Jak zapomnieć i czy w ogóle się da...

Problemy z partnerami.

Jak zapomnieć i czy w ogóle się da...

Postprzez Maleńka » 20 maja 2012, o 19:59

Witam. Jestem tu po raz pierwszy. Napiszę w skrócie, bo gdybym miała opisać wszystko od początku do końca, to myślę, że „dzieło” miałoby więcej stron niż moja praca licencjacka :D

A więc tak: O zdradzie dowiedziałam się 5 tygodni temu. Pamiętam, że wracałam ostatnim pociągiem ze szkoły z nadzieją, że się z nim pogodzę. Byliśmy pokłóceni od kilku dni, nie dogadywaliśmy się. On twierdził, że czepiam się bez powodu, robię aferę z niczego. I ja w to uwierzyłam, dlatego chciałam prosto z pociągu zajechać do jego pracy i go przeprosić, ale niestety w drodze do ... dowiedziałam się o wszystkim. Oczywiście zajechałam. Stanęłam przed nim i zapytałam, czy ma odwagę powiedzieć mi to prosto w oczy. Niestety, spuścił głowę i powiedział, że nikogo nie ma. Obróciłam się na pięcie i wyszłam, a po chwili otrzymałam sms: "zdradziłem Cię".

Na początku oczywiście szok, niedowierzanie, bo przecież jak mógł mi to zrobić po 7 latach?! Później gniew, nienawiść do człowieka, który w głębi serca wciąż jest mi bliski. Zrywałam z nim w ciągu ostatnich 3 miesięcy kilka razy, wracaliśmy, bo twierdził, że jestem jego jedyną miłością, a ja chciałam w to wierzyć. Chciałam wybaczyć, byłam na to gotowa. czasem myślę, ze nadal jestem. Pisałam z nim jakiś czas temu, próbowałam ratować to, co nas łączyło przez te wszystkie lata, ale jemu już nie zależy. Napisał, że chciałby abym na niego czekała, ale pewnie będzie mi bardzo źle kiedy zobaczę go z inną, a sam nie wie jak długo jeszcze będzie w ten sposób postępował. Wiem, że nie zasługuje na kolejną szansę. Wiem też, że powinnam teraz zawalczyć o samą siebie, o to, bym zupełnie nie straciła do siebie szacunku i nie zawaliła wszystkiego, na co pracowałam przez ciężkie 3 lata studiów. Za tydzień egzamin prawa jazdy, za miesiąc obrona, potem operacja, a ja jestem w totalnej rozsypce. i nie potrafię się pozbierać. czasem chciałabym cały żal wykrzyczeć mu prosto w twarz, ale zaraz potem pragnę, by mnie przytulił. może i użalam się nad sobą, ale chyba nie jestem tak silna, jak się wszystkim wokół wydaje.

I ciągle to samo pytanie w głowie: czy kiedykolwiek zapomnę? Przejdę obok bez szybszego bicia serca? Jakoś nie potrafię sobie z tym poradzić, chociaż znajomi twierdzą, że nie wyglądam na taka, która się dupkiem przejmuje. Pozory jednak mylą, bo w środku jest zupełnie inna osoba.
Maleńka
 
Posty: 7
Dołączył(a): 20 maja 2012, o 19:44

Re: Jak zapomnieć i czy w ogóle się da...

Postprzez smerfetka0 » 20 maja 2012, o 21:34

hej Malenka, witam na forum :kwiatek:

tak dla sprostowania bo nie wiem czy ja dobrze zrozumialam a wierzyc mi sie nie chce - on powiedzial ci ze juz mu na tobie TERAZ nie zalezy, i ze tak jak by TERAZ nie chce z toba byc, ale wie ze jestes super babka i pragnie bys zaczekala na niego az on sie wyszaleje i bedzie gotow do zwiazku ??????????????????
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak zapomnieć i czy w ogóle się da...

Postprzez żyrafa » 20 maja 2012, o 21:52

6 lat to bardzo dużo... Rozumiem Twoje przywiązanie, ale mimo wszystko, chyba zerwałabym ten związek. Tęsknota będzie, ale myślę, że kiedy poznasz Mężczyznę, który będzie Cię naprawdę kochał, całym sercem, nie będzie aż taka dokuczliwa...
żyrafa
 
Posty: 19
Dołączył(a): 22 kwi 2012, o 11:11

Re: Jak zapomnieć i czy w ogóle się da...

Postprzez Maleńka » 20 maja 2012, o 21:58

Droga Smerfetko :D

Ja tez nie mogę w to uwierzyć, ale cóż... Napisał mi (bo nawet nie miał odwagi się ze mną spotkać i porozmawiać jak dorosły facet po tylu latach narzeczeństwa!), że mnie wciąż kocha, że jestem dla niego ważna i już zawsze będę. Następnie oznajmił, że nie chce ze mną być, bo pewnie znowu by mnie zdradził, określił, że "taki już jest". A później pojawiła się wiadomość "chciałbym, abyś na mnie czekała, ale pewnie jak mnie spotkasz z inną, to będzie Ci bardzo źle, prawda?". Nie poznaję tego człowieka. Nie wiem, co się z nim stało, bo w życiu nie pomyślałabym, że takie coś od niego usłyszę/przeczytam. Ok, zdradził mnie. Ale te teksty "po" rozstaniu mnie po prostu rozwalają i kiedy dostaję takie wiadomości, to na nowo wszystko roztrząsam, zamiast się wyciszać.
Mało tego, ja już nawet nie mogę sobie opisu żadnego na gg ustawić, bo za chwilę albo komentuje albo wypytuje. Nie odzywałam się do niego 2 tygodnie, nie reagowałam na smsy typu "ślicznie wyglądasz", uznałam, że czas najwyższy się od tego odciąć. No ale wszystko runęło, gdy zapytał, czy kogoś mam, czy go nadal kocham. Napisał wtedy, że mi gratuluje "tego nowego, pewnie lepszy" i dodał "szybko się pozbierałaś". No nie mogę tego pojąć. Jak on śmie w ogóle tak to komentować?!
Nie ma odpowiedniego momentu na zdradę i oszustwa (bo będąc ze mną spotykał się już jakiś czas z inną, a kiedy ja coś przeczuwałam i zaczęłam zadawać niewygodne pytania, to oczywiście byłam tą najgorszą - tą co się czepia bez powodu, robi afery i wykańcza go psychicznie). On jednak wybrał najgorszy, bo jak wspominałam przede mną dużo stresu. I żeby chociaż było mu z tego powodu przykro! Nie mam co liczyć na jego współczucie czy wsparcie (o czym ja w ogóle mówię!), bo jedyne co miał mi do powiedzenia to "jaki moment? chodzi o szkołę? prawo jazdy? operację?"
Przepraszam, jeśli to wszystko, co piszę jest zbyt chaotyczne, ale troszkę się nakręciłam i przemawia ze mnie teraz przede wszystkim złość i bezsilność jednocześnie.
Maleńka
 
Posty: 7
Dołączył(a): 20 maja 2012, o 19:44

Re: Jak zapomnieć i czy w ogóle się da...

Postprzez Maleńka » 20 maja 2012, o 22:06

Droga Żyrafo

Tęsknota będzie mi towarzyszyła jeszcze bardzo długo, wiem o tym. Niby już do mnie dotarło, że to naprawdę koniec. Wiem, że muszę żyć dalej. Mam jednak tyle pytań, tyle wątpliwości! Bo nie rozumiem jak mógł spotykać się z inną i jednocześnie przyjechać do mnie przed świętami wielkanocnymi prosić, abym do niego wróciła. Mówił tak pięknie, że jestem najwspanialszą osobą jaką spotkał, że nikt już tak o niego nie zadba. o losie - żebym nie skreślała tych 7 lat! To jest chore. Z drugiej jednak strony odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania będą mnie ranić, więc postanowiłam już odpuścić. Nie chcę mieć żadnego kontaktu z tym osobnikiem. Gdzieś tam jeszcze natrafiam na jego rzeczy (mieszkaliśmy razem ponad 5 lat). Wszystko to spakuję i wywiozę, tak, by ostatecznie ten rozdział w swoim życiu zamknąć. Choć będzie trudno i to baaaardzo.
Maleńka
 
Posty: 7
Dołączył(a): 20 maja 2012, o 19:44

Re: Jak zapomnieć i czy w ogóle się da...

Postprzez Maleńka » 20 maja 2012, o 22:27

Jest mi cholernie przykro. Dzisiaj mam ten gorszy dzień.

Wspominam czas, kiedy było nam dobrze i sama się tymi wspomnieniami dobijam. Czasem mam wrażenie, że dopada mnie rozdwojenie jaźni, bo tak jak pisałam raz mam ochotę go zakrzyczeć, a raz przytulić.
Wiele razy robił mi wyrzuty, że np. napisał do mnie kolega zwykłe "hej. co tam?". Był zazdrosny nawet o męża siostry i nie pozwalał mi z nim nigdzie jeździć (nie robiłam tego, ale jak zbliżały się święta, czy urodziny siostry, to prosił mnie o pomoc w wyborze prezentu). Tylko różnica jest taka, że ja nigdy do żadnego innego mężczyzny nic nie miałam. To oni coś ode mnie chcieli bądź pisali. Natomiast mój były był z tej drugiej strony - on wzdychał do innej przed moją maturą, ślinił się na widok jej zdjęć na nk, pisał czułe słówka, nocami konwersował przez gg. Wybaczyłam, choć mówią, że zdrada psychiczna boli bardziej niż fizyczna. a teraz po tym wszystkim co wtedy przeszłam on mi mówi: nic złego Ci wtedy nie zrobiłem, a Ty mi to wypominałaś.
Owszem, zdarzało się, że mu wypominałam. Ale zawsze w emocjach, przy okazji kłótni o podobne jego zachowania. Przecież gdyby nie dawał mi znowu powodów do nieufności, nie prowokował swym zachowaniem i kasowaniem ostatniego połączenia w telefonie kiedy tylko się pojawiłam w pokoju, to czy ja bym sobie tym wypominaniem wszystko przypominała? Mnie to bardzo bolało, boli nadal, więc naprawdę nie miałam ochoty do tego wracać. Wracałam, gdy znowu czułam się oszukiwana.
Nie jestem idealna, bo nikt nie jest. Ale chciałam się dla niego zmienić, aby nasz związek był lepszy, trwalszy. Nawet teraz, gdy dowiedziałam się o zdradzie byłam gotowa przełknąć upokorzenie i zbudować wszystko od nowa. Mówiłam mu, że jestem w stanie to zrobić dla niego i dla nas, bo bardzo się w ten związek zaangażowałam. Nie chciałam tak po prostu przekreślać tych wszystkich lat (choć to on je przekreślił w jednej chwili). I teraz mam wrażenie, że mi bardziej zależało na powrocie niż jemu. A tak chyba być nie powinno.
Jestem na siebie zła, bo czuję, że tym ciągłym "analizowaniem" swojej obecnej sytuacji, wiele stracę. Muszę się jak najszybciej otrząsnąć, bo przede mną sporo nauki, pracy, stresu i jeśli przez to zawalę te "ważne" rzeczy, to dopiero wtedy naprawdę się załamię.

No, to się zaczynam rozpisywać, wiedziałam, że tak będzie :D
Maleńka
 
Posty: 7
Dołączył(a): 20 maja 2012, o 19:44

Re: Jak zapomnieć i czy w ogóle się da...

Postprzez marie89 » 20 maja 2012, o 22:55

Facet totalnie zgłupiał i się zamotał, albo od zawsze był niedojrzały...

Wydaje się być totalnie niezdecydowany.
Mieć ciastko i zjeść ciastko...

Nie można się bawić emocjami, a on świadomie czy nie - właśnie to robi.

To będzie trudny czas dla Ciebie, ale pomyśl o sobie...

Przytulam

M.
marie89
 

Re: Jak zapomnieć i czy w ogóle się da...

Postprzez Maleńka » 20 maja 2012, o 23:10

marie89 napisał(a):
Przytulam




Oj teraz to mi takiego przytulania potrzeba:)
Właśnie zastanawiam się gdzie jest ten dawny ON. Ten, który był tak do mnie przywiązany, który po dłuższej rozłące przytulał i nie chciał wypuścić z objęć. Zawsze mógł na mnie liczyć. Przytulałam, kiedy słowa były zbędne. Opiekowałam się, gdy był chory. I ja też mogłam na niego liczyć. Jeszcze tydzień przed tym, jak dowiedziałam się o zdradzie, zachorowałam. To było dzień po powrocie do niego (nie byliśmy ze sobą 3 tygodnie). Wstawał w nocy, podawał mi leki, rano przed pracą robił gorącą herbatę, no po prostu kochany facet. I ten kochany facet już wtedy był z inną.
Napisałaś Marie, że nie wolno się tak bawić uczuciami. Zgadzam się z Tobą i jemu również to powiedziałam. Zapytałam też dlaczego ze mną nie porozmawiał, skoro czuł, że to już nie jest miłość. Przecież mógł przy mnie usiąść, powiedzieć: Nie kocham Cię już, rozstańmy się. pewnie przeżyłabym to równie boleśnie jak teraz, ale przynajmniej nie żyłabym ze świadomością, że kiedy nie odbierał telefonu, bo "rzekomo" był zajęty domowymi obowiązkami - on był wtedy z nią.
Dodam jeszcze, że już zerwał z tą dziewczyną, bo "okazało się, że nie jest na tyle ważna, aby z nią być". Teraz ma inną. i kolejnej robi wodę z mózgu, kolejną zostawi, bo obudził się w nim nagle instynkt "zdobywcy"
Maleńka
 
Posty: 7
Dołączył(a): 20 maja 2012, o 19:44

Re: Jak zapomnieć i czy w ogóle się da...

Postprzez ewka » 21 maja 2012, o 07:41

Maleńka napisał(a):... że mnie wciąż kocha, że jestem dla niego ważna i już zawsze będę.

To jakby taka odrobiny słodyczy, aby gorzkie WYGLĄDAŁO na trochę słodsze.

Maleńka napisał(a):Następnie oznajmił, że nie chce ze mną być, bo pewnie znowu by mnie zdradził, określił, że "taki już jest".

O! Szczerość godna prawdziwego mężczyzny! Doskonałe zdanie do zapamiętania dla łatwiejszego nietęsknienia. Po prostu kwiatek!

Maleńka napisał(a):A później pojawiła się wiadomość "chciałbym, abyś na mnie czekała, ale pewnie jak mnie spotkasz z inną, to będzie Ci bardzo źle, prawda?".

O! I następny kwiatek! Całkiem kurczę wyjątkowy! No normalnie po łące stąpasz!

Wiesz co? Nie będę tutaj pisać, jakie wrażenie robią te kwiatki, jakiż to mężczyzna (?) musi być, żeby tak... nie będę, no bo po co pisać o rzeczach oczywistych... w każdym razie w moim odczuciu facet (?) zapracował na to, aby się od niego całkowicie odciąć, zmienić telefon i wszelkie komunikatory. I jeśli się na to zdecydujesz, to nie po to, aby mu cokolwiek pokazać czy udowodnić - ale dla SIEBIE, dla zdrowienia i wracania do normalności.


:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Jak zapomnieć i czy w ogóle się da...

Postprzez biscuit » 21 maja 2012, o 09:41

Maleńka napisał(a):bo tak jak pisałam raz mam ochotę go zakrzyczeć, a raz przytulić.

a ja nie widzę powodu, żeby tą złość utrzymywać w sobie

ja bym mu wywaliła, jakim jest strasznym dupkiem
(bez wchodzenia w rozmowę, to nie ma być dialog czy dyskusja)
po czym zakończyła wywód eleganckim
"a teraz spierdalaj z mojego życia!"
i dopiero potem odeszła w swoja stronę

pokaż jaja Malańka a zobaczysz, że poczujesz się lepiej 8)
nie jak chlipiąca nosem, skrzywdzona ofiara
niech dostanie na koniec to, na co zasłużył
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Jak zapomnieć i czy w ogóle się da...

Postprzez agik » 21 maja 2012, o 10:05

JA to się bardzo cieszę, że piszesz w złości.
Złośc jest lepsza, niż smutek.

W ogóle mamy jakiś wysyp dupków i szmaciorzy.

Umiesz go szanowac po takich zachowaniach? Rozstania i zerwania nie należą do najprzyjemniejszych wydarzeń w zyciu, ( dla obu stron- i tej zrywającej, i tej z która się zrywa), ale można je przeprowadzic na różne sposoby- z klasą, tak średnio i po szmaciorsku. Czasem chcąc wyjasnic swoją decyzję ludzie pie**** byle co. Ale tutaj poziom tego pier**** dorasta wręcz do absurdu. Bardzo okrutnego absurdu.

Pytasz, czy da się zapomniec. Pewnie, ze się da. Robisz wszystko prawidłowo, to on nie daje Ci spokoju i trzyma Cię, jak mrówkę pod soczewką. Widzi, zę Ci cieżko i się tym bawi. Nosz... :evil:
Niby co go obchodzi, ile Ci zeszło na zbieraniu się?
Nie daj się. Zerwij wszelkie kontakty.
Na co Ci taki okrutny bezduszny gnojek? który bez skrupułów Cię zdradza, nie liczy się z Tobą, świadomie i na zimno rani i trzyma sobie Ciebie na zaś?

Trzymaj się i nie daj się :cmok:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Jak zapomnieć i czy w ogóle się da...

Postprzez smerfetka0 » 21 maja 2012, o 11:28

nie doczytalam reszty postow (tylko ten z odpowiedza na moje pytanie) przyznaje sie bez bicia. jutro po egzaminie bede nadrabiac :) ale musze po prostu napisac ze facet to jakis burak.

ja pierdziele...zeby nie powiedziec gorzej, mi sie w glowie nie miesci.

piszesz prace z tego co rozumiem, studiujesz, wiec mloda dziewczyna jestes i naprawde lepiej ze to teraz tak wyszlo niz pozniej, teraz masz duzo zajec wiec latwiej ci bedzie nei myslec.

bardzo wspolczuje.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 367 gości