przez Justa » 25 mar 2012, o 21:40
pozytywna, po pierwsze to bardzo Ci współczuję sytuacji, w której jesteś, najbardziej tych emocji, które w Tobie grają, tego poczucia beznadziei i bezradności. Współczuję z całego serca tego zmęczenia i ciągłych trosk, tego wyczerpania, życia na krawędzi albo na jakiejś pieprzonej sinusoidzie. Myślę, że niewielu z nas tu na forum jest w takiej sytuacji i zdaje sobie tak naprawdę sprawę, co możesz teraz przeżywać. (łącznie ze mną)
Jeśli chodzi o córkę, to Ty najlepiej znasz swoje dziecko. Lepiej, niż ktokolwiek z nas tutaj. Nie kwestionuję Twoich interpretacji jej zachowania. Każde dziecko jest inne, na jedno działa jedna metoda, która z kolei kompletnie nie sprawdza się u drugiego. Myślę jednak, że skoro zachowanie Twojej córeczki nie poprawia się, pomimo konsekwentnego stosowania przez Ciebie metod przez siebie zaplanowanych (które być może zdają egzamin u jakiegoś innego dziecka), to mała daje Ci czytelny sygnał, żeby szukać pomocy. Pomocy dla siebie i dla niej. Nie warto tego bagatelizować hasłami "JA WIEM CZEMU ONA TAK ROBI", tylko najzwyczajniej w świecie poprosić o pomoc osobę z zewnątrz, specjalistę, który jest w stanie zobaczyć więcej, odkryć związki przyczynowo-skutkowe i szereg rozmaitych zależności... Co o tym sądzisz?
Druga sprawa to kwestia kasy. Pozytywna, jest wielu ludzi, którzy chcą i naprawdę mogą Ci pomóc. Nie muszą sobie odejmować od ust, żeby podzielić się z Tobą. Kwota, której nie jeden nie odczuje, kiedy ja przekaże - dla Was może mieć już znaczenie. To teraz powiedz mi, co nie pozwala Ci przyjąć takiej pomocy? Duma? Honor? To one wygrywają z dobrem Twojego dziecka i Twoim?