Zawsze chciałam być wyjątkowa. Od najmłodszych lat. Od kiedy tylko pamiętam. W dzieciństwie moje rysunki musiały być wyjątkowe, nie przeciętne. Budowle z klocków zaskakujące, inne. Wolałam robić coś sama niż współpracować w grupie. Nie byłam odizolowana, wręcz przeciwnie, bardzo towarzyska, miła i zabawna. To co robiłam musiało odróżniać się od tego co robiło starsze rodzeństwo. Jeśli oni byli grzeczni, ja psociłam- byłam wyjątkowa. Jeśli oni wariowali- ja byłam aniołem.
W dzieciństwie rozpoczełam przygodę ze sportem drużynowym. Ogromna rywalizacja zarówno między zespołami jak i między nami- koleżankami z jednej drużyny. Cóż, nie byłam najlepsza, najgorsza też nie. Ale już nie wyjątkowa. Nie byłam gwiazdą w drużynie, nie łapałam się często nawet do pierwszego składu. Było mi bardzo wstyd przed rodzicami. I wewnętrznie smutno. czułam się odrzucona. Traciłam podłoże pod nogami. Sprawa się pogorszyła gdy przestałam być najmłodszym dzieckiem rodziców. Pojawił się długi czas ogromnej zazdrości i samotnego dziecka. Strasznie pragnęłam psa- by móc się do niego przytulić, mieć swojego kompana w rodzinie. Oczywiście było to marzenie nie realne. W sporcie drużynowym trwałam 7 lat przechodząc wzloty i upadki. Wychowując się. Stałam się pokorna, cierpliwa. Zwątpiłam jednak w swą wyjątkowość. Dotarło do mnie, że jestem zwykłym beztalenciem.
Decyzje o odejściu z drużyny podjęłam szybko, coś we mnie pękło, po prostu. Koniec. Następnego dnia byłam już zawodniczką innego klubu. Sport indywidualny. Tylko ja, moje umiejętności, moja psychika. Nie byłam już zależna od koleżanek. Wiara w siebie powróciła, ciężko pracowałam na sukces, tracąc przy okazji zdrowie. Chciałam tylko pokazać, że pomimo braku wrodzonych predyspozycji, talentu też można coś osiągnąć. Chciałam by rodzice byli dumni, by znajomi wiedzieli, że mi się udało, by choć trochę podziwiali. ...być wyjątkowym...
Wiecie kim jestem teraz? Jestem wyjątkowo beznadziejnym istnieniem. Huraaa! Udało się! Odróżniam się od reszty.. szczęśliwych radosnych ludzi. Straciłam zdrowie, ochotę do działania, do życia. Do ,,bycia wyjątkowym" . Albo ktoś taki jest albo nie. Ja nie jestem. Nie będę.
Co to znaczy, że ktoś jest wyjątkowy?