macie racje, na pewno mnie nie kocha i nie kochał. Chciał sobie umilić nudne małżeńskie życie. A ja naiwna wierzyłam w te miłe słówka i zapewniania o miłości aż po grób. A i zapomniałabym - chciałam go złapać na dziecko. Myślałam, ze wtedy wszystko się jakoś ułoży. Boże jaka byłam głupia. gdybym weszła wcześniej na to forum to nigdy czegoś takiego bym nie zrobiła.
Niepotrzebnie ironizujesz.
Po prostu sytuacja wygląda, jak wygląda... Masz zamiar się obrazic o to, ze mam oczy i widzę?
Zdrada ma wymiar nie tylko moralny, czy etyczny. ( i nie dziw się, ze osoby, które jej doświadczyły- m. in ja- nie odnoszą się jakoś entuzjastycznie do Twojej "bajki". Każdy ma prawo do szczęścia, a dążenie do niego jest naturalnym działaniem człowieka... tylko Twoja bezwzględnośc przeraża. Tak po trupach do celu.
Ma też taki wymiar, że o mało co, nie zostałaś z ręką w nocniku- samotna, niekochana, z obowiązkami. I to Ty jesteś tą drugą- co byś nie powiedziała.
Wszystko to, co napisałaś o niej- że musiałaby życ ze świadomością, ze Ty też jesteś- po równo odnosiłoby się do Ciebie też... "Wasze" dziecko byłoby na równi z "jego" dziecmi, Twój czas musiałby byc dzielony z nią... I niby w czym Ty jesteś od niej lepsza? bo wzbudzasz w nim iskrę? A wiesz, że to nie jest dar na lata?
Piszesz, ze byś wystawiła takiemu facetowi walizki- to czemu swojemu Romeo nie wystawisz? Przecież wybrał inną kobietę, dla niej ma swoje życie, dla Ciebie ma tylko słowa.
Skąd to poczucie wyższości? Z jego słów? Bardzo licha podpora.
Zadbaj o siebie.