Ja z racji moich doświadczeń zdradowych bardzo wyostrzyłam swoją uwagę na zdrady między ludźmi, na romanse i zjawisko "bycia kochanką", "kochankiem". Minęły lata i mam inny lepszy związek dzięki tym katastrofom, jakie sobie wtedy zafundowaliśmy.
Właśnie "DZIĘKI" nim, nie wyobrażam sobie by coś innego mogło zadziałać z taka siłą motywującą do przebudowania relacji.
Głupia myśl mi przeszła przez głowę, że może ten kryzys jest szansą dla związku twojego z mężem Nieszczęśliwa? Nigdzie nie wyczytałam tego w Twoich postach, więc zapewne i nie ma w Tobie takiego pomysłu, ale trochę prowokacyjnie spytam: czy zastanawiałaś się nad tym, czy wasze małżenskie relacje są do zreanimowania? Zburzenia starego porządku, zawalczenia o bliskość - chyba kiedyś Was jakaś łączyła?
Uprzedzałam, że to głupia myśl
Przez lata od moich zawirowań trójkątowych dwa przekonania zdołały mi się ukuć - jako pewnik w mojej głowie:
1 Dla mnie relacja zdradzający mąż - kochanka jest po prostu pierwszym etapem związku, niemal każdego związku. Etapem zakochania, motylków, wyznań, pieknych marzeń, pożądania, tęsknoty i idealizowania zarówno partnera jak i samej relacji, wraz z przeaczaniem wad.
Czyli taki wiarołomny mąż - żyje ze swoją żoną na etapie dalszym, gdy już ten czar przeminął a łączą ich różne odpowiedzialności, role rodziców, finanse, kłopoty, codzienność, podział obowiązków i cała masa rozczarowań na koncie. I żyje również na planie obok z kochanką w etapie zakochania, endorfin, wyobrażeń o potędze własnej miłości.
Kochanka nierzadko - jak Nieszczęśliwa - chce swego lubego zawlec do kolejnego etapu,
Tyle że wtedy on miałby dwa "etapy po szczęściu" jednocześnie wtedy z eks-żoną i nową żoną,
A niekoniecznie po to brał sobie kochankę,
Kiedyś ktoś mądry powiedział że kochanka jest de facto na chory sposób potrzebna po to by utrzymac małżeństwo w całości,
2. Kiedy przyglądam się swoim doświadczeniom i parom które znam, to zawsze mnie uderza w sposób szczególny to, jak wielka jest waga tej rywalizacji między kobietami - żoną i kochanką, jak bardzo obie angażują się w wygranie z tą drugą, jak wiele projektują na nią. Jakie to ogromnie pole to do popisu dla naszego ego, potrzeb wyższości, potwierdzania własnej wartości, wyładowania złości, zawiści, mściwości. Czasem to sobie myślę, że tej żonie ta kochanka a tej kochance ta żona wydaje sie być bardziej potrzebna niż im obu ten facet.
Wiem, że to co piszę może być dziwne, no trudno.
Chciałabym życzyć Ci nieszczęśliwa, by to co cię teraz spotyka stało się dla ciebie startem w samorozwój i spełnienie, w dojrzewanie emocjonalne - tak właśnie potoczyło sie to w moim życiu i bardzo mnie to zbudowało. Życzę ci tego samego,