Nie mam marzeń ani celów...

Problemy związane z depresją.

Nie mam marzeń ani celów...

Postprzez uni » 26 kwi 2012, o 01:08

Nie wiem nawet, czy piszę we właściwym miejscu. Nie oczekuję, by ktokolwiek stąd rozwiązywał moje problemy. Czy to nawet możliwe? Chyba po prostu potrzebuję zwierzyć się komuś anonimowo, zrzucić z siebie ciężar myśli, które nie dają mi spokoju. Poczuć się bardziej ludzko. Moja sytuacja pewnie nie należy do szczególnie wyjątkowych, mimo to, nie potrafię sobie z nią poradzić. Nie wiem tak naprawdę co powinnam napisać, więc napiszę to, co czuję.

Mam 19 lat. Nie studiuję, nie pracuję, więc chyba jestem typowym NEETem. W zeszłym roku dostałam się na studia, ale po trzech dniach zrezygnowałam. Przestraszyłam się. Uciekłam. I tak, od ponad tamtej pory, żyję bez pomysłu na przyszłość, nie robiąc nic, by uniknąć „zderzenia z rzeczywistością”. W maju mam ponownie przystąpić do matury, by zdać kilka dodatkowych egzaminów, z których rok temu uciekłam. Nie mam pewności, czy tym razem też się nie poddam, nie wiem też, czy moje kolejne podejście do studiów ma sens, skoro wcale nie chcę studiować. Tak czy inaczej nie mam alternatywy.

Od kilku lat nie utrzymuję praktycznie żadnych kontaktów z ludźmi „z zewnątrz”. Nie mam żadnych prawdziwych znajomych, czy przyjaciół. Był czas kiedy próbowałam szukać znajomości w internecie, ale to nigdy nie doprowadziło do niczego trwałego. Wszystkie relacje szybko gasły, a ja nie wiedziałam dokładnie dlaczego. Od zawsze zastanawiałam się co jest ze mną nie tak. Czy naprawdę jestem tak złym człowiekiem, czy mam pecha, czy jeszcze coś innego… W czasie lat szkolnych zawsze trzymałam się na uboczu, zawsze byłam zbyt dziwna, zbyt niedopasowana… Kiedyś przywiązałam się do pewnej osoby, ale byłam przez nią oszukiwana i wykorzystywana, a w końcu porzucona, dlatego teraz bardzo trudno mi zaufać ludziom, otworzyć się przed kimś. W dodatku, nie potrafię za bardzo rozmawiać z osobami w moim wieku. Mam wrażenie, że ich nie rozumiem, boję się ich, czuję się gorsza. Im dłużej jestem sama tym mniej mi doskwiera samotność. Jednak myśl, że może tak być już zawsze, nie ułatwia bycia tu i teraz.

Od listopada do końca lutego brałam udział w zajęciach-warsztatach „grupy pomocy”, by mieć chociaż namiastkę kontaktu z ludźmi, poszukać rozwiązania dla swoich problemów i być może odnaleźć swoją drogę w życiu. Ale moi rodzice uważają, że byłam tam tylko po to, by uspokoić swoje sumienie… Od samego początku czułam, że jestem w niewłaściwym miejscu, że jestem tam zbędna, nie powinno mnie tam być. Warsztaty były połączone z cotygodniowymi spotkaniami z psychologiem w ramach terapii, na którą mnie skierowano. Ani jedno, ani drugie, pomimo mojego dużego zaangażowania, nic mi nie dało, a nawet uświadczyło w przekonaniu, że jestem człowiekiem nic nie wartym, któremu nie można pomóc – a może człowiekiem, któremu nie trzeba pomagać, bo nie stanowi zagrożenia, bo sam siebie wykończy?... Czułam, że nikt mnie tam nie rozumiał, że nie rozumiem nawet samej siebie. Po tym wszystkim pozostał mi tylko mętlik w głowie i niepewność większa od tej, z którą zaczynałam.
Również nie udało mi się nawiązać żadnej znajomości.

Miewam napady histerii, kompletnej bezsilności, nienawiści do samej siebie. Często boję się wychodzić na zewnątrz, boję się, że zostanę sama… Wielokrotnie myślę o śmierci, choć wiem, że jestem zbyt wielkim tchórzem by kiedykolwiek się na nią zdecydować. Cenię życie, choć żyję głównie nadzieją.
Często wstydzę się siebie i swoich myśli. Wstydzę się swoich czynów, a raczej nicnierobienia. Wstydzę się swojego ciała, płci. I wstyd mi nawet za to, co teraz piszę...

Nic w życiu nie osiągnęłam. Zawsze tylko uciekam, nie potrafię stawić czoła problemom. Zawiodłam swoich rodziców, zawiodłam samą siebie. Nie mam żadnych marzeń ani celów. Nie widzę nic dobrego przed sobą. Mam wrażenie, że straciłam coś bardzo ważnego. Żyję myślą, że jestem w złym miejscu. Nigdzie nie pasuję. Mam dość mojego braku motywacji. Zawsze na coś czekam, ale nie potrafię działać. Nie mam pojęcia o świecie. Nie mam wielu zainteresowań.

Chciałabym być potrzebna. Chciałbym, by ktoś mógł być ze mnie dumny. Chciałabym stać się kimś. Tylko nie wiem kim. Chciałabym czuć w sobie pasję, uczucie, entuzjazm. I robić coś, w czym byłabym dobra. Robić coś dla innych. Robić tyle ile mogę. Chciałabym znaleźć miejsce, do którego pasuję. Chciałabym być kimś wartościowym, a nie tylko kłopotem i rozczarowaniem. Chciałabym mieć motywację, a nie tylko nadzieję. Chciałabym mieć przyjaciół. Albo chociaż jednego. Ale nie wiem, czy mogłabym być dobrym przyjacielem. Być może chcę za wiele.

Nie wiem jak odnaleźć w sobie motywację. Jak znaleźć marzenia i cele – nie wiem nawet jak szukać. Być może nigdy ich nie znajdę i muszę to zaakceptować - próbuję… Być może popełniam kolejny błąd, pisząc w takim miejscu jak to. Ale nie wiem już gdzie szukać odpowiedzi i rozwiązania dla tego wszystkiego. Pierwszy raz w życiu piszę na forum, pierwszy raz piszę o tym wszystkim.
uni
 
Posty: 3
Dołączył(a): 13 kwi 2012, o 21:20

Re: Nie mam marzeń ani celów...

Postprzez anulka81 » 26 kwi 2012, o 01:58

Uni... Przytulam...

Czuję jak gdybyś mówiła to wszystko w moim imieniu... Dlatego mogę cię tylko przytulić bo wiem co czujesz ale nie potrafię doradzić... :(

Chciałam ci tylko powiedzieć, że naprawdę dobrze, że zauważyłaś to wszystko już teraz, mi zajęło to o wiele dłużej..., dlatego mam nadzieję, że też szybciej uda ci się odnaleźć światełko w tunelu :)
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: Nie mam marzeń ani celów...

Postprzez zenit » 27 kwi 2012, o 14:29

Gdybyś ich nie popełniała nie była byś człowiekiem.
Każdy ma jakieś marzenia i cele, dla jednych jest to rodzina, dla drugich stuningowana Honda Civic, a dla innych jedno i drugie. Może za wysoko mierzysz, wstan z laki i zdejmij rozowe okulary. Czlowiek z natury nie jest dobry, bo gdyby nim był każdy bylby szczęśliwy. :kwiatek: :evil:
zenit
 
Posty: 6
Dołączył(a): 27 kwi 2012, o 13:44

Re: Nie mam marzeń ani celów...

Postprzez josi » 27 kwi 2012, o 15:59

...a ja slyszalam ze czlowiek jest z natury dobry tylko ten swiat jest zle urzadzony...

chyba najlepszy sposob to probowac roznych rzeczy, sama tego nie robie, zmarnowalam tyle czasu... byc moze mierzenie zbyt wysoko tez jest problemem...
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: Nie mam marzeń ani celów...

Postprzez marie89 » 28 kwi 2012, o 22:06

Uni...

czego się boisz.. i dlaczego? Juz wiesz?

Czy ta jedna znajomość przekreśliła zaufanie do innych ludzi? To tak mocna reakcja? Czy jest "coś" więcej?

Ja nawet w grupie znajomych czuję się samotnie... czasem tak..

Na swojej drodze spotkasz wielu ludzi... być może kilku dobrych przyjaciół... jeśli pozwolisz się poznać...

Co do nauki... Co chciałabyś robić w życiu? Co Ci sprawia przyjemność? o czym marzysz?


Ja jeszcze kilka lat temu nie wierzyłam, że będę studiować... a teraz;)

Nie poddawaj się...
marie89
 

Re: Nie mam marzeń ani celów...

Postprzez uni » 6 maja 2012, o 23:33

Ta znajomość, którą miałam bardzo nadwyrężyła moje zaufanie do ludzi. Nie przekreśliła go całkowicie, ale zburzyła w dużym stopniu moją wiarę w drugiego człowieka. To była moja jedyna prawdziwa znajomość, którą nazywałam przyjaźnią, ale okazała się być jedną z większych pułapek, w jakie się kiedykolwiek wpakowałam. Chyba tak to jest jak człowiek mocno się w coś zaangażuje (szczególnie jak ma te 16 lat i nie ma pojęcia o życiu). Zawsze jest ryzyko, że zostanie wykorzystany.

Ale... jeśli chodzi o samotność to nie, nie czuję się samotna. Kiedyś tak, ale im dłużej człowiek jest sam, tym samotność staje się mniej dokuczliwa. Przynajmniej tak jest w moim przypadku.
Boję się jednak, że jest już dla mnie za późno na przyjaźń, na jakieś ciepłe, ludzkie uczucia. Może to dziwne, że tęsknię do czegoś, czego nigdy nie miałam. Ale podobno to kwestia instynktu… Nie wiem, prawdopodobnie nie jestem osobą, którą można polubić. I ostatecznie z resztą mój strach przed ludźmi zwycięża chęć poznania kogokolwiek.

Nauka... Niestety nie wiem co chciałabym robić w życiu. To właśnie jeden z problemów. Nie wiem też tak naprawdę co sprawia mi przyjemność. A marzenia? Marzeń nie ma. Każdy etap na jakim się znalazłam w życiu był wynikiem presji z czyjejś strony. Teraz, kiedy jestem dorosła i teoretycznie mam wolny wybór, nie wiem co z nim zrobić. Dlatego tkwię w miejscu.
Boję się studiowania, nie, kontynuowania edukacji w ogóle. Boję się pracy, czy może raczej pracy z ludźmi. Rok temu byłam u doradcy zawodowego, ale nie pomogło mi to w żaden sposób w wytyczeniu sobie drogi życiowej. Nie oczekiwałam, że pomoże...

Wiem, że powinnam szukać. Szukać wśród rzeczy, które mogłabym robić i próbować. Nie raz to słyszałam. Tylko, że to jest zbyt trudne. Nie umiem podejmować wyzwań, co widać. Uciekam… Poddaję się bez walki…
Słyszałam, że nikt mi nie pomoże jeżeli sama sobie nie pomogę. Więc... może całe moje pisanie tutaj jest błędem. Już nie wiem. Czegokolwiek bym nie zrobiła, żeby sobie pomóc, wniosek końcowy zawsze jest ten sam. Ale nie poddam się. O ile już się nie poddałam. Gdybym tylko wiedziała jak się wydostać z tej sytuacji…
uni
 
Posty: 3
Dołączył(a): 13 kwi 2012, o 21:20

Re: Nie mam marzeń ani celów...

Postprzez josi » 8 maja 2012, o 13:59

Szukanie to nie tylko podejmowanie wyzwan, to tez poszerzanie swojej wiedzy tak i takiej jak tobie to odpowiada, zadawanie sobie pytan, zadawanie pytan innym (jak to zrobilas teraz na forum), czasami to tez zmuszenie sie do czegos, ale nie zawsze. Ja sobie dla uspokojenia powtarzam cytat "nigdy nie zaluj ze czegos nie zrobiles, nie zrobiles bo zrobic nie mogles".
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: Nie mam marzeń ani celów...

Postprzez annajewel » 16 maja 2012, o 19:04

Uni
Nie jesteś sama. Myślę, że bardzo się zawiodłaś na ludziach,ktoś musiał Cię skrzywdzić, może w dzieciństwie? Może ktoś postawił Ci za wysokie wymagania, może był niesprawiedliwy,
...Jedno wiem mam 47lat ,jestem kobietą i matką dwóch synów, walczę z depresją po nieudanym 25 letnim małżeństwie. Czasami wyję wieczorem do poduszki z żalu i z bezradności, ale rano wstaję i szukam choć drobinki czegoś pozytywnego. Raz jest źle,potem trochę lepiej, potem znów klap od życie w d...
Jest ciężko i łatwo nie będzie ,wrażliwcom jest jeszcze trudniej,ale nie trać nadziei...
Trzymam za Ciebie kciuki i przesyłam Ci dużo ciepełka
:pocieszacz:
napisz coś o tym co lubisz robić, czym się interesujesz?
annajewel
 
Posty: 8
Dołączył(a): 16 maja 2012, o 18:09

Re: Nie mam marzeń ani celów...

Postprzez marie89 » 18 maja 2012, o 12:03

jak się czujesz Uni?
marie89
 

Re: Nie mam marzeń ani celów...

Postprzez uni » 22 maja 2012, o 23:01

Piszę tutaj z dużym opóźnieniem... Jednorazowe zwierzenie się nie wymaga takiego wysiłku, jest spontaniczne i może bardziej szczere. Kontynuowanie rozpoczętego wątku nie jest tak proste. Sporo myślę nad tym, co powinnam napisać. Jednocześnie wydaje mi się, że im więcej myślę nad odpowiedzią, tym mniej jest w niej prawdy. Wtedy rezygnuję i próbuję innego dnia.

Jak się czuję?
Nigdy nie wiem jak odpowiadać na takie pytania. Na początku każdych spotkań grupy pomocy, na które chodziłam, zawsze padało to pytanie, a ja nigdy nie wiedziałam co powiedzieć. Zawsze czuję się tak samo. Nie jest mi specjanie źle, nie jest też dobrze. Nie ma we mnie entuzjazmu, ale nie potrafię też rozpaczać.
Chyba jestem pośrodku. W miejscu, z którego trudno się wybić, ale też wciąż daleko od dna.

Nie ma rzeczy, które lubię robić. Wszystko jest dorywcze i dla zabicia czasu.
Dużo słucham muzyki, rysuję, trochę czytam... Ale to nie ma sensu.

Właściwie nikt mnie w życiu nie skrzywdził. Pewnie to tylko ja krzywdzę siebie. Dzieciństwo miałam bardzo dobre i spokojne. Czasy szkolne... niestety nie. Nie odnalazłam się w środowisku rówieśniczym, nie znalazłam rzeczy, które mogłabym robić, w których mogłabym się rozwijać. I teraz jestem zupełnie zagubiona... Wydaje mi się, że już to pisałam... Chyba zaczynam się gubić.
Wiem dobrze o tym, że czasem trzeba zmusić się do czegoś, by potem coś odkryć, osiągnąć. Dotąd zazwyczaj się zmuszałam. Mało rzeczy było z mojej woli. I może tak ma być. Mówiono mi, że życie to ciągły wysiłek i walka ze sobą i ze światem. Może tak ma być, a ja jestem po prostu zbyt słaba, zbyt leniwa...

Dziękuję za odpowiedzi. Chyba poczułam się dobrze, gdy zostałam zauważona, gdy ktoś odpisywał.
uni
 
Posty: 3
Dołączył(a): 13 kwi 2012, o 21:20

Re: Nie mam marzeń ani celów...

Postprzez marie89 » 22 maja 2012, o 23:28

Na pytanie - jak się czujesz? W mojej głowie jest... pustka :wink:
Zawsze więc w odpowiedzi zaczynam do " eeeeeeeee........"

A mam takiego znajomego, który w rozmowie potrafi o to zapytać min. 3 razy :)

***

Myślę, że jeszcze zdążysz siebie odnaleźć... i spotkać na swej drodze ludzi przy których poczujesz się dobrze.

Życzę Ci tego z serca

M.
marie89
 


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 314 gości