napiszę jeszcze raz
konflikt WARTOŚCI, jaki obserwujemy w tym wątku
jest z definicji NIEROZWIĄZYWALNY
nie dojdziemy do porozumienia/konsensusu
zmiany poglądów przez którąś ze stron
nie z powodu braku dobrej woli
i niechęci do drugiej strony
ale z powodu jego ISTOTY
którą są odmienne WARTOŚCI uznane przez strony za ważne
możemy se pogadać, powymieniać poglądy
rozszerzyć świadomość o to
jak widzą te sprawy inni ludzie
ale nie dojdzie tu do przebiegunowienia stanowisk
bo każda ze stron uważa swoje wartości za te właściwie
problem w tym
że ja przyjmuję, że mężatki buka i sikora
są szczęśliwe i spełnione w życiu
a mam wrażenie, że im jakoś trudno uznać
że moje wartości też są ok, choć odmienne od ich
że też czuję się spełniona i szczęśliwa
i nie mam owłosionych feministycznych nóg i pach
bo co rusz a to mi współczują
a to traktują protekcjonalnie, jakbym dopiero miała posiąść
tą mądrość życia, którą one już mają itp.
jakby babka, co to zjadła zęby na życiu
rozmawiała z dorastającą wnusią
która dopiero co startuje w świecie relacji