Wszystko się skomplikowało :(

Problemy z partnerami.

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ewka » 30 maja 2012, o 11:48

A są chwile gdy myślę, że nie dam rady.

Dasz dasz! A chwile są różne, jak to w życiu.

Oczywiście mnie tez nie zostawi, będzie mi pomagał, wspierał. Ale tak się mówi na początku. Jak jego zona to zniesie jak będzie odwiedzał mnie i dziecko. Przecież On nadal mnie kocha i Ona o tym wie. Nadal spotykamy się codziennie. Ale o tym to chyba już nie wie.

To, że nie zostawił rodziny… no to dość typowe zachowanie w takich sytuacjach. I jakoś mnie szczególnie nie zdziwiło.

Pomoc ze wsparciem będzie na zasadzie, co mu się uda wykraść, aby się nie wydało? Jakie są Twoje oczekiwania wobec tego mężczyzny? Bo jeśli to będzie działało na zasadzie „wykraść”, to za wiele nie dostaniesz… raczej skrawki. To Cię zadowoli? Wystarczy? A siłą napędową będzie myśl, że jednak z nich KIEDYŚ zrezygnuje dla Was? Jak to widzisz w dalszej perspektywie? Bo myślę, że choć ta dalsza w tej chwili może nie jest konieczna do realizacji jakiś Twoich postanowień NA DZISIAJ… to jednak dobrze byłoby jakąś wizję mieć, bo może od niej zależy JAK sobie będziesz chciała to wszystko poukładać. I jakoś mentalnie się ułożyć.


Mąż dobrze zarabia. Mógłby coś wynająć bez problemu.

Wynająć dla siebie, czy dla Ciebie?
Bo wiesz… nawet jeśli będzie chciał utrudniać i nic nie wynajmie – to mieszkanie razem może być dla niego dość trudne i prędzej czy później jakoś będzie musiał to rozwiązać. Zwłaszcza, że finansowo ograniczenia nie ma.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 30 maja 2012, o 12:26

Marzę o tym żeby ich zostawił dla mnie. Po prostu go kocham. Może tak się kiedyś stanie. Wiem że jak odejdę od męża to taka myśl będzie mi ciągle towarzyszyła. On twierdzi że nie kocha już swojej żony. Ze zostaje dla dzieci. Nie mam podstaw żeby mu nie wierzyć. Ale czy taki związek ma w ogóle jakieś szanse? Czy Ona jest w stanie to wytrzymać. Ja nie zniosłabym że mój mąż ma gdzieś tam dziecko z kobieta którą kocha.
A jeżeli chodzi o pomoc z jego strony, to u niego sytuacja jest chyba jasna. Zona wie o mnie i o dziecku. Powiedziała że będzie musiał płacić alimenty. Kwestia finansowa jest dla mnie ważna. Ale nie najważniejsza. Wiem że standard mojego życia i życia moich dzieci się obniży, ale to mnie nie martwi. Ja chce tylko tyle ile trzeba żeby przeżyć. Bez fajerwerków.
Boję się reakcji męża. Ale wiem jedno, że nie posunęłabym się do tego żeby powiedzieć, że to jego dziecko, mimo, że On na pewno by się nie doliczył. Ktoś powiedział kiedyś, że kobieta szuka kochanka jak chce odejść od męża. A facet kochanki, jak chce zostać z żoną. Może coś w tym jest...
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ewka » 30 maja 2012, o 13:25

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a):On twierdzi że nie kocha już swojej żony. Ze zostaje dla dzieci. Nie mam podstaw żeby mu nie wierzyć.

Przepraszam Cię... ale to też jest bardzo typowe.
A podstawy, aby wierzyć - masz? Bo ja je słabo widzę, szczerze powiem.


Ale czy taki związek ma w ogóle jakieś szanse?

Taki, czyli czyj? Jego z nią, czy jego z Tobą?

Czy Ona jest w stanie to wytrzymać.

A Ty? Jak Ty to wytrzymasz? Jak długo? To "dla dzieci" ma jakiś ograniczony czas? 5 lat? 10? O ile nie urodzi im się kolejne? Lub Wam? Lub żona nie będzie potrzebowała opieki? I to byłoby też dość typowe.

Boję się reakcji męża.

On się oczywiście w niczym nie orientuje? I niczego nie domyśla?

Tak sobie myślę, że skoro swoje małżeństwo spisałaś na straty (co jest zrozumiałe w tym całym zamieszaniu) - to właściwie czego się bać? Zyskujesz, że przestaniesz się emocjonalnie szarpać i to jedno na pewno się uprości.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 30 maja 2012, o 14:15

Ewka, masz rację. Wiem, ze go idealizuję, ale po prostu go kocham. Codziennie się spotykamy i jest jak dawniej. Myślę że On nie podjął jeszcze decyzji na 100 procent. Miota się. Pisze, mówi że mnie kocha.
Wiem że gdybym usunęła to dziecko to byłoby mu pewnie łatwiej, a tak sytuacja się komplikuje.
Pisząc czy związek ma szanse miałam na myśli jego związek z nią. Wiem że ona na razie nie wraca do sprawy, nie porusza tematu, ale jak długo tak się da. Czy można przejść nad taką sprawą do porządku dziennego? Ale z drugiej strony ona się domyślała od dłuższego czasu. Od dawna płakała i pytała go co się dzieje. Więc skoro już tyle wytrzymała....
Dzieci raczej mieć nie będą, bo jego zona już jest w takim wieku, ze chyba już za późno.
Mój mąż dla odmiany niczego się nie domyśla. Zawsze zajęty był własną osobą. Dlatego się boję jak zareaguje. No i jeszcze moje dzieci. Jak im powiedzieć? Że odchodzę to jeszcze jakoś, ale że będę miała dziecko, ale nie z ich tatusiem.
Czy ja w ogóle jestem w stanie to wytrzymać?
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez biscuit » 30 maja 2012, o 14:58

hej Nieszczęśliwa
to w czym uczestniczysz to są normalne ludzkie życiowe sprawy
zdarzają się wielu ludziom
mnie się zdarzyły z każdej strony trójkąta spoglądając

i "odbiłam" kobiecie ojca rodziny i wzięłam z nim ślub
i zostałam zdradzona i porzucona
i miałam żonatych kochanków
i żyję :D

póki co nikt nie umarł
każdy człowiek jest odrębną jednostką
ludzie nie są do siebie "poprzyrastani"
mają możliwość wyboru, decyzji co do własnego życia
w każdym momencie życia
oczywiście ponosząc konsekwencje tej decyzji
ale jest to ich NIEZBYWALNE PRAWO
do WYBORU i DECYDOWANIA
Twoje prawo Nieszczęśliwa

spróbuj potraktować to co się wydarzyło
jako po prostu koleje życia, życiowe sprawy
nobody's perfect
trzeba tylko na spokojnie, otwarcie
z uczciwością, życzliwością i troską wobec siebie
do nich podejść
bez samobiczowania się
jesteś w ciąży i spokojny rozwój Twojego dziecka też jest ważny
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 30 maja 2012, o 15:10

Biscuit, święta prawda. Chyba sobie to wydrukuję i powieszę nad łóżkiem :) Tylko te dzieci.
Wiem , że muszę powiedzieć. I ze nie takie rzeczy ludzie są w stanie przetrwać.
Ale wiem też, że muszę mieć jakiś plan. Nie wiem czy najpierw poszukać jakiegoś mieszkania, żebym potem miała dokąd pójść. Tak położyć się do jednego łózka po takiej rozmowie, to chyba nie bardzo :|
Tak sobie myślę, że może to dobry moment, bo będą wakacje i może dzieci jakoś się oswoją z tym wszystkim przez ten czas.
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez caterpillar » 30 maja 2012, o 15:12

tak czy owak nieszczesliwa ,

mam takie wrazenie ,ze dzieki temu co sie stalo wreszcie nadszedl taki czas aby COS zmienic



bo dotychczas bylas nieszczesliwa (tak rozumiem) wiec byc moze zmienisz meza a byc moze zmienia sie relacje w twoim zwiazku..moze na lepsze, kto wie?

rozumiem twoje przerazenie,
bo nagle z cichej nieszczesliwej zony trzeba zmienic sie w kobiete ,ktora mowi glosno o tym ,ze jej zle i o tym co chce zmienic ..latwe nie jest

moze i wyglada to beznadziejnie ale daje szanse na stworzenie czegos pozytywnego

"zeby wybudowac nowe trzeba zburzyc stare" podobno...

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez sikorka » 30 maja 2012, o 15:20

biscuit napisał(a):
i "odbiłam" kobiecie ojca rodziny i wzięłam z nim ślub
i zostałam zdradzona i porzucona
i miałam żonatych kochanków
i żyję :D

sama jak palec ze swoimi kotami :bezradny:
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 30 maja 2012, o 15:24

Fakt byłam nieszczęśliwa. Ale nigdy nie byłam cichą żoną. Zawsze mówiłam o tym co mi się nie podoba i jak miałam inne zdanie. To rodziło wiele konfliktów. Chociażby przy wychowywaniu dzieci. Ale nie tylko. Zawsze się buntowałam jak coś było nie po mojej myśli. Tylko teraz jest trochę inaczej. Moja decyzja na pewno zrujnuje życie wielu osobom. Z mojej i jego rodziny. Czy mam prawo tak postąpić po to żebym tylko ja była szczęśliwa. I czy po zburzeniu starego da się coś zbudować na gruzowisku...
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez biscuit » 30 maja 2012, o 15:25

sikorka napisał(a): sama jak palec ze swoimi kotami :bezradny:

oj uważaj sikorka
chyba wiesz, co koty robią z ptaszyskami 8)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez sikorka » 30 maja 2012, o 15:27

kiedy zakupilismy papuge myslalam, ze nie dogada sie z naszym kotem i ze trzeba bedzie trzymac je z daleka od siebie, ale jak sie okazalo nasz kot ma totalny wylew na wszystko :mrgreen:
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez biscuit » 30 maja 2012, o 15:34

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a): Moja decyzja na pewno zrujnuje życie wielu osobom.

to werbalna katastrofizacja...
"na pewno"
"zrujnuje życie"
no bez jaj
każdy jest odpowiedzialny przede wszystkim za SWOJE życie
a nie za życie życiem innych osób
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ludolfina » 30 maja 2012, o 15:44

bylam w podobnej sytuacji
no jak dla mnie masz autostrade do osiagniecia niezaleznosci dzieki temu dziecku


dzieki tej ciazy moze wyrwiesz sie ku byciu osoba niezalezna, wolna,
stanowiaca o sobie

oczywiscie kochanek wymigujacy sie to duzy minus, bardzo demotywuje.
ale gdybys zrozumiala, ze sensem tego koszmaru jest zmiana optyki
zycia, i uzyskanie zycia jako osoba autonomiczna (nie tylko CZESC
ktoregos z facetow) to miala bys motywacje do dzialania


wali sie i malzenstwo i kochanek

mozesz stracic obu

ale mozesz zyskac siebie

nie wiadomo jakie bylo twoje zycie przedtem
jaki byl jego sens, co bylo jego motorem - podazanie za facetem? tym albo siamtym?
czy twoje wlasne decyzje, wizje, wola, dzialanie, ...

na szybko takie mam refleksje
dziecko z milosci to zawsze dobra rzecz

tak mysle
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 30 maja 2012, o 15:53

Biscuit,
Trochę się z Tobą nie zgadzam. Jestem także odpowiedzialna za swoje dzieci. I to je mam przede wszystkim na myśli.
Wiem też , że dzieci dorosną i będą miały swoje życie, a jak teraz nie podejmę decyzji o odejściu i urodzeniu dziecka to do końca życia będę pewnie w ciemnej du...

Ludolfina, masz racje. Zawsze chciałam być niezależna. Nie jestem typem kobiety, która musi mieć faceta w domu, tym bardziej, ze zawsze cały dom. dzieci etc. były na mojej głowie. I w tym wypadku się nic nie zmieni. Jedyne co spędza mi sen z powiek to czy finansowo jestem sobie w stanie poradzić. Jak on się wyprowadzi i będzie płacił alimenty to tak. A jak nie będzie chciał? Nie wyobrażam sobie mieszkania razem i życia osobno. A na wynajęcie mi nie wystarczy. To jest dopiero dramat. Muszę chyba w totka zagrać :)
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ludolfina » 30 maja 2012, o 16:01

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a): Jak on się wyprowadzi i będzie płacił alimenty to tak. A jak nie będzie chciał?


alez to jest obowiazek, a nie dobra wola, czy laska

jak myslisz, komfort zycia bez czlowieka ktorego nie kochasz jest wyzszy jak komfort zycia wg znanych regul (rutyna, wypalenie)? warto bylo by zyc nawet samej, aby po prostu nie byc z kims kogo sie nie kocha?
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: efmekixura i 268 gości

cron