Córka alkoholika, która nie miałą kontaktu z ojcem

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Córka alkoholika, która nie miałą kontaktu z ojcem

Postprzez dagi » 7 lip 2012, o 17:16

Witam, mam pytanie, wiem, że mój ojciec był w przeszłości alkoholikiem, jednak nigdy nie utrzymywałam z nim kontaktów, nie znam go. Czy fakt, że ojciec, którego nie znam jest alkoholikiem, może mieć negatywny wpływ na moje życie? Czy w takiej sytuacji powinnam należeć do DDA?
dagi
 
Posty: 13
Dołączył(a): 7 lip 2012, o 17:05

Re: Córka alkoholika, która nie miałą kontaktu z ojcem

Postprzez Księżycowa » 7 lip 2012, o 17:49

Witaj!

W jakim wieku (może wiesz od mamy) Twoje kontakty z ojcem zostały zerwane?
Ty możesz nie pamiętać ale mogłaś coś ,,chwycić" destrukcyjnego,jakieś cechy.

Mało o sobie napisałaś, trudno tak ogólnie odpowiedzieć, bo nie piszesz nic o sobie, czy masz w czymś trudności, juz nie wspominając tym , że tylko specjalista może postawić diagnozę.
Ile masz teraz lat?
Dla Ciebie samej podaję linki, które może nakierują Cię na temat, sprawdzisz czy masz cechy DDA

http://www.dda.pl/index.php?option=com_ ... &Itemid=65)

a tutaj drugi

http://www.dda.pl/index.php?option=com_ ... &Itemid=65)

Czy coś w Twoim zyciu Cię zaniepokoiło, ze zadałaś sobie to pytanie (i na forum również :wink: ).

Trzymaj się pozdrawiam
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka alkoholika, która nie miałą kontaktu z ojcem

Postprzez dagi » 7 lip 2012, o 18:50

Drogi Kasiorku, mam 27 lat. Ojciec odszedł jak miałam roczek-praktycznie wogóle go nie znam. Sprawa z dda zaczęła się od mojego problemu z utrzymaniem jakiegokolwiek związku z facetem ( w większoci byli to nałogowcy albo typy ''uroczego nicponia'' na kilka spotkań).Jak to przemyślałam, okazało się, że każdy mój związek miał taki sam przebieg, facet się ulatnia, ja cierpię. Problem ten kosztuje mnie wiele zdrowia i emocji. Zaczęłam czytać więc literaturę, by zrozumieć gdzie popełnbiam błąd, i tak po nitce do kłębka. Z listy cech dda, mam większość niestety,uzależnienie od partnera, trudności w nawiązywaniu kontaktów itp. Czasami brak mi sił by żyć. Dziękuję i czekam na odzew:)
dagi
 
Posty: 13
Dołączył(a): 7 lip 2012, o 17:05

Re: Córka alkoholika, która nie miałą kontaktu z ojcem

Postprzez Księżycowa » 7 lip 2012, o 19:06

Wiem jak DDA staje się dziecko, które wychowuje się w takie rodzinie ale nie mam pojęcia ile przechodzi na dziecko w ciągu pierwszego roku życia. Chociaż prawdą jest, że od samego początku życia nasz mózg zapisuje odczytane emocje i uruchamia je w zyciu tak samo jak każde.
Domyślam się, że mama odeszła od taty? Wybacz, że tak dopytuje, nie musisz odpowiadać, jednak ma to znaczenie. Może postępowanie jej jako współuzaleznionej odbiło się na Tobie? Poderzewam, że nawet jak samego uzależnionego nie ma już, to jakieś mechanizmy mogły w niej pozostać ale jak już mówiłam nie jestem specjalistą.

Co do toksycznych związków, to większość kobiet w nie popada. Prawda, że te z domów dysfunkcyjnych mają większe tendencje i skłonności, bo warunki jakie panują w związku są znajome z tymi jakie panują w domu alkoholowym - niepewność, zależność od drugiego człowieka (jaki będzie Twój nastrój, jak będzie wyglądał Twój dzień) Osoba taka jak na przykład DDA jakby z automatu wchodzi wtaki związek, bo jest to jedyny schemat jakiego sięn nauczyła, nie wie, ze może to wyglądać zupełnie inaczej, lepiej... Ale także te bardziej odporne mogą dać się ,,złapać" .
Teraz mi zaświtało, że skoro wychowywałaś się bez ojca, to tak jakbyś wychowywała się z alkoholikiem, ktorego emocjonalnie i tak przy Tobie nie ma. Z tym, że to drugie pozostawia gorsze skutki. Może też działa to u Ciebie tak, że podświadomie szukasz w facetach tego, czego Ci brakowło z powodu tego, ze ojca nie było, kontaktu ojciec - córka.
Musisz się przestawić zrozumieć, ze jako dorosła kobieta nie znajdziesz tego u boku męża, chłopaka, bo te relacje polegają na czymś innym.
Kiedyś przeczytałam, że związek nie polega na tym by wpatrywać się w siebie ale patrzeć w tym samym kierunku. Dała mi ta sentencja do myślenia...

Myślę, ze nie zaskzodzi Ci przeczytać ,,Kobiety, kótre kochają za bardzo" .

A może terapia pomogłaby Ci odpowiedzieć na te pytania? Chyba, że czujesz się na siłach sama sobie z tym poradzić. Ja chociaż chodzę na terpię teraz, to toksyczny związek tak mną wstrząsnął, że sama to ogarnęłam (wtedy nie chodziłam) ale to było wyjątkowo bolesne... :kwiatek:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka alkoholika, która nie miałą kontaktu z ojcem

Postprzez dagi » 7 lip 2012, o 20:12

Tak,mama odeszła od ojca, choć twierdzi, że związek rozpadł się przez niego. Wychowała mnie, wykształciła sama, za co jestem jej wdzięczna,choć dzieciństwo miałam bardzo smutne, z dużą ilością łez, dużo obrywałam. Od kwietnia chodzę do psychologa, i z nim przepracowuję okres dzieciństwa na nowo..., zastanawiam się też nad terapią grupową. Czy Tobie terapia pomogła, czy można się pozbyć dda? Ta ''choroba'' rozwala mi całe życie:(.
Książkę przeczytałam 2 razy:). Jeśli chodzi o facetów, to jest totalna porażka. Nie umiem powiedzieć dlaczego pociągają mnie Ci, których inne kobiety ominełyby szerokim łukiem. Facet z którym się ostatnio spotykałam-inteligentny, babidamek,alkoholik ( on twierdzi że pije nie dużo)Najgorsze jest to, że mam świadomość, że wkładam palce w ogień, ale facet tak mnie pociąga, że idę na oślep.Olewam wszystko. Dniami , nocami czekam na smsa itp. Jak to możliwe, że 27 letnia kobieta tak się zachowuje...Jakbym była owładnięta, powaga! a pozniej konczy się na moich łzach
dagi
 
Posty: 13
Dołączył(a): 7 lip 2012, o 17:05

Re: Córka alkoholika, która nie miałą kontaktu z ojcem

Postprzez dagi » 7 lip 2012, o 20:25

Nie wspomnę o tym, że to wszystko odbija się na moim zdrowiu- od ponad roku nie przespałam spokojnie nocy, skoki wagi, bóle głowy, brzucha, stany depresyjne,przemęczenie, co chwilę płaczę, czasami łzy same mi lecą bez powodu..Koszmar jakiś...
dagi
 
Posty: 13
Dołączył(a): 7 lip 2012, o 17:05

Re: Córka alkoholika, która nie miałą kontaktu z ojcem

Postprzez Księżycowa » 7 lip 2012, o 21:13

dagi napisał(a): Czy Tobie terapia pomogła, czy można się pozbyć dda? Ta ''choroba'' rozwala mi całe życie:(.

Nie potrafię jednozncznie odpowiedzieć na to pytanie, chociaż sama je sobie zadawałam ale powiem Ci tak; jako DDA mam też nerwicę lękową, bardzo nasiloną teraz i powiem Ci szczerze, że jesli chodzi o nerwicę, to czytałam, że tego nigdy nie da się do końca wyleczyć zupełnie całkowice. Da się funkcjonować jak najbardziej podobno pracując na terapii czy łącząc ją z leczeniem farmakologicznym ale wyleczalna jest od 40 - 60%.
Jest to ściśle związane z DDA więc sama zadając sobie pytanie czy da się żyć kiedys całkowicie bez tego syndromu doszłam do wniosku, ze moje życie nie musi być tak spaprane jak teraz, nie muszą stać w miejscu, męczyć się z atakami panicznymi kiedy już ten najgorszy etap pogorszenia i rozgrzebania minie, to można korzystać z życia czuć się o niebo lepiej i na prawdę żyć ale coś z tego w nas zostanie. Tak to rozumiem po literaturze jaką przeczytałam.
Ktoś mi tu kiedyś napisał, że da się to wszystko pozmieniać być szczęśliwym mimo, że coś zostanie. A bardziej prawidłowo to wygląda tak, że to co można zmienić i usunąć to w końcu się z robi a z częścią rzeczy trzeba nauczyć się zyć i postępować w życiu tak, żeby być w zgodzie z sobą i da się poczuć po prpstu dobrze. ja w to wierze, wiele już zmieniłam choć przyznam, że nasilona nerwica mnie wykańcza to się nie poddaję. Przyznam, że już było kika razy kiedy poczułam się bezpiecznie i silnie i dzięki temu idę dalej.

Na przykład związek mi się udało stworzyć super, z świetnym facetem, który moje fobie i napady rozumie i tylko przy nim czuję się spokojnie a wczęsniej też wkręcałam się w jakieś toksyczne niewypały. Uważam to za mój sukces i jestem z siebie dumna na tym obszarze :)
Ta ,,choroba" rozwala sporo rzeczy, ogranicza człowieka. Nie raz mówię, że chciałabym zrobić to albo coś innego ale teraz mi nerwica nie pozwala i przestałam się wściekać, że inni żyją lepiej, aktywniej, mozna powiedzieć na całego, lepiej sobie radzą z kłpoptami. Lepiej mi kiedy się z tym pogodzę,że taka jestem i trudno.. takie miałam przeżycia a inni być może nie ale ja też jeszcze będę szczęsliwa, bardziej spełniona.
Też w dzieciństwie sporo płakałam. Oczywiście sama w lazience albo chodziłam do psa... jedyny mój przyjaciel, który już odszedł i wielką pustkę po nim czuję, choć minęły już dwa lata.

Ignorowali mnie albo przypisywali mi winę, choć i tak byłam już przerażona tym, co się dzieje:( Trochę napisałam w wątku poniżej na DDA możesz zerknąć jeśli chcesz;).

dagi napisał(a):Nie wspomnę o tym, że to wszystko odbija się na moim zdrowiu- od ponad roku nie przespałam spokojnie nocy, skoki wagi, bóle głowy, brzucha, stany depresyjne,przemęczenie, co chwilę płaczę, czasami łzy same mi lecą bez powodu..Koszmar jakiś...


Pod wpływem terapii emocje się wylewają, rozgrzebujesz. Płacz oczyszcza. Ja się czuję lżej na przykład i też bywa, ze siedzę i nagle zaczynam płakać czuję się bezradnie :(.

Napiszesz coś więcej o swoim dzieciństwie?

A co do związków, to co na to terapeuta?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka alkoholika, która nie miałą kontaktu z ojcem

Postprzez dagi » 7 lip 2012, o 22:00

Dzieciństwo bardzo smutne, samotne (nie miałam rodzestwa,nie miał kto się za mną wstawić). Często byłam bita, ciche dni, wyzwiska...Brak czasu na rozmowę, tylko wymagania. Stres, morze łez. Nie mogłam mieć własnego zdania,To odbija sie na moim życiu teraz. Zero poczucia własnej wartości, brak asertywności. Widzę siebie jeko ''odmieńca''. Jestem nerwowa, niespokojna, smutna...Kasiorek po czym poznać że ma się nerwicę?Co na to psycholog? Bada dzieciństwo, i npoleca całkowitą zmianę życia...
dagi
 
Posty: 13
Dołączył(a): 7 lip 2012, o 17:05

Re: Córka alkoholika, która nie miałą kontaktu z ojcem

Postprzez Księżycowa » 7 lip 2012, o 22:17

Co don rodzeństwa, to ja na przykład mam starsze o ponad 10 lat i wcale nie jest fajnie. Przez cały czas byłam ta zła, głupia. Też nie mogłam mieć własnego zdania, nie słuchali mnie tego, że czegoś się boję, coś mnie przeraża, że nie mam na coś ochoty, tylko krzyczeli i oceniali a jak nie robiłam tak jak im było wygodnie, to krytyka. Był okres dobry w moim zyciu ale go prawie nie pamiętam a i tak był przeplatany lękami.
Nie powiem, że w krytycznych momentach zycia ale takich bardzo krytycznych, kótre zdarzyły się dwa może trzy razy to jakoś tam poczułam rodzeństwo. Brat się za mną wstawił przed jednym gościem z kursu prawa jazdy, który chciał ode mnie wyłudzić kasę. Ale pod względem emocjonalnym zawsze byłam sama... nigdy przy nich nie płakałam, nie przyznałam się, że mi źle, bo przecież nauczyli mnie, że mi nie wolno. A później jak zaczęłam się buntować, to mi sterzelili etykietę nieznośnego bachora.... do teraz czasem usłyszę jaka to jestem okropna, chociaż teraz już potrafię trochę powalczyc o swoje powiedzieć prawdę w oczy... trochę wyznacza im to moje granice, to jest pomocne.

Mi nerwice zdiagnozował psychiatra tak z 6 - 7 lat temu po wysłuchaniu dolegliwości i no i jak powedziałam, że zrobiłam badania na serce, wyniki kontrolne i były w normie... wypisał leki przeciwlękowe. Był to chyba AFOBAM o ile dobrze pamietam.

Na tej stronce jest charakteryzacja nerwicy

http://psychologczestochowa.com.pl/zabu ... 9kowa.html


Ja mam napadową teraz mocno nasiloną. Aż ciarki mnie przechodzą jak pomyślę, ze może być gorzej :?

Obecny psycholog po prostu ode mnie się dowiedział, że brałam takei leki i miałam taki problem dawniej... no i określa to jako napad lękowy. Oczywiście szuka powodu pojawiania się tak skrajnych myśli, lęku przed czymś nad czym nie mam kontroli, przed smiercią a teraz mam mocną fobię na osy, pszczoły, więc nie korzystam z lata w ogóle, bo boje się wyjść a strasznie mi tego brakuje.
Obecny mój trop w tym temacie, to jakiś konflikt wewnętrzny, który powoduje te lęki ale w tej chwili nie mam leków dla lepszych efektów terapii, choć przyznam, że bywają tak silne, że nie da się pracować...
Trudno żyć normalnie, bo wychodzę z domu tylko z moim Ł, bo w razie ugryzienia przez owada, to tylko jemu ufam, że zadziała szybko i bez paniki w razie najgorszej reakcji, nie to co moi rodzice panikarze. Najlepsze jest to, że nawet nie wiem czy jestem uczulona, bo nigdy mnie nic nie dziabnęło.
Przeciwstawiam tym myślom się myśleniem bardziej racjonalnym ale to nie jest takie proste.
Jesli można wiedzieć. Kto Cię bił :pocieszacz:

Co do poczucia się odmieńcem, to ja ze swoimi fobiami też tak się czuję. Mama się ze mnie śmieje. Tylko Ł traktuje to poważnie i cierpliwie. Trudno funkcjonować... bo powiem, że dlaczego nie pojadę nad jezioro? Bo się boję, że użądli mnie osa i nie żdążą mnie uratować? Ludzie nie rozumieją :bezradny:
Ostatnio edytowano 7 lip 2012, o 22:22 przez Księżycowa, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka alkoholika, która nie miałą kontaktu z ojcem

Postprzez Księżycowa » 7 lip 2012, o 22:20

dagi napisał(a):Tak,mama odeszła od ojca, choć twierdzi, że związek rozpadł się przez niego.


Mam jeszcze pytanie; napisałaś takie zdanie powyżej. Skoro ojciec pił i mama od niego odeszła, to dloaczego miała by być to nie jego wina? Mnie się wydaje, że była w znacznym stopniu, choć podobno wina lezy po obu stronach z reguły, to przyznam, że w związkach, które rozpadają się przez alkoholizm jednej ze stron trudno mi tu widzieć winę po obu stronach.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka alkoholika, która nie miałą kontaktu z ojcem

Postprzez dagi » 8 lip 2012, o 09:50

Obrywałam od mamy. Sam fakt, że o tym mówię jest dla mnie dziwny. Dopiero drugi raz w życiu się do tego przyznaje (pierwszy raz był u psychologa). Dzisiaj jak dziecko jest bite, zabiera się je rodzicom, ale kiedyś tak nie było. Myślę, że bicie, było jednym z elementów procesu wychowawczego. Nie oceniam mamy, bardzo ją kocham, niemniej jednak ten element dzieciństwa zostawił w moim życiu trwały ślad. W moim życiu zawsze czegoś brakowało, tylko tak naprawdę nigdy nie wiedziałam czego. Taka jakby pustka, smutek. Nieświadomie chciałam znalezć coś, co ją zapełni. Szukałam tego w mężczyznach--wszystkie związki się rozpadały, szukałam w nauce -skończyłam jeden kierunek studiów, zaczęłam następny, a w międzyczasie myślałam o trzecim kierunku-i w pewnym momencie dotarło do mnie, że to kompletne szaleństwo, dlatego poprzestałam na dwóch, a zamiast brać się za trzeci, postanowiłam szukać przyyczyny gdzieś indziej. Stwierdziłam, że może wina leży w tym, że mam za dużo czasu na myślenie, więc przez rok, żyłam w ciągłym biegu, w tygodniu praca, praca, dojazdy, obowiązki, w weekendy studia dojazdy obowiązki. Po roku byłam niedość że wycieńczona psychicznie, to jesczce fizycznie -ledwo co stałam na nogach. Dopiero ostatnio doszło do mnie, że to, co chciałam zakleić czymś z zew. jest we mnie w środku, że przez lata szukałam zupełnie nie w tym miejscu. Wiem, że nie zmienię przeszłości, ale mogę zmienić to co jest teraz. Czuję gdzieś w środku, że w moim życiu zachodzi wiele zmian. zabawne, ale zdarza mi się czasem takie poczucie, że będzie fajnie. Zaczynam czuć, że to ja trzymam życie w swoich rękach, a nie życie trzyma mnie. Kiedyś wydzwaniałam do wróżek, pytałam, co się wydarzy, dzisiaj pytam samą siebie czego chcę, i zastanawiam się jak to osiągnąć. Poniżanie w dzieciństwie, będę musiała nadrobić budując na nowo poczucie wartości teraz
dagi
 
Posty: 13
Dołączył(a): 7 lip 2012, o 17:05

Re: Córka alkoholika, która nie miałą kontaktu z ojcem

Postprzez dagi » 8 lip 2012, o 09:59

Super, że masz takiego fajnego faceta. Ja straciłam nadzieję, że są jescze jacyś fajni mężczyzni. Doszłam ostatnio do wniosku, że nie będę o tym myśleć, choć jest to trudne, gdyż w chwili obecnej mam złamane serce. Gdzieś przeczytałam, że człowiek jest w sztanie stworzyć udany związek, dopiero wtedy gdy sam ze sobą czuje się dobrze, gdy czuje się szczęśliwy ze swoim życiem nawet będąc sam. Coś w tym jest...Co do nerwicy, jeswt to straszna prezypadłość. Z tego co czytałam, to duży wpływ mają na tą chorobę przeycia, emocje, nie jestem ekspertem, ale przyczyny trzeba chyba poszukać gdzieś głębiej. Leki zaleczą skutki, to pomoc dorazna, ale by pozbyć się choroby, trzeba walczyć z jej zarodkiem, z jej przyczyną...
dagi
 
Posty: 13
Dołączył(a): 7 lip 2012, o 17:05

Re: Córka alkoholika, która nie miałą kontaktu z ojcem

Postprzez dagi » 8 lip 2012, o 10:46

Kasiorek ile ty masz lat?
dagi
 
Posty: 13
Dołączył(a): 7 lip 2012, o 17:05

Re: Córka alkoholika, która nie miałą kontaktu z ojcem

Postprzez Apasjonata » 8 lip 2012, o 11:30

Dagi
Jest jeszcze cos takiego jak DDD- dorosłe dziecko z rodziny dysfunkcyjnej. Cechy pokrywają sie w większości z DDA.
Ja myslę , czytając o twoim dzieciństwie i zachowaniach dziś, ze z tym masz kłopot.
Padło tu pytanie jak mozna zostac DDa przy krótkim kontakcie. To nie tak działa. To działa przez osoby , które cię wychowują.
Urodziłam sie 8 lat po śmierci swojego dziadka. Dopiero jak zaczęłam swoja terapię dla współuzależnionych odkryłam w sposób pośredni, poprzez analizę zachowań mojej mamy i jej rodzeństwa, że był alkoholikiem. Jak zaczęłam drązyć siostra mojej mamy powiedziała mi prawdę o dziadku, prawdę ukrywaną skrzętnie. Jak jego alkoholizm wpłynął na moje życie? Ano moja mama nie dała mi uczuc jakie dziecko potrzebuje, sama je wypierała i wypiera, ucieka od nich, uważa że jest odpowiedzialna za uczucia innych i tego mnie nauczyła, bała się kłótni i swoim kosztem doprowadzała do zakończenia ich i tego mnie nauczyła, nie miała swojego zdania lub nie chciała pokazac, że je ma i to mi przekazała. Nie dała mi miłosci bezwarunkowej , takiej, ze kocha mnie za to ze jestem i obojetnie co zrobię nie przestanie mnie kochac. Dziecko tego potrzebuje dla budowania wartosci własnej. Ja tego nie dostałam. Dostałam dużo miłości od taty , ale miłosć mężczyzny jest warunkowa, trzeba zasłużyc na nią . Potem w dorosłym zyciu tak postępowałam , musiałam zasługiwac na miłosć , nie wiedziałam , że powinno być inaczej, nie czułam tego.
Śmiem teraz stwierdzić, ze to nie twój ojcieć wpłynął na to jak teraz się zachowujesz tylko wpoiła ci to mama, jej dysfunkcje, a sądząc po jej zachowaniu jakie opisujesz jest ich sporo, zostały przekazane tobie.
Dzięki terapii własnej mozesz dotrzeć do tej pustki w sobie, o której piszesz i nauczyć się samodzielnie ją wypełniać, zaspokajać, nie szukajac zaspokojenia w meżczyznach - to jest mozliwe, naprawdę.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: Córka alkoholika, która nie miałą kontaktu z ojcem

Postprzez Księżycowa » 8 lip 2012, o 12:05

Apasjonata napisał(a):
Padło tu pytanie jak mozna zostac DDa przy krótkim kontakcie. To nie tak działa. To działa przez osoby , które cię wychowują.

Śmiem teraz stwierdzić, ze to nie twój ojcieć wpłynął na to jak teraz się zachowujesz tylko wpoiła ci to mama, jej dysfunkcje, a sądząc po jej zachowaniu jakie opisujesz jest ich sporo, zostały przekazane tobie.



Tak też podejrzewałam.
Dagi mam 22 lata a dlaczego pytasz?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Następna strona

Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 142 gości