Sylwetka Ofiary Przemocy

Rozmowy ogólne.

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez ophrys » 30 mar 2012, o 12:07

Apasjonata napisał(a): Czyli idąc dalej tym tokiem rozumowania, aby móc być dorosłym trzeba umiec sobie radzić z tymiż emocjami ?


Ważne pytanie dla mnie :!:

Bo okazało się, że żyję z poziomu logiki, natomiast kontaktu z moimi prawdziwymi emocjami nie mam prawie żadnego, jeśli się emocjonowałam, to odbijałam emocje innej osoby, lub pokazywałam takie jakich ode mnie oczekiwano.

Teraz uczę się docierać do tych prawdziwych, które są we mnie... droga przez mękę :? ale o tyle warta, że potem będzie łatwiej (tak myślę :wink: :roll: )
Avatar użytkownika
ophrys
 
Posty: 1346
Dołączył(a): 10 paź 2008, o 14:18

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Laff » 30 mar 2012, o 12:14

Abssinth napisał(a):ale...
jest roznica pomiedzy czlowiekiem doroslym a dzieckiem.

i jesli dziecko nie zna innej rzeczywistosci i slepo kocha rodzicow, tak dorosly czlowiek widzi inne opcje i moze wybierac swoje zachowania...

...co prowadzi mnie w myslowa dygresje - kiedy zaczyna sie ten czas, ze wybieramy swiadomie? kiedy zaczyna sie ten czas, kiedy przyjmujemy odpowiedzialnosc za nasze wybory?


osobiście często spotykam ludzi, którzy mimo dorosłego wieku nadal są dziećmi... osoby, które w momencie, gdy bycie dorosłym robi się niewygodne uciekają w bycie dzieckiem... czy to też jest świadomym postępowaniem?


ophrys napisał(a):
Apasjonata napisał(a): Czyli idąc dalej tym tokiem rozumowania, aby móc być dorosłym trzeba umiec sobie radzić z tymiż emocjami ?


Ważne pytanie dla mnie :!:

Bo okazało się, że żyję z poziomu logiki, natomiast kontaktu z moimi prawdziwymi emocjami nie mam prawie żadnego, jeśli się emocjonowałam, to odbijałam emocje innej osoby, lub pokazywałam takie jakich ode mnie oczekiwano.

Teraz uczę się docierać do tych prawdziwych, które są we mnie... droga przez mękę :? ale o tyle warta, że potem będzie łatwiej (tak myślę :wink: :roll: )


borykam się z tą samą zmorą. obecnie nie koncentruję się już na tym, co się wydarzyło, ponieważ uważam, że to co mi się przytrafiło to skutek - przyczyną jest to, o czym piszesz. teraz bardzo chciałabym pracować nad tą przyczyna ale nie mam pomysłu, jak.
Avatar użytkownika
Laff
 
Posty: 351
Dołączył(a): 23 paź 2011, o 00:17
Lokalizacja: stolyca

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Apasjonata » 30 mar 2012, o 12:16

Dziewczyny , jeszcze coś takiego chciałam poruszyć , chodzi o zjawisko koluzji , co o tym myślicie?
http://interia360.pl/artykul/kocham-cie ... niaj,25978
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez ophrys » 30 mar 2012, o 12:31

Ja byłam już w takim dołku, że weszłam do pierwszej Poradni Terapeutycznej (na NFZ) po drodze z pracy i powiedziałam, że miałam dzieciństwo DDD, wchodzę w toksyczne związki i potrzebuję terapii natychmiast, bo jestem na krawędzi. Po dwóch tygodniach miałam pierwsze spotkanie.

Tu na PT pojawiają się różne głosy dotyczące terapii, ja akurat uważam, że te spotkania (co tydzień) pomagają mi porządkować to o czym mówię i co się we mnie zmienia (terapia psychodynamiczna).
Avatar użytkownika
ophrys
 
Posty: 1346
Dołączył(a): 10 paź 2008, o 14:18

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez ophrys » 30 mar 2012, o 12:47

Apasjonata napisał(a):Dziewczyny , jeszcze coś takiego chciałam poruszyć , chodzi o zjawisko koluzji , co o tym myślicie?
http://interia360.pl/artykul/kocham-cie ... niaj,25978


Z tego co widziałam, to faktycznie to tak działa.
Avatar użytkownika
ophrys
 
Posty: 1346
Dołączył(a): 10 paź 2008, o 14:18

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Bianka » 30 mar 2012, o 15:09

Apasjonata napisał(a):
Bianka napisał(a):..ja jeszcze miałam względem tego pierwszego w wieku nastoletnim takie dziwne coś w głowie, że "dobro zwycięża zło" :roll: myślałam, że jak będę dobra to to podziała, to go zmieni :?

To co kiedyś nazywałam dobrem dziś jawi mi się przejmowaniem odpowiedzialności za cudze czyny, zbytnią ufnoscią, zbytnią tolerancją, nieumiejętnością wyznaczania granic, pobłażliwością i jeszcze wiele rzeczy mogłabym tu wstawić.
Dziś dobro jest dla mnie wtedy gdy daje "dobre owoce" choć czasem bardzo bywa niewygodne i czasem ma gorzki smak.
Ale zauwazyłam u siebie , że gdy w ten sposób do tego podchodzę łatwiej mi jest powiedzieć "nie" i nie mam z tego powodu poczucia winy, pozostaję w zgodzie ze sobą.

Mam to samo :)
Apasjonata napisał(a):
Abssinth napisał(a):ale...
jest roznica pomiedzy czlowiekiem doroslym a dzieckiem.

i jesli dziecko nie zna innej rzeczywistosci i slepo kocha rodzicow, tak dorosly czlowiek widzi inne opcje i moze wybierac swoje zachowania...

...co prowadzi mnie w myslowa dygresje - kiedy zaczyna sie ten czas, ze wybieramy swiadomie? kiedy zaczyna sie ten czas, kiedy przyjmujemy odpowiedzialnosc za nasze wybory?

No własnie. Tylko , że mi sie zdaje iż ja na poziomie emocjonalnym nadal tym dzieckiem byłam. Dopiero terapia stała się dla mnie przyspieszonym kursem dorastania .
Dorosły człowiek moze wybrać sposoby zachowania, pod warunkiem , że załączy logiczne myślenie :mrgreen: , a w momencie gdy emocje są zbyt duże to już jest z tym kłopot. Czyli idąc dalej tym tokiem rozumowania, aby móc być dorosłym trzeba umiec sobie radzić z tymiż emocjami ?

Dokładnie tak, ja wtedy też byłam takim dzieckiem, nie wiem nawet czy teraz jest lepiej, wczorajsza terapia rozjechała mnie jak pociąg towarowy :(
Abssinth napisał(a):Bianka, ja tylko chcialabym przypomniec, ze Twoj maz naprawde jest jedynym przemocowcem, o ktorym slyszalam, ze sie zmienil...

statystycznie rzecz ujmujac, jest minimalna szansa, ze przemocowiec sie zmieni, ze wyajsnianie mu kiedy robi zle itd zadziala na jego psychike...

a tak po rozpisaniu sie, wlasnie do mnie dotarlo, ze - GRATULUJE wam obojgu, Bianko...bo pomimo naprawde starszliwie ustawionych przeciwko Wam szans na lepsze zycie, na dobry zwiazek - udalo sie Wam :) :kwiatek:

Dzięki Abss, ale jakoś trudno mi przyjąć takie gratulacje:( a to dlatego, że owszem przemocy fizycznej nie ma, ale nadal on i ja chodzimy na terapię, nadal przemiana trwa, nadal mój mąż czasem reaguje emocjonalnie, czasem wrzeszczy jak to pisałyście przez okno samochodu na kogoś i najchętniej by mu ...., nadal czasem nie możemy się porozumieć, czasem brak mu empatii...nie wiem czemu akurat on jest takim wyjątkiem, może dlatego, że miał 20 lat jak poszedł na pierwszą terapię (tak mówili terapeuci, że jego młody wiek daje nadzieje), może też to, że nie chciał być jak ojciec, może moje ostre reakcje (już wyszłam z myślenia, że dobro zabija zło:) ) postawiłam warunek terapii i nie dałam mu poznać nigdy jak bardzo trudno byłoby mi odejść, nie zdradziłam się, on się bał, że to zrobię...
Odnośnie Twojej tamtej wypowiedzi, że nie warto terapii dla takich itp, to uderzyło mnie to, bo on trafił na terapię typowo w temacie dla osób stosujących przemoc i to był strzał w dziesiątkę, to tam mu spadły klapki z oczu, że źle rozumuje, że źle robi...ta terapia była jedyną taką grupą w mieście no i niestety szybko zniknęła :/ dlatego ja uważam, że jest ich brak, że mogą pomóc, że nie tylko pomagać ofiarom już kiedy jest musztarda po obiedzie, ale zmieniać też oprawców, działać jakby wcześniej, zapobiegać, naprawiając też oprawców...
Wiem, że istnieją tacy nie do zmiany bo miał takich na grupie, on był tam jedyną osobą która przyszła bo chciała, tamci mieli przymus, albo więzienie...niemniej na serio takie grupy, taka pomoc jest potrzebna...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Bianka » 30 mar 2012, o 15:16

Apasjonata napisał(a):
Bianka napisał(a):..zastanawia mnie jednak od zawsze ten brak powietrza o którym piszesz, że bez niego przestanę istnieć, skąd ten strach i zarazem silny hamulec przed odejściem...do dziś tego nie rozkminiłam, na terapii jeszcze w ogóle tego obszaru nie dotknęłyśmy...

Byłam w dzieciństwie córeczką tatusia i tą relację zaczęłam maglować z początku czy czasem nie szukam w nim ojca.No bo ojciec mnie dopingował i chwalił i cieszył się moimi sukcesami , więc moze tego szukałam? Ale miłość taty była warunkowa i tu mi nie grało.
Potem jednak przyszedł czas na mamę, od niej dostałam bardzo mało uczuć, nie mogę sobie przypomniec by mnie przytulała , ona jest DDA i chyba dlatego ma problem z ich okazywaniem. No i po przyjrzeniu się temu zaczęłam dotrzegać , że ja szukałam u męza miłości bezwarunkowej, miłosci jakiej dostałam za mało od mamy, a z drugiej strony sama go taką miłoscią bezwarunkową chciałam darzyć. I wtedy na tym tle mogłam mu wszystko przebaczyć co mi zrobił, to była jakby konsekwencja.
Nie wiem czy to było powodem, bo jednak nie została postawiona jednoznaczna diagnoza, ale to uczucie mi faktycznie odeszło, nagle poczułam jakby odcięcie pępowiny, zaczęłam się czuc oddzielnym człowiekiem , tak jakbym wzięła pierwszy oddech po urodzeniu. I on przestał mi być niezbędny i przestała mna targać tęsknota i zal. Stał mi się obojetny.


Zazdroszczę Ci tego etapu Apasjonato :)
Wiesz u mnie zupełnie podobnie! tylko odwrotnie, silnie związana z mamą( niestety za silnie) ale brak ojca, jego miłości itp. Teraz piszę o tym pierwszym, psychopatycznym, otóż on dobrze wiedział, że mi tego ojca brak i poniekąd mi go zaczął zastępować, wyznaczył mi granice których nigdy nie miałam, może ich łaknęłam i nie stawiałam oporu, nagle wszystko się uporządkowało, nosił mnie na rękach bywało! i ja też chciałam mu to wszystko dać oddać, dlatego wybaczałam i mało tego jak mnie zostawił, bo to on mnie zostawił, prawie umarłam, zachorowałam potwornie bo nie umiałam bez niego żyć...
Niedawno powstał tu topik dlaczego kobiety bite nie odchodzą, myślę, że w tym wątku jest więcej odpowiedzi na to pytanie...
Jeśli chodzi o koluzję to trochę to przerażające bo oznacza, że miłości nie ma tylko jakieś zależności dziwne i przeraża mnie w sumie gdyby tak miało się okazać, podejrzewam, że u nas, z mężem mogło coś takiego też zagrać, ale oboje się zmieniamy i...no właśnie i co teraz będzie? a miłość gdzie?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Abssinth » 30 mar 2012, o 16:36

a miłość gdzie?


Bianka - wlasnie podczas terapii i zmian sie okazuje, czy to milosc, czy koluzja...

plus - to jest wlasnie to, co Twojego partnera odroznia od innych przemocowcow - on CHCIAL, sam z siebie CHCIAL cos ze soba zrobic.

W wiekszosci przypadkow przemocowcy w ogole nie uwazaja, ze robia zle, ida na terapie bo sa zmuszeni (ale i tak w tych swoich inaczej zbudowanych mozgach sobie to tlumacza tak, zeby wyszlo na ich strone). Nie CHCA zmian, wiec nie pracuja nad soba, tylko odbebniaja obecnosc i olewaja prace terapeuty.

Tak naprawde to sie niestety nie dziwie, ze zamknieto te terapie...jesli na cala grupe byl tam jeden czlowiek rokujacy jakies szanse na powodzenie...a czesto jest tak, ze naprawde nikt nie rokuje...niestety rozumiem, ze prowadzenie terapii, ktora ma minimalny odsetek powodzenia po prostu sie nie oplaca. :(
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez ludolfina » 30 mar 2012, o 17:02

ale fajnie. watek o ktorym myslalam ze umrze - rozwija sie, bardzo mi milo ze piszecie :)

temat rozwija sie w jakies rozmaite strony, chcialabym okreslic sobie (bo sie gubie) gdzie podążamy.
wyodrebniam kilka,.. eghm. powiedzmy, zagadnien?... co do ktorych wydaje mi sie ze nie ma jasnosci:

1. stosunek spoleczny do ofiar, spoleczny status ofiary - jaki jest? czy istnieje wogole jakikolwiek szacunek dla ofiar?
2. kim jest "sprawca"? bijacy maz czy tatus/mamusia krzywdzaca psychike dziecka? (innymi slowy - kiedy przemoc sie zaczyna? jak dostaniemy w ryj, czy jak mamusia nie przytuli?)
3. co po terapii? jak ex-ofiary postrzegaja potencjalnych partnerow, co rozni wybor partnera - sprawce przemocy, od wyboru partnera - fajnego towarzysza zycia? jakie sa subtelne sygnaly zanim ten przyslowiowy cios w ryj sie dostanie i juz wiadomo, ze to przemoc i ze za pozno?
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Bianka » 30 mar 2012, o 17:14

Abssinth napisał(a):W wiekszosci przypadkow przemocowcy w ogole nie uwazaja, ze robia zle, ida na terapie bo sa zmuszeni (ale i tak w tych swoich inaczej zbudowanych mozgach sobie to tlumacza tak, zeby wyszlo na ich strone). Nie CHCA zmian, wiec nie pracuja nad soba, tylko odbebniaja obecnosc i olewaja prace terapeuty.

Tak naprawde to sie niestety nie dziwie, ze zamknieto te terapie...jesli na cala grupe byl tam jeden czlowiek rokujacy jakies szanse na powodzenie...a czesto jest tak, ze naprawde nikt nie rokuje...niestety rozumiem, ze prowadzenie terapii, ktora ma minimalny odsetek powodzenia po prostu sie nie oplaca. :(


Abss on poszedł bo powiedziała, że dopóki nie pójdzie może o mnie zapomnieć...poszedł z nastawieniem złym, z tłumaczeniem na swoją stronę, z obwinianiem mnie itp, opowiedział jedną z sytuacji naszą i terapeuci mu opowiedzieli jak to z mojej strony i że źle rozumuje itp i dopiero nastąpiło oświecenie...także to nie zupełnie tak, że on od razu wszystko widział, ale jak widać te zmiany są czasem odwracalne, zastanawiam się czy jednak nie jest warto nawet jakby to miało pomóc 1 na 10...
Lud. odpiszę na pkt 3 później...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Bianka » 30 mar 2012, o 17:32

ludolfina napisał(a):3. co po terapii? jak ex-ofiary postrzegaja potencjalnych partnerow, co rozni wybor partnera - sprawce przemocy, od wyboru partnera - fajnego towarzysza zycia? jakie sa subtelne sygnaly zanim ten przyslowiowy cios w ryj sie dostanie i juz wiadomo, ze to przemoc i ze za pozno?


po terapii nie jestem ale wydaje mi się, że różnica między wyborem przemocowca a fajnego towarzysza życia jest właśnie w widzeniu tych sygnałów...a sygnały hmm na pierwszy rzut to właśnie zachowania typu "wrzaski za kierownicą, agresja w takich sytuacjach życiowych, komentarze jak to ten czy tamten powienien dostać w ryj to by zobaczył to czy sio...generalnie chyba nadmiar energii...potem różnego rodzaju zagrywki, manipulacje, w pierwszych kłótniach nie panowanie nad tym co mówi, wrażenie jakby za chwilę miał Ci przywalić, ale jeszcze się hamuje...potem testy czyli lekkie popchnięcie np no i reakcja ofiary powinna na tych etapach być zdecydowana, kategoryczna, konsekwentna, to jest właściwie moment na ewakuację po prostu..no ja tego nie zrobiłam...
Jeśli chodzi o typ psychopatyczny ten mój pierwszy to objawy hmmm po pierwsze : "kłamstwa i manipulacje" tu takich znaków jak nadmierne nerwy za kierownicą itp nie miały miejsca i o tyle trudniej było się zorientować, gry, gierki, zagrywki, wzbudzanie poczucia winy, litości itp
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Abssinth » 30 mar 2012, o 17:34

http://krypne-opowiesci.blogspot.co.uk/

takkie opowiadanko sobie przeczytalam na necie, w klimacie rozmowy i jako dygresja ...dobrze chlopak pisze. prawde :/
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez ophrys » 30 mar 2012, o 17:52

"wyprzesz, zawsze wypieracie"

Wróciła cała przeszłość i zrobiło mi się niedobrze... bardzo...
Avatar użytkownika
ophrys
 
Posty: 1346
Dołączył(a): 10 paź 2008, o 14:18

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Abssinth » 30 mar 2012, o 18:05

przytulam, Kochana Orchidelko...

mi sie poprzewracalo w zoladku, jak przeczytalam....
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Bianka » 30 mar 2012, o 18:05

:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 97 gości

cron