nie chce zebym o nim zapomniala...moze ciagle sie waha...Ale to tylko moze

Zupelnie nie wiem, co zrobię gdy do mnie napisze, nie wiem czy odpiszę czy nie...Nie chce życ wiecznie nadziają

Wiem wiem...czytając to pewnie pomyslicie sobie "ale ta jokasica to sierotka niezdecydowana"....
Jestem dopiero 2,5 MIESIACA po rozstaniu, to byl moj pierwszy zwiazek...jest mi ciezko, nie ukrywam...Jeszcze te jego tlumacznie przedziwne :( Najlepiej byłoby gdyby juz nigdy nie napisał, wtedy wiedzialabym, ze to znak, aby o nim zapomniec. Chcialabym zebysmy sprobowali na nowo, wiem ze gdzies podswiadomie czuję, ze rozstanie byloby lepsze, ale mimo to nie umiem przekreslic tego co nas laczylo....Moze to dlatego, ze od rozstania minelo malutko czasu...Byc moze potrzebuję czasu zanim zrozumiem i jego i sama siebie..Jak na razie dalej bladze myslami, moze po to, aby kiedys sie odnalezc....Ah od nadmiaru mysli w mojej głowie utworzyla sie wielka pustka... :cry:
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez Filemon » 12 lut 2008, o 14:30

jokasica napisał(a):On ma przeciez 29 lat, to dorosły, odpowiedzialny, doswiadczony facet. Zawsze byl zdecydowany, stanowczy, konsekwentny, dla niego czesto cos bylo biale albo czarne, nie owijal nigdy w bawelne. Wiec jego smsy maja jakis cel? Przeciez on wiedzialby, ze takie smsy mi nie pomagają w zapomnieniu prawda?Moze on nie chce zebym o nim zapomniala...moze ciagle sie waha...Ale to tylko moze


Dorosły, jak wiadomo nie oznacza automatycznie: dojrzały... Odpowiedzialny, to On prawie na pewno nie jest w odpowiednim stopniu, skoro obawia się, że trafi do więzienia...

Dojrzały i odpowiedzialny człowiek w taki sposób według mnie nie żyje i się nie zachowuje.

Możliwe, że On się jeszcze waha... (na przykład między Tobą a jakąś inną... :P - możesz być Go pewna?); możliwe też, że po jeszcze coś innego kombinuje, bo Jego zachowanie jest przecież dwuznaczne a niekoniecznie musi być wobec Ciebie uczciwy...

Myślę też, że to dobrze, że aktualnie jesteś z dala od Niego i jego spraw, które pachną "kratkami"... :? Nie lekceważ tego "kawałka" Waszej relacji, żebyś nie stanęła w obliczu jakiegoś poważnego i groźnego życiowo zaskoczenia...

Ja stawiam na to, że On świadomie lub nieświadomie mota Cię jeszcze, czyli próbuje okręcać wokół palca, bo jest zbyt słabym i niedojrzałym człowiekiem, żeby związał się z Tobą uczuciowo i życiowo na poważnie, jak również nie potrafi do końca pogodzić się z tą myślą, dać sobie i Tobie spokój i zrezygnować... Mnie się wydaje, że nawet gdyby po paru tygodniach czy miesiącach on bąknął coś jeszcze na temat ponownego zejścia się, to Tobie prawie na pewno nie wyszłoby to na dobre...

pozdro od Kota ;)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez jokasica » 12 lut 2008, o 20:00

---------- 13:54 12.02.2008 ----------

Otoz to filemonie, dojrzaly i odpowiedzialny facet w taki sposob nie zyje i sie nie zachowuje. Wiem to doskonale, tylko czasami przychodzą momenty, że chyba sama przed soba go usprawiedliwiam bo uczucia przez moment biora gore. Wiem sporo o jego zyciu, o jego przeszlosci....Czasem o tym zapominam jaki to dran a szkoda!

Filemonku potrzebne bylo mi takie wiadro zimnej wody! Przypomniało mi sie jaki był naprawde a nie taki jakbym chciala.

Byc moze sie waha, miedzy mna a inna-ZNOW mi przypomniales, ze moja intuicja jeszcze niedawno podpowiadala mi, że w jego zyciu jest inna kobieta...a nawet cos wiecej niz intuicja ale to juz inna sprawa...To mi daje do myślenia, znow wiem czego chcę! Nie pozwole sobie zeby mną manipulował! oj nie oj nie! za długo to trwało.

Poza tym masz racje z tymi kratkami....Nie dla mnie latanie po komisariatach i tłumaczenie mojego ukochanego. Chociaz nie wiem czy z tym wiezieniem to prawda, moze tylko chcial mnie tym przestraszyc, abym dala sobie spokoj. Zreszta niewazne.

Musze myslec racjonalnie...Skoro mnie zostawił nie jest gotów na powazny zwiazek. Czesto wspominał, że mam za silny charakter, zaborcza itp itd. Moze po prostu trzeba mu kobiety bez charakteru, ktorą bedzie mogl manipulowac?Ze mną mu to nie wychodziło. Eh albo po prostu ma dziury w mózgu od koksów 8)

Wiem jedno, nie dam sobą manipulowac, nie pozwole, aby mnie oszukiwal, oklamywal i robil metlik w głowie.

Filemonie zdjales mi klapki z oczu...Znow przez chwile zaczynalam wymiekac, tesknic, widziec wszystko w kolorowych barwach, zapominac o jego wadach i o zepsutym swiecie....

Nie bede jego marionetka. :evil:

---------- 14:05 ----------

Dziekuje za pozdrowienia i równiez pozdrawiam :wink:

---------- 19:00 ----------

Miłość jest to jakieś nie wiadomo co,
przychodzące nie wiadomo skąd
nie wiadomo jak
i sprawiające ból nie wiadomo dlaczego :(


On pewnie w tej chwili jest szczesliwy u boku innej a ja becze
myslalam, że lączy nas cos głebokiego...ehh ide sie wyplakac.
Było, mineło...Ciezko sie z tym pogodzic, ale trzeba.
Moze i dla mnie kiedyś słonko wstanie...
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 12 lut 2008, o 20:31

Jokasica, On się odzywa i pisze takie ciepłe słówka bo też na pewno coś czuje, ale pisze wtedy kiedy jest słaby..Ciebie też przecież ogarniają chwile słabości no nie?? A nie pisze gdy kieruje się rozsądkiem, albo spędza wtedy miło czas z kims innym - tego nie wiesz ale niewykluczone ze ma kogos jako 'lekarstwo' .
Jesli chodzi o wiek...mnie sie tak zazwyczaj trafiało że podobałam się młodszym lub odwrotnie, mi sie podobali młodsi i zazwyczaj z młodsimi się spotykałam. Mój ex o którym mowa jest ode mnie 4 lata starszy , wtedy gdy go poznałam miał 27 lat czyli jakby nie bylo teoretycznie powinien byc dojrzały , no nie?? A jednak coś nie zagrało tak jak powinno. Ja uważam się za waleczną kobiete, jak mi coś nie odpowiada to nie kryje sie z tym i walcze o 'swoje'. Może i troche próbowałam go zmienic, a moze raczej tryb jego życia..czasami kwestionowałam to że pali papierosy, za duzo przeklina, źle mowi o swojej Rodzinie itp. zachowania, rzeczy które trudno mi było w nim zaakceptowac. Z czasem jemu to zaczęło przeszkadzac i uważał ze chce z niego pantoflarza zrobic z czym nie mogę sie zgodzic. kiedys mi powiedział ze chciałby miec taką dziewczynę która by go zaakceptowała takim jakim jest. Nie wiem może i tak powinno byc. Ale ja nie uważam sie za osobę doskonałą i jeżeli bede sie z kims spotykac to biore pod uwage to ze temu komus moze sie cos we mnie nie spodobac i wtedy ja bede nad tym pracowac bysmy nadal byli razem szczesliwi. Mysle ze mój ex poprostu był zbyt leniwy by doskonalic swoj charakter, twierdził ze nie jest swiety i nigdy nie bedzie. I teraz ja sie rozwijam i wzstrastam a on tkwi w jednym punkcie, stoi w miejscu nic ze swoim życiem nie robiąc.
Jokasico - ja nie uznaje czegos takiego ze ktos potrzebuje czasu by wiedziec czy chce byc ze mna czy nie. Albo on jest pewny Ciebie albo nie. Albo idziemy razem przez zycie, albo osobno i kropka.Tak wiec jesli On stawia tak sprawe to dla mnie odpwoedź jest jasna. Coś tu nie gra. I radzę Ci bys sobie go odpuściła. Wiem ze były wspólne plany, wspólne mile spedzone chwile itp..ale kazdy będąc w związku je ma. Ale niekiedy lepiej jest sie rozstac. Co ma byc to bedzie ale weź pod uwagę - to on Ciebie z mieszkania wyrzucił, to On pierwszy powiedział papa, nie chce by z Tobą.
Trzymaj się Kochana. Cokolwiek sie wydarzy bedzie dobrze:)
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez jokasica » 12 lut 2008, o 20:50

"Cokolwiek sie wydarzy bedzie dobrze" Powiedział mi dokladnie to samo jak 10 stycznia sie ze mna zegnał...

Cosy masz racje, albo jest pewny mnie albo nie, albo idzie przez zycie ze mna albo nie. Nie odpiszę mu nic, cokolwiek by pisał-ja bede milczec.

Jak czytam kazda Twoja odpowiedz to zauwazam coraz wiecej podobienstw, w naszych bylych zwiazkach. Tez probowalam go troche zmienic, narzucalam mu moje zasady, nie podobalo mi sie wiele jego zachowan, Tez marudzil ze go nie akceptuje, ze go trzymam w klatce. Przeszkadzało mu, ze nim rządze. Chyba tym go do siebie zniechęcilam. Ale kurcze nie podobało mi sie, ze czasami w sobote wieczorem on wychodzil gdzies a mnie zostawial sama w łozku i wracal nad ranem, nie potrafilam tego zaakceptowac :( chyba trzymalam go za bardzo pod kluczem. Moj blad, no ale coz czasu nie cofne. Twoj i moj ex nie chcieli sie zmieniac, chcieli byc akceptowani takimi jakimi są, bez zmiany na lepsze. Woleli od nas uciec niz cos w sobie zmienić.

Mam plany, marzenia...A on niech tkwi w swojej bajce, skoro mu w niej lepiej beze mnie....Wiem, ze kiedys bedzie zalowal, bo jego przyszlosc nie zapowiada sie najlepiej...choc i tak zycze mu szczescia.

Co ma byc to bedzie...dokladnie...
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez Filemon » 12 lut 2008, o 21:42

jokasica napisał(a):" Ale kurcze nie podobało mi sie, ze czasami w sobote wieczorem on wychodzil gdzies a mnie zostawial sama w łozku i wracal nad ranem, nie potrafilam tego zaakceptowac :( chyba trzymalam go za bardzo pod kluczem. Moj blad, no ale coz czasu nie cofne.


jokasica, czy mam przez to rozumieć, że żałujesz iż nie zachęcałaś go by wrócił... całkiem po weekendzie, jak się dobrze wybawi, a Ty mu mogłaś w tym czasie obiadek na poniedziałek nagotować...? ;) :lol:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez jokasica » 12 lut 2008, o 22:01

Czy zaluje, ze go nie zachecalam, by wrocil calkiem po weekendzie? Nie załuje, ale przez chwilę, pomyslalam, ze to on robil dobrze, a ja zle, ze moze powinnam mu pozwolic. Czasami milosc robi z człowieka pajaca :) Zreszta nawet nie musialam go zachecac, bo kiedys wyszedl w sobote, a worcil w poniedzialek, nie odbieral telefonow, nie pisal, nie dzwonil, a ja umieralam z nerwow :( a on mial pretesnsje, ze przesadzam....czasem wymyslal bajki, ze cos sie stało, pfff nie ze mna z takimi kłamstwami. On sie zabawiał, a ja sie martwilam.
Ostatnio edytowano 12 lut 2008, o 22:19 przez jokasica, łącznie edytowano 1 raz
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez Filemon » 12 lut 2008, o 22:08

no to się... "wyjaśniło" ;) :pocieszacz: - pozdrawiam i nie podłamuj się, bo sama widzisz, że tracisz wtedy stosowny dystans a zarazem zdolność rozsądnej oceny faktów i zaczynasz wówczas sama sobie czynić absurdalne wyrzuty, co obraca się przeciwko Tobie, najpierw w sensie emocjonalnym a potem także praktycznym, bo rozchwianiu ulegają Twoje rozsądne i dobre dla Ciebie decyzje (tak mi się zdaje przynajmniej)...

trzymam kciuki! :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez jokasica » 12 lut 2008, o 22:16

No tak...Przychodzą chwile, ze oskarzam siebie o błedy w naszym zwiazku, ze to przeze mnie sie wszystko rozsypało...A to nie prawda. Idealna na pewno nie bylam, ale nikt nie jest idealny. Musze przestac sie obwiniac bo to do niczego nie doprowadzi...Mam nadzieje, ze nie zapomnę o tym jak do mnie napisze! Na szczęscie juz 5 dni milczy, a moze juz naprawde sie nie odezwie do mnie i problem pięknie sam zniknie.

Pozdrawiam :kwiatek:
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 13 lut 2008, o 18:58

A ja własnie sobie czytam moje zapiski..o tym jak sobie radziłam po rozstaniu, co faktycznie czułam.. heh, gdyby mój ex to przeczytał to..moze by zmądrzał..? Ale to chyba nie byłby dobry pomysl by mu to udostępnic...Co myslicie?? oj dziwny jest ten świat. Ale musze Wam powiedziec że to rozstanie mnie umoCniło, jestem silniejsza, ostrożniejsza. Myśle ze teraz wiecej złego bede umiała przezyc ..może tak wlasnie miało byc? Ze musiałam doswiadczyc takiego cierpienia bo moze czeka mnie jeszcze większe cierpienie w przyszłosci??
A tak z innej beczki to ..kogoś poznałam..co prawda to narazie kolezenska znajomosc..ale chłopak wydaje sie byc interesujący no i ..widac ze i mną jest zaintersowany. By moze podswiadomie ta sytaucja pomga mi ..nieo dzywac się do bylego. Po co świadomie odświerzac znajomosc z byłym skoro nic dobrego i tak to nie przyniesie?? no nie??

Pozdrowionka dla Was. Joasiko - bądź dzielna...jak dostaniesz jakiegos smska od niego to poprostu odstaw gdzies komórke..i już , albo najlepiej usuń tą wiadomosc, no a jego numer tel to juz dawno powinnas usunąc ;) Buziaki
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez jokasica » 13 lut 2008, o 20:07

---------- 18:15 13.02.2008 ----------

Jego numer telefonu juz dawno usunelam i wszystkie jego smsy, wszystkie zdjecia, wszystkie prezenty, wszystkie pamiatki z wakacji...wszystko gleboko pokrylam. Choc i tak wszystko..ale to wszysko mi sie z nim kojarzy...Pamietam jak rano wchodzilam do pokoju i widzialam na łozeczku jak spi taki olbrzym....zawsze sie wkradalam mu pod kolderke...A teraz widze tylko puste łozko.Znow sie rozklejam. To chyba przez te walentynki...Jutro wezme tabletki na sen i przespie caly dzien bo chyba umre z bolu. Nie zapomne ostatnich walentynek...było jak w bajce. Dobra koniec tego. :zalamka: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Cosy mam nadzieje, ze te rozstanie wzmocni mnie tak samo jak Ciebie.
Dobrze, że kogoś poznalaś, moze jesli poznacie sie blizej narodzi sie cos pieknego..Moze w koncu zapomnisz o Twoim ex...Zycze Ci tego z całego serca...A co do odswiezania znajomosci z bylym to raczej bym nie radzila, moze niech lepiej zostanie tak jak jest teraz, bo mozna sie niemile rozczarowac.Poza tym po co wracac do tego co było skoro przed nami jest to co najpiekniejsze...

---------- 19:07 ----------

Kiedys mi napisałaś: "I nie myśl o tym że za tydzień powinien sie odezwac bo pewnego dnia Ty może będziesz na to czekała (nieświadomie) a On sie nie odezwie i będzie zawód dla Ciebie"

Teraz to do mnie dotarło. Nieswiadomie czekalam na to, że sie do mnie odezwie, a on sie nie odzywa. To boli strasznie...a niby tak miało byc dla mnie lepiej...Musze to przecierpiec wszystko...znow zaczynam tesknic, znow ida tabletki na uspokojenie w ruch, a myślałam, że jestem juz silna, ze mi przeszło...Znow przypominaja mi sie wszystkie obietnice i zapewnienia z jego strony, że bedziemy zawsze razem!Ze jestesmy dla siebie przeznaczeni...Wierzylam w jego słowa, a teraz chyba nie dociera do mnie, że to już koniec, wciąż w to nie wierzę, czasami modle sie zeby to wszystko był tylko zły sen...Znów wraca mi te same samopoczucie co miesiac temu...


"Zadna wielka miłość nie umiera do końca,
Mozemy do niej strzelać z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza-wie jak przeżyć.
Potrafi znalezc sobie drogę do wolności i zaskoczyć nas, pojawiając się,
kiedy jesteśmy juz cholernie pewni, że umarła, albo, że przynajmniej lezy bezpiecznie schowana pod sterami innych spraw..." :zmeczony:
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 13 lut 2008, o 20:36

Jokasico, nie wiem co powiedziec.
Kiedy mi było bardzo zle miałam nawet mysli samobójcze. Ale tylko mysli.... gyd mu to delikatnie dałam do zrozumienia to spytał czy chce go w ten spsoób szantażowac?? No i ta miłosc do niego sprawiła ze przestałam o odebraniu sobie zycia myslec. Po pierwsze nie mogłabym tego zrobic ..Bogu, On nigdy by mi tego nie wybaczył, On mi dał zycie wiec niech i On mi je odbierze, nie mogłam tego zrobic moim Rodzicom - Oni by tego nie przeżyli, nie mogłabym tego zorbic jemu - wiem ze gdyby sie to stało, miałby starszne wyrzuty sumienia...a nie chciałam i nie chce by był przez mnie nieszczesliwy. Moze nie powinnam tego pisac tutaj zebys i Ty nie pomyslała o tym głupim 'rozwiazaniu ' dla siebie. Wiem ze jestes na tyle rozsadna ze nawet nie przyjdzie Ci cos takiego idiotycznego do głowy..
Nie odezwe sie do niego, to nie ma sensu. Napisałam mu dzis list, ale nie dam mu go. To jest list taki dla mnie. Że koncze ten rozdział zycia. Taki list pozegnalny. Wiem ze jeszcze nie raz jeszcze miłezka poleci z jego powodu...ale Ja i On to juz przeszłosc. Tak jak miłe wydarzenia nie wracają juz w tej samej postaci, tak i to co z nim przezyłam już nie wróci.

Jokasico, bedziesz jeszcze powracac myslami do niego. Jak mozesz to zmień otoczenie na inne niz wtedy gdy z nim byłas, mieszkanie, praca..nie wiem zrób wszystko bys jaknajmniej miała z nim teraz wspólnego. A wspomnienia, te miłe niech pozostaną. I wspominaj je sobie z uśmiechem na twarzy. Te niemiłe wspomnienia wyrzuc z serca, puśc je w niepamięc.

A to co napisałas na końcu. Jeżeli spotka lub spotkała nas Wielka Miłośc (nie ważne ile trwała) to możemy uważac się za wielkie szczęściary..Sęk w tym że nikt z nas nie wie..jak WIELKA była ta miłośc...tylko chyba czas może nam to pokazac..
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 23 gości