gesty wolności i swobody

Problemy z partnerami.

Postprzez szachistka » 6 lut 2008, o 13:28

ewka napisał(a):Ta kostka lodu mi się nie podoba, jest jakąś dwuznacznością... dla niego? dla tamtej? - nie wiem. Nie chciałabym, aby mój mężczyzna tak sobie "dla żartu" czy w ramach luzu na takie gesty był gotów.

Ewka, właśnie tego słowa mi brakowało: "dwuznaczny". To samo w sobie już dużo mówi. Dzięki:)
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez nana » 6 lut 2008, o 14:42

Był kiedyś taki artykuł w kafeterii na o2. Nie znajde go teraz, ale opowiem wam: to były wypowiedzi kilku kobiet, które opisywały, że ich mężczyźni są wiecznymi podrywaczami. Oni flirtowali na oczach swoich żon. Głaskali ich koleżanki po kolanie i za mocno je ściskali w tańcu. Nie szli z nimi do łóżka, więc zdaniem facetów to nie była zdrada, a tylko chora zazdrość żony...
Morał?
Jeśli zachowanie partnera cię boli, to znaczy, że problem jest. Być może przesadzasz, ale każdy ma swój próg bólu. Czuje przez skórę, że twój partner jest taki jak powiedział filemon: liberalny dla siebie, a konserwatywny dla ciebie.

Szczerze powiedziawszy, to myślę, że ten wasz układ jest bardzo niezdrowy (żeby nie powiedzieć chory). On bawi się w najlepsze i bierze wszystko to na co ma ochote (od ciebie, od życia, itd.) a ty cierpisz. Czy to normalne? Chcesz tak żyć? Ciagle masz powody do smutku, wkurzania sie, dołowania... pasuje ci to? Możesz powiedzieć jaka jest proporcja twojej satysfakcji i twojego niezadowolenia ze zwiazku?

nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez echo » 6 lut 2008, o 18:30

zgadzam się z naną, że jeśli TY sama czujesz, że coś jest nie tak - to jest to problem i nalezy go "opracować" wspólnie, żebyś ty też wywalczyła sobie pewne terytorium. Bo nie ma siły, aby szczęśliwy dla obu stron związek nie był kompromisem. Raz jedno ustępuje raz drugie, żeby usatysfakcjonowane były obie strony "układu" ;).
Kostka lodu dla mnie też dwuznaczna, ramię raczej spoko, bo czasem przy żywej gestykulacji też mi się zdarza "dotykać". No chyba, że to nagie ponętne ramię ;).

I co on na to , że Ty tańczyłaś z innymi, była jakaś reakcja?

Powiem ci, że ja z nim na razie nie rozmawiałabym, bo powie swoje i już. Więc chyab nie ma sensu. Ale raczej obserwowałabym reakcje na Twoje swobone zachowania, ewentualnie rozmawiałabym o innych osobach , które zachowują się dwuznacznie i co on na to? Żeby nie poczuł, że się czepiasz i go ograniczasz.

Ja zrobiłam się jednakowoż bardziej konserwatywna.
Mój mąż nie ma już prawa zachowywać się dwuznacznie z innymi kobietami, bo potem miałby ostry hardkcory. A to dlatego, że koleżanka z którą kiedyś lubił pogadać, poflirtować, nawet trzymał jej kiedyś rękę na kolanie (za co była awantura) potem okazała się jego niedoszłą kochanką , kiedy ze mną układało się źle, i w jego życiu układało się źle. Więc jestem przewrażliwiona na takie formy wolności między przeciwnymi płciami. I szczerze mówiąc zawsze mi to "śmierdziało".

Tak było kiedyś , a teraz już "po przejściach" sama czasem bawię się we własnym gronie, ale pozwalam na jakieś imprezy i wyjazdy beze mnie, firmowe , wyjścia z kolegami. Jednak pod warunkiem, że wiem z kim jedzie, do kogo idzie, czasem dzwonię, gdy za długo go nie ma. Jasne, że nigdy tego nie sprawdzę i gdyby chciał mógłby kombinować. To jego wybór, ale ja już chyba jestem lepiej przygotowana na ewentualną ewentualność i czuję spokój w duszy w związku z tym.

powodzenia w szlifowaniu związku ;)
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez agik » 6 lut 2008, o 19:14

To ja już nie rozumiem...
Szachistka-
Piszesz, ze nie chodzi o zaufanie. I mnie się wydaje, ze nie o zaufanie. Rano nie umiałam tego nazwać, teraz spróbuję.
Czy chodzi o to, że narusza Twoje terytorium? Czy tez raczej nie domyka furtki określajacej Twoje terytorium?
Czy chodzi o to, że inne osoby patrzące na to moga sobie pomyśleć, ze między Wami cos nie halo?
Dlaczego To W OGÓLE jest jakiś problem?
Obojętne, czy jego zachowanie jest dwuznaczne, czy nie?
Dlaczego Cie to tak ubodło?
Nie wierzę w kontrolowanie czyichs myśli, nie wierzę w to, że mój facet, będąc ze mną nie dostrzega innych kobiet... Tak to już jest- swiat jest pełen interesujących kobiet, nie chcę być ze ślepym facetem, to chyba normalne, ze dostrzega inne. Ale jest ze mną. Wybiera.
Dotyk ramienia, żarty, nawet dwuznaczne- nie naruszają mojego terytorium.
Naprawdę nie rozumiem... Próbuję odnieść Twoją Szachistko sytuacje do mojego związku. Wiesz, ze mnie by to nawet nie przyszło do głowy? Zastanawiać się, czy on tak powinien, czy ja tak powinnam?
Mój np chodzi do jednej fryzjerki. Od lat do tej samej. Twierdzi, ze nie chce, żeby kto inny go obcinał, bo inne go szarpią za włosy, boi sie, ze obetną mu uszy, zostawiają mu mokre włosy. Wiecie, jak go obcina?
Staje przed nim przodem i rękami mu siega za tył głowy, a on ma nos i oczy w ponętnym wykończeniu fartuszka. I co? I nic... Śmiejemy się z tego czesto.
Zastanawiałam się czasem nad taką rzeczą- mam znajomych, bliskich, których bardzo lubię- witamy się wylewnie- z przytulaniem i całusami. Dotyczy to kobiet i mężczyzn. I tak sobie myśle- z mojej strony to gest bliskości, o lata świetlne oddalony od jakichkolwiek podtekstów erotycznych.
O tym w ogole nie myślę. Czy jakaś żona, kochanka, narzeczona może być o cos takiego zazdrosna??? Mój nie jest. ja też nie jestem.
Ale czytam to forum i zastanawiam się... A może robię komuś kłopot? A może przyczyniam się do jakichś schiz? Bo np okazuję, ze kogoś lubie? Bo dotykam ramienia, bo dotykam ręki? Bo tulu- tulu i buzi- buzi?
Co myślicie?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Pytajaca » 6 lut 2008, o 19:36

Mysle Agik, ze nie wszyscy sa tacy sami. Opisalas tu nam Twoj zwiazek, ale zwiazek Szachistki jest inny. O lata swietlne od erotyzmu moga byc Twojego mezczyzny caluski z kobietami, a kostka lodu chcaca wyladowac za biustem przygodnej pani nie jest juz takie lata swietlne dla Szachistki. To wszystko oscyluje w granicach flirtu i dwuznacznosci. Tymbardziej, ze pewnie Twoj partner wie Szachistko, ze ta swoboda jest przez Ciebie akceptowana. Wiec nie domysla sie, ze Ci to jednak przeszkadza. Powiesz - to mi przeszkadza, a on na to "Ograniczasz mnie?" Wiem o co chodzi, ale niestety zwiazek jest kompromisem, ze strony dwoch osob, i skoro Twoj partner nie zauwaza Twych obaw i potrzeb, to dluzsza rozmowa jest niezbedna.

Podobnie jak Filemon uwazam, ze to nie jest zwiazek, a jakis dziwny uklad. Za Ewka powtarzam - nie podobaloby mi sie to, gdyby moj mezczyzna igral z moimi uczuciami.

Awantury nie ma co robic, ale otwarcie zasygnalizowac, co TY tolerujesz, a czego nie. Mam wrazenie, ze strasznie "zahukal" Cie ta swoja wolnosci. Zahukaj i Ty i spojrz z blogoscia w oczach na zgrabne posladki mezczyzny nastepnym razem. ;)

Pozdrawiam!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez szachistka » 6 lut 2008, o 22:44

Witam wszystkich:) Jestem po krótkiej, ale chyba owocnej rozmowie. Jednak zdecydowałam się poruszyć tą kwestię bowiem szczere mówienie o problemach i ich rozwiązywanie to jedna z zasadniczych podstaw udanego związku a ja chcę, aby ten związek był coraz bardziej udany. Zostałam wysłuchana. Nie wiem, czy zrozumiana bo trudno jest zrozumieć coś, czego się samemu nie doświadcza. Niemniej on powiedział, że będzie się starać powściągać swoją swobodę w kontaktach z innymi dziewczynami. Poza tym stwierdził, że musiał też w pewnych kwestiach dostosować się do mnie. Generalnie nie powiedział w czym natomiast nigdy też nie mówił o jakichś problemach między nami więc można to różnie rozumieć, ale nie o to tu przecież chodzi.
Filemonie. Zapewne miałbyś całkowitą rację w swoich przepowiedniach gdyby nie fakt, że właśnie mój partner jest w pewnych kwestiach konserwatywny. Być może właśnie ten pewien konserwatyzm powoduje, że mimo swej niezależności i swobody, jaką chce mieć i chyba czuje, stara się jednocześnie zachowywać w porządku. Z pewnością postępuje w 100% zgodnie z własną filozofią życia i na pewno nie pozwoli sobie wmówić w ani 1% cudzej filozofii (np. mojej) niemniej jest w stanie iść na pewne ustępstwa tożsame z liczeniem się ze mną. Jestem pewna, że on i ja różnimy się znacznie przede wszystkim w aspekcie kontaktów damsko - męskich i z pewnością na tym podłożu będą u nas pojawiać się spięcia. Niemniej póki co, ten mężczyzna, który ma swoje wady, jest dla mnie tak wartościową osobą, że chcę z nim właśnie rozwiązywać problemy.
Jeśli chodzi o kwestię flirtu... Każdy ma swoją definicję tego pojęcia i zapewne każdy oceniając czyjeś zachowanie patrzy właśnie przez pryzmat własnych poglądów. Gdybym miała kierować się poglądami innych to zapewne flirtem nie byłoby dla mnie klepanie facetów po tyłku czy obmacywanie się podczas tańca a zdradą pewnie pójście do łóżka pod wpływem alkoholu. :/
Agik. W jakimś stopniu chodzi właśnie o to, że inni patrząc na jego zachowanie pomyślą, że coś u nas (u mnie?) nie teges, skoro tak się dzieje. I pewnie takie moje podejście bierze się stąd co sama myślę o parach, w których on czy ona zachowują się wg mnie nie tak. Kiedy patrzę na pannę, która za plecami chłopaka pozwala sobie na zbyt wiele z kolegą, myślę sobie "co to za panna". Kiedy patrzę na kolesia, która zarywa na boku inne laski też coś sobie myślę. Taka chyba ludzka natura - człowiek jest ciekawski/ ciekawy. Nie bardzo bym chciała, aby ktokolwiek, patrząc na to, co wyprawia mój partner, pomyślał np. że: "ale jego laska to frajerka". Zasadniczo jednak jest to problem właśnie z powodu owych granic tolerancji. Jeśli chodzi o kwestię kontaktów damsko męskich, moja granica leży gdzie indziej, niż mojego partnera. I do tego leży bliżej niż jego. Stąd, zgodnie z moim systemem zasad i wartości, pewne jego zachowania ja odbieram jako np. właśnie flirt. Idąc dalej - nie mam najmniejszego zamiaru, aby mój partner flirtował kiedykolwiek i z kimkolwiek. Dla mnie związek jest czymś więcej niż tylko rezygnacją z możliwości zaliczania kolejnych osób a czym ma się różnić od stanu wolnego związek, w którym ma miejsce nawet flirt? Tak czy siak, ponieważ jestem inna niż Ty i widać, mój partner, widzę pewne kwestie inaczej niż on czy Ty. Ale dzięki temu, że ludzie są różni, na świecie jest ciekawiej:) Ja też nie wierzę w kontrolowanie czyichś myśli, ale wierze w kontrolę myśli własnych:)
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez Pytajaca » 7 lut 2008, o 00:08

szachistka napisał(a):Witam wszystkich:) Jestem po krótkiej, ale chyba owocnej rozmowie. Jednak zdecydowałam się poruszyć tą kwestię bowiem szczere mówienie o problemach i ich rozwiązywanie to jedna z zasadniczych podstaw udanego związku a ja chcę, aby ten związek był coraz bardziej udany. Zostałam wysłuchana. Nie wiem, czy zrozumiana bo trudno jest zrozumieć coś, czego się samemu nie doświadcza. Niemniej on powiedział, że będzie się starać powściągać swoją swobodę w kontaktach z innymi dziewczynami. Poza tym stwierdził, że musiał też w pewnych kwestiach dostosować się do mnie


No i brawo!!! :oklaski:
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez bunia » 7 lut 2008, o 00:13

To sie nazywa pojscie na kompromis....no i tak trzeba :oklaski:
:buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez mariusz25 » 7 lut 2008, o 00:16

a moze to tylko twoja interpretacja zazdrosnico
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez ewka » 7 lut 2008, o 00:50

No i super :papa:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez echo » 7 lut 2008, o 13:27

mariusz weź sobie na wstrzymanie,
zazdrośniku ;)
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Filemon » 7 lut 2008, o 16:39

szachistko, po przeczytaniu Twojej odpowiedzi skierowanej do mnie i do agik przyszło mi do głowy, że w moim odczuciu Ty jesteś chyba osobą dosyć wyrozumiałą, bo najwyraźniej dopuszczasz do siebie odmienność czyjegoś myślenia czy punktu widzenia... Zatem Twój spragniony wolności partner powinien czuć się z taką osobą jak Ty (o ile dobrze Cię odbieram) całkiem dobrze i niezniewolony bynajmniej... Skoro jednak mimo wszystko jeszcze czegoś mu brakuje, to być może płynie stąd wniosek, że i on - jak każdy z nas przecież - też będzie się musiał w życiu w tym czy tamtym ograniczyć, jeżeli tylko nie chce żyć samotnie a woli w autentycznym związku uczuciowym z drugą osobą...

w tym kontekście myślę, że dobrze będzie jeśli sobie właśnie tak od czasu do czasu pewne sprawy obgadacie, ale i również USTALICIE (no bo sama gadka, bez jakiejś rozsądnej umowy za obopólnym dogadaniem się, to też jeszcze niewiele załatwia, jak mi się zdaje...).

gratuluję pierwszego kroku... ;)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: eboqexediajoc i 254 gości

cron