przez Dagilein » 7 lut 2008, o 21:44
Chciałabym napisać od poczatku , tylko nie bardzo mam świadomość owego"początku" .Jesteśmy małżeństwem od 14 - tu lat, ośmioletnią córkę i bałagan w życiu. Już od dłuższego czasu żyliśmy razem, ale każdy we własnym świecie. Ja pomiędzy domem ,a praca za granicą. 2 m-ce w domu 2 m- ce w pracy. On coraz częściej zmęczony , niezainteresowany moimi uczuciami moimi oczekiwaniami. Oddalaliśmy się od siebie oboje .Nie rozmawialiśmy ze sobą - on nie potrafił , taki typ. Miałam to zaakceptować ale nie byłam w stanie , buntowałam się. Pozwolił sobie na nadużycia .Bił mnie ..... Wybaczyłam , nie zapomniałam . Tkwiło to we mnie tyle lat .Czułam żal , pogardę ...... Ciężko mi było się do niego przekonać, pomimo że zmienił swoje zachowanie . Przestał mnie bić. Rok temu poznałam człowieka , który chciał ofiarować mi to , czego oczekiwałam od męża ,a który nie był w stanie spełnic moich próśb .Psychicznie zdradziłam , o fizyczności nie było mowy. Powiedziałam o tym mężowi , groziłam rozwodem , tak naprawdę chciałam na siebie zwrócić jego uwagę. Wtedy poprosił mnie żebym została. Tak też zrobiłam , zrezygnowałam z kontaktu z owym człowiekiem dla dobra naszego małżeństwa , miałam nadzieję na lepsze zmiany. Poraz kolejny wyjechałam do pracy . Wyrzuty sumienia ,że zostawiam dziecko , samotność , brak ciepła, czułości , rozmowy - przecież nie robiłam tego dla siebie . Pragnęłam poprawić nasz byt , stanąc na nogi. On zarzucał mi materializm , a ja martwiłam się o naszą przyszłość , bo na niego nie bardzo mogłam liczyć. Spotykał się z " nią" już od września zeszłego roku , ja niczego świadoma ponownie wyjechałam za granice , do pracy. Telefon , rozmowa z dzieckiem - dowiedziałam się . Byli w kinie , niby nic wielkiego .Ona rozwódka ( dwie córki ) mój mąż z córką . Rozmawiałam z nim : " To tylko zwykła znajomość, be zobowiązań , próba spędzenia wolnego czasu " itd., itp. Bolało mnie to , cierpiałam ale chciałam mu wierzyć. ........ Przyjechał do mnie na Święta Bożego Narodzenia wraz z córką .Cieszyłam się , że możemy być razem. Byłam miła i szczęśliwa ,że możemy wspólnie spędzić święta. Niestety zaraz po świętach wrócił do domu , twierdząc że nie dostał urlopu, córka została ze mną . Do Polski miała wrócić dopiero 7- go stycznia. Cieszyłam się ,że mogę z nia spędzić te dni , nadrobić stracony czas . Rzadko mamy okazję być razem ..........Wieczór Sylwestrowy - miałam zamiar spędzić go ze znajomymi i córką. Chciałam o 12 :00 wysłać sm-sa do męża z życzeniami , ale zmieniłam zdanie, postanowiłam do niego wcześniej zadzwonić. W trakcie rozmowy usłyszałam czyjś głos , poczatkowo myślałam że to siostra męża , która jest częstym gościem w naszym domu. Okazało się jednak , że to była " ona" . Tłumaczył mi ,że postanowili wspólnie spędzić tę noc , by zagłuszyć samotność. Byłam wściekła, bolało ...........sama nie wiem , co wtedy czułam ....złość , obawę, przykrość ..........Powiedziałam : "Nie życze sobie ,żeby ta osoba przebywała w moim domu " Powiedział " To wyjatkowy, jednorazowy przypadek" . W tygodniu zadzwoniłam do niego z nadzieją ,że uszanował moje zdanie . Jak bardzo się myliłam ...... Ona znowu była w moim domu , a on powiedział że nareszcie znalazł kogoś z kim może rozmawiać ( przecież ze mną nigdy nie chciał ), kto go rozumie i z kim czuje się dobrze. Boże , jak to strasznie zabolało ......... Tyle razy próbowałam z nim rozmawiać , nie miał dla mnie czasu , zawsze zmęczony , zajęty obowiazkami .Teraz ma czas dla " niej " , nie dla mnie . Cały świat stanął do góry nogami .Juz nic nie było takie zwyczajne . Bałam się ........byłam bezsilna , płakałam , bardzo cierpiałam . Córka była świadkiem mojej bezsilności , próbowała pocieszać a ja starałam się robić dobrą minę i udawałam , że wszystko jest ok. Zadzwoniłam do przyjaciółki (musiałam z kimś porozmawiać ,było mi zle) , która wbrew mojemu zakazowi postanowiła do niego pojechać , porozmawiać. Oczywiście zastała mojego męża z "nią ". Działała w mojej obronie , chciała mi pomóc. Zrobiła awanturę jemu i jej . On przyznał jej rację , ale jak sie póżniej okazało spotykał się z "nią" nadal.Podczas kolejnej rozmowy telefonicznej zapytałam wprost " spałeś z " nią" ? - przyznał się . .............. Jesoooo, straciłam grunt .Nie mogłam uwierzyć .Ufałam mu , wierzyłam .Jak mógł mi coś takiego zrobić ? Czułam się fatalnie , pełna pogardy dla niego , złości do siebie , że może gdybym była w domu nie wydarzyłoby się nic . Bałam się , straciłam sens życia . Depresja , na którą cierpię od kilku lat pogłębiła się jeszcze bardziej . Jedyną moją myślą było zniknąć z tego świata . Nienawidziłam siebie, jego , wszystkiego. Postanowiłam jednak wrócić wcześniej do domu , do niego mimo , że miałam pracować do końca lutego. Postawiłam wszystkich na nogi żeby tego dokonać , nie udało się mogłam przyjechać dopiero po obozie zimowym córki. Najgorszy tydzień w moim życiu , pełen lęku , beznadziei, bezsilności. Nie wiedziałam , czy mam się z nim rozstać czy próbować z nim być . Przyjechałam rano . On po nocnej zmianie , zmęczony otworzył drzwi- zobaczyłam niepokój w jego oczach. Poprosiłam o rozmowę - nie chciał , twierdząc że jest zmęczony ( cholera , to ja jadę tyle godzin po to żeby z nim porozmawiac , a on mówi , że jest zmęczony? nie rozumiem).Pozwoliłam mu się położyć . Spał z uśmiechem na twarzy , a ja myślałam że go zabiję. Na stole leżała jego komórka , zaczęłam przeglądać wiadomości (wiem , nie powinnam była) i znowu młot w łeb . Czułe, ciepłe słowa, których nie stosował w stosunku do mnie " Promyczku , tęsknię za Tobą" , ona "CZekam na Ciebie w łóżku - pospiesz się " . Straciłam grunt pod nogami. Nie mogłam uwierzyć . Miałam nadzieję ,że chciał wzbudzić tylko moją zazdrość, że to nieprawda. Myliłam się ........Działałam , jak w transie , tak naprawdę to sama nie wiem co chciałam wtedy zrobić.......Poszłam do szkoły po córkę .W drodze powrotnej ( na szczęście ) spotkałam swoją przyjaciólkę , która widząc w jakim jestem stanie natychmiast zabrała mnie i dziecko do siebie . Załatwiła sobie urlop na resztę dnia żeby być ze mną . Moja córka wpadła w panikę , płakała. A mnie było jej tak bardzo żal . Siebie też .....Rozmawiałyśmy . Nadal jednak nie miałam pojęcia , co dalej?Następnego dnia wróciłam do domu .Spał ......... przyjaciółka go obudziła i zmusiła do rozmowy . Burza ........ wyrzucanie sobie wszystkiego nie było przyjemne , czułam pogardę . Zaczął się tłumaczyć ,że to była tylko chwila ,że uległ pewnym emocjom, że nie zamierza się wiązać z " nią" , że chce spróbować ratować nasze małzeństwo. Moim warukiem był brak kontaktu z tą osobą , jego - że nie wyjadę do pracy. Zaczęłam być zoraz bardziej podejrzliwa , sprawdzałam go na każdym kroku i ......... nakryłam go na pisaniu sms-ów do niej. Ukrywał to przede mną, chował komórkę. Zabroniłam mu tego dla dobra naszego małżeństwa .Powiedział ,że nie będzie się z nią spotykać ale z sms-ó nie ma zamiaru zrezygnować , że to dla niego ważne , że ona jest jego przyjaciółką. Jaką przyjaciółką? ..........To ja powinnam nią być dla niego . Ból ...............Tydzień po moim powrocie , a ja nadal nie wiem , co robić ? Nie potrafię tego zaakceptować , czuję ogromną przykrość , nie wiem czy potrafię wybaczyć . Widzę strach w oczach mojego dziecka i ja tez się boję .................