Na zakręcie ........

Problemy z partnerami.

Na zakręcie ........

Postprzez Dagilein » 7 lut 2008, o 21:44

Chciałabym napisać od poczatku , tylko nie bardzo mam świadomość owego"początku" .Jesteśmy małżeństwem od 14 - tu lat, ośmioletnią córkę i bałagan w życiu. Już od dłuższego czasu żyliśmy razem, ale każdy we własnym świecie. Ja pomiędzy domem ,a praca za granicą. 2 m-ce w domu 2 m- ce w pracy. On coraz częściej zmęczony , niezainteresowany moimi uczuciami moimi oczekiwaniami. Oddalaliśmy się od siebie oboje .Nie rozmawialiśmy ze sobą - on nie potrafił , taki typ. Miałam to zaakceptować ale nie byłam w stanie , buntowałam się. Pozwolił sobie na nadużycia .Bił mnie ..... Wybaczyłam , nie zapomniałam . Tkwiło to we mnie tyle lat .Czułam żal , pogardę ...... Ciężko mi było się do niego przekonać, pomimo że zmienił swoje zachowanie . Przestał mnie bić. Rok temu poznałam człowieka , który chciał ofiarować mi to , czego oczekiwałam od męża ,a który nie był w stanie spełnic moich próśb .Psychicznie zdradziłam , o fizyczności nie było mowy. Powiedziałam o tym mężowi , groziłam rozwodem , tak naprawdę chciałam na siebie zwrócić jego uwagę. Wtedy poprosił mnie żebym została. Tak też zrobiłam , zrezygnowałam z kontaktu z owym człowiekiem dla dobra naszego małżeństwa , miałam nadzieję na lepsze zmiany. Poraz kolejny wyjechałam do pracy . Wyrzuty sumienia ,że zostawiam dziecko , samotność , brak ciepła, czułości , rozmowy - przecież nie robiłam tego dla siebie . Pragnęłam poprawić nasz byt , stanąc na nogi. On zarzucał mi materializm , a ja martwiłam się o naszą przyszłość , bo na niego nie bardzo mogłam liczyć. Spotykał się z " nią" już od września zeszłego roku , ja niczego świadoma ponownie wyjechałam za granice , do pracy. Telefon , rozmowa z dzieckiem - dowiedziałam się . Byli w kinie , niby nic wielkiego .Ona rozwódka ( dwie córki ) mój mąż z córką . Rozmawiałam z nim : " To tylko zwykła znajomość, be zobowiązań , próba spędzenia wolnego czasu " itd., itp. Bolało mnie to , cierpiałam ale chciałam mu wierzyć. ........ Przyjechał do mnie na Święta Bożego Narodzenia wraz z córką .Cieszyłam się , że możemy być razem. Byłam miła i szczęśliwa ,że możemy wspólnie spędzić święta. Niestety zaraz po świętach wrócił do domu , twierdząc że nie dostał urlopu, córka została ze mną . Do Polski miała wrócić dopiero 7- go stycznia. Cieszyłam się ,że mogę z nia spędzić te dni , nadrobić stracony czas . Rzadko mamy okazję być razem ..........Wieczór Sylwestrowy - miałam zamiar spędzić go ze znajomymi i córką. Chciałam o 12 :00 wysłać sm-sa do męża z życzeniami , ale zmieniłam zdanie, postanowiłam do niego wcześniej zadzwonić. W trakcie rozmowy usłyszałam czyjś głos , poczatkowo myślałam że to siostra męża , która jest częstym gościem w naszym domu. Okazało się jednak , że to była " ona" . Tłumaczył mi ,że postanowili wspólnie spędzić tę noc , by zagłuszyć samotność. Byłam wściekła, bolało ...........sama nie wiem , co wtedy czułam ....złość , obawę, przykrość ..........Powiedziałam : "Nie życze sobie ,żeby ta osoba przebywała w moim domu " Powiedział " To wyjatkowy, jednorazowy przypadek" . W tygodniu zadzwoniłam do niego z nadzieją ,że uszanował moje zdanie . Jak bardzo się myliłam ...... Ona znowu była w moim domu , a on powiedział że nareszcie znalazł kogoś z kim może rozmawiać ( przecież ze mną nigdy nie chciał ), kto go rozumie i z kim czuje się dobrze. Boże , jak to strasznie zabolało ......... Tyle razy próbowałam z nim rozmawiać , nie miał dla mnie czasu , zawsze zmęczony , zajęty obowiazkami .Teraz ma czas dla " niej " , nie dla mnie . Cały świat stanął do góry nogami .Juz nic nie było takie zwyczajne . Bałam się ........byłam bezsilna , płakałam , bardzo cierpiałam . Córka była świadkiem mojej bezsilności , próbowała pocieszać a ja starałam się robić dobrą minę i udawałam , że wszystko jest ok. Zadzwoniłam do przyjaciółki (musiałam z kimś porozmawiać ,było mi zle) , która wbrew mojemu zakazowi postanowiła do niego pojechać , porozmawiać. Oczywiście zastała mojego męża z "nią ". Działała w mojej obronie , chciała mi pomóc. Zrobiła awanturę jemu i jej . On przyznał jej rację , ale jak sie póżniej okazało spotykał się z "nią" nadal.Podczas kolejnej rozmowy telefonicznej zapytałam wprost " spałeś z " nią" ? - przyznał się . .............. Jesoooo, straciłam grunt .Nie mogłam uwierzyć .Ufałam mu , wierzyłam .Jak mógł mi coś takiego zrobić ? Czułam się fatalnie , pełna pogardy dla niego , złości do siebie , że może gdybym była w domu nie wydarzyłoby się nic . Bałam się , straciłam sens życia . Depresja , na którą cierpię od kilku lat pogłębiła się jeszcze bardziej . Jedyną moją myślą było zniknąć z tego świata . Nienawidziłam siebie, jego , wszystkiego. Postanowiłam jednak wrócić wcześniej do domu , do niego mimo , że miałam pracować do końca lutego. Postawiłam wszystkich na nogi żeby tego dokonać , nie udało się mogłam przyjechać dopiero po obozie zimowym córki. Najgorszy tydzień w moim życiu , pełen lęku , beznadziei, bezsilności. Nie wiedziałam , czy mam się z nim rozstać czy próbować z nim być . Przyjechałam rano . On po nocnej zmianie , zmęczony otworzył drzwi- zobaczyłam niepokój w jego oczach. Poprosiłam o rozmowę - nie chciał , twierdząc że jest zmęczony ( cholera , to ja jadę tyle godzin po to żeby z nim porozmawiac , a on mówi , że jest zmęczony? nie rozumiem).Pozwoliłam mu się położyć . Spał z uśmiechem na twarzy , a ja myślałam że go zabiję. Na stole leżała jego komórka , zaczęłam przeglądać wiadomości (wiem , nie powinnam była) i znowu młot w łeb . Czułe, ciepłe słowa, których nie stosował w stosunku do mnie " Promyczku , tęsknię za Tobą" , ona "CZekam na Ciebie w łóżku - pospiesz się " . Straciłam grunt pod nogami. Nie mogłam uwierzyć . Miałam nadzieję ,że chciał wzbudzić tylko moją zazdrość, że to nieprawda. Myliłam się ........Działałam , jak w transie , tak naprawdę to sama nie wiem co chciałam wtedy zrobić.......Poszłam do szkoły po córkę .W drodze powrotnej ( na szczęście ) spotkałam swoją przyjaciólkę , która widząc w jakim jestem stanie natychmiast zabrała mnie i dziecko do siebie . Załatwiła sobie urlop na resztę dnia żeby być ze mną . Moja córka wpadła w panikę , płakała. A mnie było jej tak bardzo żal . Siebie też .....Rozmawiałyśmy . Nadal jednak nie miałam pojęcia , co dalej?Następnego dnia wróciłam do domu .Spał ......... przyjaciółka go obudziła i zmusiła do rozmowy . Burza ........ wyrzucanie sobie wszystkiego nie było przyjemne , czułam pogardę . Zaczął się tłumaczyć ,że to była tylko chwila ,że uległ pewnym emocjom, że nie zamierza się wiązać z " nią" , że chce spróbować ratować nasze małzeństwo. Moim warukiem był brak kontaktu z tą osobą , jego - że nie wyjadę do pracy. Zaczęłam być zoraz bardziej podejrzliwa , sprawdzałam go na każdym kroku i ......... nakryłam go na pisaniu sms-ów do niej. Ukrywał to przede mną, chował komórkę. Zabroniłam mu tego dla dobra naszego małżeństwa .Powiedział ,że nie będzie się z nią spotykać ale z sms-ó nie ma zamiaru zrezygnować , że to dla niego ważne , że ona jest jego przyjaciółką. Jaką przyjaciółką? ..........To ja powinnam nią być dla niego . Ból ...............Tydzień po moim powrocie , a ja nadal nie wiem , co robić ? Nie potrafię tego zaakceptować , czuję ogromną przykrość , nie wiem czy potrafię wybaczyć . Widzę strach w oczach mojego dziecka i ja tez się boję .................
Dagilein
 
Posty: 42
Dołączył(a): 6 lut 2008, o 13:21

Postprzez bunia » 7 lut 2008, o 23:09

Mysle,ze wasze problemy zaczely sie dawno,dawno temu.....teraz sa tego konsekwencje,decyzje musisz podjac sama ale nie bardzo rozumiem co chcesz ratowac i czego sie boisz.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez zizi » 7 lut 2008, o 23:40

:zalamka: :zalamka: :zalamka:
Strasznie smutne to co piszesz Dagilein.

Czytając popłakałam się.Poczułam ogromny ból w sercu............bo tak mi szkoda,że cierpimy przez najbliższych.

To okropne jak potraktował cię mąż.

...czy faceci muszą być takimi egoistami...i tchórzami ??????

Czuję prze skorę twój ból.Za bardzo nie umię ci nic mądrego poradzić...

też borykam sie z kryzysem małżeństwa trwającego kilkanaście lat :cry: :cry: :cry: :cry:
wiem co to znaczy być zdradzoną :zalamka: oszukaną....

nienawidzę tych esemesów :evil:
ona do niego tak czule pisała...on do niej też...a do mnie to nie miał"czasu"

Przykro jest też patrzec na smutek i strach w oczach dzieci :cry:

wiem,że jest ci teraz ciężko....
przytulam cie szczerze :pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez echo » 8 lut 2008, o 01:49

a czy Ty chciałabyś utrzymać to małżeństwo? bo on jakoś średnio się stara jak na moje oko. Być może jest to jakaś forma zemsty za Twoje wyznanie, które on po jakimś czasie przemyślał i stwierdził, że jednak więzi zostały zerwane. Poczuł się zdradzony i czekał aż nadarzy się okazja do zemsty lub na budowanie własnego szczęścia już bez ciebie.
Rozumiem, że rezygnacja z owego interesującego mężczyzny była dla ciebie poświęceniem, ale dla niego mogła być już zdradą. I fakt, że nie akceptuje twojego wyjazdu też może być dla niego bolesny. Może w ten drastyczny sposób chce cię odzyskać, a teraz wzbudzić zazdrość o niego. Może to rozpacz, a może wyrachowana zemsta. Trudno wyczuć. Nie wiem też czy on będzie teraz szczery.

Trzeba w tej sytuacji zastanowić się poważnie nad priorytetami, zwłaszcza Twoimi, bo on chyba będzie kręcić. Przynajmniej na razie.

Chyba polecałabym terapię rodzinną, albo jakieś negocjacje rodzinne , tak się np. robi przed rozwodem, jeśli są jakieś szanse.

U mnie była nieco inna sytuacja, ja nie spotkałam nikog innego i byłam w miarę szczęśliwa, więc tym bardziej się nie spodziewałam. Ale też była skrucha i wsparcie męża, więc było łatwiej, nie musiałam walczyć z jakąs kobietą, ale raczej ze sobą, żeby nie odejść.

trzymaj się mocno i dbaj o córeczkę. Ona teraz przeżywa straszne chwile. Z kim miałaby zostać ? Z mężem, z Tobą, wyjechać , zostać. Masz jakieś alternatywy i szanse na godne życie z dzieckiem bez męża. Jakim on jest ojcem? Odda Ci ją w razie czego?

Moja córa ma 10 lat , ale to dla niej zostałam z mężem. I na szczęście nie żałuję.
Życzę Wam, żeby wszystko dobrze się ułożyło.

pozdrawiam mocno jeszcze raz
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Megie » 8 lut 2008, o 08:59

Bradzo smutne i przykre..
i tez mi sie wydaje, ze problemy zaczely sie juz dawno..
Nie chce zeby zle to zabrzmialo, ale pewnie wina jest po obu stronach..
Te Twoje wyjazdy do pracy zagranice- czy On ich chcial? Pewnie nie.. wiec to tez moglo byc przyczna, mogl sie poczuc samotny- stad ta inna kobieta..
Skoro obiecujemy sobie bycie razem na dobre i na zle, to te wyjazdy zagranice ..no wiesz.. Ja rozumiem motyw Twojego postepowania, tylko warto sie zastanowic co jest wazniejsze.. Wrocilas.. ale juz tak duzo zlego sie stalo..
Mysle , ze jak oboje bedziecie chcieli to naprawic to sie da..
Mam znajoma, ktora przeszla Bardzooooooo podobna sytuacje.. W tej chwili sa razem z mezem i nawet nie dawno urodzila im sie coreczka.. Mowi, ze jest lepiej miedzy nimi niz bylo przed tym wszystkim..

Wiem teraz straszny bol, ale jak sa szanse to walczcie zeby to naprawic, budowac od poczatku..
ale On chyab musial by zerwac calkowity kontakt stamat kobieta.

pozdrawiam
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Dagilein » 8 lut 2008, o 10:39

Borykam się z bolączkami , problemami od wielu lat i być moze teraz ponoszę konsekwencje swoich błędów. Tylko czy to jest jakiekolwiek usprawiedliwienie dla niego? Praca za granicą pogorszyła tylko sytuację , oddaliliśmy sie od siebie, ale zrobiłam to dla dobra rodziny .Poczatkowo wyjeżdżałam żeby spłacić jego długi . On zostawał z dzieckiem i zajmował się domem i pracą na przemian. Ojcem zawsze był wspaniałym , kochał naszą córkę i chyba całą miłość przelał na dziecko. Popełniłam wiele błędów , ale napewno nie zasłużyłam sobie na takie traktowanie . Teraz boję się być z nim i bez niego . Nie jestem w stanie podjąć jakiejkolwiek decyzji. Boję się , że cała sytuacja będzie miała ogromny wpływ na moją córkę . Zresztą już ma ......Chciałam ratować to ,co jeszcze w nas zostało po tylu latach .To "coś" nie można nazwać miłością ( przynajmniej nie w chwili obecnej) , ale może dziecięcą naiwnością ,że może wszystko się ułoży i z czasem nauczymy sie siebie kochać i szanować . Całe życie obiecywałam sobie , że nigdy nie zgotuję takiego losu córce , jaki zgotowali mi moi rodzice . Wychowywałam się bez ojca , wiem jak to boli .......... Będąc już prawie dorosłą osobą musiałam akceptować ojczyma ,alkoholika . Ciągłe krzyki , rękoczyny..................Mąż stał się dla mnie wybawieniem ...........i bardzo go kochałam . Po jakimś czasie zniudził sie niańczeniem i od tego momentu chyba zaczęły rodzić się problemy . Teraz nie potrafię zrozumieć tego wszystkiego , on bardzo mnie kochał i nagle przestał ? Spotkał kobietę , która być może była inna , która dawała mu jakiś komfort psychiczny , nie wiem . Ja tez spotykałam wielu mężczyzn , ale nigdy przez myśl mi nie przeszło żeby zrobić coś takiego.Zawsze miałam w świadomości , że skrzywdziłabym nie tylko męża ale i siebie. Nie rozumiem , dlaczego ??? Wczoraj w nocy znowu dostał sms- a od niej o następujacej treści : " Tak , nie szarp się .Czekaj spokojnie na to , co sie wydarzy ( co ma sie wydarzyć? ) Najważniejsze jest to , czego Ty chcesz . Całuję namiętnie ....." Jesooooo, nie wytrzymam tego .......... zwariuję. Płakałam , przytulił mnie mówiąc ,że będzie dobrze tylko muszę o tym zapomnieć . Tylko jak ja mam zapomnieć ? Kategorycznie odmówił mojej prośbie , nadal piszą ze sobą . A mnie to boli ....... i nie jestem w stanie normalnie funkcjonować , nie jestem w stanie zapomnieć , chociaż bardzo tego chcę . Ona wciąż pojawia się w moim życiu .......a ja cierpię .......
Dagilein
 
Posty: 42
Dołączył(a): 6 lut 2008, o 13:21

Postprzez agik » 8 lut 2008, o 10:53

Witaj
Czytałam kilkakrotnie Twoją historię...

Rozumiem Twój gniew, złość, żal i to uczucie, ze ziemia usuwa Ci się spod nóg.
TYlko, że...
Czy to nie ambicja bardziej cierpi?
Jakieś przepełnione goryczą jest Twoje zycie.
A związek?
Piszesz- bił mnie, piszesz o fascynacji innym meżczyzną, o Twoich wyjazdach, o braku nawyku rozmowy między Wami...
Czułej relacji tu nie widze.
gdzie przyczyna? W Twoich wyjazdach? Dlaczego CIe bił? Co takiego stresującego było w Waszym zyciu, że tak reagował ( bo rozumiem, że to zdarzyło się jakiś czas temu i już nie powtarza)?
Skąd kilkuletnia depresja?
Tak bardzo się to wszystko zasupłało, że nawet nie umiem znaleźć tej jednej nitki, za którą trzeba ciągnąć, zeby to wszytsko rozplątać.

Jakoś Twój mąż mi tez wygląda na desperata. Jakbys ujmowała mu meskości, a on próbował ja na siłe udowodnić- bicie, piszesz, ze nie możesz na niego liczyć w kwestii zapewnienia Wam bytu.

Ale to tylko moje rozważania, mozliwe, ze całkiem nietrafione.

Siły Ci trzeba i zdrowia.
Nic nie piszesz, czy leczysz depresję. Może od tego trzeba zacząc?
Strasznie się miotasz- jakby tylko taki imperatyw zapewnienie bytu rodzinie trzymał Cię na powierzchni. I trochę to brzmi jak wymówka. Jak rozpaczliwe szukanie celu w życiu.
Korzystasz z terapii?

Pomyślę jeszcze.
Przytulam i trzymam kciuki, zebyś znalała nitkę.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 8 lut 2008, o 11:03

Wiesz... mam wrażenie, że w jakimś sensie godzisz się na te nocne sms-y - hmm, ja tak chyba nie umiałabym. I chyba zażądałabym zdecydowanego zaprzestania WSZELKICH i JAKICHKOLWIEK kontaktów. Jeśli nie poszedłby na to... to temu panu już dziękujemy. Tak. Bo może się facet miotać, bo tak się zdarza, bywa... ale jeśli nie zostanie postawiony pod ścianą, to sam być może nie podejmie nigdy żadnej zdecydowanej decyzji. I będziesz chcąc nie chcąc... mimowlnym światkiem i pośrednio uczestnikiem jego podwójnego życia.

Trzymaj się
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 8 lut 2008, o 11:05

Ooo, widze, ze pisałysmy w jednym czasie i na częśc pytań juz odpowiedziałaś :)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Dagilein » 8 lut 2008, o 13:26

Trudno doszukiwać się przyczyny ......... jest ich tak wiele. Jak wcześniej wspomniałam , nie jestem bez winy . Praca za granicą tylko dolała oliwy do ognia , konsekwencje widać gołym okiem. Biję sie teraz w pierś. Czasu nie cofnę ......... Ufałam mu , ufałam jak małe dziecko , wierzyłam w jego wierność . Bardzo się zawiodłam .......Dlaczego mnie bił ? Bo nie potrafił rozmawiać , jedynym jego argumentem była siła. Czy prowokowałam ? Być może......... O ile chęć rozmowy jest prowokacją ? Buntowałam sie przeciwko ciszy , nie chciałam jej .Próbowałam wszelkich sposobów , żeby zwrócić na siebie uwagę , bezskutecznie. Depresja .........to skutek tego wszystkiego , co mnie bolało , wczesniej ja się buntowałam , w ostateczności zbuntowała się moja dusza. Tak naprawdę nie pamiętam , co się ze mną wtedy działo.Zamknęłam siewe własnym świecie. Dwa miesiace wycięte z życiorysu, stany lękowe, myśl o tym żeby zniknąć z tego świata. Nie jadłam , nie myłam się , nie byłam się ubrać , wstać z łóżka. Wtedy mi pomógł , zajął się mną niejako z obowiązku , sama nie wiem .......Potem smutek , smutek, smutek ........ Teraz beznadzieja , bezsilność .......... Zapytałam wczoraj " Czego Ty właściwie chcesz?" Odpowiedział " Nie wiem" ........
Dagilein
 
Posty: 42
Dołączył(a): 6 lut 2008, o 13:21

Postprzez zizi » 9 lut 2008, o 00:33

to okropne co on odpowiedział

ty pytałaś"czego chcesz?"
a on na to"nie wiem"

:evil: :evil: :evil:

też kilka razy usłyszałam od męża te słowa....

lepiej by było usłyszeć jakieś słowa zdecydowania!a nie "nie wiem"

spieprzyc życie nam potrafili..a teraz chowają głowę w piasek

Trzymaj się!Dbaj teraz przede wsystkim o siebie...i o córkę.
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez bunia » 9 lut 2008, o 00:42

A moze wazniejsze jest czego Ty sama chcesz.....Twoj maz nie potrafi podjac decyzji - musisz to zrobic za niego i siebie.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Dagilein » 10 lut 2008, o 14:14

---------- 10:26 09.02.2008 ----------

Czego ja chcę?.......... Nie bede oryginalna jeśli napiszę ,że żyć w sczęściu , harmonii i porozumieniu . Wczoraj podjęłam pewne kroki .........po usilnych poszukiwaniach znlazłam w końcu poradnię , która prowadzi terapię dla małżeństw z problemami. W przyszłym tygodniu mamy termin. Przyjął to do wiadomości i zgodził sie na spotkanie z psychologiem. Nie bardzo ufam lekarzom ( mam juz pewne doświadczenie) , ale potrzebny nam jest jakiś punkt zaczepienia . Od czegos trzeba zacząć. Wieczorem jednak znowu były te smsy. Postawiłam spawę na ostrzu noża. Jeśli zależy mu na mnie i na dziecku zrezygnuje z kontaktu z ta kobietą . Czekam nadalszy bieg wydarzeń........ Muszę zająć się teraz dzieckiem także od strony psychologicznej..... Ona bardzo to wszystko przeżywa , a ja nie jestem w stanie jej pomóc , bo sama tej pomocy potrzebuję . Chciałabym miec choć troszke siły .........

---------- 13:14 10.02.2008 ----------

Nie spaliśmy całą noc ........... Po raz pierwszy od wielu lat rozmawialiśmy jak człowiek z drugim człowiekiem , ze zrozumieniem i tolerancją, pełni obaw o przyszłość. Tak wiele straciliśmy .......... może odzyskamy kiedyś to " coś" . Nie ma recepty na udany związek . Zapewne szacunek i zaufanie to podstawa do budowania więzi między ludżmi. Pogubiliśmy się .............chcemy się odnależć .............Czy nam się to uda ? Nie wiem ........ Już niczego nie mogę być pewna , chyba jednak warto spróbować , niż mieć do siebie pretensje , że się nie spróbowało. Wyszedł z domu spotkać się z " nią" , porozmawiać i pożegnać się . Pozwoliłam mu na to , już nie mam nic do stracenia , bo już dawno straciłam ............Jak Bob budowniczy , postawię nowy dom .................... Z Bożą pomocą ................
Dagilein
 
Posty: 42
Dołączył(a): 6 lut 2008, o 13:21

Postprzez bunia » 10 lut 2008, o 18:21

Mysle,ze sie uda ale czeka Was praca...to wspaniale kiedy ludzie mimo bledow chca sie odnalesc...nie bedzie latwo ale zycze Ci aby Wasz zwiazek przez te doswiadczenia sie wzmocnil :buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Dagilein » 13 lut 2008, o 10:04

Dziękuje wszystkim tym , którym mój los nie stał sięobojetny i w obiektywny sposób starali się pomóc .Jeszcze raz dziekuję ......
Dagilein
 
Posty: 42
Dołączył(a): 6 lut 2008, o 13:21

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: eboqexediajoc i 285 gości

cron