przez Sanna » 30 maja 2012, o 17:12
No widzisz, pytam o to, bo mam na koncie podobną historię tj. ,, odbicie " i ślub, ale zupełnie inne wnioski. Byłam wtedy b. młoda, facet był żonaty i z dzieckiem, ale dla mnie nie miało to najmniejeszego znaczenia. Znałam jedynie sytuację, gdy wywalenie ojca z domu wiąże się z uczuciem ulgi i braku strachu, a na domiar ojcowie moich dwóch koleżanek byli alkoholikami, więc rodzina , taka z kochającymi się ojcem i matką*, była dla mnie pustym dźwiękiem. Wychodziłam z założeń podobnych jakie ty prezentujesz czyli każdy jest odpowiedzialny za swoje życie , lepiej zyć w prawdzie niż z żoną która nie rozumie itd., itp.. Gdyby ktoś mi zasugerował że postępuję egoistycznie, nie mając żadnych skrupułów wobec żony owego faceta i ich dziecka, wybałuszyłabym szeroko oczy i zapytała autentycznie oburzona ,, ale o co chodzi?!".
Drastyczna zmiana mojego punktu widzenia zaszła, gdy sami mieliśmy dziecko i zobaczyłam coś co było mi zupełnie obce i nieznane - że dziecko może podkakiwać z radości na widok ojca, czekać na niego , chcieć z nim spędzać czas, potrzebować go, tęsknić za nim kochać.
I wtedy dotarło do mnie w czym ja wzięłam udział - w pozbawieniu tego wszystkiego jego pierwszego dziecka. Od pory tego ,, olśnienia" wiem, że taka sytuacja w moim życiu nie ma prawa się powtórzyć. Teraz odpowiada mi prosta prawda życiowa ,, Nie buduje się szczęścia na cudzym nieszczęściu", szczególnie jeśli to nieszczęście dziecka.
Podobna sytuacja, zupełnie inne wnioski.
* źle to sformułowałam, chodziło mi głównie o odczucie dzieci, że rodzice są kochający dla nich
Ostatnio edytowano 30 maja 2012, o 17:30 przez
Sanna, łącznie edytowano 1 raz