ewka napisał(a):Cała Twoja pewność zniknęła.
Jedyne czego jestem pewna to to, że nie wierzę że to wszystko da się jakoś poukładać.
Nawet jak zmienię pracę, środowisko, nie pokocham męża.
Mogę tylko trwać dal dzieci, sama będąc nieszczęśliwa.
Tylko jak długo tak się da?
Do pierwszej kłótni, w której wszystko mi wypomni?
Czy w ogóle się da?
Nie potrafię zostawić dzieci, ale zastanawiam się może odejść sama.
A dzieci same wybiorą z kim chcą być.
On cały czas prosi żeby nie zabierać dzieci, że on sobie nie poradzi z tym wszystkim.
Czy jak ochłonie to może zmienić zdanie?
Może dojdzie do niego, że rana jaką mu zadałam jest tak głęboka, że się nie zabliźni tak szybko.
Może uświadomi sobie, że nie jest w stanie mi wybaczyć?
Raz prosi i płacze, raz pyta o tamtego, raz wypomina mi to wszystko. Potem przeprasza.
Mówi że już mi wybaczył.
Nie mogę patrzeć na jego cierpienie.