biscuit napisał(a):już sama odwaga samotnego zmierzenia się z problemem
uzależnienia od toksycznej matki
bez obecności rzeczonej mamusi
to wg mnie pierwsze nacięcie skalpela na owej pępowinie
bo to już jakby rozbicie SOJUSZU
podświadomej mentalnej koalicji z nią
sabotaż patologicznego układu
Dokładnie tak Bis, natomiast Josi nie wyobrażam sobie z moją matką odbywać terapii, doznałabym kolejnych traum a mamusia byłaby głęboko urażona wywołując tym samym moje złe samopoczucie...terapeuta sam by na to nie poszedł uważam, to się mija z celem...bo celem nie jest dogadać się z mamusią..