Sanna napisał(a):A odpowiada za tę nędzę ów potwór Małżeństwo, twór od żonatych zupełnie odrębny i niezależny ? Panowie nie mają, jak rozumiem, żadnego wpływu na życie emocjonalne w swoim małżeństwie?
Dlatego najlepszym rozwiązaniem problemu nędznej emocjonalnej egzystencji jest zdrada, jesli dobrze rozumiem?
Nie wydaje mi się, zeby Bis to akurat pisała.
Odniosłam wrażenie, że opinia Bis jest nieocenna- ot, taka obserwacja z jej punktu widzenia.
Mnie się zawsze przypomina w takich sytuacjach " żona go nie rozumie i wcale ze sobą nie śpią"- od banału aż odrzuca.
A tak naprawdę, to co jest na rzeczy, że tak często trzeba sobie o tym banale przypominac? proza życia?
Obserwuję ostatni takie małżeństwo ( nie napisze czyje, bo to forum publiczne) Ona chyba całkiem zapomniała, ze ma tez męża. Jest skupiona na wychowaniu córeczek. Bardzo się stara, jest bardzo zmęczona i bardzo zestresowana mnogością spraw na głowie. Liczą się tylko dzieci. Robi zupełnie odwrotnie, niż większośc znanych mi małżeństw- wszyscy jedzą to, co lubią dzieci. A on ma nie wybrzydzac, bo przecież dzieci są najważniejsze. Skutek- on przestał jesc w domu, bo ileż można jeśc to samo. W hierarchi ważności to on jest już nie mówiąc ze za dziemi, ale równiez za jej pracą, kredytami, tak jakby był zupełnie nieważny. Ani ona, ani on nie chcę źle, wydaje mi się, ze zdrada z którejkolwiek strony nie wchodzi w grę ( z powodów, które nazwałabym religijno- honorowymi).
A mozę właśnie taka zdrada jest im potrzebna? żeby się obudzic? że mają ( mieli) również siebie, a nie tylko dzieci i kredyt.
sikorka napisał(a):no oczywiscie, a od tego zaspokajania ci zonaci maja wlasnie takie dziewczynki jak bis
I o ile dobrze pamiętam- niejaka Sikorka, zanim nie doznała religijnej iluminacji.
Mam pytanie.
Co jest złego w zmysłowym zaspokojeniu?