Powrót?

Problemy z partnerami.

Powrót?

Postprzez nana » 11 lut 2008, o 13:23

Boję się, że wrócę do mojego ex. Tylko wam mogę to opowiedzieć. Moj ex mnie zdradził i jak się o tym dowiedziałam, to wyrzuciłam go z mojego domu i z mojego życia.
Na początku nie przyznawał się do zdrady. Potem, częściowo się przyznał (tzn. przyznał się do znajomości z TĄ dziweczyną, ale twierdzi, że z nią nie spał. Ona twierdzi, że spał 2 razy.)
Potem przepraszał, twierdził, że wszystko mi wytłumaczy. Byłam totalnie wściekła i załamana. Nie widzielismy sie 2 tygodnie (ja tak chciałam), a po tych 2 tygodniach miał mi wszystko wyjasnic. Niczego nie wyjasnil. Spotkalismy sie, wypłakałam się, wykrzyczałam i tyle.
Potem zaczęły się moje problemy z rodzicami (w mojej ocenie bardzo poważne) i zdarzyło się tak, że wylądowałam z nimi u mojego ex. Pocieszał mnie (bez podtekstów), nakarmił zupą i pozwolił zdrzemnąć się w spokoju na kanapie (sama drzemalam!).
Czasami do siebie dzwoniliśmy. W zasadzie on dzwonil. Zaprosił mnie ze 2 razy, ale nie mogłam. Pisał sms, że tęskni, a ja odpisywalam, że mam nadzieje, że tak się stęskni, że zdecyduje się na wyjasnienia. Ponownie zaprosił mnie do siebie i zdecydowalam sie spotkac, bo liczylam, ze chce wszystko w koncu mi szczerze opowiedziec. Uważam, że niezależnie od tego co będzie dalej wyjaśnienia należą mi się jak psu micha. Nic jednak takiego nie nastąpiło. Za to troche pogadaliśmy i trochę się pośmialiśmy i... zaczeliśmy się przytulać. Nic erotycznego. Kilka ciepłych uścisków.
Boje się. Boję się, że do niego wrócę. Nie chcę tego ze wzglendu na zdradę, ale też wcześniej było między nami źle. Zdecydowanie to ja byłam osobą zaangażowana w nasz związek, a mój ex był bardzo biermy. Wręcz teraz postrzegam to tak jakby mnie wykorzystywał. Podobną opinie mają moi rodzice i znajomi. Nie ufam mu. Myślę, że mnie zdradził, że jednak spał z ta dziewczyną i że może zrobić to ponownie. Nie chce być z kimś komu nie ufam.
Ale tak bardzo tęsknię. Myślę, że wciąż go kocham. A ponad wszystko potrzbuję teraz bliskiej osoby i wsparcia. Nie chce popełnić błędu.
Pomóżcie.

nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez bunia » 11 lut 2008, o 14:10

Tesknisz nie koniecznie za nim a za bliskoscia,cieplem i zrozumieniem.....to wszystko mozesz znalesc w innym partnerze....swiat stoi i czeka z otwartymi ramionami przed Toba....nie trzymaj sie kurczowo czegos co nie daje zadowolenia i nie ma przyszlosci....patrz do przodu a nie ogladaj sie za siebie.
Trzymaj sie :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez nana » 11 lut 2008, o 14:20

ale ja nie mam niczego ani nikogo kogo moglabym sie trzymac. a potrzbuje. wiem, ze to beznadziejne, ale serio nie mam juz sily.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez bunia » 11 lut 2008, o 14:27

Trzymasz sie nadziei,ze stanie sie cud i bedzie wszystko ok...a z drugiej strony wiesz,ze nie moze.....szkoda czasu - moim zdaniem.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez jokasica » 11 lut 2008, o 14:41

Sama piszesz, że mu nie ufasz...Zwiazek bez zaufania predzej czy pozniej sie rozpada. Zaufanie w zwiazku to podstawa. Ty mu nie ufasz i masz ku temu powod. On ucieka od wyjasnien, widocznie sie czegos boi, ma cos na sumieniu....Myśle, ze powrot do niego bylby Twoim bledem. Wspomnialas, ze byl bierny w waszym zwiazku wiec tym bardziej. Zeby cos odbudowac trzeba chceci i z jednej i z drugiej strony...Ucieka od odpowiedzialnosci, nie chce wyjasniac tamtej sprawy a Tobie na tym zalezy. Ja sama zaczynam sie bac ze do niego wrocisz, a to nie ma sensu....Wiem, że teraz potrzebujesz bliskiej osoby i wsparcia, ale on Ci tego nie da....Gdybys do niego wrocila to beda Cie nekac mysli czy spał czy nie spal z nia...zdradzil nie zdradzil...znow ja musze sie starac a on jest bierny...znow wszystko na mojej glowie....Nie sadze, ze wlasnie to jest Ci teraz potrzebne. Zanim zrobisz jakis krok to dobrze sie zastanow...Zastanow sie 100 razy czy aby na pewno da Ci te wsparcie ktorego tak bardzo potrzebujesz? Kochana badz silna i rozsadna.
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez nana » 11 lut 2008, o 14:57

najgorzej, ze to nie pierwszy raz. ja juz wczesniej szukalam wsparcia w moich ex. nie wiem czemu tak mam. dlaczego wlasnie w bylych facetach szukam oparcia? dlaczego z wiekszoscia wciaz utrzymuje kontakty? nie mowie, ze powinnam ich nienawidzic, ale to chyba troche chore, ze szukam u nich ciepla?
najsmieszniejsze w tym wszystkim jest to, ze wiem, ze nie powinnam teraz wchodzic w nowy zwiazek, bo jestem zbyt zdesperowana. a stary zwiazek wydaje mi sie jakims mniejszy zlem...
placze sie we wszystkim...
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez jokasica » 11 lut 2008, o 15:19

Po rozstaniu, gdy jest ciezko samej, bez wsparcia, bez bliskiej osoby...czasmi wydaje sie nam, ze juz lepiej dusic sie w starym zwiazku niz cierpiec z samotnosci. Myślimy "ah to ja już wole trwac w tym toksycznym zwiazku niz umierac z samotnosci", Czasami nachodza nas takie mysli...Za te troszeczke ciepla co dostajemy od bylego jestesmy w stanie dalej z nim byc!To jest cholernie bledne myslenie...Z czasem jednak sobie uswiadamiamy, ze powrot bylby bledem i ciesyzmy sie, ze udalo sie nam uwolnic. Na to potrzeba czasu.

Na pytanie czemu szukasz oparcia w bylych facetach?Czemu utrzymujesz z nimi kontakt? Według mnie odpowiedz jest oczywista. Po prostu nie spotkalas faceta, który dalby Ci tyle ciepla i wsparcia, ze nie musialabys szukac tego u innych. Wracasz myslami i z potzrebami do swoich ex, w koncu cos Cie z nimi laczyło...Nie masz tego odpowiedniego, ktory zastapilby Ci wszystkich innych. Mam nadzieje, że poznasz kiedys tego wyjatkowego a Twoje problemy znikną. Boisz się wejsc w nowy zwiazek, bo czujesz lek, że znowu bedize tak samo, wiec stary zwiazek wydaje Ci sie mniejszym zlem...Moja rada-sprobuj sama sobie pomoc, badz sama sobie wsparciem...przeczekaj, poczekaj....Na pewno jest tam gdzies ten odpowiedni dla Ciebie, nie boj sie nowego zwiazku. Nie wracaj do tego co juz nie ma znaczenia...Patrz w przyszlosc, nie wracaj do przeszlosci. Poki bedizesz w niej tkwic, trudno bedzie ulozyc sobei zycie tak jak Ty bys tego chciala...
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez bunia » 11 lut 2008, o 15:24

Jokasica ma racje....najlepiej chyba abys jakis czas pobyla troche sama - to nie takie straszne chodz pewnie Ci sie tak wydaje....nie ma sensu byc z kims dla okruchow czulosci.
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez mahika » 11 lut 2008, o 16:16

Nana, ale Ty już wiesz, Ty wrócisz do niego, prawda???
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez nana » 11 lut 2008, o 16:44

Nie mahika! Nie wiem czy wróce. Boję się, że mogę ulec (jemu i własnym potrzebom). A z drugiej strony wiem jakie to złe i wiem, że nie powinnam. Nie szukam tu wcale usprawiedliwienia przed samą sobą, żeby wrócić. Szukam wsprcia, żeby wytrwać przy swoich zasadach (wierność to jedna z nich).

jokasica, masz po czesci racje, a po czesci nie. Bardziej od samotnosci przygnebiaja mnie problemy z rodzicami. To jest bardzo sprzężone. Wiesz jak to jest: nie dość, że samotna (zdradzona, opuszczona), to na dodatek moi rodzice urządzają sobie takie jazdy i wciagaja mnie w nie, ze czasami mysle, ze oszaleje. Chce od nich uciec. Najłatwiej byłoby w bezpieczne objecia osoby, ktora wciaż kocham? Jezu, nie wiem czy kocham... ?!
Natomiast w kwesti utrzymywania kontaktow z ex, to chyba troche mi otworzyłaś oczy. Chociaz mi sie wydaje, że ich serio lubie (niektorych! z niektorymi nie utrzymuje kontaktu.). Pewnie to dlatego, ze jak napisalas duzo mnie z nimi laczy.

Mysle, ze łatwiej by mi było być samej gdbym nie miala kłopotów z rodzicami. Niby mieszka oddzielnie, ale dosłownie przez plot. Potrzbuje sie chyba zwyczajnie wypłakać i wyżalić i nie mam komu...
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez jokasica » 11 lut 2008, o 17:08

Napisalas, ze chcialabys uciec i ze najlatwiej byłoby uciec w bezpieczne objecia osoby ktora nadal kochasz. Nie wiem czy takie bezpieczne te ramiona, Raz Cie zdradzil, a jak zrobi to drugi raz? Znow bedizesz musiala uciekac, tym razem przed nim. Juz i tak uciekasz przed rodzicami...Ja bym sie bala. Z drugiej strony tak sobie mysle...Moze w koncu Ci wytlumaczy tamta sytuacje, moze nie zdradzil Cie...Moze w koncu on tez zacznie sie starac...Ale to tylko moze...Jesli juz chcesz uciekac, to moze uciekaj tam gdzie bedziesz naprawde bezpieczna i szczesliwa? Tylko gdzie...
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez nana » 11 lut 2008, o 17:43

W tym kłopot. Mam duże wątpliwości co do tego faceta. Mysle, ze moze mnie oszukac. Tzn ze na poczatku bedzie wszystko pieknie, a potem jak wczesniej. Nasz zwiazek dla mnie był bardzo destruktywny. Duzo rzeczy mnie bolało. Często cierpiałam w milczeniu albo próbowałam mówić, ale wtedy kończyło się kłótnia i płaczem.
W sumie cieszyłam się, że tak wyszło z tą zdradą, bo nie potrafiliśmy sie rozstać mimo, że było źle miedzy nami.
Potrzbuję mojego ex takim jak jest dla mnie teraz... ale nie wierzę, że on będzie taki zawsze. Zwyczajnie mu nie ufam po tym wszystkim. Nie wiem czy mozna odbudowac to zaufanie??? I nie wiem czy chce je odbudować?
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Filemon » 11 lut 2008, o 17:57

nana napisał(a):najgorzej, ze to nie pierwszy raz. ja juz wczesniej szukalam wsparcia w moich ex. nie wiem czemu tak mam. dlaczego wlasnie w bylych facetach szukam oparcia? dlaczego z wiekszoscia wciaz utrzymuje kontakty? nie mowie, ze powinnam ich nienawidzic, ale to chyba troche chore, ze szukam u nich ciepla?


Dziewczyny, nie chcę Was martwić, ale to jest chyba wszystko trudniejsze i poważniejsze niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać... Chociaż jestem facetem, to przerabiałem ten temat dokładnie na własnej skórze... Nie mogę powiedzieć, żebym problem rozwiązał, jednak opanowałem go w pewnej mierze.

O tych sprawach można dowiedzieć się więcej z fascynującej moim zdaniem książki:
"Nerwica a rozwój człowieka" (czyli trudna droga do samorealizacji) napisanej przez Karen Horney. A konkretnie jest tam rozdział pod tytułem: Patologia szukania oparcia w drugim człowieku... (mocno brzmi, co nie...? ;) )

Ta książka oczywiście nie leczy, ale uspokaja choć trochę, bo pomaga ogarnąć i zrozumieć, co się właściwie ze mną dzieje w tych sprawach...

pozdrawiam! :)

p.s. Aha, dodam, że z przedstawionego w tej książce ujęcia problemu wynika, że takie chorobliwe szukanie oparcia w drugim człowieku wcale nie wypływa z... uczuć miłości, potrzeby autentycznej więzi partnerskiej, itp. tylko źródła tego są natury neurotycznej i leżą głęboko w nas... :(
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez nana » 12 lut 2008, o 10:02

Filemon! Ty możesz jakoś więcej i jaśniej napisać o tych źródłach poszukiwań oparcia w drugim człowieku? Bo serio mnie zmartwiłeś. Please!

nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Filemon » 12 lut 2008, o 10:57

Najlepiej sięgnąć samemu do wymienionej książki - możliwe nawet, że można ją aktualnie kupić, bo ona była wznawiana i dosyć często pojawia się w księgarniach, przynajmniej w Warszawie.

Jedno fajne porównanie z tej książki. Człowiek może wchodzić na drzewo po to by na przykład rozejrzeć się swobodnie wokół po jakimś terenie dla samej przyjemności takiego widoku z góry, jak również można pędem na drzewo wskakiwać, bo jest się gonionym przez jakieś dzikie zwierzę, czy agresywnego psa, na przykład. W pierwszym przypadku jest to swobodny, niczym nie wymuszony wybór, którego dokonujemy świadomie i realizujemy swoje pragnienie. W drugim przypadku natomiast, motywem naszego działania jest lęk (a nie sama chęć wejścia na drzewo dla przyjemności) i poszukiwanie bezpieczeństwa spowodowane pewnymi dodatkowymi czynnikami. Tak samo bywa z... miłością i poszukiwaniem partnerskiej więzi - bywa tak, że z autentyczną miłością ma to niewiele wspólnego, gdyż głównym motywem jest lęk i wypływające z niego poszukiwanie oparcia i bezpieczeństwa. Oczywiście większość przypadków, jak stwierdza, trafnie moim zdaniem, Karen Horney, to przypadki mieszane... ;)

A o źródłach powstawania takich lęków i o mechanizmie działania całej osobowości człowieka uwikłanej w neurotyczne tendencje i tworzące się między nimi wewnętrzne konflikty pisze ona w sposób jak dla mnie fascynujący i zaskakująco przystępnym, zrozumiałym dla laika językiem - nie posługuje się w ogóle profesjonalną terminologią, choć z wykształcenia była psychiatrą i psychoanalitykiem. Niestety, nie zetknąłem się jeszcze z psychoterapeutą, który umiałby taki materiał wykorzystać skutecznie w swojej pracy z pacjentem, choć wiem, że w Nowym Jorku na przykład istnieje instytut psychoterapii imienia Karen Horney... (z tym, że to jakby troszeczkę daleko, jak dla mnie... :? :roll: ).

Ta książka nikogo nie wyleczy moim zdaniem, jednak w ogromnym stopniu poszerza zrozumienie problematyki tego typu o jakim tu mowa i nie tylko - w ogóle zrozumienie mechanizmu działania zaburzeń neurotycznych w osobowości człowieka. Zdaje się, że to również Horney stwierdziła kiedyś, że każda nerwica jest zaburzeniem charakteru - w każdym razie z jej książek jasno wynika między innymi taka właśnie teza...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: eboqexediajoc i 286 gości

cron