to już jest koniec... :(

Problemy z partnerami.

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez josi » 20 lip 2012, o 10:49

biscuit ja nie prosilam o pomoc tylko o rozmowe, i mam pytania, ale nie wiem czy moge zadac...
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez biscuit » 20 lip 2012, o 10:52

wal póki jestem ciepła
ale odpowiem dopiero za jakiś czas
bo teraz muszę zmykać :D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez josi » 20 lip 2012, o 11:04

biscuit napisał(a):ale jej wrota nie działają prawidłowo i TE WROTA trzeba naprawić
m.in. odciąć przyrośniętą do nich pępowinę


chyba nie jest jednak tak zle z jej "wrotami", bo jednak podjela pewne kroki, decyzje, niepewne, ale jednak...
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Bianka » 20 lip 2012, o 11:50

Bis :oklaski: :ok: jak ja bym chciała to wszystko osiągnąć, z terapią raz na miesiąc może być trudno :evil:
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Bianka » 20 lip 2012, o 11:53

Sandrine napisał(a):Najważniejsza kwestia to toksyczna relacja z moją mamą... gdy zaczęłam jej o tym opowiadać momentalnie zalałam się łzami bo takie emocje mną targały- moja mama cały czas próbuje mnie kontrolować, krytykuje mnie, uzależnia od siebie, wpędza w poczucie winy i to tak naprawdę boje się rozwodu ze względu na nią.



No niby podjęła, ale to nie znaczy, że z wrotami nie jest źle...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez josi » 20 lip 2012, o 12:06

kazdy ma jakies glosy "w glowie", matki, ojca itp, pytanie teraz na ile im pozwalamy soba zawladnac. Rozwod to duza decyzja, normalne ze sa watpliwosci, strach, gdyby tego nie bylo to to by chyba bylo nienormalne...
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Sandrine » 20 lip 2012, o 12:34

OMG :shock: wchodzę a tu tyle stron napisane... ;)

cieżko mi się teraz ustosunkowac do wszystkich postów bo łep mi dzisiaj pęka...
ale napiszę po krótce tak:
ja chcę rozpocząć terapię bo wiem, że jestem słaba
uswiadomiłam sobie mój problem i wiem, że chce zmienic moje relacje z mamą bo ona po prostu mnie wykańcza chwilami... a może ja sama po prostu jej na to pozwalam.
Nie chciałabym zupełnie ucinać z nią kontaktu bo jest moją mamą i kocham ją, ale jeśli bedzie trzeba na jakis czas to zrobię.
Wiem, że ona po prostu się na mnie obrazi gdy zacznę życ zupełnie po swojemu. Będe niewdzięczną córką która jej nie kocha. Juz teraz gdy mowie jej żeby nie marudziła tylko wzieła sie w garść ona wygłasza teorię, że o nią to się już nikt nie martwi, najlepiej by było dla wszystkich jakby umarła a majątek zapisze na zwierzeta. No a mi wtedy ręce opadają jak jej słucham.
Często jest tak, że wiem, że ona mna manipuluje i wpędza w poczucie winy ale nie potrafię znaleźć żadnego kontrargumentu- nie wiem ale może terapia pomoże mi je znajdywać?
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez josi » 20 lip 2012, o 12:43

[quote="Sandrine

Nie chciałabym zupełnie ucinać z nią kontaktu bo jest moją mamą i kocham ją, ale jeśli bedzie trzeba na jakis czas to zrobię.[/quote]

i to jest zdrowe podejscie.

Do wszystkich postow nie muisz sie odnosic, tak sobie teoretyzujemy...
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Bianka » 20 lip 2012, o 13:05

Sandrine moja takie same gadki ma :/ masakra...kiedyś reagowałam, a teraz przestałam, ignoruję...

josi napisał(a):kazdy ma jakies glosy "w glowie", matki, ojca itp, pytanie teraz na ile im pozwalamy soba zawladnac.


Josi jest różnica w nasileniu tych głosów, jak się ma normalnego rodzica a toksycznego, a na ile nami zawładnie też zależy od siły wpływu i toksyczności, żeby wyzwolić się spod wpływu potrzeba terapii, zdrowym terapii nie potrzeba...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez josi » 20 lip 2012, o 13:11

Bianka a czy ja temu zaprzeczam?
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Bianka » 20 lip 2012, o 13:26

tak zrozumiałam, bo napisałaś, że każdy ma jakies głosy w głowie ojca i matki, tak jakbyś nie widziała różnicy między toksycznymi a normalnymi...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez josi » 20 lip 2012, o 13:27

... a ciag dalszy byl: pytanie na ile pozwolimy im zawladnac...
pozwolimy ale nie w sensie ze tylko od naszej sily zalezy, tylko w takim ogolnym sensie...
ale tak ogole to tez ciekawe pytanie, gdze jest wtedy nasza "sila"...
Ostatnio edytowano 20 lip 2012, o 13:31 przez josi, łącznie edytowano 1 raz
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Księżycowa » 20 lip 2012, o 13:29

josi napisał(a):... a ciag dalszy byl: pytanie na ile pozwolimy im zawladnac...



Teoretycznie to jest jasne ale w praktyce nie jest tak prosto... te głosy to trzeba pierw dojrzeć w sobie, w sensie, że to właśnie one, żeby umieć je wyłapywać w jakichś sytuacjach i wywalać a to wymaga wprawy i czasu, bo przeciez nie od razu jak je zauważymy sprawnie potrafimy je wywalić.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Bianka » 20 lip 2012, o 13:36

ja nie wiem czy nasza siła w ogóle gdzieś jest jeżeli tak mamy od dziecka i czy mieliśmy wtedy wpływ na pozwalanie sobie lub nie...dobrze jest to dostrzec i przestać pozwalać w dorosłym życiu ale po takim czasie prania mózgu bez pomocy terapeuty jest to niemożliwe i żadna siła nie pomoże...można jej jedynie użyć do pójścia na terapię :) i zaangażowanie w nią...
dokładnie,tak jak mówisz Kasiorku..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Apasjonata » 20 lip 2012, o 13:41

Ja tez uważam tak jak Kasiorek i Bianka. Musiałam iść na terapię , aby móc dostać, poznać, inny przekaz niz ten, który mi wpojono. Sama z siebie do tego nie mogłam dojsc , bo było we mnie zbyt dużo bloków wewnętrznych.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości