to już jest koniec... :(

Problemy z partnerami.

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez josi » 20 lip 2012, o 16:26

Moje pytania do biscuit mialy wlasnie to na celu - zrozumienie jej opinii.
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Bianka » 20 lip 2012, o 16:47

To bardzo miło, szczególnie w sytuacji kiedy nasze opinie akurat się okazały takie same, po drugie jeśli ktoś chce zrozumieć, to zadaje pytania do tekstu, do czegoś czego w tłumaczeniu nie rozumie, a Ty zadawałaś w kółko jedno i to samo jakbyś nie czytała wcale...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez josi » 20 lip 2012, o 17:16

ale ja chcialam wlasnie od biscuit uslyszec odpowiedz bo wiem ze to ona ma do czynienia z psychologia.
Zadaje to samo pytanie bo nie bylo na nie odpowiedzi, byly psychologiczne wywody, wymjajace (wg MOJEJ opinii)
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez buka_lu » 20 lip 2012, o 17:39

ja trochę identyfikuję się z sandrin odnośnie jej relacji z matką.
moja matka była/jest nadopiekuńcza.
o ile to było bardzo toksyczne dla mnie-dziecka
tak teraz dla mnie dorosłej już nie.
kiedy zdałam sobie z tego sprawę..
i przepracowałam to na terapii.
mogłam automatycznie zmienić relacje z moją matką..
wychodząc z roli tej toksycznej relacji.
konsekwencją tego moje relacje z matką diametralnie się zmieniły.
Sandrin ma problem przerwaniem pępowiny (tak zrozumiałam)
więc to tym powinna się zająć. po jakie licho jej terapia z matką,jakby to jej miało pomóc w osiągnięciu celu?
przecież ma się odwikłać a nie wikłać w kolejne historie.. mniej lub bardziej ciekawe.
czy ja bym chciała terapii z moją matką?
nie czuję takiej potrzeby.
myślę, że fajnie by było gdyby moja matka sama poczuła potrzebę wejrzenia w swoje życie i podjęcia pracy nad sobą..wtedy też miałaby wpływ na zmianę jakości tych naszych relacji.
ale to jej sprawa. jest dorosła. jej wybory. jej życie.
ja mam swoje. też jestem dorosła.
to tylko moja opinia w tym temacie. 8)
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez josi » 20 lip 2012, o 18:24

buka_lu napisał(a): po jakie licho jej terapia z matką,jakby to jej miało pomóc w osiągnięciu celu?
przecież ma się odwikłać a nie wikłać w kolejne historie.. mniej lub bardziej ciekawe.


Czemu z gory zakladasz ze na terapii w obecnosci psychologa bedzie sie wiklac w jakies historie?
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Księżycowa » 20 lip 2012, o 18:27

josi napisał(a):
buka_lu napisał(a): po jakie licho jej terapia z matką,jakby to jej miało pomóc w osiągnięciu celu?
przecież ma się odwikłać a nie wikłać w kolejne historie.. mniej lub bardziej ciekawe.


Czemu z gory zakladasz ze na terapii w obecnosci psychologa bedzie sie wiklac w jakies historie?



Josi, bo terapia na tym polega, grzebie się i cofa do przeszlości, żdeby ją ułozyć... z tym, że wydaje mi się, że z rodzicami średnio jest mozliwe ułozenie czegokolwiek.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez josi » 20 lip 2012, o 18:30

Nie jest to argument. Tak samo mozna powiedziec ze na indywidualnej terapii ktos bedzie sie wiklal w jakies wymyslone historie...
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Księżycowa » 20 lip 2012, o 18:33

josi napisał(a):Nie jest to argument. Tak samo mozna powiedziec ze na indywidualnej terapii ktos bedzie sie wiklal w jakies wymyslone historie...



No bo się wikła, na KAŻDEJ terapii, bez tego nic nie zdziałasz... ale dlaczego w wymyślone zaraz?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez josi » 20 lip 2012, o 18:35

a, no to jesli na kazdej terapii jest ryzyko niepowodzenia i wiklania sie w historie to zadnej sie nie powinno zaczynac tak z tego wynika

czy gdyby wasza mama powiedziala do was: chce isc z toba na terapie, to nie zgodzilybyscie sie?
Ostatnio edytowano 20 lip 2012, o 18:40 przez josi, łącznie edytowano 1 raz
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Księżycowa » 20 lip 2012, o 18:39

Nie rozumiesz... chodzi o to, że burdel masz zawsze i jest on do ułożenia a wręcz bez tego zamieszanie nic nie zamienisz, i z rodzicami też by był sens ale oni muszą współpracować a rzadko się to zdarza... a dlaczego juz pisałam.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez josi » 20 lip 2012, o 18:43

jedna z zasad kulturalnej rozmowy jest nieuzywanie zwrotu "nie rozumiesz"
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez mahika » 20 lip 2012, o 18:46

a druga że nie zwraca sie takich uwag publicznie :mrgreen:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez josi » 20 lip 2012, o 18:46

zwraca sie - po to zeby ulatwic komunikacje
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Księżycowa » 20 lip 2012, o 18:49

Wiesz josi coraz bardziej mam wrażenie, że sobie jaja robisz.
Własnie utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że nie warto się produkować dla kogoś, kto tego nie docenia i nie bierze na poważnie, bo sorry wg mnie nie bierzesz skoro uciekasz się do złośliwych komentarzy, kóre do tego znów są nie trafione.
Nie będe się z Toba licytować ale jest tu sporo Twoich wypowiedzi, w których śmiałabym powiedzieć, że brak Ci kultury do tego wobec osób, ktore zyczliwie odpowiadają na Twoje pytania.
Szkoda, że nie potrafisz tego docenić ale to już jest Twój problem... kwestia dojrzenia go w sobie, co nie jest proste o czym tu juz była mowa dziś :kwiatek:

josi ale trudno mi uzyć wobec Ciebie innego zwrotu w momencie kiedy mam wrażenie nic co tu sie Tworzy do Ciebie nie trafia.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez josi » 20 lip 2012, o 18:50

w ktorych moich wypowiedziach brak mi kultury?

ja mam wrazenie ze to do Ciebie nie trafia co pisze a jednak nie powiedzialam ci ze "nie rozumiesz"
Ostatnio edytowano 20 lip 2012, o 18:51 przez josi, łącznie edytowano 1 raz
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 78 gości