Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a):Problem w tym, że Ona wciąga w to dzieci. Najstarszy syn błaga go żeby ich nie zostawiał (wie o mnie ale o dziecku nie). Młodsze dzieci tez czują co się święci.
Ona też zadaje takie pytanie w czym tamto dziecko (czyli moje ) jest lepsze od ich dzieci. A tu przecież w ogóle o to nie chodzi.
Próbował odejść, powiedział jej , nie udało się. Na początku byłam wściekła. Rodząc dziecko chciałam zrobić im na złość, bo wiem że On nie zerwałby wtedy ze mną kontaktu. I nawet jakby przyjeżdżał tylko do dziecka , Ona już zawsze żyła by w niepewności. Teraz powoli zaczyna mi to zwisać. Złość mi przeszła i naprawdę chcę tego dziecka. Może macie rację, że będzie Ono dla mnie taką trampoliną do lepszego życia? A On, jak chce z nią zostać - niech zostaje. To oni będą się męczyć i wątpię, że wszystko się ułoży. Szczególnie ze mną i dzieckiem w tle. Wyobrażam sobie jak jadą rodzinnie na wakacje i On musi jeszcze wziąć swoje "nowe " dziecko. Świnia jestem Wiem.
.
Abssinth napisał(a): no kurcze, czy Ty moglabys pokochac faceta, ktory placze, ze sie zabije, i blaga 'nie opuuuuszcaaaaaaaajj mnie, leeeeeeeee' ????
Sansevieria napisał(a):Przy tak krótkim czasie jesli bym miała obstawiać to szok. Ale w sumie co za różnica dla Nieszczęśliwej?
to nie jest szczescie Bianka, to jest ciezka praca.
Powrót do Problemy w związkach
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 110 gości