Mąż nie jest szczęśliwy

Problemy z partnerami.

Mąż nie jest szczęśliwy

Postprzez magdi » 13 maja 2012, o 23:31

Mój Mąż dzisiaj po ponad 11 latach małżeństwa powiedział, że chciałby znowu mieć 28 lat i być wolny. Przyciśnięty o co chodzi powiedział, że nie czuje się szczęśliwy. Na moje pytanie co musiałoby się stać, żeby był szczęśliwy powiedział, że z jego życia musiałabym zniknąć ja i nasz syn...... Jestem totalnie załamana, wiem, że nie jestem łatwa w pożyciu, ale teraz mam poczucie, że w ogóle jestem do niczego.......Popełniłam wiele błędów i mam mnóstwo wad ale czy ktoś jest od nich wolny? Czy trzeba skreślać drugiego człowieka? Powiedziałam, że zrobię wszystko, żeby to zmienić, że chcę, żeby był szczęśliwy, a on na to, że już nic nie da się zrobić i że on się musi pogodzić z tym, że już nie będzie szczęśliwy. A zaczęło się od przeziębienia naszego SYna i problemu kto z nim zostanie........W dodatku w trakcie awantury powiedział, że nasz Syn jest upośledzony co doprowadziło mnie do białej gorączki bo niedawno zdiagnozowano u niego dysleksję zintegrowaną. Nie mniej jest mądrym, normalnym chłopcem. Powiedziałam zatem, że jaki ojciec taki syn i już poszło. Nie opiszę wszystkiego, bo wciąż mi łzy lecą i nawet nie wiem czy teraz piszę z sensem. Wiem tylko, że coś muszę zrobić. Zaczęłam już tydzień temu szukać psychologa dla siebie, ale nie wiem gdzie pójść, zwłaszcza na NFZ w Warszawie nie jest łatwo. Teraz wiem już, że muszę koniecznie coś zrobić, tylko czy to jeszcze jest sens? Co z tego, że ja kocham mojego Mężą? Sama miłość widać to za mało, choćby największa.
Przepraszam, ale musiałam to z siebie wyrzucić........
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Re: Mąż nie jest szczęśliwy

Postprzez ludolfina » 14 maja 2012, o 08:01

duzym jest dla ciebie obciazeniem emocjonalnym jego kryzys.... (wskazujacy wg mnie na jakies glebsze nieuporzadkowanie wewnetrzne meza, niedojrzalosc)
chcialo by sie napusac 'nie mozesz brac odpowiedzialnosci za jego szczescie"
ale czy to mozliwe?

te slowa o tym ze jego szczesciem bylo by wasze znikniecie z jego zycia - straszne

wspolczuje ci, sprawa zdaje sie byc czubkiem gory lodowej.....
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Mąż nie jest szczęśliwy

Postprzez magdi » 14 maja 2012, o 10:58

On na pewno ma kryzys wieku, w tym roku kończy 40 lat, ale czuje się strasznie, dla niego to już niemal koniec życia. Ja tego nie rozumiem, owszem jestem 5 lat młodsza, ale nie chciałabym mieć np. 25 lat. Teraz czuję się dużo dojrzalsza, mam poczucie, że coś osiągnęłam (mam spore -11 letnie - dziecko, dość pewną pracę, etc.), mam poczucie, że jest fajnie. Też czuję, że to jest tylko wierzchołek góry, a może nawet mega góry. Nie wiem co mam zrobić. Wydaje mi się, że ja naprawdę bardzo pracuję nad tym związkiem i nad jego szczęściem. Owszem zdarza mi się nie wytrzymać i nawrzeszczeć na męża, oboje potrafimy się zranić słowami do żywego, ale ja zawsze, nawet jak się kłócimy myślę o tym jak bardzo go kocham i że gdybym znowu mogła zacząć życie od momentu przed jego poznaniem to chciałabym, żeby wyglądało tak samo. Nie wiem, może psycholog mi pomoże, może mnie naprowadzi na jakąś drogę, bo wiem, że nie da mi gotowych odpowiedzi, ani recepty na szczęście. Tylko, że ja bym chciała, żeby mój mąż kochał mnie i naszego syna i był z nami szczęśliwy, a po tym co powiedział nie wiem czy to jest możliwe i czy to zależy ode mnie. Z drugiej strony, wczoraj w nocy chciałam spakować siebie i Syna i uciec jak najdalej, wyjechać na kilka dni, wszystko przemyśleć i poukładać sobie w głowie, a przy okazji zobaczyć co na to zrobiłby Mąż. Tylko wiecie jak to jest, zobowiązania w pracy, szkole, etc. Miotam się jak w klatce, chyba wolałabym, żeby wczorajszy wieczór nie miał miejsca, wolałabym tego wszystkiego nie słyszeć. Może to jest oszukiwanie samej siebie, ale mam poczucie, że cały mój świat wczoraj runął, że wszystko w co wierzyłam rozsypało się jak domek z kart.
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Re: Mąż nie jest szczęśliwy

Postprzez Abssinth » 14 maja 2012, o 11:13

nie podoba mi sie Twoj maz, Magdi...czlowiek, ktory obraza swoje wlasne dziecko w taki sposob...

ehh :/

nie wiem, co moge Ci poradzic. trzymam kciuki, zebys szybko znalazla dobrego, pomocnego psychologa

xx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Mąż nie jest szczęśliwy

Postprzez magdi » 14 maja 2012, o 13:55

Cały czas się zastanawiam co się stało i gdzie popełniłam błąd. Staram się być dobrą żoną, dobrą mamą i dobrym pracownikiem. A jednak gdzieś coś przegapiłam, może gdybym zauważyła coś wcześniej mogłabym to zmienić i byłoby inaczej. Nie wiem i nie rozumiem co się stało. W dodatku nie mamy szans na rozmowę, bo Mąż ma dużo pracy w tym tygodniu. W dodatku Syn chory i pewnie teść przyjedzie, a przy nim to już w ogóle. Może wyjadę z Synem na weekend jak się lepiej poczuje, ale czy to coś zmieni, czy to jest ucieczka?
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Re: Mąż nie jest szczęśliwy

Postprzez Abssinth » 14 maja 2012, o 14:15

wiesz, wydaje mi sie, ze wyjazd na pare dni to bylby dobry pomysl.

mialabys czas dla siebie, zeby wszystko przemyslec bez wplywu meza i tego stresu, ktory teraz masz.

a to, ze staralas sie byc dobra zona - takie myslenie nie ma sensu. Bo 'piekno jest w oku patrzacego'. Jeden chce zony-opiekunki, drugiemu najwazniejsze jest to, zeby dobrze sie w lozku ukladalo, dla trzeciego dobra zona to taka, ktora przymyka oczy na skoki w bok...to, co dla Ciebie znaczy 'dobra zona', niekoniecznie musialo znajdowac sie w definicji dobrej zony Twojego meza.

np, byc moze wg niego dobra zona to taka, ktora daje soba pomiatac i wyzywac swoje dziecko od uposledzonych - chcesz taka 'dobra zona' byc?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Mąż nie jest szczęśliwy

Postprzez Sansevieria » 14 maja 2012, o 14:16

A skąd to przekonanie, że Ty popełniłaś błąd? W małżeństwie są dwie osoby. Na początek może zaprzestań brania całej odpowiedzialnosci za wszystko na siebie. Bo nie wyszłaś za maż za byt idealny, Twój mąż też ma wady oraz popełnił ileś tam błędów.
Niewątpliwie Twój maż ma jakiś "problem ze sobą", bo teksty typu "musiałabyś zniknąć Ty i syn" czy "chciałbym mieć znów 28 lat" to jest krzyk oznaczajacy "nie radzę sobie ze sobą".
Ponieważ fakty są takie, że ani czasu nie cofnie, ani Was nie "zniknie", a o cos mu chodzi. Jak by wyartykułowal to by było prościej, ale na to raczej na tym etapie nie ma co liczyć chyba.
Szczerze mówiąc to się zastanawiam, co oznacza dla Ciebie "kocham męża"?
A poza tym skoro stwierdził że się "musi pogodzić z tym że nie będzie szczęśliwy" to zaiste - niech się godzi. Mnie ta wypowiedź pachnie paskudną manipulacją, szantażem emocjonalnym i w ogóle czymś wielce antypatycznym, graniem na tym, że pragniesz jego szczęscia nade wszystko. Ciekawe jak by zareagowal, gdybyś spokojniutko a z uśmiechem miłym stwierdziła "no cóż kochanie, faktycznie najwyraźniej będziesz sie z tym musiał pogodzić, że nigdy nie bedziesz szczęśliwy" ? Jak sądzisz jaka by byłą jego reakcja?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Mąż nie jest szczęśliwy

Postprzez magdi » 14 maja 2012, o 15:04

[quote] Ciekawe jak by zareagowal, gdybyś spokojniutko a z uśmiechem miłym stwierdziła "no cóż kochanie, faktycznie najwyraźniej będziesz sie z tym musiał pogodzić, że nigdy nie bedziesz szczęśliwy" ? Jak sądzisz jaka by byłą jego reakcja? [/quote]
Nie wiem, ale myślę, że powiedziałby coś mega nie miłego, może nawet w stylu, że rozstanie jest blisko. Nie mniej ja nie umiem spokojnie, bo od razu czuję się bezradna i łzy mi lecą i jest na emocjach bardzo. Kurczę no podziwiam ludzi, którzy potrafią nawet w trudnych momentach zachować zimną krew. Może psycholog mi podpowie jak to ćwiczyć?
[quote] to, co dla Ciebie znaczy 'dobra zona', niekoniecznie musialo znajdowac sie w definicji dobrej zony Twojego meza [/quote]
To prawda, może nasze oczekiwania i potrzeby się rozminęły totalnie? Dla mnie być dobrą żoną to dbać o męża, sprawiać mu mniejsze i większe przyjemności, doceniać męża, pomagać jeśli tego potrzebuje.

Tak jeszcze myślę i spójrzcie na to obiektywnie: mamy zdrowego Syna (to, że ma dysleksję zintegrowaną to jeszcze nie koniec świata), mieszkanie (moi rodzice kupili mi je, jeszcze zanim się poznaliśmy), oboje pracujemy w administracji (więc w miarę pewna praca) i zarabiamy dość przyzwoicie, mamy znajomych, przyjaciół. Żadne z nas nie pije, nie ćpa, tylko ja palę:-( Ja po prostu nie rozumiem jak można nie doceniać tego co mamy i to niszczyć. Ja wiem, że to o czym piszę to dość materialne sprawy, ale umówmy się, że one są ważne, nie najważniejsze, ale istotne, prawda?
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Re: Mąż nie jest szczęśliwy

Postprzez Abssinth » 14 maja 2012, o 15:09

no dobrze, ale piszesz tutaj o takich zdroworozsadkowych rzeczach - macie gdzie mieszkac, macie co jesc, macie stabilizacje finansowa i spoleczna.

to wszystko super, ale co jest pomiedzy Wami? czy jest, czy byla pomiedzy Wami namietnosc? Przyjazn? Wspolny smiech, wspolne przezywanie, wspolne zainteresowania, wspolny plan na zycie?

dysleksja to nie koniec swiata.
jak dla mnie duzo wiekszym problemem jest to, jak tatus podchodzi do tej diagnozy.
czy czesto sie zdarzalo, ze w tak chamski sposob odnosil sie do syna lub Ciebie?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Mąż nie jest szczęśliwy

Postprzez Sansevieria » 14 maja 2012, o 15:19

Jakbym miała "w ciemno" obstawiać, to mężowi tzw. deficyty z dzieciństwa" wychodzą, zapewne nieuświadomione. Czyli "coś go gnębi" i winnych nerwowo szuka.
Diagnoza jak diagnoza, śmiertelne to to nie jest przecież. Ale za to wymaga dodatkowej uważności w wychowaniu i pracy z dzieckiem. Dal rodziców stanowi jakieś tam dodatkow obciażenie.
A jaki był stosunek męża do Syna przed diagnozą?
Abssinth zadala ileś tam ważnych ptyań, nie będę się powtarzać tylko się do nich "podłączę'. Sprawy materialno bytowe są ok, zdrowotne tak ogólnie też, a jak było/jest w kwestii tego, co Wasze wspólne w sferze emocji itpd?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Mąż nie jest szczęśliwy

Postprzez magdi » 14 maja 2012, o 15:42

Odpowiadając na Wasze pytania

[b]to wszystko super, ale co jest pomiedzy Wami? [/b]- do wczoraj wydawało mi się, że jest miłość i przyjaźń. Mamy wspólne zainteresowania - podróże i lubimy razem wyjeżdżać. Lubimy zwiedzać, poznawać dany kraj od kuchni, nawiązywać nowe znajomości.

[b]czy jest, czy byla pomiedzy Wami namietnosc?[/b] - z tym różnie, kiedy już pisałam tutaj, że mieliśmy z różnych przyczyn przerwę. Teraz było lepiej, ale nie idealnie. Myślę, że liczne ostatnio kłótnie spowodowały u mnie trochę blokady. Nie mniej np. ja wymyśliłam, żebyśmy w ramach 11 rocznicy ślubu zamiast robić sobie prezenty pojechali do SPA na weekend bez syna. I tam było cudownie, namiętność, czułość, etc.

[b]Przyjazn? Wspolny smiech, wspolne przezywanie, wspolne zainteresowania, wspolny plan na zycie[/b]? - do wczoraj wydawało mi się, że tak, ale teraz już nie wiem. Kiedyś nawet jeżeli się różniliśmy w różnych sprawach to umieliśmy o tym dyskutować. Teraz najczęściej się kłócimy.

[b]czy czesto sie zdarzalo, ze w tak chamski sposob odnosil sie do syna lub Ciebie?[/b] - kiedyś rzadko albo prawie wcale. Ostatnio niemal codziennie. Zwłaszcza do mnie. Zawsze jak coś jest nie tak to jest to moja wina. Dam Wam przykład: zepsuł się nam tv, Mąż chce kupić nowy, drogi z internetem i 3D. Ja nie rozumiem po co? Mamy laptopy do internetu, a 3D męczy wzrok, więc mu to mówię. I teraz wiem, że jeśli stanie na moim i kupimy gorszy tv to będzie zły i będzie mi to wypominał. Jeżeli jego to będzie moja wina, że się zgodziłam. Inny przykład: jak spakuję plecak za syna, to źle bo go wyręczam, jak krzyczę na Syna, żeby sam to zrobił to źle bo wrzeszczę, a jak nie dopilnuję Syna i sama nie spakuję to Mąż wrzeszczy co ze mnie za matka, że niczego nie potrafię zrobić. Kolejny: jak ustalamy teraz co z wakacjami: jak ja ułożę co gdzie i jak - to mu ustawiam życie, a jeśli zostawię to mężowi to wszystko jest na jego głowie. Generalnie zawsze jak coś to słyszę: co z ciebie za matka/żona/kobieta. Do niczego się nie nadajesz. Jesteś brudasem (nienawidzę sprzątać, ale jak muszę to to robię) i wszystko masz w nosie. Jesteś idiotką, dajesz się manipulować (oglądam dużo TVN-u).

Co do Syna, to myślę, że go bardzo kocha, ale potrafi być dla niego słownie (tylko i wyłącznie) naprawdę przykry. Ostatnio tych słów, tych okrutnych jest coraz więcej. Mąż twierdzi, że on lubi dzieci tak do 2 góra 3 lat, a potem ma ich dosyć, bo są męczące, pyskujące, etc.
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Re: Mąż nie jest szczęśliwy

Postprzez Abssinth » 14 maja 2012, o 16:05

tak sie zastanawiam...jesli to zaczelo sie niedawno - czy wykluczylas mozliwosc pojawienia sie w zyciu Twojego meza innej kobiety?

czesto jest tak, ze ludzie 'zakochuja' sie w kims nowym, i ten 'stary' partner zaczyna byc w ich oczach wszystkim, co najgorsze...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Mąż nie jest szczęśliwy

Postprzez Sansevieria » 14 maja 2012, o 16:14

Na 99% ma własny nie nazwany oraz nie rozwiązany problem ten Twój mąż. I znalazł sobie "dziewczynkę do bicia". Opiera sie to na Twoim przekonaniu, że Ty jesteś odpowiedzialna za jego "bycie szczęśliwym". W sposób oczywisty NIE JESTES. Nie znaczy to, że jesteś ideałem, ale tu opisywana skala daleko wykracza poza obiektywne zarzuty, a poza tym najwyraźniej z jego strony jest tak, że po prostu "nie ma takiej możliwości, żebyć była ok". Dał Co rolę, Ty w nią weszłaś.
Jesli ktoś lubi dzici tylko w okreslonym przedziale wiekowym to na 100% coś z jego przeszłosci w tym jest. Ty nie dojdziesz o co biega, ale zdrowe to nie jest. I nie o to chodzi że nienawidzę ludzi nie lubiących dzieci ( na wyrost się tłumaczę) tylko raczej o Twoją obserwacje, że kochać kocha, ale najwyraźniej jednocześnie - nie lubi, Syn go irytuje, wkurza. Są dzieci różne w tym trudne w rozmowie, ale jak ktos wszystkie dzieci wkłada "do jednego worka" i twierdzi że" są pyskate i męczące" to coś jest na rzeczy. W tym kimś. Bo to są słowa fatalne, uogólniajace, a "pyskate" dodatkowo oceniajace w niedobry sposób. A dzieci podobnie jak dorośli są różne, w tym wcale nie pyskate.
Tobie terapia na pewno pomoże i dobrze że jej szukasz. Czasem tak bywa, że na terapię idzie ten z partnerów, który ma więcej odwagi i samoświadomosci, a nie ten, co ma większy własny problem.
Inna kobieta to też jest mozliwe, jak Abssinth sugeruje.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Mąż nie jest szczęśliwy

Postprzez caterpillar » 14 maja 2012, o 17:35

straszne ,straszne ,straszne
twoj maz Magdi robi z siebie ofiare , normalnie meska wersja Matki Teresy :?

mam wrazenie ,ze niespelniacie JEGO oczekiwan

a przeciez do cholery nikt go nie zmuszal do malzenstwa i do tego aby miec dzieci!

Mnie tez sie wydaje ,ze to ON ze SOBA ma najwiekszy problem



skoro jest nieszczesliwy niech odejdzie i niech placi alimenty na syna :bezradny:


Poznalam ostatnio bardzo fajna dziewczyne , ladna, inteligentna ,zaradna , super matka ale maz oczywisie nie moze udzwignac ciezaru ojcostwa (bo nie mial przykladu w domu-tak sie tlumaczy) i lazi sobie po knajpach ,robi co chce a ona calymi dniami lata z synem na baseny, kolka plastyczne itd . A jemu ciezko sie ogarnac i byc ojcem

wrrrrrr
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Mąż nie jest szczęśliwy

Postprzez mahika » 14 maja 2012, o 17:37

a dlaczego nim został?
Chciał? To była ich wspólna, przemyślana decyzja?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 129 gości

cron