Autoagresja...

Problemy związane z uzależnieniami.

Autoagresja...

Postprzez Verena » 9 cze 2012, o 18:12

Hej Jestem Marta, od ponad 3 lat okaleczam się. Próbowałam z tym skończyć, ale to zbyt trudne. Gdy się potne czuje ulgę, bezpieczeństwo, ukojenie. Gdy już zrobię jedną kreskę chce coraz więcej i więcej, żeby rany były jak najgłębsze i tak dopóki nie zemdleje. Wiem, że nie powinnam tego robić ale nikt mi w tym i tak nie pomoże. Ciągle ubliżanie, poniżanie. Ludzie mnie traktują jak śmiecia tylko dlatego ze mam na ciele wiele ran i blizn. Jak widzę swoją krew czuje się radosna. Kocham swoje blizny, są one pamiątką tego, co zrobili mi ludzie. Nie wiem co mam zrobić, z jednej strony chciałabym przestać, jednak z drugiej to jedyna rzecz, która mnie cieszy, sprawia, że się uśmiecham...
Avatar użytkownika
Verena
 
Posty: 19
Dołączył(a): 9 cze 2012, o 17:42

Re: Autoagresja...

Postprzez Księżycowa » 9 cze 2012, o 18:16

Witaj Verena !

Wiesz z tego co napisałaś ludzie nauczyli Cię nienawidzić siebie samą i to dość mocno. Napisałaś o ludziach ogólnie, więc trudno powiedzieć więcej...
Samo okaleczanie wg mnie jest po to, żeby sobie zadać ból, bo wg Ciebie na to zasługujesz.... nienawidzisz siebie, wiec prawdopodobnie pastwisz się na sobie.

Mam wrażenie, że jest to u Ciebie na tyle silne, że bez specjalisty nie dasz rady. Myślałaś już o tym, by udać się po wsparcie?

A tak zapytam, nie musisz odpowiadać, jak bym się zapytała co o sobie myślisz, to co byś odpowiedziała?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Autoagresja...

Postprzez Verena » 9 cze 2012, o 18:22

Byłam u psychologa dwa razy... Potraktował mnie tak jak wszyscy inni, jak śmiecia. Nie obchodziło go to co mu mówiłam, jakbym była powietrzem. Nigdy nawet mi nie powiedział, że będzie dobrze, że może być lepiej... Uważam, że jestem zła, głupia, nic nie potrafię zrobić :( Nie powinnam w ogóle istnieć i tak nikogo nie obchodzę.
Avatar użytkownika
Verena
 
Posty: 19
Dołączył(a): 9 cze 2012, o 17:42

Re: Autoagresja...

Postprzez Księżycowa » 9 cze 2012, o 18:32

Verena z psychologami jest różnie, wierz mi. Ja też trafiłam kiedyś na taką babę, od której jak wyszłam myślałam tylko gdzie są najbliższe tory... ale nie każdy taki jest.

Psycholog też niekoniecznie jest od tego, żeby Ci mówić, że będzie dobrze i Cię pocieszać... ma być dla Ciebie oparciem i pomagać Ci się zbierać w trochę inny sposób.

Nie wiem czy zauważyłaś ale na stronie głównej portalu, na tej z której chodzisz na forum, jest taki
e-book napisany własnie o psychoterapii.
Zerknij po lewej stronie, taka zielona okładka z tytułem ,,Psychoterapia po ludzku" , to jest bezpłatne, możesz sobie ściągnąć na komputer i poczytać jak ma wyglądać terapia prawidłowo, będzie Ci łatwiej znaleźć dobrego terapeutę dzięki temu.

Że może być lepiej to ja Ci powiem, bo może, jestem tego na prawdę pewna ale troszkę wysiłku trezba w to włożyć, zeby pokonać swoje słabości, tak jest niestety ale przynosi to sporo satysfakcji i nie raz radości.
Mnie obchodzisz bardzo, bardzo mnie martwią Twoje wpisy :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Autoagresja...

Postprzez Verena » 9 cze 2012, o 18:39

Jesteś bardzo miła. Jedną z niewielu osób, które powiedziały mi w życiu, że martwią się o mnie i tym co pisze. Ja piszę tylko to jak jest, jak się czuje. Pół godziny temu się pocięłam.
Avatar użytkownika
Verena
 
Posty: 19
Dołączył(a): 9 cze 2012, o 17:42

Re: Autoagresja...

Postprzez Księżycowa » 9 cze 2012, o 18:53

Dziękuję ;)

Wiesz, miałam kiedyś koleżankę, która się samo okaleczała, bardzo mocno... trudno było do niej nie raz dotrzeć, ale strasznie mnie to martwiło, na miejscu cięć nosiła modną wtedy opaskę sportową, ktora nie raz przeciekała krwią i nakładał drugą... robiłam jej opatrunki w szkolnej ubikacji w kabinie i jedyną osobą, która pomogła nam wtedy (piszę nam, bo jakoś nie mogłam jej wtedy zostawić) był nasz katecheta... jedyna osoba, która wzięła sprawy w swoje ręce... pamiętam jak raz, kiedy już było tak źle, ze ręka tej mojej kumpeli zrobiła się sina i zimna poszłam do niego mimo, że ona nie chciała i mu powiedziałam... zwolnił mnie wtedy z lekcji, sam swoją lekcję przełozył i zabrał koleżankę z jej lekcji i pojechaliśmy do niej do domu an rozmowę z jej mamą... nie pamiętam już dokładnie przebiegu tej rozmowy ale wstrząsnął jej matką mimo, ze wiedział, że musi być jej trudno, bo była w trakcie rozwodu jednak nie było za bardzo wyboru, razem jakoś to ogarnęliśmy wtedy wiedziałam, ze w razie czego mogę iść do niego i mu powiedzieć, ze jest gorzej...
Oczywiście ona chodziła na warsztaty jakieś psychologiczne, później nasze drogi się rozeszły ale jak było już lepiej a spotkałam się z nią kilka razy na babskim wieczorze po kilku latach i ona sobie świetnie radzi, pracuje i mieszka z chłopakiem.
Chciałam Ci po prostu powiedzieć, ze da się, tylko trzeba się namęczyć czasem.
Jeśli nie masz z kim pogadać, to zaglądaj tutaj, na pewno chętnie Cię poczytam i pewnie nie tylko ja :)
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Autoagresja...

Postprzez Verena » 9 cze 2012, o 18:58

Dziękuje ci. Ja nie ukrywam tego przed nikim. Każdy widzi moje rany.
Avatar użytkownika
Verena
 
Posty: 19
Dołączył(a): 9 cze 2012, o 17:42

Re: Autoagresja...

Postprzez Księżycowa » 9 cze 2012, o 19:07

Najwyraźniej każdy woła o pomoc inaczej, bo na pewno to nie tylko o zadawanie sobie bólu chodzi a też o reakcje z zewnątrz... bedzie dobrze. Pomyślisz jeszcze raz o terapii?

Jesli można wiedzieć - ile masz lat?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Autoagresja...

Postprzez Verena » 9 cze 2012, o 19:26

w listopadzie skończe 18 lat.
Avatar użytkownika
Verena
 
Posty: 19
Dołączył(a): 9 cze 2012, o 17:42

Re: Autoagresja...

Postprzez Księżycowa » 9 cze 2012, o 19:53

Ja niby dopiero miałam 18 lat i wydaje mi się to tak nie dawno... minęło kilka lat a się trochę zmieniłam i w sobie wiele rzeczy też... też było źle, super nie jest teraz ale tragedii nie ma... na pewno też podniesiesz się, j=jestem tego pewna :kwiatek:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Autoagresja...

Postprzez Verena » 9 cze 2012, o 19:55

Ja nie jestem. Ciągle mam chęć się okaleczyć. Płakać. Mama się tylko śmieje ze mnie.
Avatar użytkownika
Verena
 
Posty: 19
Dołączył(a): 9 cze 2012, o 17:42

Re: Autoagresja...

Postprzez Księżycowa » 9 cze 2012, o 19:56

Verena napisał(a): Mama się tylko śmieje ze mnie.


Wiem, ze miałaś iść a ja Cię tu zatrzymuje :wink: ale jak to śmieje się ? :shock:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Autoagresja...

Postprzez Verena » 9 cze 2012, o 19:59

Śmieje gdy widzi mnie zapłakaną z krwią na rękach. Czasem tylko spojrzy i pójdzie sobie, chodz są chwilę, gdy powie "głupia jesteś" i wyjdzie.
Avatar użytkownika
Verena
 
Posty: 19
Dołączył(a): 9 cze 2012, o 17:42

Re: Autoagresja...

Postprzez Księżycowa » 9 cze 2012, o 20:02

Verena napisał(a):Śmieje gdy widzi mnie zapłakaną z krwią na rękach. Czasem tylko spojrzy i pójdzie sobie, chodz są chwilę, gdy powie "głupia jesteś" i wyjdzie.


U mnie rodzina też potrafi być brutalna ale nie aż tak jak u Ciebie... :pocieszacz:
Nie będę tu nikogo oceniała, Twojej mamy, choć swoje się myśli, to pewnie u Ciebie z jakiegoś powodu działa jakiś schemat okrutny i być może jakaś dysfunkcja w rodzinie ale to już terapeuta jako profesjonalista pomógł by tu coś.
Im bardziej Cię ,,czytam" tym bardziej myślę, ze koniecznie należałoby poszukać dobrego terapeuty, który Cię nie oceni.

Czytałaś może książkę ,,Toksyczni rodzice"?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Autoagresja...

Postprzez Verena » 9 cze 2012, o 20:05

Ja nie oczekuje tego, że wszyscy będą mnie akceptować, chce tylko by choć jedna osoba mnie przytuliła, powiedziała, że jej zależy na mnie, bez względu czy będę nadal się cięła. Nie nie czytałam tej książki :(
Avatar użytkownika
Verena
 
Posty: 19
Dołączył(a): 9 cze 2012, o 17:42

Następna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 113 gości