Wszystko się skomplikowało :(

Problemy z partnerami.

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ewka » 26 cze 2012, o 14:32

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a):Na koniec powiedział, że zmusić mnie do niczego nie może, ale na pewno mi tego ułatwiał nie będzie.

Że nie będzie ułatwiał, to raczej nic dziwnego... oby tylko nie utrudniał.

A tak konkretnie, to co chciałabyś od męża uzyskać, Nieszczęśliwa? Dogadać się w spr. dzieci? W spr. materialnych? Uzyskać zgodę? Czy co właściwie? Co w tej chwili powstrzymuje Cię przed odejściem?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 26 cze 2012, o 14:45

Najchętniej chciałabym żeby się wyprowadził.
Ale o tym mogę zapomnieć.
Czyli wyprowadzę się ja.
Chcę żeby pozwolił mi wziąć dziecko i sprzedać mieszkanie.
I żeby pomógł w utrzymaniu dzieci.
Ale coś czuję, że na rękę to on mi nie pójdzie. :roll:
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Justa » 26 cze 2012, o 14:53

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a):Ale coś czuję, że na rękę to on mi nie pójdzie. :roll:
A czy ma jakiś powód, żeby Ci iść na rękę?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez caterpillar » 26 cze 2012, o 15:10

zauwaz nieszczesliwa ,ze Ty w swojej glowie to odejscie planowalas juz przynajmniej z rok jak i nie dluzej
a on dostal tym w morde zaledwie 2 tyg temu ..
daj chlopu czas i nie oczekuj ,ze skoczy na bacznosc i bedzie robil wszystko jak tego oczekujesz ..niech ogarnie sytuacje najpierw .

z drugiej strony mysle ,ze szkoda ,ze nie chcesz sprobowac wykorzystac tego kryzysu, tak jak pisze buka
moze bys sie czegos ciekawego dowiedzial o sobie ...
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 26 cze 2012, o 15:30

caterpillar napisał(a):szkoda ,ze nie chcesz sprobowac wykorzystac tego kryzysu


Nie chcę go wykorzystać do tego żeby być dalej z moim mężem.
Po tym wszystkim co się stało, nie wyobrażam sobie dalej z nim życia.
Wiem, że on się tego nie spodziewał. I że z jego perspektywy może to wyglądać nie tak poważnie jak jest w rzeczywistości.
Czy to że go nie kocham nie jest wystarczającym powodem do rozstania? Przecież ten stan się nie zmieni.
Po tym co przeżyłam (bynajmniej nie obwiniam go za to, bo wina jest tylko moja) nie jestem w stanie pokochać go na nowo :cry:
Kocham kogoś innego.
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ewka » 26 cze 2012, o 15:34

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a):Najchętniej chciałabym żeby się wyprowadził.
Ale o tym mogę zapomnieć.
Czyli wyprowadzę się ja.
Chcę żeby pozwolił mi wziąć dziecko i sprzedać mieszkanie.
I żeby pomógł w utrzymaniu dzieci.
Ale coś czuję, że na rękę to on mi nie pójdzie. :roll:

Noooo... to nie wyglądałoby na nieutrudnianie... to wręcz spełniony koncert życzeń.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 26 cze 2012, o 15:36

Pomarzyć dobra rzecz...
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ewka » 26 cze 2012, o 15:37

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a):Kocham kogoś innego.

To może mu to powiedz? Przestanie myśleć, że masz jakieś fochy i widzimisię.

Nie byłam w takiej sytuacji... ale tak myślę, że spakowałabym się, zabrało dziecko i po prostu wyprowadziła.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 26 cze 2012, o 15:41

Moze tak własnie powinnam zrobić.
Ale nie chcę mu mówic , że kocham kogoś innego. Wystarczy, że powiedziałam mu, że nie kocham jego.
Na pewno nie jest to przyjemne słyszec coś takiego :cry:
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ewka » 26 cze 2012, o 15:44

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a):Wystarczy, że powiedziałam mu, że nie kocham jego.

Jeśli musi wystarczyć, to wystarczy, jasne... jednak istotniejszą część Twoich uczuć i tak trzyma w ukryciu.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez caterpillar » 26 cze 2012, o 15:46

http://pismozblizenia.pl/index.php?opti ... &Itemid=33

ciekawy link

mysle ,ze w tej sprawie najgorszy jest pospiech .
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Sansevieria » 26 cze 2012, o 16:08

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a):Mój mąż nie histeryzuje, nie mówi, że mnie kocha tylko, że nie będzie mi ułatwiał rozwodu.
Na szczęście to nie on daje rozwody tylko sąd.

Na szczęście? Nieszczęśliwa, z tego co piszesz to żeby był z tego rozwód to byście musieli oboje z mężem nieźle powspółpracować, bo "nie kocham męża" to nie wystarczy do orzeczenia rozwodu. Do stwierdzenia trwałego i całkowitego rozpadu pożycia to dużo więcej trzeba wykazać niż jakiś kryzys małżeński na poziomie deklaracji wygasnięcia uczuć pewnego rodzaju u jednej ze stron. Sąd się nie zajmuje specjalnie uczuciami i emocjami, on rozpatruje dowody, zeznania świadków i używa zimnych paragrafów. Oraz, o czym warto pamiętac, ma porównanie. Dla sądu Twoja sprawa to jest sprawa sygn. akt XXX. Nie ma znęcania się, nie ma rażącego zaniedbywania, nie ma przemocy fizycznej, nie ma zdrady, nie ma porzucenia za to jest małoletnie dziecko zwiazane emocjonalnie z obojgiem rodziców...no sorki, ale tu nie ma powodu do rozwodu. Tak z punktu widzenia statystycznego sądu. Znaczy owszem, jeśli byście uzgodnili zeznania to z pomocą prawników byście zapewne dali radę przekonać sąd, ale tylko współpracujac i to bardzo zgodnie. Tobie może i wystarczy, że powiedziałaś mężowi że go nie kochasz. Ale sądowi na pewno nie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Justa » 26 cze 2012, o 16:24

Haaa, Sans, pomyślałam dokładnie to samo.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Abssinth » 26 cze 2012, o 16:52

no i dlatego jestem przeciwna malzenstwom w ogole :/
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Sansevieria » 26 cze 2012, o 17:10

Abssinth, czy gdyby Nieszczęsliwa była w zwiazku wieloletnim i dwudzietnym ale nie sformalizowanym to by wiele zmieniło? Tu akurat, w tej opisanej sytuacji, śmiem twierdzić, ze niewiele. Jakby nawet mieszkanie było formalnie Nieszczęśliwej i tak musiałaby mieć nakaz eksmisji jesli by partner powiedział że się nie wyprowadzi dobrowolnie, prawo do sprawowania opieki nad wspólnym dzieckiem ojcu bezślubnemu przysługuje...no nie o sam papierek tu chodzi, raczej o rozwalenie obiektywnie istniejącej wieloletniej wspólnoty. Nader często ze ślubem sprawa idzie via sąd rozwodzący, a bez ślubu przez liczne sądy cywilne, jeśli nie na zgodnej woli obu stron co do rozstania i jego warunków. Ze zgodą i współpracą męża/żony rozwieść się trudno nie jest, bo sądy lubią łatwe sprawy. Tu mąż nie wykazuje chęci współpracy. Jakby nie był mężem i nie wykazywał byłoby też pod górkę, ino w inny sposób. Wcale nie wiem czy lepszy.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Michaelvog, rukuziluridiv i 49 gości