laissez_faire napisał(a):no dobrze drogi Ciasteczkowy Potworze, a co z auto-banami, które sami sobie narzucamy po płaczliwych deklaracjach rezygnacji z życia w ramach danej społeczności? bo przeżyła to prawdopodobnie większość z nas... te już mniej łechcą, a przecież ban to ban niezależnie od tego kto jest siłą sprawczą.
Po krwawej rewolucji, przemyślnej intrydze zawsze oczekujemy zmian... zabijamy siebie i innych, a wszystko pozostaje takim, jakim pierwotnie było, jaki więc sens?
No pewnie jakiś jest skoro to i tak robimy:)
Pozdrawiam cieplutko, całuśnie i... bez i
a "na zachodzie bez zmian" to książka o bezsensie prowadzonych konfliktów
jaki tam auto-ban?
ja za pierwszym razem ("hasta la vista biscuit")
zbanowałam NIE SIEBIE, ale cały psychotekst
to była kara wymierzona w WAS
Was wszystkich, którzy nie podjęli ze mną rękawicy rewolucji
tylko dalej paśli swoje doopska na zielonych pastwiskach admina
ulegając jego totalitarnym zachowaniom
odebrałam Wam siebie po prostu
przez parę miesięcy mnie nie było
bo awanturowałam się na innym forum
tam poszło mi lepiej niż tutaj - bo je rozwaliłam
już nie istnieje
ja się banów nie boję
nawet tych FOREVER
wolę zostać zabita jako rewolucjonista
niż zgnić w łóżku z grzecznej starości
przynajmniej w internecie
bo w realu z tym już trudniej, choć też próbuje
kissssss