Wszystko się skomplikowało :(

Problemy z partnerami.

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Justa » 31 maja 2012, o 08:48

ludolfina napisał(a):zero to objetnosc
najgorsze w bliskim zwiazku chyba
przynajmniej dla mnie

no chyba ze to ja jestem obojetna :D
Minimum słów, maksimum treści. 8)

biscuit napisał(a):miłość to abstrakt - człowiek może być skonfundowany
jest ona czy nie...
a dom, dzieci, żona, samochód, ulubiony fotel, teściowa, pies
to konkrety 8)
odchodząc - wie dobrze co straci
a nie ma pewności - co zyska w zamian
kobietę, którą i tak już "ma" jako kochankę?
i co jeszcze?
dziecko, które ma aktualnie 2 centymetry i przypomina kijankę?
nie wiadomo...
Celnie to ujęłaś - ja myślę, że w bardzo wielu przypadkach tak jest.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez biscuit » 31 maja 2012, o 08:50

ludolfina napisał(a): ponizej to wstrzas anafilaktyczny

znachorka :buziaki:
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez mahika » 31 maja 2012, o 08:57

:D
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ewka » 31 maja 2012, o 09:21

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a):Wiem, ze go idealizuję...

Chodziło za mną to słowo, ale nie chciałam go użyć... w końcu nie znam faceta, a może mu bliżej do ideału niż mi się wydaje:)

Wiem że gdybym usunęła to dziecko to byłoby mu pewnie łatwiej, a tak sytuacja się komplikuje.

Tak, gdybyś usunęła byłoby łatwiej (w pewnym sensie) nie tylko jemu przecież. Po prostu ten problem JAKBY znika.

Pisząc czy związek ma szanse miałam na myśli jego związek z nią. Wiem że ona na razie nie wraca do sprawy, nie porusza tematu, ale jak długo tak się da. Czy można przejść nad taką sprawą do porządku dziennego? Ale z drugiej strony ona się domyślała od dłuższego czasu. Od dawna płakała i pytała go co się dzieje. Więc skoro już tyle wytrzymała....

... to spokojnie wytrzyma dalsze podwójne życie swojego męża? Czy co masz na myśli?
Na moje oko - szanse związku TY-ON czy ONA-ON są chyba na jednym poziomie i równie dobrze może się przewalić na jedną, jak i na druga stronę.


Zawsze zajęty był własną osobą. Dlatego się boję jak zareaguje.

A ta reakcja ewentualnie najgorsza- to jaka mogłaby być?
Myślę, że jak już będziesz na 100% wiedziała, co robić dalej... to i bać się przestaniesz. Taki czas zawieszenia, że albo w te, albo wewte - jest najgorszy. A wizje najczarniejsze mogą zabić. No żartuję:)


No i jeszcze moje dzieci. Jak im powiedzieć? Że odchodzę to jeszcze jakoś, ale że będę miała dziecko, ale nie z ich tatusiem.

Można to "sprzedać" na dwa np. sposoby:
- oj, co ja narobiłam, mam dziecko z żonatym kochankiem, olaboga!
- dzieci, przeżywam jeden z najpiękniejszych okresów mojego życia, kocham jak nigdy nie kochałam i jestem kochana, jak nigdy nie byłam. Owocem tego związku jest dziecko, które urodzi się...


Czy ja w ogóle jestem w stanie to wytrzymać?

Myślę, że tak. Łatwe to nie jest... ale na pewno nie jest nie do pokonania. Dasz radę, mocna babka jesteś :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 31 maja 2012, o 09:35

Witam miłe Panie :)
Jak tak to wszystko czytam to powoli zaczynam sobie układać w głowie pewien obrazek, chociaż nie do końca się z Wami zgadzam.
Wiem że z żoną nie łączy go miłość. Na pewno nie jest mu obojętna, przeżyli w końcu tyle lat razem, mają dzieci. A Ona jest kobietą, która nigdy nie pozwoli mu odejść. Nawet gdyby miał dalej się ze mną spotykać. Jest z tych co bez faceta nie wyobrażają sobie życia. Ja po takiej akcji, nie wiem jak bardzo bym kochała, kazałabym się wynosić.
Problem w tym, że Ona wciąga w to dzieci. Najstarszy syn błaga go żeby ich nie zostawiał (wie o mnie ale o dziecku nie). Młodsze dzieci tez czują co się święci.
Ona też zadaje takie pytanie w czym tamto dziecko (czyli moje :) ) jest lepsze od ich dzieci. A tu przecież w ogóle o to nie chodzi.
Próbował odejść, powiedział jej , nie udało się. Na początku byłam wściekła. Rodząc dziecko chciałam zrobić im na złość, bo wiem że On nie zerwałby wtedy ze mną kontaktu. I nawet jakby przyjeżdżał tylko do dziecka , Ona już zawsze żyła by w niepewności. Teraz powoli zaczyna mi to zwisać. Złość mi przeszła i naprawdę chcę tego dziecka. Może macie rację, że będzie Ono dla mnie taką trampoliną do lepszego życia? A On, jak chce z nią zostać - niech zostaje. To oni będą się męczyć i wątpię, że wszystko się ułoży. Szczególnie ze mną i dzieckiem w tle. Wyobrażam sobie jak jadą rodzinnie na wakacje i On musi jeszcze wziąć swoje "nowe " dziecko. Świnia jestem :wink: Wiem.
Jutro idę do lekarza, żeby jeszcze raz wszytko potwierdzić (pierwszy raz byłam b. wcześnie 4-5 tc) i będę musiała przystąpić do działania. Z tego wszystkiego brzuch mnie ciągle boli :(
Zaczęłam szukać czegoś do wynajęcia, bo nie chce się na razie szarpać i wolałabym się sama wyprowadzić. Dam znać jak się wszystko potoczy. Trzymajcie za mnie kciuki.
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez biscuit » 31 maja 2012, o 09:47

no
fajnie, że już brzmisz spokojniej niż w pierwszym poście
trzymaj się ciężarna!!!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Sanna » 31 maja 2012, o 09:55

biscuit napisał(a):
caterpillar napisał(a): chodzi mi o to ,ze nie ma co sie dziwic jesli facet nie bedzie sklonny zostawic dzieci dla dziecka, ktorego jeszcze nie ma i nie dlatego ,ze tamto jest gorsze dlatego ,ze go fizycznie nie ma ...

a wg mnie
nieporozumieniem jest mowa
o zostawianiu dzieci dla dziecka

mężczyzna żeni się z kobietą
i rozwodzi z kobietą
a nie z dziećmi


Teoretycznie tak, ale praktycznie nie do końca. Po rozwodzie i związanej z tym niemal w 100% wyprowadzce ojciec, który towarzyszył dotąd dzieciom i rano przy śniadaniu i wieczorem, i z którym można pogadać po powrocie ze szkoły, pobawić się itp. - znika z domu. Nie znika całkiem z życia jeśli jest w miarę normalnym człowiekiem, pojawia się zazwyczaj w weekendy itp., ale przestaje być stałym elementem życia dziecka. I dla dziecka - to ogromna różnica czy może do ojca podbiec w każdej chwili i przytulić się czy nie ma takiej możliwości.
Moim zdaniem powyższe to bardzo wygodne stwierdzenia, ale nieprawdziwe.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Sansevieria » 31 maja 2012, o 10:14

Jesli jedno z małżonków umiera, współmałżonek zostaje wdową/wdowcem, a dzieci pół- sierotami. I nikt nie twierdzi, że dzieci taki zgon nie dotyczy. Z rozwodem jest jak dla mnie podobnie. Odchodzący ojciec czy matka znikają z codziennosci dzieci, następuje radykalna i nieodwracalna zmiana również w ich życiu. Przy czym dziecko ktorego ojciec odkąd ono pamięta nie mieszkal razem i był "na przychodne" łatwiej sie dostosowuje do tej sytuacji niż dzieci, których ojciec był na codzień a potem zaczyna bywać raz na jakis czas, bo ono innej sytuacji życiowej wlasnej zwyczajnie nie zna.
Nieszczęśliwa, piszesz o sobie, kochanku, powiedzeniu dzieciom o sytuacji...ale jest w tej układance jeszcze jeden nad wyraz istotny element - Twój mąż. I chyba jednak od rozmowy z nim nalezy zacząć, nie od mówienia dzieciom. Bo moim zdaniem od jego reakcji i postawy jednak bardzo wiele zależy. Jakoś nie bardzo sobie wyobrażam, że pewnego dnia pakujesz walizkę i informujesz go "wyprowadzam sie, bo bedę miała dziecko z kochankiem" i wybywasz. :shock:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez biscuit » 31 maja 2012, o 10:14

Justa napisał(a):
ludolfina napisał(a):zero to objetnosc
najgorsze w bliskim zwiazku chyba
przynajmniej dla mnie

no chyba ze to ja jestem obojetna :D
Minimum słów, maksimum treści. 8)

a ja tam wolę obojętność
niż sytuację, że mnie facet bije
ale to znaczy, że nie jestem mu obojętna 8)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez biscuit » 31 maja 2012, o 10:16

ludolfina napisał(a): ja nie sledze tak bardzo rankingow, czemu sie rozchodza.

ja czytałam
że wskźniki statystyczne dotyczące rozwodów
są dodatnio skorelowane z wskaźnikami dotyczącymi stanu gospodarki
czyli
im lepszy stan gospodarki tym więcej rozwodów
bo ludzi na to stać
a przy obecnym kryzysie, bezrobociu, kursie franka itp.
ludzi po prostu zwyczajnie nie stać na rozwód
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 31 maja 2012, o 10:32

Sansevieria,
przecież wiadomo, że mężowi powiem najpierw. Dzieci poinformuję jak będę już z nim po rozmowie i jak będę wiedziała na czym stoję. Mam nadzieję, że potem już będzie tylko lepiej :|
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Sansevieria » 31 maja 2012, o 10:42

biscuit napisał(a):im lepszy stan gospodarki tym więcej rozwodów


a im większe zużycie soli przemysłowej tym więcej wypadków samochodowych....jedna z ulubionych zabaw statystyków to zabawa w korelacje :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez biscuit » 31 maja 2012, o 10:53

wiadomo
że badania korelacyjne mają pewne ograniczenia
i że występuja korelacje pozorne
jak "im więcej bocianów tym więcej dzieci"
a po prostu rzeczywisty wpływ na liczbę dzieci
ma inny czynnik - miasto i wieś
na wsi ludzie mają po prostu więcej dzieci
jak również jest tam więcej bocianów
więc nie wylewaj dziecka z kąpielą
obśmiewając, że statystyka to zwykla zabawa
bo to jedna z metod naukowych badań

poza tym bez jaj
rozwód to nie zgon ojca!
oczywiście że sytuacja idealna jest wtedy
gdy ojciec kocha matkę i rodzina mieszka razem
ale rzeczywistość odstaje od sytuacji modelowych
w rozmaite strony

można być i dobrym ojcem po rozwodzie
i złym ojcem bez rozwodu
piszę to nie tylko z teorii
ale również z własnych obserwacji
gdyż byłam świadkiem w sądzie na 3 rozwodach małżeństw z dziećmi
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Sansevieria » 31 maja 2012, o 11:21

Ja tej zabawy nie wymysliłam, ja ją poznałam od statystyków. I wcale nie obśmiewam, raczej mam zdrowy stosunek do licznych pułapek w interpretacji badań statystycznych. :)
A poza tym wcale nie robię sobie jaj. Smierć to utrata całkowita. Rozwód - utrata częściowa. Skala inna, ale strata pozostaje stratą. Pewnie ze jest różnica czy ci włamywacze ukradną wszystko czy tylko trochę, ale uraz jest.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez sikorka » 31 maja 2012, o 11:34

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a): A Ona jest kobietą, która nigdy nie pozwoli mu odejść.

no prosze Cie ....
to co ona zamierza nie ma specjalnie znaczenia - pytanie czy ON pozwoli sobie odejsc. ona go w koncu do kaloryfera nie przykuje :?
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 168 gości

cron