Rozstanie

Problemy z partnerami.

Rozstanie

Postprzez statham » 4 cze 2012, o 13:19

Witam,

3 miesiące temu rozstaliśmy się z moją dziewczyną po 5 latach związku. Jak każdy związek miał on swoje wzloty i upadki ( zdecydowanie więcej wzlotów ). Od początku tego roku zaczęło coś się źle dziać, coraz mniej rozmawialiśmy, coraz rzadziej uprawialiśmy seks. Nie odwzajemniała bardzo często mojej "fizyczności". Zaczęło nas to bardzo męczyć, więc wspólnie zdecydowaliśmy się rozstać. Po prostu coś się wypaliło. Nie podała mi tak naprawdę żadnego sensownego powodu, dla którego straciła zainteresowanie mną. Dowiedziałem się później, że po prostu chce być sama, chce się zacząć troszczyć tylko o samą siebie i że nie ma w tym mojej winy. Jednocześnie zapewniła (wierzę jej), że nikogo innego nigdy nie było. Ból był okropny zarówno dla mnie jak i dla niej. Mieszkaliśmy razem od 2 lat w akademiku... to ja zdecydowałem się wyprowadzić ponieważ miałem semestr praktycznie bez zajęć i została mi tylko do napisania praca inżynierska. Wróciłem do mojego rodzinnego miasta, w którym prawdę mówiąc nie mam już za wielu znajomych ( przyjeżdżali czasami w weekendy ). Miałem bardzo dużo czasu na przemyślenia. Z początku trzymałem się naprawdę dobrze, cieszyłem się, że mogę trochę odetchnąć, ale potem z każdym następnym dniem brakowało mi jej coraz bardziej. W końcu narosło to do takiego momentu, że chciałem ją odzyskać za wszelką cenę. Jutro mam obronę pracy inżynierskiej. Przyjechałem kilka dni wcześniej, żeby ją odzyskać. Poprosiłem ją o spotkanie, na które się zgodziła, lecz przez 3 dni ciągle coś jej wypadało i nie potrafiła znaleźć dla mnie czasu ( dodam, że zatrzymałem się na te pare dni w tym samym akademiku, w którym zresztą nadal siedzę ). Z racji tego, że już nie potrafiłem wstrzymać tych myśli w sobie, wszedłem do jej pokoju (miałem klucz) i zacząłem czekać aż wróci z pracy. Mijały godziny, nie odpowiadała na żadne telefony, sms-y, czekałem w oknie aż pojawi się jej samochód do samego rana. Oczywiście w międzyczasie zdałem sobie sprawę z tego, że z kimś się spotyka i jest u niego na noc. To była najgorsza noc mojego życia. Czekałem na dziewczynę, bez której nie chcę żyć, a ona w tym samym czasie spędzała miło czas z jakimś innym facetem. Wiadomo, że nie mogłem być tego pewien i cały czas żyła we mnie taka malutka iskierka nadziei, że może się jeszcze uda ją odzyskać. Następnego dnia o 16 w końcu znalazła dla mnie czas. Potwierdziła, że się z kimś spotyka, ale że to nie jest nic poważnego... Tracąc resztki mojego honoru powiedziałem, że chcę ją odzyskać, więc zaprosiłem ją na randkę. Odmówiła mi mówiąc, że nie chce mnie z powrotem, że nie teraz. Powiedziała mi też, że nie może wykluczyć, że kiedyś będzie chciała, żebyśmy do siebie wrócili.
Nie mogę się pogodzić z tym, że nie będziemy razem. Nie mogę się skupić na nauce, prawdopodobnie zawalę przez to obronę :/
Powiedzcie mi, co ja mam zrobić? Ewidentnie zostawiła we mnie jeszcze nadzieję. Ona radzi sobie dobrze po tym rozstaniu. Nie chcę odpuszczać, chcę o nią walczyć, ale nie mogę psuć jej życia i muszę uszanować jej decyzję. Wiem, że latając teraz za nią jak psychol wywołam dokładnie odwrotny efekt od zamierzonego.
Najgorsze jest to, że nie wiem czemu jej nie interesuję już... domyślam się, że chodzi o odpowiedzialność, dojrzałość, ustatkowanie... bo tego jako jeszcze dość młody człowiek może mi brakować. Powiedziałem jej więc, że jak zdobędę to wszystko to po nią wrócę i ukradnę każdemu mężczyźnie.

Proszę o pomoc tutaj, bo przyjaciele, którzy mi pomagają jednak nie przeżyli takich chwil w życiu i nigdy nie zaszkodzi dalsza pomoc. Samo napisanie tego tekstu już mi trochę pomogło. Wiem, że będzie mi bardzo ciężko przez najbliższe miesiące.
Może ktoś z Was miał podobnie ? Czy coś pomogło? Czy mam walczyć, czy czekać, czy mam ustanowić sobie odzyskanie jej jako cel w życiu? Tylko nie mówcie mi, że mam zrezygnować na zawsze, bo nie wyobrażam sobie bez niej życia.
statham
 
Posty: 7
Dołączył(a): 4 cze 2012, o 12:32

Re: Rozstanie

Postprzez caterpillar » 4 cze 2012, o 17:17

statham witaj!

rozumiem ,ze przezyles pierwszy powazny zwiazek i pierwsza powazna porazke i teraz trudno Ci sie pozbierac

wielu z nas mialo podobnie i mimo ,iz to bardzo bolalao jedno jest pewne da sie zyci i trzeba zyc dalej.

mam wrazenie ,ze Twoja byla dziewczyna robi Ci niepotrzebnie nadzieje

Powiedziała mi też, że nie może wykluczyć, że kiedyś będzie chciała, żebyśmy do siebie wrócili.


to brzmi troche tak jak: " jak ten nowy sie nie sprawdzi to przemysle decyzje o powrocie"

wiec pytanie ..wypalilo sie czy nie? bo jak tak to nie widze szans na powrot

tu uwazam ,ze niepotrzebnie miesza i daje nadzieje.

Z mojego doswiadczenia powiem Ci tak , jak moj zwiazek sie wypalil to nie pomogly blagania, po prostu nie bylo mowy o powrocie i juz

i mysle ,ze jesli ktos jest pewny swojej decyzji powinien tego sie trzymac ,bo ograniczy niepotrzebne zamieszanie , nadzieje i bezsensowne przedluzanie zwiazku ,ktore w rzeczywistosci tylko rani.

jednym slowem Ja skoncentrowlabym sie na obronie pracy i uszanowala jej decyzje.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Rozstanie

Postprzez statham » 4 cze 2012, o 17:51

Tu nawet nie chodzi o nowego...

Generalnie nie dałaby mi szansy nawet, gdyby go nie było.
Z mojej strony zapewne się nie wypaliło. Powiem szczerze, że po prostu miałem dość, bo nie czułem się przy niej 100% mężczyzną. Najwidoczniej z jej strony niestety tak...

Też wolałbym, żeby nie mówiła takich rzeczy. Przyjmę więc, że zrobiła to, żeby mnie po prostu aż tak nie ranić i spróbuję jakoś żyć bez niej...
Na naukę to już trochę późno:P poza tym tak nie idzie się skupić. Może jakoś się obronię:)

Dziękuję za pomoc. Generalnie, wszyscy mi mówią tak samo, więc pewnie coś w tym jest. Wole wysłuchać jak najwięcej opinii, żeby niczego głupiego nie zrobić.
statham
 
Posty: 7
Dołączył(a): 4 cze 2012, o 12:32

Re: Rozstanie

Postprzez caterpillar » 4 cze 2012, o 17:58

Powiem szczerze, że po prostu miałem dość, bo nie czułem się przy niej 100% mężczyzną.


a co to znaczy?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Rozstanie

Postprzez caterpillar » 4 cze 2012, o 17:59

Na naukę to już trochę późno:P poza tym tak nie idzie się skupić. Może jakoś się obronię:)


wiem ,ze latwo sie mowi... ale mysle ,ze nie warto sobie jeszcze dokopywac i zawalac terminow
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Rozstanie

Postprzez statham » 4 cze 2012, o 18:23

caterpillar napisał(a):
Powiem szczerze, że po prostu miałem dość, bo nie czułem się przy niej 100% mężczyzną.


a co to znaczy?


Nieskromnie powiem, że jestem dość atrakcyjnym facetem. Od pewnego momentu stopniowo okazywała mi coraz mniej uczuć... i fizycznych i takich mentalnych. Kiedyś czułem, że jest ze mną radosna, szczęśliwa i co najważniejsze bezpieczna. Często wtulała się sama w moje ramiona, podeszła pocałowała itp itd. Potem coraz mniej i mniej. Rozmawiałem o tym wielokrotnie i nie potrafiła powiedzieć czemu tak jest. Traciła również ochotę na seks, mimo tego, że zawsze podkreślała że jest rewelacyjny. Muszę przyznać, że mnie nie zaspokajała. Tu też próbowałem wielu rzeczy. Jednym zdaniem: Nie czułem się zaspokojony, nie dawałem jej bezpieczeństwa i po prostu szczęścia... i doszliśmy do wniosku, że jesteśmy jeszcze młodzi i szkoda żyć w takiej stagnacji.

Mi się odwidziało, jej nie.
statham
 
Posty: 7
Dołączył(a): 4 cze 2012, o 12:32

Re: Rozstanie

Postprzez caterpillar » 4 cze 2012, o 19:18

to fakt ,ze jestescie mlodzi i domyslam sie ,ze to Twoj pierwszy powazny zwiazek...

ja nie mam dobrego zdania o pierwszych milosciach i powstalych z nich malzenstwach znam tylko jedno ,ktore trwa do dzis reszta rozsypala sie

moim zdaniem mlodosc jest po to aby sie uczyc , jesli faktycznie cos nie gra to lepiej sie rozstac niz byc na sile i potem marnowac sobie zycie.

Mysle ,ze ta relacja wiele Cie nauczyla , napewno masz wiele przemyslen na temat tego jak chcesz ,zeby wygladal twoj zwiazek ,co bys ewentualnie w sobie zmnienil... jesli nie ,to pomysl pod tym katem , wyciagnij wnioski...

milo spedziles 5 lat i to jest wazne i nie obwiniaj siebie ,

i doszliśmy do wniosku, że jesteśmy jeszcze młodzi i szkoda żyć w takiej stagnacji.


tez tak mysle.

brzmisz bardzo rozsadnie a to moim zdaniem bardziej cenne niz bycie przystojnym ..a jesli (jak twierzisz) laczysz te 2 cechy to hey ho !
Tylko czekac az zjawi sie kolejna dama
:wink:

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Rozstanie

Postprzez statham » 4 cze 2012, o 19:55

Dziękuję za miłe słowa. Przypomniałaś mi, co powiedziała mi przy pierwszym rozstaniu ( za porozumieniem obu stron):
"Następna kobieta, która będzie Cię miała umrze ze szczęścia, bo będzie miała w ręku już prawie oszlifowany diament".

Zamierzam wyciągnąć wnioski. Prawdopodobnie nieświadomie postawię sobie taki cel, aby ją odzyskać. Jeśli to ma jednak uczynić mnie kimś lepszym to chyba jestem w stanie to przyjąć.
Będę czekał na jakiś cud, może wróci, może coś innego mnie uderzy.

PS. Może ona po prostu wyznaje taką samą zasadę jak w Twoim podpisie ( nigdy nie mów nigdy ) i dlatego tak niekonkretnie zakończyła sprawę:)
statham
 
Posty: 7
Dołączył(a): 4 cze 2012, o 12:32

Re: Rozstanie

Postprzez caterpillar » 4 cze 2012, o 21:32

hehe to raczej cytat z filmu traktuje go z przymruzeniem oka :wink:

Następna kobieta, która będzie Cię miała umrze ze szczęścia, bo będzie miała w ręku już prawie oszlifowany diament".


hmm a coz to znaczy ??
ze jeszcze nie jestes na tyle dojrzaly?

nie bardzo rozumiem...

Będę czekał na jakiś cud, może wróci, może coś innego mnie uderzy.


ja mysle ,ze czas w takich sprawach jest najlepszym doradca

nie nakrecaj sie niepotrzebnie
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Rozstanie

Postprzez KATKA » 4 cze 2012, o 21:52

Wiesz nigdy nie jesteś w stanie pzrewidzieć co sie wydarzy...moze i bedziecie kiedyś razem...jak swoje w życiu przezyjecie...natomiast nie nastawiałabym sie na coś takiego...tylko spróbowała ułozyć sobie życie oddzielnie...

Ja moge być przykładem od strony Twojej byłej kobiety...
miałam zwiazek ponad 3 letni...już nie pierwszy (poprzedni 6 lat) no i cóż...po jakimś czasie też sie wypaliło...facet ten był nadal moim przyjacelem ale już chyba nie partnerem...też nie sypialiśmy za często...dochodziło do sprzeczek...okazało sie, że to nie ten, z którym chcę spędzić życie...
rozstalismy siew niezgodzie niestety...
dla mnie to był koniec
dla niego później sie okazało, ze nie zupełnie...
nawet nie wiesz jak cierpiałam kiedy chciał wracać....a ja wiedziałam, ze nie potrafię mu dać tego czego oczekuje :(
poznałam kogoś...i mimo, ze długo jeszcze "teskniłam" za tym co było...byłam i ejstem szczęśliwa...i teraz wiem na czym polegała róznica...
On juz też jest szczęśliwy...
minął rok...
dobrze określił to nasz wspólny przyjaciel
Ze jesteśmy dwójka swietnych ludzi, którszy sie zupełnie nie dobrali i po których było widać, ze nie są do końca szcześliwi a teraz kwitną przy kimś innym...
powodzenia
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Rozstanie

Postprzez statham » 4 cze 2012, o 22:39

Następna kobieta, która będzie Cię miała umrze ze szczęścia, bo będzie miała w ręku już prawie oszlifowany diament".


hmm a coz to znaczy ??
ze jeszcze nie jestes na tyle dojrzaly?

nie bardzo rozumiem...


Raczej chodziło o to, że jak to diament... jestem bardzo cenny i mam potencjał, który jednak wymaga lekkiego doszlifowania. Też chciałbym wiedzieć co wymaga tego doszlifowania. Próbowałem się nawet dowiedzieć, lecz bez skutku. Ona sama nie potrafi powiedzieć co jest we mnie takiego, co spowodowało utratę zainteresowania.

To jest właśnie najgorsze, bo sugeruje, że uczucie z jej strony się po prostu wypaliło.

Co do nie obwiniania siebie... niestety z natury jestem bardzo samokrytyczny i pesymistyczny i błędów szukam zawsze po swojej stronie. Nie uważam jednak, że nie powinienem siebie obwiniać. Dzięki temu chociaż będę chciał nad sobą pracować. Nawet jeśli będę mocniej cierpiał to wyjdzie mi to na dobre i może uniknę takiej sytuacji w przyszłości.
statham
 
Posty: 7
Dołączył(a): 4 cze 2012, o 12:32

Re: Rozstanie

Postprzez smerfetka0 » 5 cze 2012, o 08:38

wiesz nic na sile.

moim zdaniem dziewczyna po prostu odeszla, po prostu to nie to. i miala swiete prawo zeby sie wypalic w zwiazku bez wiekszych przyczy czy twoich bledow. potrzeba ci czasu na pogodzenie sie z ty ale rozstrzasanie kazdego jej gestu tutaj jest po prostu bezcelowe.

sa dwa plusy zaniechania staran i nie odzywania sie do tej dziewczyny. 1. olanie i radosc z zcyia paradoksalnei dziala przyciagajaco, jezeli cokolwiek w niej zostalo jeszcze. 2. mniej i krocej ranisz siebie i to pierwszy krok do ukladania sobie zycia od nowa po prostu, co moim zdaniem cie predzej czy pozniej i tak czeka
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Rozstanie

Postprzez statham » 5 cze 2012, o 11:16

Postanowiłem... dzięki:)

Dziś się obroniłem, wpadnę do niej, wypijemy lampkę wina, aby to uczcić, podziękuję, bo bez niej pewnie bym się bronił za rok albo dwa:) i po prostu wyjadę i postaram się przełknąć to wszystko i zamknąć ten rozdział.

Wydaje mi się, że to będzie z klasą...
statham
 
Posty: 7
Dołączył(a): 4 cze 2012, o 12:32

Re: Rozstanie

Postprzez KATKA » 5 cze 2012, o 12:25

a nie lepiej nie szarpać siebie samego...
jakos nie chce mi sie wierzyc, że tylko wypijesz lampke wina i powiesz cześć... :(
pamietam jak ój były mnie tylko chciał odwieźć do domu...
to sa uczucia nad tym sie nie panuje tak jakby się chciało
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Rozstanie

Postprzez biscuit » 5 cze 2012, o 12:37

e tam
młody jest, niech się uczy na doświadczeniach osobistych

chcesz iść - wg mnie idź
niżbyś miał żałować, żeś nie poszedł
nieważne, że motywacja nieświadoma może być zupełnie inna
niż ta na poziomie świadomym
którą nam tutaj przedstawiłeś 8)

czasem dosadny kopniak w doopę w wyniku konfrontacji
więcej uczy niż unikanie bólu
unikanie bólu, to może być też trochę takie unikanie realności i życia
co może kierować umysł w stronę podświadomego fantazjowania

powodzenia i gratulacje :kwiatek:
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 338 gości