..mi pomogło np to..
że przestałam się nad sobą użalać i kopnęłam się sama w dupę... ale nie ku zagładzie tylko w drugą stronę..
czyli..
przestałam się mizgać nad sobą..
zaczęłam słuchać tych co już sobie radzą..
nie wnikając czy to siakieś czy srakieś czy ja wierze czy nie wierze. CHCIAŁAM NIE ĆPAĆ... (oczywiście mnóstwo rzeczy mi przeszkadzało i mnie rozpraszało.. i często toczyłam walkę żeby wyjść np na miting)
Marza.. może zacznij chodzić na NA(mimo wszystko,mimo że ci się nie chce, mimo że myślisz, że ci to nie potrzebne) zacznij odbierać telefon.. zacznij robić te wszystkie rzeczy.. które ci tak z trudem wychodzą..
Mi też nie było łatwo.. też borykałam się z tym o czym Ty piszesz..
wiem też, że tylko radykalne kroki.. są coś warte w tej sprawie. Wiem również na własnym przykładzie.. że słuchanie bardziej doświadczonych ode mnie.. było bardzo ważne.. zwłaszcza wtedy gdy się z nimi nie zgadzałam.
BYŁAM TAK ZDETERMINOWANA ŻE POSTANOWIŁAM WSZYSTKO ROBIĆ ODWROTNIE NIZ MI MOJA CHORA GŁOWA PODPOWIADAŁA.. czyli: gdy mi się nie chciało isc na miting i wymyslałam jakis powod to tym bardziej szłam.
gdy mnie wkurwiało gdy ktoś mi cos sugeruje.. to to robiłam.
To na początek drogi..
później pojawia się coraz większa świadomość.. tego czym jest uzależnienie.. i jak kieruje moim życiem..
byłam również w ośrodku na terapii..
uzależnienie to choroba którą się leczy.
więc powodzenia!!!
.. życzę odwagi!!