To on go sobie z chęcią zabierze a Ja będę wolna, pojadę do Pl , będę robić co chcę, itp, it'd....
( sorki, przez pomyłkę wysłał się wcześniejszy post)
Często mi wypomina, że odkąd się poznaliśmy to Ja zawsze płakałam, zawsze taka byłam, ze przeze mnie jest mniej pewny siebie, że do siebie nie pasujemy.... Ostatnio zaczyna mnie wuzywac, kilka razy się zdarzyło, potem przychodzi I przeprasza, że nie miał tego na myśli...
Wczoraj mu powiedziałam, że to on doprowadził mnie do takiego stanu, on, że to nie on bo Ja taka już byłam wcześniej, chciałam mu dopiec I powiedziałam, ze jeśli.umrę to będzie jego wina. Że pomimo ze może rzeczywiście.taka byłam wcześniej to on nie zrobił nic żeby pomoc się podnieść tylko jeszcze pogorszył sytuację.
Czasem myślę, ze.I tak nie będziemy razem, wiele nas dzieli, nie jesteśmy dobrzy dla siebie, ale nie jestem gotowa do odejścia , boję się, myślę, że on tak na prawdę nie jest zły... Ma wiele dobrych cech, które nadal w nim podziwiam... Lubię, gdy zachowuje się jak głową rodziny, choć tak.rzadko... Ostatnio ciągle pracuje, czasem na 2fronty, pada wieczorami. Nie pamięta kiedy się.kochalismy... Nie mam ochoty... On przestaje nalegac, więc pomyślałam, ze nie zdziwilabym się gdyby zaspokajal potrzeby gdzieś indziej... On zaprzecza, mówi że jest 'czysty' bo zabronilam mu się dotykać jeśli dotykał kogoś innego. Myślę, że mówi prawdę, bo zazwyczaj kłamstwo od niego wyczuwam na kilometr...
Abss, zsjrzalam na te stronę, ale chyba mnie nie dotyczy? Myślę.o napisaniu do nich maila , żeby zobaczyć co oni myślą, ale nie jest aż tak.poważnie I nas, oprócz kłótni...
Dzięki wielkie wszystkim za wsparcie