Jak mam to robic? Nie umie znalezc na siebie sposobu...
Nie umie siebie przytulac. Wciaz szukam potwierdzenia swojej wartosci w oczach innych. Wiem to. Dopiero jak ktos jest dobry dla mnie itd, czuje ze jestem cos warta...Inaczej? widze tylko same minusy.
Zebram o uczucie, o bezwarunkowa akceptacje zamiast..odpuscic.. Olac najzwyczajniej w swiecie.
Jestem trudna osoba jesli chodzi o zwiazek. Boli mnie to,ze rozczarowala mnie najblizsza mi osoba, z ktora chcialam spedzic zycie...Planowalam..On tez... A rzeczywistosc pokazuje, ze na planach i nadziejach sie ..konczy..
Nie mam do siebie szacunku. Gdy analizuje swoje zachowanie, wiem,ze prosze, zebram.. "calling for help"...
On tez to widzi..ale juz nie reaguje tak jak kiedys to robil. Wrecz przeciwnie, Wykorzystuje moje slabosci,sprawic,zebym czula sie jeszcze gorzej...
I przyjaciele powtarzaja, ze to tylko i wylacznie na moje wlasne zyczenie.. Ale na ten moment swojego zycia moglam postepowac tylko tak jak mi podpowiadalo moje wewnetrzne ja. Tyle ze to JA jest..skrzywdzone i bierze wszystkie zlo tego swiata, zwiazku, rodziny na siebie...
Spowiadam sie tutaj na forum jak nigdy w zyciu nikomu..No moze poza psycholog.
Wewnetrznie czuje ze nikt nie jest w stanie mi pomoc. Ze nie ma wyjscia z sytuacji. Ze kazdy wybor jest zly.
I wiekszosc osob tutaj piszacych..ma problemy... Jest smutna.. Przeraza mnie to...Wiem,ze nie jestem sama w swoiim cierpieniu, ale...to nic nie daje.
Roszcze sobie pretensje do swiata?
uwazam ze jest niesprawiedliwy?
Jestem SLABA psychicznie?!
......................................
Chcialabym zeby znalazl sie ktos, kto to zaakceptuje i POMOZE mi z tym walczyc... Ale tak sie nie dzieje...