Chora zazdrość

Problemy z partnerami.

Chora zazdrość

Postprzez Dominoes » 3 maja 2012, o 10:45

Witam wszystkich, hm... ponownie. Kiedyś już tu byłam, lecz pod innym nickiem. Ale nie tym.
Mam problem. I to najwidoczniej sama z sobą. Jestem z M. już prawie 4lata. Bywało różnie, często pod górkę. Dawniej myślałam, że w naszych niepowodzeniach jest tylko jego wina. Teraz widzę, że wina dzieli się na pół. O nim mogę powiedzieć tyle, że nie lubi ścisku w związku, lubi czuć się wolny, mieć sporo swobody. Ja jednak mam w sobie coś takiego, co każe mi odbierać mu tę wolność. Wydzwaniam całymi dniami, piszę, kontroluję, bez jego wiedzy sprawdzam jego telefon, komputer, później robię awantury, w końcu płaczę w poduszkę i idę go przeprosić. Tak to mniej więcej wygląda. Ostatnio jednak zauważyliśmy i odczuliśmy to oboje, że jestem chorobliwie zazdrosna, że boję nie wiadomo czego.
Zazdrosna jestem, gdy ma lekką tajemnicę, nawet z mamą. Zła jestem, gdy rozmawia z siostrą, która jest w Anglii i chce, by on do niej pojechał. Boję się, że gdy pojedzie tam, to znajdzie inną, a mnie w perfidny sposób zostawi. Ciągle o tym myślę. Jestem zazdrosna nawet, gdy idziemy razem ulicą i mijamy jakąś dziewczynę, na którą on czasem nawet nie spojrzy. Mówił mi bardzo często, że jeśli jest z jedną dziewczyną, to nie zaczyna z drugą i nie zdradzi. Ale to tylko słowa. A nam coraz gorzej jest być ze sobą.
Zdarzają się czasem takie dni, gdzie zachowuję się normalnie. On zajęty jest jakąś pracą, ja też coś robię lub gdzieś idę, wieczorem odezwie się sam. Jednak czasem przyjdzie tak, że w dzień zajęci jesteśmy oboje, wieczorem dostaję tylko wiadomość, że albo jest bardzo zmęczony i idzie spać, albo idzie do kolegi. Wtedy mnie coś trafia. Zaczynam pisać, dzwonić, on wyłącza telefon, na drugi dzień się nie odzywa, jak się odezwie w końcu, to jest zły, krzyczy na mnie, rozłącza się i tyle. A ja panikuję, że pisze wtedy z jakąś, że spotyka się, że jedzie do jakiejś...
Kiedyś, czytając jego sms'y zauważyłam rozmowę z dziewczyną, z którą on ponoć nie rozmawiał, nie miał do niej kontaktu. Pytał, czy ma po nią przyjechać, żeby była na ognisku u nich. Chociaż mnie nic o tym ognisku nie mówił, a na dodatek w tym samym momencie ja pisałam do niego i mnie po prostu zbył. Nie wiem, może po prostu szuka lekkiej odskoczni od tego mojego ucisku? Nie powiem, że on jest święty, bo też ma swoje wady, jednak moja zazdrość niszczy wszystko...
Avatar użytkownika
Dominoes
 
Posty: 8
Dołączył(a): 3 maja 2012, o 10:26

Re: Chora zazdrość

Postprzez smerfetka0 » 3 maja 2012, o 17:06

a moze wtedy kiedy jest w porzadku, kiedy nie targaja toba takie histerie, sprobuj go troszke zbyc? ty sie nie odzywaj pierwsza, a nie odbierz tak telefonu czy dwoch, nie odpisz na smsa, a pozniej bardzo na luzie ze bylas zajeta (nie mowiac co robilas)...

rozumiem ze ciezko ci podczas histerii (inaczej nie moge tego nazwac) zrobic cos logicznego. ale moze bedzie latwiej zachowywac sie tak jak on troszke specjalnie...facet tez musi przeciez zatesknic i sie pomartwic co robisz ze sie nie moze dodzwonic. niestety nachalne dziewczyny sa meczace.

dalabys rade ze dwa tygodnie troszeczke dac SOBIE luzu...a nie jemu...ty tez po takich nerwach ciaglych ktore toba targaja potrzebujesz odpoczynku i oddechu
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Chora zazdrość

Postprzez limonka » 3 maja 2012, o 17:14

wedlug mnie powinnas sie wybrac na terpaie i porozmawiac o tym co sie w tobie dzieje z profesjonalista...
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: Chora zazdrość

Postprzez Dominoes » 3 maja 2012, o 18:11

smerfetka0 napisał(a):a moze wtedy kiedy jest w porzadku, kiedy nie targaja toba takie histerie, sprobuj go troszke zbyc? ty sie nie odzywaj pierwsza, a nie odbierz tak telefonu czy dwoch, nie odpisz na smsa, a pozniej bardzo na luzie ze bylas zajeta (nie mowiac co robilas)...

rozumiem ze ciezko ci podczas histerii (inaczej nie moge tego nazwac) zrobic cos logicznego. ale moze bedzie latwiej zachowywac sie tak jak on troszke specjalnie...facet tez musi przeciez zatesknic i sie pomartwic co robisz ze sie nie moze dodzwonic. niestety nachalne dziewczyny sa meczace.

dalabys rade ze dwa tygodnie troszeczke dac SOBIE luzu...a nie jemu...ty tez po takich nerwach ciaglych ktore toba targaja potrzebujesz odpoczynku i oddechu


Jeśli są te 'spokojne dni', to owszem, potrafię wytrzymać bez odzywania się. Często np. idę sprzątać w domu, a telefon zostawiam w swojej sypialni i odzywam się dopiero, jak skończę sprzątać. Ale niekiedy jest tak, że postanawiam zostawić telefon, jednak co chwilkę latam do pokoju i sprawdzam go.

M. strasznie nie lubi, gdy dziewczyna jest nachalna. Opowiadał mi kiedyś, że pracował przy rozładunkach praktycznie cały czas. Spał tylko 3 godziny i do roboty. Potrafił z domu wyjść w niedzielę rano i wrócić dopiero za tydzień w niedzielę wieczorem. Zapytałam, co na to jego obecna dziewczyna. Odpowiedział: "Nie miałem wtedy dziewczyny, bo ostatnia ciągle marudziła, żebym do niej przyjeżdżał."

I fakt, potrafimy nie widzieć się 3-4 tygodnie. Jednak, gdy się spotykamy, to zwykle na kilka dni. Poza tym, mam darmowe rozmowy do niego i wieczorami potrafimy po 3 godziny rozmawiać. Ja mam sporo swobody i on też. Tak się może wydawać, jednak ja ślęczę nad telefonem i czekam, aż on się odezwie, albo wydzwaniam do niego bez przerwy.

To jest już chore, wiem.

limonka napisał(a):wedlug mnie powinnas sie wybrac na terpaie i porozmawiac o tym co sie w tobie dzieje z profesjonalista...


Planuję jutro zapisać się na wizytę do psychologa. Zobaczymy, co z tego wyniknie...
Avatar użytkownika
Dominoes
 
Posty: 8
Dołączył(a): 3 maja 2012, o 10:26

Re: Chora zazdrość

Postprzez smerfetka0 » 3 maja 2012, o 19:09

ja kiedys tez tak sie zachowywalam...latalam do tego telefonu, jak cos sobie wkrecilam to taka histeria jak idiotka...a jak tylko wylaczyl telefon (bo mial powody by miec dosc jak go nekalam a on zwyczajnie byl zajety) to koszmary przezywalam...a pozniej myslalam ze zakrzycze go, i ze zaplacze sie. ale widocznie nie do tego stopnia mialam bo bylam w stanie sie zawziac...i po dluzszym czasie samokontroli po prostu juz teraz taka nie jestem.

ale wizyta u psychologa jak najbardziej sie przyda. napisz czego sie dowiedzialas :kwiatek:
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Chora zazdrość

Postprzez Dominoes » 3 maja 2012, o 19:21

smerfetka0 napisał(a):ja kiedys tez tak sie zachowywalam...latalam do tego telefonu, jak cos sobie wkrecilam to taka histeria jak idiotka...a jak tylko wylaczyl telefon (bo mial powody by miec dosc jak go nekalam a on zwyczajnie byl zajety) to koszmary przezywalam...a pozniej myslalam ze zakrzycze go, i ze zaplacze sie. ale widocznie nie do tego stopnia mialam bo bylam w stanie sie zawziac...i po dluzszym czasie samokontroli po prostu juz teraz taka nie jestem.

ale wizyta u psychologa jak najbardziej sie przyda. napisz czego sie dowiedzialas :kwiatek:


On też wyłącza telefon. A ja już mam nie wiadomo jakie myśli, chociaż on najzwyczajniej w świecie pracuje. Ostatnio na zakończenie roku siedziałam z dziewczynami w barze i zeszłyśmy na temat imprez i naszych facetów. Co się okazało, często faceci moich koleżanek mówią im np, że są w domu, a jadą na imprezę. One nic sobie nie robią z tego. A ja? Rok temu M. pojechał ze znajomymi na festiwal, na który chciałam jechać. Pierwszego dnia odmówił, drugiego już lekko pijany zgodził się jechać beze mnie. Tak się wściekłam, że rozwaliłam telefon, szufladę, całą noc nie spałam i tydzień czasu się nie odzywałam. Jednak z relacji wspólnych znajomych, on trzymał się znajomej tylko (w takim sensie, że jest nieletnia i obiecał jej, że będzie jej pilnował, jednak do niczego nie doszło) i wyłudzając pieniądze od napitych kolesi, kupił mi koszulkę, którą kiedyś mi obiecał.
Staram się pilnować, czasami, jak mam ochotę wydzwaniać, to staram się przypomnieć sobie, co może robić, dlaczego go może nie być itp. Czasem pomaga....

Pójdę do psychologa, zobaczę, co mi powie i czy da mi się pomóc...
Avatar użytkownika
Dominoes
 
Posty: 8
Dołączył(a): 3 maja 2012, o 10:26

Re: Chora zazdrość

Postprzez smerfetka0 » 3 maja 2012, o 19:38

dac to na pewno da :)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Chora zazdrość

Postprzez agik » 3 maja 2012, o 19:38

Witaj
Ciekawi mnie z jakiego powodu masz aż tak niskie poczucie własnej wartości? Wiesz może?
Z tego, co piszesz, nie masz najmniejszego powodu, żeby mu nie wierzyc, czyli przyczyna jest w Tobie.

Z tym psychologiem to bardzo dobry pomysł, bo jak nic nie zrobisz, to bardzo prawdopodobne, ze te wszystkie histerie ( też nie mogę nazwac tego inaczej) po prostu zniszczą Waszą relacją- to raz. A dwa- przecież sama się zadręczasz.

Pozdrawiam ciepło
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Chora zazdrość

Postprzez Dominoes » 3 maja 2012, o 19:48

agik napisał(a):Witaj
Ciekawi mnie z jakiego powodu masz aż tak niskie poczucie własnej wartości? Wiesz może?
Z tego, co piszesz, nie masz najmniejszego powodu, żeby mu nie wierzyc, czyli przyczyna jest w Tobie.

Z tym psychologiem to bardzo dobry pomysł, bo jak nic nie zrobisz, to bardzo prawdopodobne, ze te wszystkie histerie ( też nie mogę nazwac tego inaczej) po prostu zniszczą Waszą relacją- to raz. A dwa- przecież sama się zadręczasz.

Pozdrawiam ciepło


Nie wiem. Na prawdę. Może dlatego, że kiedyś miałam takie dwie koleżanki z podstawówki, które zawsze były takie rozrywkowe, chodziły na szkolne zabawy itp. Trzymałam się z nimi, jednak mogłam pójść do jednej, a przez bardzo długi czas nie mogłam chodzić do drugiej i tyle. Rodzice - szczególnie tata - kazali siedzieć mi w domu, w książkach. Mówili, że te dziewczyny, to nie są moje koleżanki. Do tej pory nie mam stałej koleżanki, przyjaciółki, nie mam z kim wyjść. Całymi dniami siedzę w domu, sama. Jedynie czasem, gdy przyjedzie M., to z nim wyjdę. Teraz, w szkole średniej niby miałam koleżanki, ale co z tego, jak one wolały siebie? Myślały o sobie nawzajem, jeździły do siebie, a ja byłam z nimi tylko w szkole? Zawsze byłam odtrącana, a jeśli nie byłam, to tata sprawiał tak, że moje kontakty z rówieśnikami były marne.
Nie jestem osobą pewną siebie. Teraz mam maturę. Jak pomyślę sobie, że muszę albo szukać pracy, albo iść na studia, chodzić po uczelniach/urzędach, to aż mi się coś w środku robi. A przecież z mamą wiecznie nie będę chodzić...
Avatar użytkownika
Dominoes
 
Posty: 8
Dołączył(a): 3 maja 2012, o 10:26

Re: Chora zazdrość

Postprzez agik » 3 maja 2012, o 20:10

hmmm
Masz takie poczucie "gorszości"?
Czujesz się taką szarą myszką?

Opowiedz o relacjach z tatą ( jeśli chcesz/ możesz) Jakim jest człowiekiem? Masz z nim wspólny język?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Chora zazdrość

Postprzez Dominoes » 3 maja 2012, o 20:30

Dokładnie tak jest, jak piszesz agik. Mam trudności w towarzystwie, a szczególnie mam problem, gdy poznam już kogoś i nagle w rozmowie ta osoba się zniechęca do mnie.
Mam przez to potworne kompleksy z powodu wyglądu i charakteru.
Co do taty, to relacje między nami są normalne. On nie jest zły, zafascynował mnie wieloma rzeczami, to dzięki niemu mam tak wiele różnych zainteresowań, tak wiele rzeczy mnie ciekawi. Może to dlatego, ze jestem jedynaczką? Na początku, gdy spotykałam się z M. był bardzo zazdrosny, bywało, że wyzywał mnie od dziwek i szmat. Po pierwszym zerwaniu, cieszył się. Teraz jakoś się uspokoił, często pyta, czy M. jest u mnie, każe mi go pozdrowić (od kilku miesięcy tata pracuje w innym mieście i nie mieszka z nami).
Jednak najbardziej da się zauważyć pewną zależność. Gdy tata mieszkał z nami, ja byłam bardzo nerwowa, zajadałam często nerwy, miałam napady lękowe. Gdy tylko tata się wyprowadził, ja się uspokoiłam. Stałam się weselsza, moje kontakty z mamą się poprawiły. Jednak, gdy tylko tata przyjedzie do nas w ramach urlopu, moje lęki wracają.
Może to dlatego, że do 10 roku życia tata był dla mnie mistrzem we wszystkim, wolałam być z nim, niż z mamą. Później poszłam do szkoły, zaczęły się lekkie problemy, np. z matematyką. Wtedy zaczął mnie być wyzywać, zmuszać do pewnych rzeczy. I tak przełożyło się to na całe moje życie. Pamiętam, że to właśnie tata stronił od ludzi, nie lubił gości. Gdy moje koleżanki w czasie świąt spotykały się, tata mi nie pozwalał, mówił, ze to rodzinne święta. Gdy koleżanki w czasie świąt przychodziły do mnie, kazał mi się chować, a im mówił, że jestem u dziadków. Sam nie lubił nawet do rodziny jechać, a gdy przychodziła do nas ciocia, czy babcia, to strasznie się złościł i urządzał mamie awantury...
Avatar użytkownika
Dominoes
 
Posty: 8
Dołączył(a): 3 maja 2012, o 10:26

Re: Chora zazdrość

Postprzez agik » 3 maja 2012, o 20:48

Dominoes napisał(a):szczególnie mam problem, gdy poznam już kogoś i nagle w rozmowie ta osoba się zniechęca do mnie.

Tak raczej nie jest, żeby się osoba zniechęciła do Ciebie. Może tak myślisz, ale tak nie jest. Ogólnie to jest tak, że pierwszy sygnał ( nazywa się niezauważalnym drgnieniem powieki- tzn, ze w czasie wielokrotnie krótszym niż sekunda, już "się wie" czy się kogoś lubi, czy nie. Jesli ten - nazwijmy to- test, przechodzisz, to chwilka rozmowy tego nie zmieni, chyba, ze całkowicie "sztywniejesz"
Dominoes napisał(a):Mam przez to potworne kompleksy z powodu wyglądu i charakteru.

A co jest nie tak z Twoim wyglądem? I charakterem?
Czujesz, ze umiesz nawiązywac kontakty z ludźmi? łatwo Ci przychodzą, czy nie bardzo?

Dominoes napisał(a):Na początku, gdy spotykałam się z M. był bardzo zazdrosny, bywało, że wyzywał mnie od dziwek i szmat.

Bardzo przemocowe zachowanie. Bardzo!!! I nie ma nic, co by mogło to usprawiedliwic.
Byłaś "córunią tatunia"?

Kiedy się czujesz dobrze we własnej skórze? Kiedy jestes zadowolona z siebie, czujesz się szczęśliwa i bezpieczna?
Podobasz się sobie ( fizycznie) ?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Chora zazdrość

Postprzez Dominoes » 3 maja 2012, o 21:25

agik napisał(a):A co jest nie tak z Twoim wyglądem? I charakterem?
Czujesz, ze umiesz nawiązywac kontakty z ludźmi? łatwo Ci przychodzą, czy nie bardzo?


Nie lubię np, swojej twarzy. Może wygląda normalnie z przodu, jednak z profilu wygląda, jakby była spłaszczona. Ciągle mam podgardle, bo od urodzenia ma dużą tarczycę, pomimo, iż jest zdrowa. Mam odstające uszy. Kilka lat temu była otyła. Jakimś cudem schudłam bez diet itp. Od tamtego czasu mam okropne piersi i nie pomagają ani kremy, ani ćwiczenia...
Co do charakteru, to uważam się za osobą rozgadaną. Strasznie. Zazdroszczę dziewczynom, które potrafią być powściągliwe, owiać się taką aura tajemniczości. Mówię często bez zastanowienia, czasem palnę jakąś głupotę... Ciągle bym tylko mówiła, mówiła, a mało słuchała. Do tego jestem strasznie ciekawska, wszystko mnie interesuje. Czuję się jak takie przemądrzałe, wścibskie babsko.
Jeśli chodzi o nawiązywanie kontaktów, to zależy. Jeśli widzę, że dane osoby są raczej opanowane, żartują w swoim gronie, to raczej uda mi się z nimi zapoznać. Jednak, jeśli zauważam grupę ludzi, którzy robią więcej hałasu niż ich jest, tak raczej unikam takich osób. Nie jeżdżę na przykład na imprezy, jak większość moich znajomych. Uważam, że nie umiem tańczyć, a gdy nadarzy się jakaś okazja typu wesele, czy jakiś sylwester i ktoś poprosi mnie do tańca, pierwsze co robię, to mówię, że nie umiem tańczyć. A później czuję się głupio. Zawsze czuję się głupio, gdy coś zrobię lub powiem.

agik napisał(a):Byłaś "córunią tatunia"?

Tak. Do tej pory jestem.
Trzeba mi było do szkoły gałęzie (praktyki w szkole ŚREDNIEJ), nie szłam ja do lasu, jak moje koleżanki. Tata mi przyniósł. Trzeba było iść na pocztę i wysłać do koleżanki list. Ja się bałam - tata szedł. We wszystkim mnie wyręczał. Mama opowiadała mi kiedyś, że jak byłam mała i porozwalałam zabawki, ona kazała mi posprzątać, to tata zaczął krzyczeć na nią, że mnie męczy i sam posprzątał zabawki. Czuje, że nie jestem samodzielna.

agik napisał(a):Kiedy się czujesz dobrze we własnej skórze? Kiedy jestes zadowolona z siebie, czujesz się szczęśliwa i bezpieczna?
Podobasz się sobie ( fizycznie) ?


Najlepiej czuję się we własnej skórze, jak jestem w domu. W byle jakich ciuchach, które zakrywają wałeczki na brzuchu, moje uda, ramiona, wszystko. Wtedy też czuję się bezpiecznie. Jednak jeśli chodzi o moje zadowolenie, to jest mi dobrze przy M. On nie przejmuje się, że mam niedoskonały brzuch, czy nogi. Często żartuje sobie z tego w taki sposób, że mnie to nie obraża, ale śmieszy.
Jednak najchętniej zmieniłabym swój wygląd fizyczny, gdybym mogła.
Avatar użytkownika
Dominoes
 
Posty: 8
Dołączył(a): 3 maja 2012, o 10:26

Re: Chora zazdrość

Postprzez agik » 3 maja 2012, o 21:47

Jest bardzo mało osób, które są zadowolone w stu procentach ze swojego wyglądu. Zawsze można wziąc pod lupę paznokcie, szyję, każdą zresztą częśc ciała... Najgorzej to się skupiac na szczegółach...
Tak ogólnie- przyjemnie na Ciebie popatrzec? Czy Ty sama, jak się widzisz z daleka- np w wystawie sklepowej- lubisz siebie taką, jaką się widzisz?
Co w sobie lubisz szczególnie?

Koniecznie umów się do psychologa.
Masz cholernie krzywe lustro.
Nie lubisz siebie i tym nielubieniem tez krzywdzisz swojego chłopaka- bo na siłę nakładasz mu okulary, przez które sama patrzysz.

Do tej pory zadawałam Ci pytania, teraz Ci powiem, jak ja to widzę od swojej strony: taka kontrola, podejrzewanie, sprawdzanie, histerie są bardzo pogardliwe, cholernie krzywdzace i upokarzające- jak niby on ma Ci udowodnic, że nie jest wielbładem? Jak ma się bronic przed nieuzasadnionymi oskrażeniami i odbieraniem powietrza? Pomyśl czasem o nim.
I koniecznie umów się do psychologa.
To sie da opanowac, tylko trzeba wiedziec nad czym panowac. Warto tez wiedziec, czemu tak się dzieje- zresztą wtedy łatwiej panowac.

Tak mi się zdaje, ze to to niskie poczucie własnej wartości zatruwa Ci życie.
To jest jednocześnie dobra i zła wiadomośc :)

Pozdrawiam cieplutko
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Chora zazdrość

Postprzez biscuit » 3 maja 2012, o 22:14

a wg mnie
oprócz przypadków nieuzasadnionej zupełnie, chorej zazdrości
czasem diagnozowanej nawet jako zespół Otella
(szczególnie u osób uzależnionych)
jest też zazdrość uzasadniona
intuicyjna
związana niekoniecznie z niewiernością partnera
ale z niezaspokajaniem przez niego potrzeby bliskości
trzymaniem pewnego rodzaju dystansu
brakiem pełnego zaangażowania
chłodem emocjonalnym itp.
im więc partner ma większe tendencje do oddalania się
fizycznie i emocjonalnie
tym nasila się potrzeba uchwycenia go
żeby zaspokoić niezrealizowaną potrzebę bliskości

wg mnie, jeśli jest problem w relacji
to warto się mu przyjrzeć z obu stron
a nie od razu zakładać "jestem winna, bo chora z zazdrości"
choć czasem takie spojrzenie na związek z obu stron
może budzić lęk
bo bywa, że rzeczywiście okaże się
że jest się po prostu zbyt mało kochanym
i niemożliwe jest zaspokoić swoją potrzebę bliskości i miłości
w tej relacji

a z trzeciej strony
czymże jest zazdrość
obawą, że ktoś atrakcyjniejszy ode mnie
odbierze mi partnera
w związku z tym jej nasilenie zależy
od własnej samooceny
oceny partnera pod względem atrakcyjności
i "towaru" konkurencyjnego dla nas, który jest na rynku
i tu też może się okazać
że zazdrość jest całkowicie uzasadniona
jeśli ktoś o atrakcyjności równiej 3
związał się z 8 lub 9
w skali od 1-10
były tego typu badania psychologiczne
że ludzie wiążą się z sobą z uwzględnieniem stopnia atrakcyjności
własnej i partnera
czyli 1-3, 4-7, 8-10
a w parach o nierównej atrakcyjności mogą występować "zgrzyty"

takie moje dywagacje "contra"
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 204 gości

cron