Macierzyństwo...

Rozmowy ogólne.

Re: Macierzyństwo...

Postprzez caterpillar » 15 lip 2012, o 23:40

i wiele wiele innych

wiec

ja doswiadczona moimi bledami nutelle zostawilabym na polce w sklepie, zamiast tego mozna wziac gorzka czekolade dmuchany ryz i zrobic kulki czekoladowe albo jak wspomnialam dac miod na chleb

powodzenia jeszcze wiele reklam przed Toba :twisted: :twisted:

:wink:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Macierzyństwo...

Postprzez Bianka » 15 lip 2012, o 23:43

wiem :) wszystko by chciała ale jakoś na razie daję radę :) gorzej jak dzieci siostry przyjadą a ona im daje różne paskudztwa :evil:
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Macierzyństwo...

Postprzez caterpillar » 16 lip 2012, o 00:30

wiem , to zawsze jest niezrecznie mowic stojac z innymi dziecmi (zwlaszcza przy ich rodzicu)

"wiesz ty tego nie mozesz ,bo to jest niezdrowe"

czasem przymykam oko ale pozniej ,mam zal do siebie ,ze nie jestem bardziej stanowcza :?


a ja ostatnio kuplalm bardzo ladna drewniana podstawke , ktora lezac w pokoju na komodzie niezbyt spelniala swoje zadanie

ale dzis ulozylam na niej 6jablek i 12 moreli ...zostaly tylko 2 jablka :D

magiczna podstawka 8)
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Macierzyństwo...

Postprzez Bianka » 16 lip 2012, o 12:52

Faktycznie magiczna :) moja mała uwielbia banany, jabłka i truskawki no i jagody, brzoskwini i moreli za bardzo nie chce jeść...
Wiecie co, byłam dziś na bilansie dwulatka, wszystko fajnie, mała ma 12 kg i 94 cm wzrostu :) Okazało się jednak, że ma płaskostopie i koślawi stopy!! :-( załamałam się :(( byłam od razu w sklepie medycznym, buty kosztują tam wszystkie 200 zł!! po prostu jak nie urok to sraczka :( orientujecie się może czy da radę znaleźć takie ze sztywną piętą w zwykłym sklepie? obejrzałam różne modele, już wiem jaka ma być ta pięta...jak jej ta stopa będzie tak rosła szybko to nie wiem...lekarka i pani ze sklepu mówią, że czasem jest przyczyną właśnie taki szybki wzrost...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Macierzyństwo...

Postprzez limonka » 16 lip 2012, o 13:36

Moj starszy ma plaskostopie. Lekarz ortopeda zrobil mu wkladki na buty, Ktore musi nosic 4 h dziennie. Im wczesniej Wykryte tym lepsze efekty.
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: Macierzyństwo...

Postprzez caterpillar » 16 lip 2012, o 23:12

u nas we wro jest sklep "zdrowa stopka" moze tam bedzie cos tansze..chociaz watpie :?

http://www.zdrowastopka.pl/
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Macierzyństwo...

Postprzez doduś » 18 lip 2012, o 10:39

ja naTwoim miejscu wybrałbym się najpierw z dzieckiem do dobrego ortopedy. Pediatra na bilansie jest od wychwycenia zagrozeń, ale od diagnoz i sposobu leczenia jest w tym wypadku specjalista
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Re: Macierzyństwo...

Postprzez Bianka » 18 lip 2012, o 11:19

Doduś myślałam o tym, czytałam trochę i tych, że tak powiem defektów jest kilka stopni, pierwsze trzy stopnie są do korekty odpowiednim obuwiem które dobiera się w sklepie specjalistycznym, dwa ostatnie natomiast wymagają konsultacji z ortopedą...mała nie ma jeszcze jakiejś kosmicznej wady, myślę, że ćwiczenia i odpowiednie buty pomogą...
Swoją drogą pediatra wiedziałaby, że potrzebuje ortopedy i dałaby skierowanie...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Macierzyństwo...

Postprzez doduś » 18 lip 2012, o 12:06

[quote="Bianka"
Swoją drogą pediatra wiedziałaby, że potrzebuje ortopedy i dałaby skierowanie...[/quote]
ze skierowaniami jest różnie. Dobry ortopeda w Poznaniu 100-120, buty, być może niepotrzebne, jak sama pisałaś 200.
Twojej ocenie zostawiam czy pozostać przy wskazaniach pediatry, czy jednak skonsultować z ortopedą
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Re: Macierzyństwo...

Postprzez Bianka » 18 lip 2012, o 12:35

Buty potrzebne jak najbardziej, sama widzę już teraz jak koślawi pięty, byłam w tym sklepie medycznym i babka też od razu zauważyła, pokazała mi to samo miejsce co pediatra, widać gołym okiem, także myślę, że buty są konieczne...ale poradzę się jeszcze jednej znajomej pielęgniarki w takim razie czy ten ortopeda konieczny, chociaż myślę, że poradzi to samo...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Macierzyństwo...

Postprzez Justa » 19 lip 2012, o 14:18

Bianko, też chyba wybrałabym się do ortopedy dla pewności (zresztą z moim starszym poszłam, kiedy był nawet nieco młodszy, niż Twoja córka, bo pediatra miała wątpliwości co do układania nóżek w czasie chodzenia - facio powiedział, że wszystko jest ok i że fizjologicznie ma jeszcze prawo tak układać i że powinno się to samo przekształcać - i tak własnie było).

Czytałam Waszą dyskusję o słodyczach i rzeczywiście dużo prawdy jest w tym, do czego dziecko się w domu przyzwyczai. Mój starszy pierwszego lizaka zjadł na jakiejś imprezie w przedszkolu, wcześniej nie wiedział do czego służą (śmiesznie było, kiedy jak był mniejszy na jakichś festynach dla dzieci/mikołajkach itp. dzieci dostawały cukiereczki w kolorowych papierkach za udział w jakichś konkurencjach - to on przynosił to do mnie jako nagrodę do zabrania do domu i do zabawy, bo nie był świadom, że do czegoś innego to może służyć). Teraz w sklepie rzeczywiście leci po bułkę i pogryza ją, chociaż przecież od czasu do czasu dostaje np. czekoladę, ale po nią nie idzie. Za to lubi jogurty (niestety też słodkie) i w sklepie często też prosi, żeby mu wziąć taki czy taki - na szczęście bardzo łatwo mu przyjmować odmowę (póki co), uzasadnioną oczywiście.

Teraz jesteśmy u dziadków na wakacjach - wczoraj przyjechał z wizytą jakiś wujek i dał mu kinder-czekoladki (że niby obu chłopakom, ale mniejszy to w ogóle nie dostaje, uwagi mu nawet nie trzeba odwracać, bo nie zna tego) - i ten mój starszy przyleciał od razu pokazać co dostał i kiedy może wziąć. Dostał jeden kawałek, a resztę w sposób normalny schował na później i wie, że to jest deser i że można go wziąć dopiero, jak się zje obiadek. Na szczęście taki nawyk ma. Tak samo, jak z piciem wody - baaaardzo długo w ogóle nie chciał pić soków (bo o innych napojach to w ogóle nie wspominam) - od jakiegoś czasu popija czasem wodę z sokiem lub sok, ale i tak najbardziej na świecie lubi wodę i po nią najchętniej sięga (podobnie młodszy).

Rozpisałam się tu, ale dał mi do myślenia wpis Bianki o tym serze z majonezem (nie znam nikogo, kto by tak jadł ser żółty, raczej z keczupem się spotkałam) - no i to mi po raz kolejny uświadomiło, jak wielka jest siła przyzwyczajeń wyniesionych z domu...........
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Macierzyństwo...

Postprzez sikorka » 19 lip 2012, o 14:22

justa, jogurty moze robic sama :ok: do naturalnego wsyp owoce, dodaj troche miodu. w smaku dziecko nie poczuje roznicy, a o ile wiecej korzysci :kwiatek:
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: Macierzyństwo...

Postprzez Bianka » 19 lip 2012, o 14:52

Justa tak to jest z tymi przyzwyczajeniami, a przykładów można mnożyć np mieszkałam kiedyś z taką kumpelą która musiała codziennie mieć jakieś owoce w domu, w jej domu rodzinnym taki był zwyczaj, nie mieli raczej słodyczy, ale owoce obowiązkowo, dużo i różnych, no i ona co chwile znosiła przeróżne, z nią po raz pierwszy jadłam pomelo :) słodkiego jej się w ogóle nie chciało, zresztą mi po jej diecie też się już nie chciało :)
Dzieci najłatwiej ustawić od początku tak jak się chce, żeby jadły jako dorośli :) zresztą nie tylko z jedzeniem tak jest np dawanie jedzenia przed tv dziecku owocuje tym, że w przyszłości będzie odczuwać potrzebę jedzenia przed tv...podam jeszcze jeden przykład, jak byłam mała i wracaliśmy od Babci dawała mi zawsze na drogę wątróbkę w słoiczku albo jakieś inne jedzenie i ja całą drogę jadłam, teraz autentycznie tak jest, że jak wsiadam do samochodu jestem głodna :/ mój małżonek nigdy prawie nie je kanapek zrobionych na drogę a ja wciągam wszystkie :) ale jemu nikt na drogę nic nie szykował :)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Macierzyństwo...

Postprzez Bianka » 19 lip 2012, o 21:50

Wiecie co tak odnośnie żarcia jeszcze coś mi się przypomniało...jak to nieświadomie jednak jakieś schematy się powiela...był taki jeden dzień, że moja córa chodziła z kubkiem i piła, piła, piła co chwile i ja do niej mówię idąc do łazienki: "nie pij tyle bo będziesz siusiać co chwile" spoglądam w lustro i szok, co ja powiedziałam, to co zawsze słyszałam, identycznie! a wiecie jak mało piję? np dziś tylko jedną kawę i łyk wody...a dlaczego? po pierwsze nie czuję takiej potrzeby a może czuję ale zapominam pić a po drugie...że będę dużo sikać..i tak sikam co chwilę, właściwie jak się tylko napiję :? czy to nie jest ciekawy przykład oddziaływania na psychikę dziecka i powielania schematów? byłam w szoku jak to odkryłam :|
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Macierzyństwo...

Postprzez Justa » 19 lip 2012, o 23:07

Bianko, podajesz świetne przykłady nieświadomego powielania schematów...

Co do przyzwyczajeń to jeszcze jedno mam w głowie - że nie na wszystko mamy wpływ (bardzo prozaiczne, nie?) Np. mój starszy był/jest alergikiem i dość długo nie mógł jeść wielu owoców i potraw. Wtedy kiedy miał naturalną chęć próbować nowe rzeczy, dostawał NIEWIELE nowości. Teraz kiedy może jeść ich coraz więcej i nie narzekamy na jego apetyt (to, co lubi, zmiata z talerza bez problemów) - jest ciągle wiele produktów, których nie jadł, a mógłby. Np. dziś dałam mu do próbowania borówkę amerykańską - nie chciał nawet wziąć do buzi. Podobnie z malinami. Tego, czego do tej pory nie spróbował i nie zna - rzadko ma ochotę spróbować. Dlatego póki co ma dość ograniczony repertuar owoców - myślę, że z czasem się powiększy, ale jednak to mi przyszło do głowy, kiedy pisałaś o koleżance i domu "owocowym". Też proponuję mojemu starszakowi owoce, ale niestety do nawyku to daleko.

Za to mniejszy mógłby odżywiać się samymi owocami i warzywami, a z kolei przez refluks nie może ich prawie w ogóle (a że próbował i zna smak, to musimy chować z widoku). I też za wiele nie dostaje.

I tak oto pomimo szczerych chęci nie zawsze da się tak "ustawiać" dziecka odżywianie, jak by się chciało.

P.S. Za to jedyne przekąski, do których chłopcy są przyzwyczajeni, bo mogą i lubią - to wafle ryżowe (z różnymi modyfikacjami typu z pestkami, z ziarnami itp) oraz chlebki chrupkie. To w kwestii przyzwyczajeń.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 40 gości