mahika napisał(a):Abss ja tak napisałam bo dotknęło mnie to, że ta kobieta postępuje żałośnie, że to szantaż, manipulacja...sama kiedyś też doświadczyłam bólu zdrady, bez dzieci, kredytu itp i byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co robię, oszalałam z rozpaczy, zachorowałam, chciałam się zabić, wylądowałam w szpitalu...z perspektywy czasu, 10 lat później pewnie bym się tak nie zachowała
Bianka, bo to choć naturalne i jak najbardziej zrozumiałe, bywa żałosne.
Bo co oznacza słowo żałosne.
1. wyrażający żal;
2. wzbudzający politowanie;
3. wywołujący niechęć, niesmak
Sama napisałaś że teraz inaczej byś się zachowała.
Także to zachowanie, Tobie teraz też się nie podoba.
Jek je oceniasz po tych 10 latach?
Nie musisz czuć się dotknięta, najeżać się, kiedy nazywa ktoś rzecz po imieniu.
Robimy w życiu bardziej lub mniej chlubne uczynki, nie ma co się wstydzić,
tylko wyciagnąć wnioski, tak jak Ty zrobiłas
Mahika dla mnie to nie są rzeczy nazwane po imieniu, ja przez 10 lat jakoś się zmieniłam, musiałam, nikt nie stoi w miejscu, dlatego napisałam, że teraz pewnie (nigdy nie ma 100% pewności) bym się zachowała inaczej...ALE skąd mam wiedzieć, że ta kobieta na zakręcie nie jest w takim stanie jak ja 10 lat temu?? nigdy nie powiem, że to żałosne zachowanie, ja jej po prostu współczuję i razi mnie jak ktoś pisze, że to żałosne zachowanie, manipulacje, nie do pojęcia itp
Nieszczęśliwa cóż powiedzieć
Jak już pisałam, mam koleżankę w prawie identycznej sytuacji, nie potępiam jej ani nie oceniam, staram się pomóc przez te wszystkie lata...jedyne co mnie poraziło to stosunek do tej kobiety u Ciebie, jakbyś nie rozumiała, że ona ma piekło przez Ciebie i męża oczywiście...można się uwikłać, zagubić, zakochać, ale śmiać się z czyjegoś nieszczęścia? to jest mało śmieszne...
Pomoc terapeuty to najlepszy pomysł na ten moment, życzę Ci, żebyś poukładała siebie i swoje życie...