Dobrze że starość

Problemy związane z depresją.

Dobrze że starość

Postprzez avva » 5 lut 2008, o 00:25

Tacy młodzi jesteście. Nic dziwnego, że walczycie z chorobą. Z pewnościa dacie sobie radę. Ja -na szczęście juz nie muszę walczyć. Nie mam juz nic do zrobienia, wszystko zdążyłam juz zchrzanić. To wulgaryzm? Jakim słowem zastąpić "schrzanić" żeby nie było wulgarnie?
Leczyłam się - z różnym skutkiem-przez ostatnie 10 lat. Mąż zwiał, kiedy tylko zaczęła umierać mi dusza. Dobrze zrobił. bez swiadków jakoś lepiej płakać. Odpowiedzialności mniej za cudzy nastroj. Wiecie jak to jest, kiedy ze strachem odpędza się jedyną myśl przynoszącą ukojenie-myśl o smierci? Córka potrzebowała mojej pomocy żeby wydorośleć, usamodzielnić się, potem zdobyc mieszkanie-ciągle był jakis powód żeby nie umierać. Nawet nie myślec o umieraniu, bo to zbyt nęcące myśli były, mogły wziąć górę nad poczuciem obowiązku. Prochy, prochy, rozwalona od prochów watroba, operacja, znów depresja, prochy, prochy... I nareszcie koniec tej męki. Mam 50 lat i nareszcie mogę umrzeć. Córce zostawiam sumę, która zebezpieczy ją na wypadek, gdyby z jakiegoś powodu jej kariera błyskotliwa jak dotąd-legła w gruzach. Zadbałam o nią. Nie jestem złą matką. Mogę umrzeć.Kilka dni temu dostałam "przepustkę". Już nie jestem potrzebna, juz nie jestem niezbędna, już jestem wolna!!!! Żadnych prochów, za to beztroskie, spokojne, pozbawione wurzutów sumienia rozmyślanie o tym jak sobie umrę. Niestety, nie ma eleganckiego sposobu. Przynajmniej ja go nie znajduję. Zna;lazłam za to ten adres -przypadkiem, w gazecie leżącej na ławce. No to weszłam, żeby pożegnać się z..ludzkością chyba. A może potrzebuję, by choć na koniec ktoś mnie zrozumiał?
Kilka dni temu dostałam przepustkę: moja córka, moja mądra,piękna, kulturalna, robiąca karierę 30 letnia corka, moja córka nazwała mnie suką. Zapodziała gdzieś mojego chipa ze szkoleniami a ja rozpłakałam się ze strachu, że go nie znajdę. No i jestem wolna. Nareszcie.
avva
 
Posty: 4
Dołączył(a): 4 lut 2008, o 23:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agik » 5 lut 2008, o 00:29

:(
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez bunia » 5 lut 2008, o 00:38

Witaj....nie znam calej Twojej histori zycia,na pewno bylo ciezko ale przebrnelas i o czyms to swiadczy,masz silna wole,jestes wartosciowa,odpowiedzialna osoba....masz 50 lat i jestes wolna bo to prawda,teraz powinien byc czas dla Ciebie,nigdy nie jest za pozno,nie wazne ile kto ma lat,zycie moze Ci przyniesc jeszcze wiele niespodzianek jesli sama teraz zadbasz o siebie....teraz masz czas dla siebie!!
Inni i tak tego nie "docenia" jesli sie poddasz.....warto jest rowniez zyc dla siebie - sprobuj!
Cieplo Cie pozdrawiam.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez avva » 5 lut 2008, o 00:46

bunia napisał(a):Witaj....nie znam calej Twojej histori zycia,na pewno bylo ciezko ale przebrnelas i o czyms to swiadczy,masz silna wole,jestes wartosciowa,odpowiedzialna osoba....masz 50 lat i jestes wolna bo to prawda,teraz powinien byc czas dla Ciebie,nigdy nie jest za pozno,nie wazne ile kto ma lat,zycie moze Ci przyniesc jeszcze wiele niespodzianek jesli sama teraz zadbasz o siebie....teraz masz czas dla siebie!!
Inni i tak tego nie "docenia" jesli sie poddasz.....warto jest rowniez zyc dla siebie - sprobuj!
Cieplo Cie pozdrawiam.

Nie spodziewałam się, że o tej porze ktoś wogóle zareaguje. Dziękuję Ci buniu :). Problem nie w tym, ze nie żyłam dla siebie, nie dbałam. Owszem, dbałam nawet bardzo. Chyba serce mi poprostu pękło, wiesz... Dziękuję Ci kochanie za dobre słowa. Bądż szczęśliwa!
avva
 
Posty: 4
Dołączył(a): 4 lut 2008, o 23:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez nutka dekadencji » 5 lut 2008, o 00:52

:(

Chciałam mocno przytulić, po prostu...
nutka dekadencji
 
Posty: 46
Dołączył(a): 4 lut 2008, o 20:10

Postprzez bunia » 5 lut 2008, o 00:55

No to czas na kuracje serca!!...na pewno sie da jesli bedziesz chciala a warto - zapewniam Cie,jeszcze tyle przed Toba!! :pocieszacz:

Duzo z nas jest takich "nocnych markow."
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez PegiB » 5 lut 2008, o 00:57

Moja mama ma 50 lat to kolejny etap jej życia.Chciałabym się pomodlić do Boga żeby dał Ci wiarę której je nie posiadam, ona tak i dzięki temu jest jej lepiej. A od siebie: :pocieszacz:
PegiB
 
Posty: 19
Dołączył(a): 15 sty 2008, o 22:24

Postprzez nutka dekadencji » 5 lut 2008, o 00:58

Wiem, że to tylko słowa, być może puste i nic nie znaczące, ale myślę sobie (choć bywa, że trudno mi w to uwierzyć), że mimo wszystko, mimo wszelkich przeciwności losu, warto tu zostać... Nie wiemy przecież, co może zdarzyć się za miesiąc, za dzień... Może za rogiem czeka na Ciebie coś dobrego? Życie może przynieść jeszcze wiele niespodzianek. Niezależnie od wieku. A 50 lat może być wiekiem pięknym, jeśli wykorzysta się możliwości, jakie ofiarowuje...
Wiem, że to tylko słowa... I że słowa tak niewiele znaczą w obliczu cierpienia... Chcę po prostu w dość nieudolny sposób powiedzieć czy raczej poprosić, żebyś została...

Ściskam.
nutka dekadencji
 
Posty: 46
Dołączył(a): 4 lut 2008, o 20:10

Postprzez Filemon » 5 lut 2008, o 01:28

avva, ja mam już co nieco po czterdziestce, więc jesteśmy w zbliżonym wieku. To co piszesz, to nie żarty - jeżeli jesteś na etapie takich mało krzepiących planów, to zagrożenie może być całkiem realne...

powiem Ci tak, gdybym to ja był na Twoim miejscu, to już choćby nawet przez czystą "przekorę", nazwijmy to... jakoś bym nie miał ochoty wystąpić w roli "suki", która zostawia sporą kaskę - obojętne córce czy nie, ale osobie, która za sukę mnie ma lub choćby tylko tak mnie z "fantazją" przezywa... :?

to ja bym już wolał... wyruszyć sobie w jakąś fajną podróż i zobaczyć jeszcze kawałek świata i jakichś innych ludzi... (bo mnie akurat takie rzeczy sprawiają przyjemność), lub kupił bym sobie dobry aparat fotograficzny + parę odpowiednich książek i popróbowałbym jakie potrafię robić zdjęcia - czy w ogóle...? (to akurat swoje marzenie spełniłem w zeszłym roku i mam z tego sporo frajdy!) albo rozejrzałbym się po miejscu, w którym żyję, poczytałbym gazetę... - a może jest gdzieś ktoś, dla kogo powiedzmy 5 czy 10 tysięcy to ratunek dla życia czy zdrowia... może takiej osobie warto pomóc, wyciągnąć do niej rękę i podarować te parę złotych, które może zmienić na przykład życie samotnej kobiety i jej głodnego lub pozbawionego zabawek dziecka... Rozumiesz mnie? Po prostu nie dałbym tak ot sobie, opuszczając ręce w rezygnacji czegoś na co ciężko zapracowałem, komuś, kto w taki sposób się do mnie odnosi... A figę. :)

Jeśli nic nowego nie wyniknie z tego dla Ciebie, to zawsze jeszcze będziesz miała czas na inne rozwiązanie... Choć prawdę mówiąc, wiem z własnego doświadczenia, że byłoby rzeczą niezwykłą, gdyby to o czym piszę wyżej nie wniosło Ci kompletnie nic wartościowego czy odświeżającego w Twoje życie.

I jeszcze jedno - parę razy w życiu myślałem sobie mniej więcej tak, że... jeśli miałbym już gdzieś tak z osiemdziesiąt parę lat i czuł się tak strasznie fatalnie, to... niech się dzieje wola nieba (a jaj jej ewentualnie może trochę mógłbym pomóc... ;) ), bo przecież to już i tak końcówka sensownego życia - starość, niedołężność, zależność, może jeszcze do tego problemy materialne, samotność, itp. No ale... 50 lat, to w moich oczach zupełnie odmienna sytuacja. Odrobinę przesadzasz zatem, z mojego punktu widzenia... ;) I chyba nie muszę Ci tego tłumaczyć, bo masz jeszcze parę lat więcej ode mnie i pewnie doskonale w głębi siebie rozumiesz, co mam na myśli...

A zatem...? Nie daj się! Skorzystaj na początek z pierwszej sensownej rzeczy, która wpadnie Ci w ręce - choćby z tych pieniędzy, których masz trochę i możesz ich użyć, by zadbać o siebie, stworzyć sobie pewne możliwości, spełnić jakieś pragnienie, dać sobie jakąś przyjemność - przekonać się czy już Cię naprawdę w życiu nic kompletnie nie obchodzi i czy świat nie ma tam dla Ciebie jeszcze czegoś w zanadrzu... A jeśli o samej sobie w ogóle nie chce Ci się myśleć, to postaw sobie za cel dobro jakiegoś innego człowieka, na początek... Daj komuś kawałek szczęścia, ratunek - komuś komu spadnie to jak z nieba i zobaczy w Tobie nie "sukę" a dobrą, pomocną rękę, serce i współczucie, choćby nawet wówczas, kiedy sobie samej nie potrafisz obecnie współczuć...

Możliwe, że nowe wydarzenia, nowe sprawy przyniosą także nowe odczucia, uczucia i jakieś ożywcze wewnętrzne doświadczenie - tak zwykle bywa - a wówczas... nawet na ten sam szary widok za oknem zaczynamy patrzeć w zupełnie inny sposób, szczególnie gdy już wiemy, że przecież wystarczy otworzyć drzwi, nałożyć palto i wyjść na zewnątrz, by zobaczyć i doznać czegoś zupełnie innego a ponadto wiemy już, że stać nas na to wewnętrznie i że faktycznie życie, to zmiany a co za tym idzie... zmiany to również my sami i to co w nas.

Pozdrawiam Cię! :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Re: Dobrze że starość

Postprzez ewka » 5 lut 2008, o 07:40

avva napisał(a):ciągle był jakis powód żeby nie umierać

Avva, zawsze jest jakiś powód, aby nie umierać... czasami go tylko trochę mniej widać. Starość? Daj spokój... do niej jeszcze hoho!

Znalazłaś to forum przez przypadek... a ja w przypadki nie wierzę i jestem przekonana, że wszystko zdarza nam się "po coś" - więc znalazłaś je, aby wypuścić z siebie żal, abyśmy my mogli z Tobą być, abyś Ty była z nami. Coś sobie wzajemnie damy... co to jest czy co to będzie - czas pewnie pokaże, ale trzeba go sobie dać.


avva napisał(a):No i jestem wolna. Nareszcie.

Jesteś! Jakimś bólem ta wolność okupiona... ale jest! Tak myślę, że my (matki) w jakimś sensie żyjemy dla dzieci zapominając, że nie będziemy przez całe życie "niezbędne". I zwykle przychodzi moment, kiedy się okazuje (w sposób bardziej lub mnie przyjazny czy oczekiwany), że nie jesteśmy "niezbędne" i to jest na pewno trudny moment... ale w jakimś sensie normalny, bo dzieci muszą zacząć żyć swoim życiem i się mierzyć z losem, przeciwnościami. I same muszą "zdobywać"... my możemy im najwyżej pomóc - możemy, nie musimy.

Jesteś wolna, bo już nie musisz robić tego, co chciałaś robić... ale możesz robić wiele innych fantastycznych rzeczy.

Zaproponowałabym, abyś sobie przypomniała... o czym marzyłaś, czego chciałaś dla siebie w czasie, kiedy nie mogłaś tego zrealizować - może teraz nadszedł właśnie Twój czas?

Nie mów, że nie jesteś potrzebna... to jest nieprawda! Możesz nie być niezbędna w jednym miejscu, ale potrzebna w innym.

Ściskam mocno i serdecznie
:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez lidiarut2 » 5 lut 2008, o 08:58

Wiem ze to musi strasznie bolec, kiedy slyszymy od najukochanszej osoby, od kogos, komu poswiecilismy tyle lat swojego zycia takie slowa. Ale w twoim wypadku przyszedl czas, zebys zaczela zyc dla siebie. wspaniale spelnilas obowiazki matki. pomoglas corce sie usamodzielnic i jeszcze masz cos dla niej. Mozesz teraz odetchnac pelna piersia i realizowac teraz swoje marzenia. Ja mam dopiero 35 lat , i dzieci w wieku 16 lat corka i 13 lat syn. Ibardzo chcialabym zaoferowac im tyle co Ty swojej corce. czulabym sie wtedy spelniona iwreszcie moglabym zaczac zyc dla siebie. Ale jeszcze dluga droga przedemna. Ty mozesz juz teraz rozpoczac nowe zycie. A corka na pewno kiedys zrozumie ze Cie skrzywdzila. Kazda matka stara sie jak najlepiej wychowac swoje dzieci, ale nie zawsze wszystko od nas zalezy. Bardzo Ci wspolczuje ze uslyszalas takie slowa z ust najukochanszej osoby,i mocno Cie przytulam. :pocieszacz:
lidiarut2
 
Posty: 13
Dołączył(a): 2 lut 2008, o 23:14
Lokalizacja: torun

Postprzez avva » 5 lut 2008, o 12:14

Dziękuję Wam za próby podtrzymania mnie na duchu. Wasze rady -mogłyby mi pomóc, gdybym już tego wszystkiego nie miała. Myślę, że już wszystkiego miałam dość: podrózowałam, zwiedzałam, /aparaty mam 2 -Hasselblat jednen z nich sie nazywa, wiec dobry jest :)/ . Nie jestem uboga -przepraszam, jesli to brzmi niedobrze- już próbowałam sie ratować z depresji wszystkimi tymi sposobami, które opisujecie i jeszcze innymi, które dają pieniądze. Nieszczęście polega na tym, że z tej choroby nie da się "wykupić". Pomogłam wielu ludziom, konkretnie kobietom- sponsorowałam różne inwestycje mające poprawić ich życie, ostatniego lata wyremontowałam starą wiejską chałupę, żeby mogła tam zamieszkać 18 latka z dzieckiem, ktrego nikt nie chciał.Normalne-po to zarabiam ciężko pracując żeby miec przyjemność z dawania. Nie jestem złym człowiekiem, tylko nieszczęśliwym. A córce zostawiam znacznie wiecej niż "sto tysięcy" -zostawiam jej dorobek całego życia. To dużo. Czemu to robię? Bo uważam, że jej niewłaściwe postępowanie nie usprawiedliwia zła, które mogłabym jej wyrządzić wydziedziczając ją. Matka tak nie powinna postąpić.
Żegnam Was- życzę Wam, żebyście pozostali tacy właśnie-otwarci i serdeczni. Dziękuję !
Pewnie nie powinnam tu "włazić" i zarażać Was takimi myślami. Dziękuję Wam wszystkim za dobre słowa i dobre chęci.
avva
 
Posty: 4
Dołączył(a): 4 lut 2008, o 23:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Filemon » 5 lut 2008, o 13:04

avva, zazwyczaj na tym świecie nie można mieć wszystkiego - w sensie duchowym lub materialnym... Bywa też tak, że człowiek nie potrafi się pogodzić z konkretnym ograniczeniem czy brakiem, którego doświadcza lub nie potrafi się z nim uporać, poradzić sobie. Wygląda na to, że to co może wnieść w nasze życie umiejętne korzystanie z pieniędzy Ty już "przerobiłaś" i nie zmieniło to Twojej sytuacji - samopoczucia. Zatem być może jest jakiś inny obszar, w którym doświadczasz jakiegoś braku, głębokiej frustracji czy sprzeciwu, niezgody na to co jest czy też na to, czego właśnie w życiu, lub też konkretnie w Twoim życiu, nie ma...?

Jak wyglądają zatem Twoje relacje z ludźmi? (innymi niż córka) z naturą, ze światem czy też z Bogiem...?

Piszesz o nas dobrze i dziękujesz za próby udzielenia wsparcia, ale ledwo przyszłaś a już nas opuszczasz... Czy zawsze tak szybko odchodzisz? Dlaczego...? ;)

A chwilowo, dopóki nie znajdujesz jeszcze motywacji związanych z samą sobą, zostań może jeszcze na jakiś czas z nami, czy też w ogóle z ludźmi, skoro jesteś człowiekiem, który potrafi nie tylko zdobyć coś dla siebie, ale również podzielić się z kimś drugim w potrzebie, gdyż takich ludzi nie ma zbyt wiele na świecie a są oni przecież tu potrzebni...

Być może potrafisz się także podzielić swoim doświadczeniem, cierpieniem, jak również nielicznymi być może chwilami radości...? Jeśli tak, to zachęcam Cię do tego - może jakaś Twoja wypowiedź trafi w sedno i pomoże komuś uporać się w sobie z jakąś istotną kwestią (tu jest wielu młodych ludzi, jak zauważyłaś, którzy zmagają się i nie dają za wygraną...) a może też w trakcie takiego dzielenia się tym co czujesz i przeżywasz w Tobie samej otworzy się coś nowego - jakiś nowy wgląd czy stan ducha, który przyniesie świeży powiew i inne spojrzenie na jakiś aspekt rzeczywistości - wiesz sama zapewne dobrze, że życie to droga po której zmierza się najczęściej krok za krokiem i tylko stopniowo możliwe jest dojście do rozmaitych celów... Spróbować chyba zawsze warto - póki jeszcze jest to nam dane i dopóki nie stało się coś, czego nie da się już odwrócić...

Z tego co piszesz, rozumiem że w sprawach praktycznych osiągnęłaś w życiu sporo... Co zatem umknęło i gdzie, w którym momencie...? Czego zabrakło do szczęścia, czy też choćby do zwykłego zadowolenia, do poczucia, że po prostu dobrze, przyjemnie jest żyć...?

Pozdrawiam i ciekaw jestem Twojej odpowiedzi... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez ewka » 5 lut 2008, o 13:15

Tak chciałabym, abyś z nami trochę pobyła. Bądź proszę. Nie żegnaj się;)

Tyle pięknych rzeczy zrobiłaś w życiu... i ile jeszcze możesz zrobić!!! I się zastanawiam - skoro tyle zrobiłaś (i chwała Ci) mając depresję, więc może czujesz chwilowy brak napędu? Może córka w jakimś sensie tym motorem była? jest? Wydarzyło się między Wami coś brzydkiego... ale czy nie naprawicie tego? Nie chcesz naprawy?

Avva, no przecież dobrze wiesz, że zdarzają rzeczy, o którym nawet filozofom się nie śniło... może to być jakiś szczególny dzień, jakiś wschód słońca, jakiś wyjątkowy człowiek - coś, co poruszy duszę do tego stopnia, że śpiewać będzie chciała. Nie chciałabyś?

Powinnaś "włazić" - oczywiście, że powinnaś!!! I powinnaś zostać. Tak czuję. I czuję mocno.

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Megie » 5 lut 2008, o 17:48

Witam Cie avva!

Nie czesto pisze w tym dziale od kad wyszlam z depresji..
Ale jak przeczytalam temat to mna wstrzasnelo..
Nie potrafie tu pisac, bo wiem ze czlowiek w depresji nie chce, nie moze, nie potrafi przyjac rad, slowa wydaj sie bez sensu, wszystko wydaje sie bez sensu..wiec ja poprsotu nie wiem co napisac do ludzi ktorzy sa w depresji
ja pamietam ze nawet nie zalezalo mi na obecnosci innych ludzi. Moglabym byc caly czas sama, albo byc w niebycie- tak byloby najlepiej..:(

Nie wiem co napisac, wiec napisze to co mi wyplynie z serca, ktore bylo martwe. Tak moje serce bylo martwe, a dzisiaj bije bardziej niz zaraz po urodzeniu..

Duzo zrobilas dobrego dla Swiata, dbalas o siebie, dbalas o innych. Mowisz 10 lat w depresji? wiec 40 lat zylas bez tej choroby? Dlaczego nie chcesz zyc bez choroby znowu?
Dlaczego serce Ci peklo? Bo bylas dobra, dobra dla calego Swiata, dla ludzi a Oni potraktowali Ci okrutnie?

Mnie od dziecka Swiat traktowal okrutnie w wielu kwestiach, i czesto nie nawidzialam Swiata i innych ludzi.
Ale Swiat nie jest okrutny, nie nie jest, ja to juz wiem..
To tylko bylo zle spojrzenie na rzeczywistosc. zle spojrzenie na rzeczywistosc bo ludzie ( a wlasciwie najblizsi) byli dla mnie okrutni..Wiec jak moglam myslec inaczej?
Czy my dzieci ktorzy musimy nacierpiec sie od malego, czy my mamy do konca zycia miec martwe serce?

50 lat to jest nie duzo, to dopiero polowa zycia. nie warto rezygnowac z drugiej polowy, bo nikt nie wie co sie ma jeszcze przydazyc.,.

Zycze zmartwychwstania serca i oczekuje ze jeszcze nie raz przeczytam slowa od ciebie avva tutaj...

:serce: :serce: :serce:

:kwiatek:
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 469 gości