Wszystko się skomplikowało :(

Problemy z partnerami.

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 9 lip 2012, o 12:18

Ale mam odejść sama?
Zostawić dzieci?
On zaraz wyjeżdża z córka na wakacje.Boi się mnie zostawić. Boi się że nie będzie miał do czego wracać.Widzę to.
Poza tym żal mi go. Niełatwo jest patrzeć jak ktoś robi wszystko żebyś tylko została.
Jak cierpi. Obwinia siebie i tamtego faceta. Ja jestem dla niego bez winy.
Nie wiem teraz czy dobrze ze mu powiedziałam.
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ewka » 9 lip 2012, o 12:23

Ja bym nie umiała zostawić dzieci. To chyba trzeba poczekać, aż wrócą.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ewka » 9 lip 2012, o 12:23

Cała Twoja pewność zniknęła.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 9 lip 2012, o 13:10

ewka napisał(a):Cała Twoja pewność zniknęła.


:cry:
Jedyne czego jestem pewna to to, że nie wierzę że to wszystko da się jakoś poukładać.
Nawet jak zmienię pracę, środowisko, nie pokocham męża.
Mogę tylko trwać dal dzieci, sama będąc nieszczęśliwa.
Tylko jak długo tak się da?
Do pierwszej kłótni, w której wszystko mi wypomni?
Czy w ogóle się da?
Nie potrafię zostawić dzieci, ale zastanawiam się może odejść sama.
A dzieci same wybiorą z kim chcą być.
On cały czas prosi żeby nie zabierać dzieci, że on sobie nie poradzi z tym wszystkim.
Czy jak ochłonie to może zmienić zdanie?
Może dojdzie do niego, że rana jaką mu zadałam jest tak głęboka, że się nie zabliźni tak szybko.
Może uświadomi sobie, że nie jest w stanie mi wybaczyć?
Raz prosi i płacze, raz pyta o tamtego, raz wypomina mi to wszystko. Potem przeprasza.
Mówi że już mi wybaczył.
Nie mogę patrzeć na jego cierpienie.
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez sikorka » 9 lip 2012, o 15:37

reakcja Meza jest dla mnie niejako zrozumiala. cos mu sie tam pewnie zawalilo i czuje sie z tym zle, niezaleznie od tego czy sie Toba interesuje czy tez nie.
Ty w tym wszystkim takze sie miotasz jak dla mnie, bo raz podjelas decyzje, raz ją odwolujesz.... - co pewnie tez nie jest niczym nienormalnym w takiej sytuacji.
jednego jestem pewna - staraj sie postepowac i zyc dla siebie, a nie ze wzgledu na Meza, ktory bedzie cierpial jak odejdziesz. bo jak zostaniesz to jemu z Twoim brakiem uczuc do niego wcale dobrze nie bedzie.
przytulam :cmok:
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez caterpillar » 9 lip 2012, o 19:22

Nieszczesliwa jest jeszcze ktos taki jak mediator rodzinny , oczywiscie to sa koszta, zabiera to czas ale moim zdaniem warto miec w tym konflikcie osobe bezstronna , ktora pomoze Wam to wszystko poukladac i dojsc do jakiegos porozumienia , znam kilka par ,ktore pozytywnie wypowiadaja sie o tego typu pomocy ,bez wzgledu na rezultat ...bo niektore pary sie zeszly a inne rozeszly.

Mysle ,ze moze to byc pomocne dla Twojego meza
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ewka » 10 lip 2012, o 09:56

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a):Czy jak ochłonie to może zmienić zdanie?

Myślę, że może.

Może dojdzie do niego, że rana jaką mu zadałam jest tak głęboka, że się nie zabliźni tak szybko.
Może uświadomi sobie, że nie jest w stanie mi wybaczyć?

Czas pokaże. Bo on może sobie coś tam w tym względzie zaplanować i czegoś chcieć... ale czy mu wyjdzie, to nie wiadomo. Nie zawsze udaje nam się nagiąć samych siebie... no sama wiesz.

Raz prosi i płacze, raz pyta o tamtego, raz wypomina mi to wszystko. Potem przeprasza.

Facet jest w szoku, ot co.

Mówi że już mi wybaczył.

Nie wierzę. Może mówi to, co myśli, że chciałabyś usłyszeć.

Nie mogę patrzeć na jego cierpienie.

Wierzę Ci. To jest trudne.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez sikorka » 10 lip 2012, o 10:06

caterpillar napisał(a):Nieszczesliwa jest jeszcze ktos taki jak mediator rodzinny , oczywiscie to sa koszta, zabiera to czas

nic bardziej mylnego - mediator jest o wiele tanszy i o wiele szybszy w dzialaniach niz adwokaci :ok:
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 10 lip 2012, o 10:14

Wczoraj długa rozmowa. Spokojna.
On za wszystko wini siebie.
Ze mnie zaniedbywał, że był egoistą.
Chce żebym była szczęśliwa.
Będzie walczył, ale czuje, że ja podjęłam decyzję.
Nie dziwi mi się. Mówi, że nawet jest mu wdzięczny, że mogłam poczuć jak to jest być kochaną.
I że zazdrości mi, że przeżyłam coś takiego.
Mówi, że jest egoistą. Chce żebym została.
Sam przez ostatni rok myślał o odejściu, ale zdał sobie sprawę jak bardzo mnie kocha.
Ma świadomość, że zrozumiał to przynajmniej dwa lata za późno.
Żal mi go. Czuję w tym jakąś manipulację.
I może nawet mnie kocha na swój sposób. Ale ja tej miłości nie czuję.
Rozmawiał z nim. Obwinia jego i siebie.
Chce żebym zmieniła pracę, chce iść na terapię.
Cały czas twierdzi, że problem tkwi w nim.
Widzę, że walczy, ale jest zrezygnowany.
Ja wiem, że jak zostanę z nim, to będę żyć wspomnieniami.
Moje życie będzie smutne. Beznadziejne. Cały czas będę myśleć o nim.
Nie umiem go pokochać jak tamtego. Nie czuję namiętności, pożądania.
On mówi, że chce czekać. Może go pokocham na nowo.
Chcę odejść, ale to jest takie trudne jak widzisz jak ktoś cierpi.
Teraz rozumiem, co przezywał On, gdy jego żona go błagała.
To wszystko jest takie skomplikowane.
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ewka » 10 lip 2012, o 10:35

Jak tak czytam... to wniosek mam jeden: bierze całą winę na siebie - bo to może Ciebie przy nim zatrzymać. Myślę, że tak myśli. I to wszystko, co mówi... to też właśnie dlatego. I to mi się wydaje nieszczere, że prawdziwy on jest w szoku i robi te właśnie dziwne rzeczy, żebyś została. Nawet manipulacją trudno to nazwać, bo pewnie mu tak wychodzi zupełnie nieświadomie. Brakuje mi w tym wszystkim złości, jakieś męskiej niezgody... dlatego mi się wydaje to takie jakieś nienaturalne zupełnie.

Z uporem maniaka powtórzę... czas.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 10 lip 2012, o 10:49

Była złość.
Parę sprzętów połamanych jest :wink:
Jest wściekły ale nie na mnie.
Na tego faceta.
Rozmawiał z nim. Straszył go.
Ale wie, że na mnie to źle działa.
Próbuje więc inaczej. Płacze, Błaga. obwinia siebie.
Tak to odbieram.
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez sikorka » 10 lip 2012, o 10:56

nieszczesliwa, czego potrzebujesz zeby odejsc? co Ci w tym odejsciu przeszkadza?
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez buka_lu » 10 lip 2012, o 11:26

ten mediator czy jakaś terapia.. to świetny pomysł.
Nieszczęśliwa.. trude to wszystko..ale masz szanse na serio dojść do ładu w życiu.
Mediator, psycholog czy kto tam.. może pomóc ten chaos ogarnąć i Tobie i jemu..
a jeśli nie jemu to Tobie..myślę, że też powinnaś zadbać o siebie.
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ewka » 10 lip 2012, o 12:44

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a):Była złość.

A jednak.

Powiem Ci, że Cię autentycznie podziwiam... ja powiedzieć bym nie umiała :(
I popatrz jaki paradoks: ta prawda miała Ci pomóc w odejściu, a właściwie to Ci teraz przeszkadza.

Jestem zwolenniczką "aż po grób" i absolutnie nie namawiam Cię do odejścia... zastanawiam się jedynie, jak to widzisz na dłuższą metę, gdybyś zdecydowała zostać. No bo inaczej się zdradza, kiedy ten zdradzany nic nie wie... a inaczej, gdy wie. Musiałabyś jakby zrezygnować z tamtego mężczyzny. No bo jak? A w ogóle - co on na to wszystko?

Wydaje mi się, że gdybym miała 100% pewności, że CHCĘ odejść i NIE CHCĘ nic naprawiać i poprawiać... to poszłabym za ciosem i teraz właśnie odeszła. Bo jeśli nie teraz - to potem może być jeszcze trudniej. No i to życie razem, wciskane na siłę (z Twojej strony) w ramy poprawności... no nieciekawie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez sikorka » 10 lip 2012, o 12:55

ewka napisał(a):
Wydaje mi się, że gdybym miała 100% pewności, że CHCĘ odejść i NIE CHCĘ nic naprawiać i poprawiać... to poszłabym za ciosem i teraz właśnie odeszła.


money, money, money :twisted:
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości

cron