To chyba koniec.....

Problemy z partnerami.

To chyba koniec.....

Postprzez agnieszka » 1 kwi 2012, o 09:44

Witam
No i muszę z całą dumą powiedzieć, że poszłam w końcu do specjalisty. Choć była to dopiero pierwsza wizyta, ale wskazówki już są jak i co robić i jednocześnie nieco zaczyna się moje życie zmieniać. Powiem Wam szczerze...jestem 14 miesięcy w związku, ale dopiero po pierwszej wizycie zaczęło wiele rzeczy do mnie docierać.
Przede wszystkim
1. brak zrozumienia, pomocy i wsparcia ze strony obecnego partnera (objawy wskazują na Zaburzenia osobowości) - nigdy nie interesował się tym co mi jest, uważanie że jestem normalna i zawsze było twierdzenie że jakoś damy sobie z tym radę i będzie ok. Widząc to co się ze mną dzieje nigdy nie zaproponował mi wizyty u psychologa, ani nic. Na problemy związane m.in. z erotyką - było wymuszanie i działanie siłą uważając ze to na pewno pomoże, choć ja sama nieraz robiłam wiele nie mając na to najmniejszej ochoty, byle tylko jego nie urazić i nie słuchać, a DLACZEGO NIE? Ostatnio usłyszałam słowa że on mnie wcale nie rozumie, a całe moje życie jest jedną wielka porażką. Chciałam gadać o tym, ale zawsze gdy zaczynam nigdy nie można o tym poważnie gadać - bo albo zaczyna sobie żarty robić, albo zmienia temat. Podrzuciłam mu nawet książkę ukazującą ten problem - ale NAWET po nią NIE SIĘGNĄŁ. To uświadomiło mi, choć nie wiem czy do końca to, że ja go wcale (chyba) nie interesuję, liczy się tylko petting i gadanie wyłącznie o erotyce.
2. Mnie z tym człowiekiem nie łączą żadne zainteresowania, on nie ma zainteresowań - jego zainteresowaniami są tylko : piwo, ryby, jedzenie, praca (choć najlepiej żeby jej nie było) i spanie, a i erotyka.
3. Jest nieodpowiedzialny ( umawia się, a potem spóźnia), nie dba o siebie ( potrafi przyjść do mnie w brudnych i podartych spodniach - bo np. żadnych czystych w domu nie było)
4. Nieumiejętne wydawanie pieniędzy - nieliczenie się z nimi.
5. Zawsze pełen pomocy i dobrych chęci a jak przyjdzie co do czego to go nie ma.
6. Nieumiejętnosć dbania o mnie - zawsze nie było pieniedzy na prezenty na rocznice i wszelakie swięta.
7. Ja nie wiem co w ogole do niego czuję (nie znam uczucia miłośći - słowa KOCHAM CIE były wypowiadane w porywie serca kiedy emocje silnie grały i czułam się szczęśliwa - a takich chwil było niewiele)

Zapewne zapytacie : Dlaczego zatem jestem z nim??
1. Bo był to pierwszy facet ktorego znam od ponad 10 lat, który chcial być ze mną (był przyjacielem - ale i teraz wątpie czy w rzeczywistosci tak było)
2. Jestem/byłam z nim dla własnej świadomości, że jest ktos na kim mogę (?) mieć oparcie i jest ktoś obok
3. Chęć pokazania innym ze mam kogoś i nie jestem gorsza.
4. Szanuję jego uczucia i emocje oraz postanowienia (przestał palić ok 3 miesiecy oraz brać - choć z tym do konca nie jest tak - jak ma jazdę weźmie, a ja dowiaduję sie o tym po czasie - nie jest jednak uzalezniony. Wybaczłam mu te epizody wierząc że jest dobrym facetem i że się zmieni da radę.
5. Problem z tym czy ja sobie dam radę sama???

Powiem WAM szczerze - pisałam do WAS z prośbą o pomoc i poradę - bo faktycznie nie wiem czy moje postrzeganie świata jest właściwe - czy to może ja jestem wszystkiemu winna i źle odbieram wszystko co się wokół dzieje.
Jednak teraz wiem (mimo że w dalszym ciagu biję sie z myślami- JA NIE WIEM CZY ON SOBIE DA RADE BEZE MNIE!)boje sie ze zacznie brać i zniszczy całe swoje zycie.
Ten post uświadomił mi chcę walczyć o siebie chce stanąć na własnych nogach, zrozumieć siebie i rozpocząć pracę nad sobą. Ale co dalej z naszą znajomością i przyjaźnią??? Zostaję sama!!!! Mimo że sama uświadomiłam to sobie - proszę o posty od WAS. pozdrawiam.
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Re: To chyba koniec.....

Postprzez caterpillar » 1 kwi 2012, o 12:38

witaj agnieszka!

Jestem/byłam z nim dla własnej świadomości, że jest ktos na kim mogę (?) [b]mieć oparcie i jest ktoś obok[/b]

swoimi wczesniejszymi punktami obalilas punkt drugi :wink: jak mozesz mowic o wsparciu skoro go nigdy nie mialas?

ja dowiaduję sie o tym po czasie - nie jest jednak uzalezniony.


skoro ma potrzebe brac to jednak JEST uzalezniony
boje sie ze zacznie brać i zniszczy całe swoje zycie.


sama przyznajesz ,ze ma problem z narkotykami a najgorsze w tym jest to ,ze chcesz tkwic przy nim myslac ,ze jestes jego lekarstwem,ze go uleczysz ale wiedz ,ze nie jestes go w stanie uchornic przed niczym.

uwierz dzialasz zupelnie odwrotnie , mam wrazenie ,ze przy tobie niema zadnej motywacji aby wziasc sie za siebie, bo i po co ? (czytaj uwaznie swoje pierwsze punkty -tak wlasnie zachowuje sie pasozyt, on czerpie z Ciebie jedynie korzysc, nie musi NIC nawet traktowac cie jak kobiete, partnerke)

ciesze sie ,ze zaczelas wizyty mam nadzieje ,ze przerobisz problem wspoluzaleznienia i uda Ci sie stanac na nogi.

zaslugujesz na normalny zwiazek pamietaj o tym!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: To chyba koniec.....

Postprzez agnieszka » 1 kwi 2012, o 13:29

Tak faktycznie to te słowa on mnie wcale nie rozumie, a całe moje życie jest jedną wielka porażką spowodowały to że zaczęłam zupełnie inaczej na to patrzeć.
Terapię zaczęłam ponieważ spotkałam na swej drodze ludzi, którzy chcą mi pomóc i sami nalegali na to żebym szła do specjalisty, bo to mi bardzo pomoże. To własnie ich (konkretnie to jednego z nich) wsparcie i ogromna chęć pomocy sprawiła, że zaczęłam myśleć że cholera jest coś nie tak - dlaczego ja od tego swojego takiego wsparcia nie dostałam???? A jednak można dociekać dlaczego i wspierać tego kogoś, na kim w pewnym sensie nam zależy....
Zaufałam im i się opłacało. Tylko, że tak to wszystko szybko się zmienia to sama się dziwię.
To co napisałam o jego zachowaniu to jednak wskazuje ze coś jest nie hallooo.
Wiem, że każdy dzień daje mi siłę i naukę nowych rzeczy, które jednak trzeba wpoić jako nawyk przy tych moich zaburzeniach osobowości.
Co do niego nie chce iść w dół tylko w górę :), dlatego odchodzę .....
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Re: To chyba koniec.....

Postprzez agnieszka » 1 kwi 2012, o 19:06

Smutno mi i to cholernie.....
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Re: To chyba koniec.....

Postprzez caterpillar » 1 kwi 2012, o 19:21

dlaczego Ci smutno?


agnieszko z twojej wypowiedzi wieje optymizmem jednak sam tytul "to chyba koniec" przemawia za tym ,ze jednak jeszcze nie dojrzalas do tej decyzji i cos Cie trzyma ...
stad ten nastruj?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: To chyba koniec.....

Postprzez agnieszka » 1 kwi 2012, o 19:36

Tak, nie jestem pewna......TEGO CZY JA SOBIE DAM RADĘ SAMA???? żyję tylko z mama żadnego faceta nie ma do pomocy..a by się przydał....a i psychiczniej by było łatwiej.....
To że "wydawało się" ze jest dobrze, a on teraz cierpi ...... choć nie powinnam wartosciować swojej decyzji bo jest decyzją robie to ... czują się za to winna....
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Re: To chyba koniec.....

Postprzez ArcoIrisBuscador » 1 kwi 2012, o 19:49

Witaj Agnieszko!
Cieszę się, że poszłaś do specjalisty, z tego co piszesz pomoże Ci to sobie wszystko poukładać i mam nadzieję, że dojrzeć do decyzji o rozstaniu.
Pamiętaj, że zasługujesz na to, żeby być szczęśliwą! Rozumiem, że martwisz się, że on po rozstaniu nie da sobie rady, ale obawiam się, że nie uchronisz go przed sobą samym. Nie ciągnij związku, który Cię unieszczęśliwia ze względu na te obawy, całkiem możliwe, że on poradzi sobie lepiej niż przypuszczasz (tak było w moim przypadku). Sama piszesz, że nie interesował się Twoimi problemami, więc czy ta jego obecność i oparcie nie jest tylko iluzja? I nie musisz nikomu nic udowadniać, najważniejsze to, żebyś Ty czuła się szczęśliwa, poza tym bycie singlem nie czyniłoby Cię w żadnym stopniu gorszą.
Wiem, że czujesz obawy przed tym, że jeśli zakończysz wasz związek, będziesz czuła się samotnie, może nawet wydaje Ci się, że lepszy jest taki związek, niż jego brak, ale jestem pewna, że doskonale sobie poradzisz!
Mam nadzieję (życzę Ci tego), że pokonasz w końcu swoje wątpliwości i dojrzejesz do tej decyzji.
Pozdrawiam :buziaki:
ArcoIrisBuscador
 
Posty: 2
Dołączył(a): 1 kwi 2012, o 18:58

Re: To chyba koniec.....

Postprzez agnieszka » 1 kwi 2012, o 20:15

ArcoIrisBuscador napisał(a):
Cieszę się, że poszłaś do specjalisty,

Ten temat i powody opisane są powyżej

ArcoIrisBuscador napisał(a): Pamiętaj, że zasługujesz na to, żeby być szczęśliwą! Sama piszesz, że nie interesował się Twoimi problemami, więc czy ta jego obecność i oparcie nie jest tylko iluzja? I nie musisz nikomu nic udowadniać, najważniejsze to, żebyś Ty czuła się szczęśliwa, poza tym bycie singlem nie czyniłoby Cię w żadnym stopniu gorszą.:


Wiem, że zasługuje. Było olewanie tego problemu damy sobie radę sami i takie tam jak powyżej napisałam ....gdyby nie było czy ktoś inny by się tym zainteresował??? I musiałabym szukać pomocy i wsparcia u kogoś innego??? Samo stwierdzenie ja cie nie rozumiem twoje myślenie doprowadzi do obłąkania paranoidalnego oraz ze całe moje życie to porażka nie powiem że doprowadziło do szału co po prostu uświadomiło mi ze go to wcale nie interesuje....wiec jeśli tak to zegnaj! Z drugiej strony brak jego doprowadzi do tego że mam szanse na lepsze wyleczenie niż gdyby był....sama sobie bardziej pomogę niż bez jego wsparcia....

ArcoIrisBuscador napisał(a):
Wiem, że czujesz obawy przed tym, że jeśli zakończysz wasz związek, będziesz czuła się samotnie, może nawet wydaje Ci się, że lepszy jest taki związek, niż jego brak, ale jestem pewna, że doskonale sobie poradzisz!
Mam nadzieję (życzę Ci tego), że pokonasz w końcu swoje wątpliwości i dojrzejesz do tej decyzji.
Pozdrawiam :buziaki:


Do niej to ja już chyba dojrzałam jestem tego pewna gdy nie wartościuję swojej decyzji i nie myślę jak on to odebrał...wtedy jest ok.
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Re: To chyba koniec.....

Postprzez Sansevieria » 1 kwi 2012, o 21:14

agnieszka napisał(a):Tak, nie jestem pewna......TEGO CZY JA SOBIE DAM RADĘ SAMA????

Agnieszko, łatwiej samemu niż z kulą u nogi, nie sądzisz? Tak na zdrowy chłopski rozum biorąc.
Od strony feministycznej to zaiste facet nie jest niezbędny do prowadzenia codziennego życia, czasy kiedy jako fizycznie silniejszy skuteczniej odganiał zbójców minęły. Wiertarka i młotek nie są narzędziami nie do ujarzmienia przez kobietę, no może niektóre prace polowe typu głęboka orka czy przenoszenie szaf trzydrzwiowych z litego dębu to lepiej silny facet wykonuje, ale ten temat zdaje sie nie istnieje u Was jako problem podstawowy w codziennosci... :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: To chyba koniec.....

Postprzez ArcoIrisBuscador » 1 kwi 2012, o 22:08

ArcoIrisBuscador napisał(a):Pamiętaj, że zasługujesz na to, żeby być szczęśliwą!

Miałam na myśli to, żebyś nie miała wyrzutów sumienia, że walczysz o siebie. Jak sama napisałaś czujesz się winna, skąd to się bierze?
ArcoIrisBuscador
 
Posty: 2
Dołączył(a): 1 kwi 2012, o 18:58

Re: To chyba koniec.....

Postprzez agnieszka » 2 kwi 2012, o 18:21

Od pół godziny niszczymy się na wzajemnie .... kiedy powiedziałam mu o tym wszystkim ze mam dość tego że mnie nie rozumie i nie chce zrozumieć stwierdził cytuje : Normalny facet wyśmiałby te Twoje problemy a za to że brutalnie go ranisz po uczuciach miałby jeszcze kupować róże i pogratulować dojrzałości twoich uczuć..... NIE!!!! Zupełnie z tym przesadził....
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Re: To chyba koniec.....

Postprzez Abssinth » 2 kwi 2012, o 19:24

to fajne ma facet pojecie 'normalnosci'....

normalny facet przytuilby Cie i postaral sie pomoc Tobie w ciezkich chwilach, poradzic, jesli mialabys problemy z nim - zmienic sie po to, by byc dla Ciebie jak najlepszym...

...zamiast, tak jak on robi, zwalac wine na wszystko na Ciebie :(
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: To chyba koniec.....

Postprzez agnieszka » 2 kwi 2012, o 19:33

Widać tak to jest... a ja głupia jeszcze obwiniam się za wszystko, ze to wszystko moje wina ... doskonale wiem że ciagniecie tego dalej nie ma najmniejszego sensu .... wpadłam w kolejne współuzależnienie..chyba
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Re: To chyba koniec.....

Postprzez Abssinth » 2 kwi 2012, o 19:37

jesli wiesz, ze nie ma sensu... jesli juz wiesz, ze on jest tylko kula u nogi, ktora Cie ciagnie w dol...

to co z nim jeszcze robisz?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: To chyba koniec.....

Postprzez agnieszka » 2 kwi 2012, o 19:42

:cry: Już nic ! Skończyłam !
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 220 gości

cron