Za duzo, jak dla mnie, na raz pojawiło się róznych zagadnień
, wprowadziłam bałagan.
ludolfina napisał(a):jak to jest z tym dobrem?
jakie sa przykladowe "niewlasciwe" nauki na temat "dobra" i jakie jest antidotum ?
czyli, jakie sa "wlasciwe" przekonania na temat dobra?
Definicji dobra nie podam, bo nie czuję się na siłach. Jak sobie z tym radzę? Przesunęłam nacisk z celów krótkoterminowych na długoterminowe. Dam przykład . Nie jest dla mnie ważne czy dziecko dostanie piątkę w szkole tylko by nabyło wiedzę , którą wykorzysta w przyszłosci.
Ja kiedyś myślałam, że dobro jest wtedy gdy wszyscy są zadowoleni i tak postępowałam by ten cel osiagnąć.
No i wracając do przykładu , jeśli odrobię za dziecko lekcje i dostanie piątkę , to będzie na krótko zadowolone, ale potem obróci się to przeciw niemu. Czyli jeśli patrzyłabym z krótkiej perspektywy, jak kiedyś , to cel osiągnęłam, ale z dłuższej to już jawi się klapa kompletna.
W taki sposób sobie radzę, musze pomyśleć , tez nie zawsze wiem, ale jestem tylko człowiekiem, a ten sposób jednak mi pomaga.
Bianka napisał(a): wydaje mi się, że różnica między wyborem przemocowca a fajnego towarzysza życia jest właśnie w widzeniu tych sygnałów.
A mi się wydaje jeszcze coś innego ma tu wpływ. Pracuję (już ostatni tydzień , bo zrezygnowałam z tej pracy) u człowieka , który wyraźnie wysyła sygnały , że jest przemocowcem, ale jest jedno ale, on robi to do wszystkich z wyjątkiem mnie. No i co mogłabym sobie pomyśleć , ze darzy mnie specjalnymi względami (pomiędzy nami nie ma nić więcej ponad kontakty czysto zawodowe), ze jestem kims wyjatkowym. Piszę to po to, bo przypomniało mi się jak poznawałam swojego ex, on wtedy , na początku w stosunku do mnie personalnie zachowywał się inaczej niz do innych .I teraz wracając do tego pomagania, o którym było wyżej, czy nie mozna wyciągnąc wniosku , ze ten człowiek nie jest z gruntu zły , tylko potrzebuje pomocy i ze ja mogę mu pomóc? Wydaje mi się, że można tylko potem zupełnie się traci nad tym kontrolę.
Od pomagania są fachowcy i na razie tego się trzymam i szukam nowej pracy. Czy przegrałam czy wygrałam , nie wiem, ale juz takie zmagania mnie nie bawią.
I jeszcze druga sprawa, czemu zdrowi normalni faceci byli dla mnie przeźroczysci. Zdrowy mężczyzna nie dałby mi tak duzych emocji, tak duzej palety przezywanych uczuć. I tak sobie myślę, że własnie tego potrzebowałam, za mało ich dostałam więc wpadłam jak wygłodzony do sklepu i zaczęłam pakować do koszyczka w nadmiarze
.