przez agik » 19 lip 2012, o 12:15
Powiedzcie mi, jak to jest, czemu tak jest, że nikt nie jest tak okrutny, jak jedna kobieta, wobec drugiej kobiety?
Skąd tyle pogardy? Skąd tyle pewności, że jest wyłacznie tylko jedna słuszna droga dla kobiety?
Dlaczego kobiety, które siedzą cały dzień w biurze, gardzą tymi, które swą pracę wypełniają w domu? I na odwrót?
Skąd tyle frustracji, zawiści, ocen?
Dlaczego- jak się nie odwrócisz- dupa zawsze z tyłu? Wszystkiemu winne są kobiety, zawsze...
Na tym przykładzie- dziewczyny- normalnie chyba powinny byc, jak Jagna Boryna wywiezione na taczkach, bo to one winne, facet się moze kurwic na prawo i lewo, ale przecież gdyby nie "dawały"- to by się nie kurwił...
A skąd to przekonanie, ze kobieta " daje" a nie "bierze"?
Z drugiej strony- skąd przekonanie, ze na kobiecie spoczywa odpowiedzialnośc za ... hmmm... powodzenie w związku?
Facet moze byc byle jaki, leniwy, nieodpowiedzialny, zamknięty, egoistyczny, ale kobiecą misją jest trwac przy dupku i stawac na rzęsach, żeby se nie poszedł w cug, bo byc moze biedactwo pustkę emocjonalną w związku odczuwa i jeszcze se pójdzie, gdzie indziej się wypełniac--- bosze i co wtedy? Jak to co? czemuś se nie dbała o męża? Winnaś z góry, co nie zrobisz- jesteś winna.
Czemu sobie to robimy?