Córka schizofremiczki i alkoholika

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez josi » 3 lip 2012, o 21:49

Jesli chodzi o poczucie winy co do mamy, mialam podobna sytuacje i ono minelo... u ciebie trwa juz dlugo, czujesz sie nadal tak samo winna teraz po tylu latach jak na poczatku?
Ostatnio edytowano 3 lip 2012, o 22:06 przez josi, łącznie edytowano 1 raz
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 3 lip 2012, o 21:54

Gunia76 napisał(a):Kasiorku pisałam wyżej ze chodzę na terapię DDA ale dopiero zaczęłam.Co do rodziny m. to lipa oni sami alkoholicy i m. dawno się od nich odciął. Teraz jak m. jest w delegacji to staram się jak najmniej siedzieć w domu. Są wakacje więc popołudnia spędzamy na spacerach i wycieczkach.



Wybacz, musiało mi umknąć... Dzielna jestes bardzo w tym wszystkim i i z tego co piszesz swiadoma swoich lęków i szukasz ich pochodzenia a jak na zaczęcie terapii, to bardzo wiele. Nie poddawaj się, na pewno Ci się uda uwolnić z tych mechanizmów... A jest to terapia indywidualna czy grupowa?

Ja też nie umiałam dzielić się problemami. W rodzinie to chyba tylko raz widzieli moje łzy - jak usypialiśmy z Ł psiaka... ale pewnie tylko dlatego, że moj chłopak był przy mnie. Gdyby go nie było pewnie stała bym jak mur z kamienną twarzą wśród nich a sama bym cierpiała gdzie nie widać,.... Pokazanie slabości, bezradności a już popłakanie się było do mnie nie podobne... tak mi wmówili... ze jestem taka wstrętna a nawet nie zauwazyłam jak wmówili mi, że te uczucia mi nie wolno... teraz potrafię powiedzieć juzprawdę w oczy, którą oczywiście negują, puszczają kontry, bo już nie mogą mi nic wmlowić ale płakać, powiedzieć, że się boję przy nich do dziś nie potrafię...
Ostatnio się nawet dowiedziałam, że mi terapia źle robi, bo się zmieniłam...


Wszystkie moje słabości zna tylko mój Ł, kotka i królik...

Wiem jakie to spustoszenie robi w calej osobowości, psychice...

Co do poczucia winy, to wiem po sobie, ze najlepiej to przepracować skutecznie. Można byc pewnym, że nie wróci jak się jest juz ma jasno okreslone, że od malego mozna powiedzieć ,,programują" nas rodzice i jacykolwiek byśmy nie byli, to oni nas takimi ukształtowali... jak to Ci się ułozy, będziesz czuła dla siebie więcej zrozumienia, to poczujesz bardziej, że to były Twoje mechanizmy samoobronne też, że byłas pod presja i trudno bylo wymagać od dziecka, że będzie panowało nad sobą w momencie kiedy czuje się zewsząd zagrozone.

A powiedz mąż ogólnie jak jest w domu, to wspiera Cię? Możesz na niego w pełni liczyć?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 3 lip 2012, o 22:16

Ja nawet nie płakałam nad grobem mojej mamy podczas pogrzebu. Dopiero w domu jak się sama zamknęłam w pokoju........
M. mnie wspiera po swojemu. Jest też z rodziny alkoholowej, więc trudno mu okazywać uczucia, często jest zakłopotany moimi jazdami ale widzę że się martwi. Nie pogadam jednak z nim o swoich odczuciach bo nie potrafię.
Eh ciężko będzie z tą terapią.....
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 3 lip 2012, o 22:27

Przypomniałas mi coś...
Nie wiem czy masz podobnie, czy są rzeczy, które ruszają Cię bardziej oprócz ludzi... ja na przykład nad uśpionym już psem płakałam pół nocy. Za nim go pochowalismy to nie potrafiłam od niego odejść, nigdy chyba za nikim tak nie tęskniłam do dziś... Za kazdym razem jak go wspominam taki sam atak płaczu, śni mi się kilka razy w roku... a jak zmarła moja babcia, to może trochę na pogrzebie popłakałam ale tak, że nikt nie widział... bardzo szybko przeszłam do porządku dziennego, nie tęskniąc prawie w ogóle... zła na siebie byłam za to...
Czy Ty też tak zamroziłaś uczucia do ludzi?

Szukam pracy i przyznam, że obawiam się spotkania z nowymi ludźmi na przykład.


Z terapią ciężko bardzo... im dłużej grzebię w przeszłosci, tym bardziej niektóre napady lekowe mnie zaskakują i przytłaczają... ale też częsciej doznaję uczucia spokoju. Choc to znikome ale zaczęło się zdarzać w ogóle a to jest już sukces... przyznam, że hulają po mnie co rusz to inne stany emocjonalne... ale wiesz, warto... na prawdę :kwiatek:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 3 lip 2012, o 22:44

Tak zamroziłam uczucia do ludzi, zwłaszcza żalu, albo tęsknoty. Jak m. zaczął jeździć w delegację i wracać raz na tydzień to udawałam że nie tęsknię. Ale którejś nocy z niedzieli na poniedziałek dostałam mega histerii takiej ze się nie mogłam uspokoić. Aż się cała trzęsłam. Terapeuta powiedział ze zachowuję się jak kobieta która wysłała męża na długą wojnę i wypiera fakt że pojechał, tak jakby nie żył już. Bo takie rozstania i powroty strasznie mnie ranią. Więc wolę udawać ze nie tęsknię.
Ja nawet ciekawa jestem co mi wylezie na terapii, bo tak naprawdę prawie nic nie pamiętam do 17 roku życia. potem trochę więcej, a jak poznałam m to pamiętam wszystko. Ponoć wyparłam wszystko ze świadomości. Najgorsze, ze boję się pytać o przeszłość kogokolwiek z rodziny, a mam dwie siostry starsze o 8 i 10 lat, które pamiętają na pewno dużo. Gdzieś mi siedzi w środku, ze nigdy mi sie nie należały wyjaśnienia bo byłam za mała. Pewnie dalej czuję ze jestem za mała :oops:
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 3 lip 2012, o 22:56

Gunia76 napisał(a):Pewnie dalej czuję ze jestem za mała :oops:



A wiesz, że mozliwe... ja mam to samo wrażenie...
Ja miałam na mysli takie zablokowanie relacji z ludźmi w ogóle jakby lęk przed nimi... nie wiadomo co z robią, jak się zachowają... wśród ludzi w pracy zawsze byłam zablokowana... sama ze sobą. Może nie calkiem wycofana, bo ogólnie na pozór własnie jestem niby otwarta i pozytywna ale w gruncie rzeczy mam dystans i jakby nawiązuję relacje powierzchownie tylko.
Czuję się niepewnie jak próbowałam raz zrobić inaczej....

Musiałaś mieć na prawdę dramatyczne widoki i doświadczenia, że az tak wyparłaś. Wiesz ja też momentami boję się postępów terapii ale jak doswiadczam co jakiś czas tych pozytywnych emocji, które pojawiają się dosłoownie na chwile to wiem, że wszystko przejdę, byle odzyskać jakoś kontrole nad wszystkim,. bo teraz chce ją mieć nad czymś nad czym nie mogę, to mnie też wpędza w niezłe lęki swoją drogą.

Te wszystkie mechanizmy takie podobne... ja też wielu przezyć nie pamiętam.. pewnego fragmentu w zyciu i za nic nie mogę go sobie przypomnieć a jest mi to bardzo potrzebne, choc przyznam, że dzięki terapii przypomniałam sobie na prawdę sporo innych odczuć i przezyć, co na prawdę pomogło mi rozpoznać przyczynę, choć jeszcze nie w całości, moich napadów lękowych i fobii.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 3 lip 2012, o 23:07

Do ludzi w pracy zawsze mam dystans. Staram się z nimi żyć na stopie zawodowej tylko. W poprzedniej pracy tylko ja byłam ze wszystkimi na pan i pani ( no oprócz dwóch -trzech osób, z czego jedna bardzo mnie zraniła)Teraz tak samo, tylko z jedną mam dobry kontakt i czuję że się rozumiemy, z innymi jestem na dystans.
Wydaje mi się że w moim dzieciństwie bardziej chodzić może o uczucia właśnie, niż o widoki. Chociaż o to drugie pewnie też. Bardzo byłam związana z mamą, wszędzie mnie zbierała, za skarby świata nie chciałam zostawać z ojcem w domu ( nie wiem dlaczego) A to właśnie mama narażała mnie na huśtawkę uczuciową, bo jak była to była nadopiekuńcza, aż tu z dnia na dzień dostawała ataku swojej choroby ( schizofremia) stawała się niekontaktowa, albo wychodziła bóg wie gdzie i bałam się czy wróci w ogóle. Albo była agresywna i rzucała się do pielęgniarzy kiedy wiązali ją w kaftan bezpieczeństwa... Nie pamiętam nic w okresach kiedy była w szpitalu, kto się mną zajmował, co czułam co się ze mną działo... nic kompletnie.A ojciec mnie musztrował, jest byłym wojskowym, dla niego jak coś powie to trzeba wykonać inaczej się obraża i odtrąca cię. A jak chcesz się dowiedzieć o co się obraził to ci odpowie że o nic... Tak mi stworzył wieczne poczucie winy że przeze mnie... Wiesz, gdyby nie te wyjazdy mojego m. to pewnie żyłabym w nieświadomości jaka jestem pojechana. To był zapalnik do tej bomby która we mnie wybuchła. Najpierw zaczęłam się leczyć na stany depresyjno-lękowe i adaptacyjne bo nie radziłam sobie z rozstaniem a potem wylazło reszte... nie wiem czy to dobrze że wylazło... chyba wolałabym żeby nie...
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 4 lip 2012, o 08:08

Od rana bardzo źle się czuję. Boli mnie w klatce piersiowej i mam mega doła :( Najchętniej zostałabym w domu, pod kołdrą. Nie wiem jak ja wytrzymam w pracy do 15. Najgorsze jest to udawanie, że jest wszystko ok. W środku cierpię, ale na zewnątrz nic nie widać. Mur z granitu chyba.Wczoraj byłam u koleżanki , rozmawiałyśmy ale jakoś tak dziwnie mi się z nią gadało... ona nie wie co przeżywam. Kiedyś próbowałam jej powiedzieć, to mnie wyśmiała, nie uwierzyła że mam depresję, bo po mnie nie widać. Wg niej jestem tylko przemęczona.Udaję przed wszystkimi: przed ojcem, dziećmi,znajomymi,w pracy, w sklepie... mam dosyć. Ale inaczej nie potrafię.
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 4 lip 2012, o 13:12

Ten ból to pewnie ze stresu.

A czy masz jeszcze inne dobre kolezanki, którym moglabys zaufać?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 4 lip 2012, o 13:45

kasiorek43 napisał(a):Ten ból to pewnie ze stresu.

A czy masz jeszcze inne dobre kolezanki, którym moglabys zaufać?

Nie mam, nikt tak na prawdę mnie nie zna, mimo że od prawie 20 lat spotykam się praktycznie z tą samą grupą znajomych. Z kilkoma znam się jeszcze ze szkoły średniej. Żadna nie zna historii mojej rodziny od mojej strony, żadna nie wie co tak naprawdę czuję. Do tej pory ja tego też nie wiedziałam, nie interesowało to mnie. Oni widzą dawną mnie: zaradną, taką która umie rozwiązać wszystkie problemy, może trochę za bardzo się wkurzającą jak coś nie idzie po mojej myśli. Zawsze wszystkim kierowałam, organizowałam imprezy, wycieczki, lubiłam mieć dużo na głowie i świetnie się z tym czułam.Taką mnie znają, taką ja siebie znałam....teraz to co się we mnie dzieje, jest dla mnie szokiem, w środku jestem kompletnie rozbita, zagubiona,samotna, smutna, zła, na zewnątrz opanowana, uśmiechnięta, często wesoła.Jedyne co okazuję to złość i to kieruję ją na moje dzieci, chociaż tego nie chcę robić.Nawet gdy jestem sama bardzo ciężko mi jest płakać... nie potrafię chociaż w środku płaczę.Jutro mam spotkanie z terapeutą,szkoda, że nie potrafię tak z nim rozmawiać o uczuciach. Pisanie nie sprawia mi problemu, rozmowa z kimś sprawia olbrzymi problem. Boję się,wstydzę...
W domu od rozpoczęcia terapii piszę pamiętnik. Wywalam w nim co czuję i to nawet pomaga. Inaczej chyba bym zwariowała do reszty
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 4 lip 2012, o 15:57

Pmiętnik, notes, bardzo przydatna rzecz. Ja piszę w ten sposób, ze jak dojdę do jakichś wniosków na terapii albo jakaś istotna, ważna myśl się pojawi, która może być pomocna, od razu zapisuję.



Pomyślalam, że nawet jesli Cię taką znają zawsze zadwoloną, to przeciez nie jest powiedziane, że nie masz prawa do gorszej sytuacji prawda?
Każdego może coś złego spotkać, tak w ogóle... wiem, że utrudnieniem jest fakt, że w ogóle trudno mówić Ci, że Tobie sie przydarzył gorszy czas i nie chodzi mi, żebyś zmuszała się do mowienia o tym ale może najpierw pomyśl w tym kierunku, tak na początek małymi kroczkami... póxniej może zastanów się która z osób jest godna zaufania najbardziej... zajmie to troche czasu ale będą to jakieś kroki do ,,wychodzenia na zewnatrz" ze skorupy.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 4 lip 2012, o 21:55

Wiem że powinnam tak robić, ostatnio nawet próbowałam. Ale głupio się czułam opowiadając o sobie.Wydawało mi się ze dla kogoś kto mnie zna to jakieś wymyślone brednie są.
W pamiętniku piszę na razie to co akurat czuję. Wywalam na strony zeszytu tak jakbym do kogoś gadała. Pomaga, to najważniejsze.
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 4 lip 2012, o 22:05

Nie zmuszaj się, nie mów ,,powinnam" albo ,,powinno mi się udać" .
Jak sie nie uda, to się nie biczuj, tylko się chwal, że próbujesz i nie poddajesz.... z czasem pójdzie coraz lepiej:).

Najwazniejsze, żeby prowadzenie dziennika Ci pomogło.

Strasznie dzelna jesteś :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 4 lip 2012, o 22:36

kasiorek43 napisał(a):Nie zmuszaj się, nie mów ,,powinnam" albo ,,powinno mi się udać" .
Jak sie nie uda, to się nie biczuj, tylko się chwal, że próbujesz i nie poddajesz.... z czasem pójdzie coraz lepiej:).

Najwazniejsze, żeby prowadzenie dziennika Ci pomogło.

Strasznie dzelna jesteś :pocieszacz:

Jaka tam dzielna...miotam się tu sama ze sobą po omacku. Dużo teraz czytam o DDA , a psychologią interesowałam się dawno, tyle że dziecięcą. Może dlatego moje dzieci w miarę normalnie staram się wychowywać. Dziękuję temu kto wymyślił poradniki psychologiczne... Oczywiście wszystkim dookoła bym pomagała , doradzała, tylko o sobie dotąd nie pamiętałam... Zawsze zabiegana, zapracowana, teraz raptem mam za dużo czasu chyba bo zatrzymałam się w tym swoim pędzie. Zmieniłam pracę dla dzieci i rodziny na spokojną od 7 do 15, nie pracuję po 16 godzin jak kiedyś, mam czas dla dzieci a wieczorami coś tam mi się zaczęło dziać w umyśle.. gotowało się gotowało aż wybuchło... ciągle tylko zastanawiam się czy m sens grzebanie się w tym wszystkim, bo przecież jak czytam historie DDA to inni mięli koszmarniejsze życie ode mnie.Taa wiem ze to objaw że tak myślę.. ale nie mogę przestać. Mimo że wie ze muszę chodzić na terapię to zastanawiam się czy faktycznie ona jest dla mnie...
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez josi » 4 lip 2012, o 22:43

Mysle ze przeszlosc, rodzice twoja depresja to tylko czesc ciebie, nie cala ty. Dobrze ze wyplakujesz przeszlosc, mysle ze to poczatek do jakiejs zmiany w tobie, odkrycia nowych rzeczy w sobie, rozwoju, nowych pytan. Odwagi :)
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 20 gości