Dziecinstwo.

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Dziecinstwo.

Postprzez Bene » 24 cze 2012, o 21:51

Potrzebuje uslyszec od kogos,kto byl w dziecinstwie maltretowan(a)y,jak sobie z tym radzi po wielu latach.
Jak tamte czasy wplynely na sposob postepowania w dalszym zyciu,sposob podejmowania decyzji w sytuacjach krytycznych.
Czy permanentny strach jakiemu bylo sie poddanym w dziecinstwie odbija sie "na starosc"?
Kiedy mozna bylo pokonac wstyd by mozna mowic o tym?
Opowiedzcie,moze znajdzie sie jakis sposob by przepedzic zmory z przeszlosci.....
Bene
 
Posty: 307
Dołączył(a): 5 gru 2009, o 18:02

Re: Dziecinstwo.

Postprzez Księżycowa » 24 cze 2012, o 22:34

Bene nie wiem jakie maltretowanie masz na mysli czy tylko fizyczne, czy fizyczne z psychicznym czy psychiczne, bo chyba mozna powiedzieć maltretowanym można być na kazdym obszarze... tak myślę...
Jesli o mnie chodzi, to jak patrze na siebie i widzę co mi ,,na starość" pozostało, a dzieki terapii widze coraz więcej, to aż nie wyobrażam sobie co czują ludzie, którzy byli maltretowani jeszcze bardziej, fizycznie, czy molestowane,..

Mój ojciec jest alkoholikiem... wiele obrazów widziałam jak na kilkulatkę pewnie przerażających, miałam w tym samym czasie jako kilkuletnie dziecko kłopoty w szkole z rowieśnikami, ktore ciągnąły się za mną już do końca szkoły tej obowiązkowej można powiedzieć a rodzicie mi wmawiali, że coś co widzę i z czym mi źle to mi się wydaje. Szybko przykleili mi etykietkę... nie dobrą, równiez w domu.
A teraz na terapii widze jak to co mama mowila, że jest ok. albo czego nie ma to wcale nie było ok. i na prawdę sie działo. Jak wpłynęło na obecne decyzje? Bardzo mocno. Brak pewności siebie i wiary we wlasne mozliwości nie pozwala na wiele się zdobyć ale walczę, bo pewnie da się z tego wyjść...
Strasznie odbija sie na relacjach między ludzkich.... bardzo to dostrzegam w obecności osób, które są ode mnie silniejsze psychicznie i ogólnie są silnymi osobami... Łatwo mi zrobic krzywdę slowem a teraz na terpii widzę ile mam do odbudowania i własciwie wszystko trzeba zbudowac od nowa - nauczyć się bronić swoich poglądów a mam w pewnej kwestii trudne zadanie i nauczyć się być ważną dla samej siebie, bo te wszystkie nasze niedobory, to ludzie czują jakoś, chyba podświadomie (?) i wgniatają nas w podłogę...
O napadach lekowych nie wspominam, bo to jest coś czego się opisać słowami nie da... ale da się z nich wiele wyczytać... i własnie w ten weekend mam wielkie jazdy ale nie wiem jak to działa, bo im są mocniejsze tym większy spokój czuję jak ustępują.
Ogólnie sporo ma sie do zrobienia po trudnym dzieciństwie, wkurzam się za to na rodziców czasem, najbardziej jak wtedy kiedy robią ciągle to samo, bo mysla nadal, że nic mi sie nie stało :bezradny:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Dziecinstwo.

Postprzez Bene » 24 cze 2012, o 22:53

jako kilkuletnie dziecko kłopoty w szkole z rowieśnikami, ktore ciągnąły się za mną już do końca szkoły tej obowiązkowej
Jak wpłynęło na obecne decyzje? Bardzo mocno. Brak pewności siebie i wiary we wlasne mozliwości nie pozwala na wiele się zdobyć
Dwa dowolnie wybrane cytaty....Potwierdzam,mam to samo.Uwazalem kiedys to za tchorzostwo,lecz to schemat nabyty w dziecinstwie nakazujacy przesuniecie w czasie trudnych decyzji lub unikniecie ich.Tak wlasciwie dziecinstwo nie bylo nauka zycia lecz ciagla ucieczka.
Owszem,nauczylem sie bardzo szybkiego rozrozniania kto przyjaciel a kto moze byc.wrogiem.
Zastanawiasz sie co takiego u mnie bylo.
Ojciec odszedl od nas bardzo szybko bo nie mial szans na normalne zycie przy mojej matce i ona mnie wziela za jego wcielenie i jako obiekt zemsty.
Bylo ciezko.Bardzo ciezko.
Koszmar.Ciagly strach,Brak pewnosci.Wlasciwie jedno bylo pewne jak amen w pacierzu.Moj najmniejszy blad byl pretekstem do lania.Nawet jesli cos schrzanilem gotujac jej obiad jako 10latek bo ona musiala miec jedzonko po powrocie z pracy.Cokolwiek bylo pretekstem,nawet jakies spiecia w pracy odgrywala na mnie.
Spoko,bo napisze tu jakis thriller.
Idzie o to jak sobie teraz radzic gdy zawiesza sie myslenie.
Bene
 
Posty: 307
Dołączył(a): 5 gru 2009, o 18:02

Re: Dziecinstwo.

Postprzez Sansevieria » 24 cze 2012, o 22:58

Bene, okropnie ogólne te Twoje pytania. Ale na podobnym poziomie ogólności to mnie przemoc psychiczna z dzieciństwa zdeterminowala sposób funkcjonowania w dorosłosci z dużym stopniu, w tym podejmowanie decyzji w sytuacjach krytycznych. Ja byłam tzw. "człowiekiem kryzysów", w silnym stresie funkcjonowałam znakomicie w świecie zewnetrznym, ale jednocześnie fatalnie w bliskich relacjach rodzinnych. Czyli sytuacjom kryzysowym jednego rodzaju umiałam sprostać znacznie lepiej i skuteczniej niż statystyczny człowiek, natomiast drugiego rodzaju ... praktycznie wcale. To przed terapią. Po terapii umiejętność działania w sytuacjach kryzysowych zewnętrznych troszke mi osłabła ( ale została), natomiast znakomicie lepiej radzę sobie z kryzysowymi sytuacjami w bliskich relacjach.
Permanentny strach czy właściwie lęk towarzyszył mi odkąd pamiętam do połowy terapii mniej więcej, w sytuacjach typu zewnetrznego albo go byłam w stanie zablokować ( razem z wszystkimi innymi emocjami) albo mnie kompletnie rozwalał. Zwykle blokowalam.
Wstyd pokonałam w sytuacji "staniecia pod ścianą" czyli takiego kryzysu w relacjach bliskich że nie szło dalej. Znaczy poszło - zaprowadziło mnie na terapie skuteczną.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Dziecinstwo.

Postprzez Księżycowa » 24 cze 2012, o 23:39

Bene napisał(a):Idzie o to jak sobie teraz radzic gdy zawiesza sie myslenie.


Ale to znaczy, że co konkretnie? Chodzi Ci o to jak sobie radzić, kiedy tracisz pewność siebie, gubisz się?

Ja mam psychoterapię... to, co teraz przechodzę z tymi lekami to jakaś gehenna ale chyba twórcza, bo więcej widze, wyciągam wnioski i jesli dobrze zrozumiałam Twoje pytanie, to wydaje mi się, ze bez pracy nad odbudowaniem wlasnego ,,ja" w ogóle , tej wiary w siebie, we wszystko co siebie dotyczy trudno jest radzić sobie w momencie krytycznym kiedy się nie wie dlaczego tak się o sobie mysli a nie inaczej i nie wierzy we własną wartość i siły. Im bardziej rozgrzebuje swoje dzieciństwo tym bardziej widzę, ze bez tego trudno jest coś zdziałać, bo trzeba samemu nabrać przekonania, że jest się równie wartościowym jak inni a to też nie przychodzi z dnia na dzień, to proces.
Pomaga mi zrozumienie tamtych rzeczy i zobaczenie, że ktoś mnie taką ukształtował i coś na mnie wpłynęło, że taka jestem... wtedy, to aż chce się stanąć w swoje obronie... ostatnio miewam takie chwilowe stany, że niezależenie od tego co o mnie mysli ,,teść" a nie wiem co tak na prawdę a jego zachowanie doprowadzało mnie do wielkiego stresu i nadal tak jest, i nie zależnie co kto skomentuje, to jest nie ważne... nie warte nerwów, bo nikt kim się bedę przejmować nie pomoże mi przy napadzie lękowym.

Jesli chodzi o sytuacje kryzysowe, to ja mam tak, ze jak ktoś starszy mnie masowo czy pojedynczo przyciśnie, to nagle czuję zwątpienie i się wycofuje. Chociaż już inne odczucia w tym temacie się we mnie kształtują, to tak do tej pory było a czuję, że gdzieś w środku kiełkują zmiany...

Bene, współczuje Ci przezyć, to musiało być okropne...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Dziecinstwo.

Postprzez Bene » 24 cze 2012, o 23:51

Dal mi kiedys psychoterapeuta formularz.Mialem w nim opisac moje zycie,stan swiadomosci oraz zwiazki z bliskimi osobami,wzglednie tymi ktore byly kluczowymi w moim zyciu.
Fajnie.Zaczalem robic analize ale wstecz.Coraz dalej w mlodosc,az doszlem do dziecinstwa.
Przyszlo zalamanie nerwowe.Oddalem mu niewypelnione formularze,wytlumaczylem dlaczego.
Nie podjal zadnej akcji w tym kierunku by "przetrzepac" moje slabosci.

To mi przycielo skrzydla i wlasciwie przestalem ufac psychologom,jak ich zwal psychoanalitykom.

A powodem do szukania pomocy bylo to,ze zaczelo mi sie walic cale moje misternie ulozone zycie.Rodzina,praca,zdrowie,wszystko.

Mialem moment w listopadzie 2002 roku,efekt mojego ograniczonego sposobu myslenia,chcialem wyjsc,wsiasc w auto i z pelna szybkoscia wjechac w cos betonowego.To byla chwila gdy umarlem mentalnie.Zycie stalo sie niewazne.Nieistotne.Dla mnie skonczone.
Syn sie chcial do mnie wpakowac wtedy lecz nie pozwolilem mu bo nie chcialem by mnie w tym stanie widzial.
Ostatecznie zostalem.Lecz obecnie nudze sie.Nie chce przyjsc koniec.Mam wrazenie jakby ktos mna sie bawil.A ja nie mam wplywu na to co sie ze mna dzieje..
Aaaa tam



No coz.Gdy okazalo sie ze zostalem sam na placu boju,pobity,chcialem znalezc kogos bliskiego,sojusznika.Pomyslalem ze mam matke i ubzduralem sobie wtedy,ze najpierw chce by mi wyjasnila dlaczego tak ze mna postepowala.
Wyparla sie wszystkiego.
Bene
 
Posty: 307
Dołączył(a): 5 gru 2009, o 18:02

Re: Dziecinstwo.

Postprzez Bene » 24 cze 2012, o 23:57

Dobrze.Mowicie o terapii jako cudownym srodku.
Ale co jest efektem tego?Jaka zmiana myslenia? Bo ja jak zawsze w 50/50 ustawiam ze bedzie porazka i szukam planu awaryjnego.
Brak optymistycznego sposobu myslenia.Pozytywnego.Brak.
Zycie sie jakos toczy ale bez sensu.Nie mam planow na reszte ktora mi zostala.

A moze nie dowidze dobra?
Bene
 
Posty: 307
Dołączył(a): 5 gru 2009, o 18:02

Re: Dziecinstwo.

Postprzez Księżycowa » 25 cze 2012, o 00:04

Bene napisał(a):Dal mi kiedys psychoterapeuta formularz.Mialem w nim opisac moje zycie,stan swiadomosci oraz zwiazki z bliskimi osobami,wzglednie tymi ktore byly kluczowymi w moim zyciu.
Fajnie.Zaczalem robic analize ale wstecz.Coraz dalej w mlodosc,az doszlem do dziecinstwa.
Przyszlo zalamanie nerwowe.Oddalem mu niewypelnione formularze,wytlumaczylem dlaczego.
Nie podjal zadnej akcji w tym kierunku by "przetrzepac" moje slabosci.



No zdarza się... nie wiem na jakich zasadach dzialał Twój terapeuta ale bywa, że trafi się na nie kompetencje, albo podejście nam nie odpowiada. Ja pamiętam trafiłam na kobietę, która na pierwszym spotkaniu wmawiała mi, że to ja jestem zła i winna wszystkiemu co się dzieje! Wyobrażasz sobie to? Przychodzi człowiek w depresji a ona popiera wszszystko i wszystkich, co się na nią złożyło? Miałam ochotę iść na pierwsze lepsze tory... ale nie poszłam. Teraz mam terapeutkę, z której jestem zadowolona i pracuje. Szukaj dalej, nie trać nadziei w tym temacie. Czasem trzeba poszukać odpowiednią dla siebie osobę. Obecna terapeutka jest moją trzecią, liczą z tą jedną wizytą u tej pani, która chciała mnie zamordować chyba.

Bene napisał(a):No coz.Gdy okazalo sie ze zostalem sam na placu boju,pobity,chcialem znalezc kogos bliskiego,sojusznika.Pomyslalem ze mam matke i ubzduralem sobie wtedy,ze najpierw chce by mi wyjasnila dlaczego tak ze mna postepowala.
Wyparla sie wszystkiego.



U mnie mozna powiedzieć jest podobnie. Do dziś nie widzą, że zamordowali moją samoocenę, wiarę w siebie i we wszystko... Nie próbowalam im o tym mówić ale po słowach ,,Czego chcesz przecież Ty miałaś dobrze." Wszystko dla mnie stało sie jasne.
Dla nich nie ma sprawy... nie wiem czy to jest niewiedza, czy wyparcie ale zwykle rodzice chyba tak reagują... z resztą ja zawsze byłam tym dzieckiem co to wszystko miało i myślei, ze ta mordująca cisza w domu po dzikiej awanturze, ich milczenie ogromne, dziwne emocje nic mi nie zrobiły...
Wydaje mi się, że nie ma co tutaj liczyć na ich zrozumienie. Trudno mi się było z tym pogodzić i teraz też czasem ogarnia mnie nie zrozumienie ale już jest lepiej.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Dziecinstwo.

Postprzez Księżycowa » 25 cze 2012, o 00:08

Bene napisał(a):Dobrze.Mowicie o terapii jako cudownym srodku.
Ale co jest efektem tego?Jaka zmiana myslenia? Bo ja jak zawsze w 50/50 ustawiam ze bedzie porazka i szukam planu awaryjnego.
Brak optymistycznego sposobu myslenia.Pozytywnego.Brak.
Zycie sie jakos toczy ale bez sensu.Nie mam planow na reszte ktora mi zostala.

A moze nie dowidze dobra?


Cudowny srodek... nie wiem, nie myslałam o tym w ten sposób. Ale myślę, że terapia jest jedynym wyjściem, który pozwoli mi normalnie żyć.
Póki co czuje się bezpieczna na terapii. Jak kolwiek to brzmi czuję, że jest tam osoba, która pomoże mi
znaleźć prawdę o sobie, bo teraz jeszcze nie wiem jaka jest. Taka osoba, której wierzę w to co sugeruje. Zupełnie inna niż moja rodzina i ludzie wokół, którym trudno zaufać.

Moze tak odbierasz wypowiedzi na temat terapii, bo jeszcze nie trafiłeś na tego dobrego terapeutę...
W zasadzie ja nie trafiłam jeszcze na wypełnianie ankiety, opisywanie na papierze swojego zycia... dziwne mi sie to wydaje ale może w tym temacie ktoś wie coś więcej, bo ja się nie spotkałam.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Dziecinstwo.

Postprzez Bene » 25 cze 2012, o 19:39

Nie wiem co mam z tym fantem zrobić.Chyba se w łeb strzele.Mam tego tak serdecznie dosyc
Przyszedl pieprzony kryzys i nie mam pojecia co z soba zrobic.
Bene
 
Posty: 307
Dołączył(a): 5 gru 2009, o 18:02

Re: Dziecinstwo.

Postprzez Księżycowa » 25 cze 2012, o 21:46

Bene napisał(a):Nie wiem co mam z tym fantem zrobić.Chyba se w łeb strzele.Mam tego tak serdecznie dosyc
Przyszedl pieprzony kryzys i nie mam pojecia co z soba zrobic.


Może nie coś co musisz a coś co byś chciał, tak na początek... jakiś pozytywny drobiazg.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Dziecinstwo.

Postprzez Bene » 30 cze 2012, o 16:03

Pozytywnych drobiazgów brak.
Córcia trochę się zagalopowała z zaproszeniami na swój ślub i zaprosiła również moja matkę.A ona wzięła to na poważnie.Wiec kobieta po 80tce chce jechać autobusem ponad tysiąc km tam i spowrotem.To raz.
Po drugie maleńka już kilka razy rozmawiała ze mną czy babka na pewno przyjedzie.Bo obawia się ze stara narobi gdzieś obciachu jej i jej rodzicom,czyli mnie i ex żonie.
Stara ma za punkt honoru (jeśli to tak nazwać) by mnie i ex po 10 latach od rozwodu na nowo skleić.Zapomniała jak niszczyła nerwy żonie gdy byliśmy po jednym dachem.Albo i nie zapomniała tylko ma takiego katolickiego pier....olca.

Zależy mi na mojej córci.Tak bardzo bym chciał by to był niczym nie zakłócony dzień jej radości.
Staram się jak mogę by maleńka pocieszyć ze wszystko będzie dobrze,ale sam mam poważne obawy.

Acha,w sobotę za tydzień zjeżdżam do Polski bo przerwa w pracy,może potrwać do końca sierpnia.Pobędę w domu,od początku kwietnia mnie nie było.
Musze jeszcze załatwić sobie leki na 3 miesiące....
No i INR,ale to robią u nas w każdym lab analitycznym.
Rozłożyła mnie na łopatki ta nadczynność tarczycy.
Moze ktoś wie czy to jest dozgonne?
Bene
 
Posty: 307
Dołączył(a): 5 gru 2009, o 18:02

Re: Dziecinstwo.

Postprzez Księżycowa » 30 cze 2012, o 21:41

Bene napisał(a):
.
Rozłożyła mnie na łopatki ta nadczynność tarczycy.
Moze ktoś wie czy to jest dozgonne?


Z tego co wiem to nie... może się zmienić na niedoczynność ... moja mama tak miała...

Ogólnie jak się trzymasz?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Dziecinstwo.

Postprzez Bene » 30 cze 2012, o 23:16

We wtorek będę więcej wiedział.Sugerowałem lekarzowi dodatkowa dawkę thiamazolu po południu bo wieczorami mam problemy z tętnem i ciśnieniem.Oczy już się uspokoiły,znaczy nie wywala mi ich już tak bardzo ale mam jakby piasek w oczach i nie mogę długo patrzyć na telewizje lub w monitor.
Zlecił kompletne TSH i we wtorek mam mieć gotowe dalsze instrukcje.

Cale cholerne życie pod górkę.Jeśli miałoby przeskoczyć na niedoczynność to pewnie siadzie na psyche i stare depresje mnie będą żarły?

Matce powiedziałem żeby sobie z NFZtu wzięła europejska kartę lekarska.Ale co tam dla niej to co ja mowie.Chce koniecznie jechać.I to przy takich upałach w środku lipca.
A zresztą wali mnie to wszystko z nią.Dla mnie ważne jest by moje dziecko tak przeżyło ten dzień jak to zaplanowało.I będę się starał wszystko zrobić by tak było.Wszystko co leży w moich możliwościach.
Bene
 
Posty: 307
Dołączył(a): 5 gru 2009, o 18:02

Re: Dziecinstwo.

Postprzez Księżycowa » 30 cze 2012, o 23:32

Bene napisał(a):Cale cholerne życie pod górkę.Jeśli miałoby przeskoczyć na niedoczynność to pewnie siadzie na psyche i stare depresje mnie będą żarły?




Jesli chodzi o problemy z tarczycą, to nie wiem czy w obu przypadkach wystepują problemy z nastrojem ale jest to zalezne od organizmu czy tylko w jednym z przypadków. Sama na to nie choruje a mama bierze leki i więcej o tym nie czytała dla własnych wiadomości, więc w tym temacie jestem tak ogólnie.

Aczkolwiek myślę, że niezaleznie który wariant jest prawdziwy, to podejrzewam, że słabsza psychika ucierpi bardziej niz ta odporna.
Są też przeciez leki, które dobrze dobrane, powinny w jakimś stopniu zahamują problemy.


Bene napisał(a):
Matce powiedziałem żeby sobie z NFZtu wzięła europejska kartę lekarska.Ale co tam dla niej to co ja mowie.Chce koniecznie jechać.I to przy takich upałach w środku lipca.
A zresztą wali mnie to wszystko z nią.Dla mnie ważne jest by moje dziecko tak przeżyło ten dzień jak to zaplanowało.I będę się starał wszystko zrobić by tak było.Wszystko co leży w moich możliwościach.


Twoja mama musi byc w dobrej formie w tym wieku skoro czuje się na siłach, zeby takie hektary pokonywać. Z jednej strony podziwiam upór takich osób na prawdę. Starsi ludzie chcą czuć sie jeszcze potrzebni, jacy by nie byli w całyum swoim zyciu, to jednak chyba z wiekiem przychodzi poczucie bezuzytecznosci... moja babacia świetej pamieci co prawda całe zycie byla taka, ze wszędzie chciała być i wszystko wiedzieć ale jak juz nie domagała to przykro było ale nie mówilismy jej o niektórych uroczystosciach dla jej dobra.
Corkę mui radość rozpierać, ze wychlapała :) . Wszystkiego dobrego dla niej w ogóle:)

Jednak upały mnie doprowadzają nawet do spadku sił i poczucia osłabienia... osoba w tym wieku tym bardziej... ale pdejrzewam, że nie dotrszesz w żaden sposób.
Nie znam Twoich realcji z mamą co prawda, jesli pisaleś, to przepraszam, musiałam przegapić :oops:
Po wątku podejrzewam, ze różnie było ale nie chcę Cię w tym temacie nic radzić, bo jesli tak reagujesz ignorowaniem jej, to nie chcę chlapnąć głupoty :kwiatek:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Następna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 225 gości