Bez ojca ...

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Re: Bez ojca ...

Postprzez Madzia » 10 mar 2012, o 17:20

Witam
Ja tez wychowuje samotnie dziecko, mała ma juz prawie 5 lat i były sytuacje w których mówiła że nie ma taty.
Nigdy go nie widziała i raczej nigdy go nie pozna, ale ja uważam że powinna znac prawdę, bo przecież nieprawdą jest ze go nie ma. Na dzień dzisiejszy, wie że ma ojca i że mieszka w Anglii i że mama i tata nie moga być razem. Mówienie o nim bez emocji i odrazy jest dla mnie cholernie trudne, ale czego sie nie robi dla dobra dziecka. Nigdy nie powiem na niego zlego słowa bo nie chce zrażać jej do facetów. Odpowiem jej na każde pytanie bez owijania w bawełnę ale w sposob taki aby nigdy nie odgadła że go nienawidzę.
Jej dzisiejsze myślenie polega na tym że niektórzy maja ojcow niektórzy nie.
Jestem o tyle w dobrej sytuacji że ona ma dziadka, którego uwielbia. Mieszkam z rodzicami wiec dziadzia to dla niej prawdziwy męski wzór.
A ból który odczuwasz jak tylko pojawia się temat taty bedzie zawsze i trzeba go zaakceptować.
Ja juz 5 lat wychowuje sama córkę i jak tylko pojawia sie ten temat albo jak np. w przedszkolu jest dzień taty i mamy łamie mi sie serce jak patrze na córke i wiem że ona taty nigdy mieć nie bedzie. Trzeba z tym zyc i jakoś sobie radzić. Byle chronić dziecko przed negatywnymi emocjami. Nie zrzucać na nie swoich emocji złych wyborów w przeszłości.
Pozdrawiam wszystkie samotne mamy.
Madzia
 
Posty: 24
Dołączył(a): 26 wrz 2010, o 21:35

Re: Bez ojca ...

Postprzez Ling Yang » 11 mar 2012, o 00:59

Powiem tak, z własnego doświadczenia. Tyle, że od tej drugiej strony, czyli nie samotnej matki, a córki takowej.
Mój ojciec nas zostawił jak miałam 4 lata.
Znam go, widuję i kontaktuję się z nim sporadycznie. Jest dla niemalże obcym człowiekiem, nie mamy nawet o czym ze sobą rozmawiać, nie dążę do kontaktów, bo nie czuję takiej potrzeby, on też nie dąży, bo widocznie też nie czuje takiej potrzebny. Jedyne co nas "łączy" to alimenty, które też są jedną wielką szarpaniną. Nieważne.
Co chciałam powiedzieć:
dziecko ma prawo znać ojca (jeśli takowy jest gdzieś, w sensie, że nie umarł, albo nie pojechał gdzieś w świat i ślad po nim zaginął). To jest fundamentalne prawo każdego człowieka, by znać swoich rodziców i nie można nikomu tego odbierać. Ja rozumiem, że są różne bolesne sytuacje, niejeden tatuś jest nielichym skurwielem, ale mówienie dziecku, że "nie ma ojca" to przegięcie. Ograniczanie kontaktów po kryjomu też fajne nie jest. Oczywiście, za małe dziecko decyduje rodzic, chroni je różnymi rzeczami i nie ma w tym nic zdrożnego, ale taki mały człowiek, przynajmniej jak dorośnie, powinien mieć prawo do kontaktów z ojcem, jeśli odczuwa taką potrzebę.
W moim odczucie największym błędem matki jest wrogie nastawianie przeciw ojcu. Sama tego doświadczyłam, wysłuchiwałam zawsze jaki to ojciec jest pieprznięty. Sama to widziałam, że to człowiek niedojrzały i nie można na niego liczyć, ale jednak chciałabym mieć prawo wydać własny osąd. Dziś, mimo że jestem już dorosła, mam 25 lat, to jestem ciągle podejrzewana o jakieś konszachty czy kolaboracje z ojcem, nie mogę nawet z nim przez telefon porozmawiać, bo jest wielka pretensja, że mam z nim jakieś sekrety. To jest BARDZO niefajne. Ojciec, jaki by nie był, jest moim ojcem i nie muszę nikogo za to przepraszać. I mam również prawo go nawet kochać (od czego jestem daleka, ale mniejsza o to) i też nie muszę się z tego nikomu tłumaczyć.
Ling Yang
 

Re: Bez ojca ...

Postprzez pozytywnieinna » 18 mar 2012, o 19:54

Ling, twoje slowa sa dla mnie bardzo cenne :) ja jej nie mowie, ze go nie ma, ale, ze miezka daleko, staram sie przy malej nie poruszac tematu nienawisci do tego sk ... la, wogole zadko bardzo jest obecny w naszych rozmowach, bo to on nie chce kontaktu z corka i zerwal go ponad rok temu, nie placi, nie widuje sie, sklada tylko kolejne donosy na terenie Danii, w PL tego nie zrobi, bo sie boi, nie wiem gdzie obecnie mieszka, nie wiem co robi, nie wiem czy wogole zyje!

dzieki Wam za wypowiedzi :)
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Re: Bez ojca ...

Postprzez caterpillar » 18 mar 2012, o 21:23

łamie mi sie serce jak patrze na córke i wiem że ona taty nigdy mieć nie bedzie


heej dlaczego piszesz ,ze nigdy ???

przeciez jeszcze mozesz znalesc normalnego faceta ,ktory bedzie dobrym ojcem dla Twojej malej , nie watp w to :pocieszacz:



pozytywna na zwiazkach masz problem o ktorym pisze Amaya wlasnie o mamusi, ktora skutecznie wmowila biednej dziewczynie ,ze faceci w ogole sa do bani

wiec uwarzam ,ze nie warto odreagowywac w ten sposob

Madzia podziwiam za rozsadne podejscie .

Pozytywna dasz rade ..zreszta skad wiesz co bedzie za rok czy dwa :kwiatek:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Bez ojca ...

Postprzez pozytywnieinna » 18 mar 2012, o 22:10

cat... ja jej nic narazie nie wmawiam, nawet z nia obecnie nie poruszam tego tematu, ze wzgledu na wiek, ale mala glupia nie jest ... czasem przebakne co, ze tatus jest, ale daleko, jesli to gdzies wyjdzie z kontekstu...

u mnie sprawa jest bardzo skomplikowana, bo ojciec to psychopata i jesli wykorzysta juz wszystkie srodki, ktore ofiarowuje mu Dania i nic nie wskora wtedy zacznie sie bajka ...

problem w tym, ze przyzwalanie malej na kontakt z ojcem, dopoki bedzie dzieckiem zagraza jej bezpieczenstwu, a przede wszystkim działaniu przeciwko mnie wykorzystujac ja, uzyskiwaniu informacji i nade wszystko ryzyku porwania malej ...

2 dni temu dostalam list z sadu dunskiego, nie wiem co tam jest, bo nie zamierzam odbierac, tymbardziej, ze listy wysylane sa na adres stary, ale jestem prawie przekonana, ze chodzi o mala i klamstwo ojca, ze przebywam w ukryciu na terenie DK. oczywiscie Dania nie zamierza nic sprawdzac, tylko ustalaja, co im wygodnie...

ten czlowiek jej realnie zagraza i tu nie tylko chodzi o to, co ja jej o nim powiem, czy na co pozwole ... mala i tak jest piekielnie inteligentna, costam wyluskuje z podsluchanych rozmow i ostatnio zobaczyla dzieci wsiadajace do samochodu z ojcem i zaczela do mnie krzyczec "ojoj, mama rakuj, oddali dzicinki tacie, ojoj"

tlumaczylam jej, ze to nie tak, ale mam wrazenie, ze wie swoje :bezradny:

a i tak sie juz boi facetow, od czasu kiedy tatus jeszcze w DK mial akcje nie z tej ziemi!!
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Re: Bez ojca ...

Postprzez Amaya » 18 mar 2012, o 22:41

caterpillar napisał(a):pozytywna na zwiazkach masz problem o ktorym pisze Amaya wlasnie o mamusi, ktora skutecznie wmowila biednej dziewczynie ,ze faceci w ogole sa do bani

wiec uwarzam ,ze nie warto odreagowywac w ten sposob


Oj tak, zdecydowanie tak...
Ku przestrodze polecam lekturę tych swoich wypocin, bo jednak naprawdę NIE WOLNO wpajać swoich urazów dzieciom. Jest to zupełnie zrozumiałe, że ciebie to wszystko bardzo boli, ale jednak warto wyłączyć czasem serce i używać wtedy tylko głowy.

pozytywnieinna napisał(a):a i tak sie juz boi facetow, od czasu kiedy tatus jeszcze w DK mial akcje nie z tej ziemi!!


I to już jest bardzo niedobrze...
Oczywiście, nie winię tutaj w żaden sposób Ciebie, ale to trzeba jakoś "odkręcić". Bo taki uraz zostaje gdzieś pod czachą i długo tam siedzi cichutko, a objawy pojawiają się po nastu latach i nagle człowiek z przerażaniem odkrywa jak bardzo jest skrzywiony, a skutki opłakane.
Avatar użytkownika
Amaya
 
Posty: 13
Dołączył(a): 16 mar 2012, o 21:23
Lokalizacja: Pomorze

Re: Bez ojca ...

Postprzez pozytywnieinna » 18 mar 2012, o 23:25

czesc Amaya, przeczytalam twoj post i mam duuzo refleksji, ale dzis juz nie dam rady ich przelac na monitor :)

ja o dziwo nie mam niecheci do ojca, zal juz dawno minal, wogole jestem wyprana z jakichkolwiek uczuc odnosnie tego gada... chodzi o ochrone malej i jej bezpieczenstwo .. ostatni jego wyskok byl jakos w sierpniu, ale wiem, ze to nie koniec, jednak dopoki go nie slysze, to tak jakby nie zyl.
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Re: Bez ojca ...

Postprzez Amaya » 18 mar 2012, o 23:40

pozytywnieinna napisał(a):czesc Amaya, przeczytalam twoj post i mam duuzo refleksji, ale dzis juz nie dam rady ich przelac na monitor :)


Spoko, nigdzie się nie spieszymy, jeśli będziesz miała ochotę to napiszesz. Ja chętnie wszelkich reflekcji posłucham, porównam je potem ze swoją i będę opracowywać plan wylezienia z tej skorupy.

pozytywnieinna napisał(a):ja o dziwo nie mam niecheci do ojca, zal juz dawno minal, wogole jestem wyprana z jakichkolwiek uczuc odnosnie tego gada... chodzi o ochrone malej i jej bezpieczenstwo .. ostatni jego wyskok byl jakos w sierpniu, ale wiem, ze to nie koniec, jednak dopoki go nie slysze, to tak jakby nie zyl.


Oj nie wiem, nie wiem, sposób w który o nim piszesz wskazuje jednak na co innego. Może to nie kwestia żali, ale jednak wydaje mi się, że jeszcze dużo wody musi w rzekach upłynąć abyś faktycznie potrafiła to w pełni olać.
Ale to tylko moje wrażenie, mogę się mylić.
Avatar użytkownika
Amaya
 
Posty: 13
Dołączył(a): 16 mar 2012, o 21:23
Lokalizacja: Pomorze

Re: Bez ojca ...

Postprzez pozytywnieinna » 18 mar 2012, o 23:45

Amaya u mnie to skomplikowana sprawa, ten typ sie na mnie odgrywa, a najbardziej boi sie placenia na mala, jeszcze nie dal na nia zlamanego centa, ore, grosza, czy co tam ... a dziecko w DK to pieniadze, duze pieniadze!

ja sie obawiam o malej bezpieczenstwo, jesli chodzi o niego, spraw sadowych, na ktore nie bede miala pieniedzy itd...
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Re: Bez ojca ...

Postprzez Laff » 19 mar 2012, o 12:31

ja się już uczę na zapas... szczerze mówiąc, przeraża mnie ten temat... jeszcze mam sporo czasu aby sobie w głowie i życiu poukładać co trzeba odnośnie ojca mojego anioła, ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić co to będzie. chyba nie da się do tego przygotować prawda :(

moja mała nie ma nawet dziadka - mój ojciec to.... no w każdym razie nie ma go i nie będzie a rodzice ze strony ojca małej - no cóż, syn skądś przykład brał, ktoś go takim stworzył bo się taki nie urodził przecie... dobrze, że jest chociaż przyszywany wujek, ale jak długo będzie ech. a z własnego doświadczenia z dzieciństwa wiem, jak ważny jednak jest ojciec w wychowaniu córki - znam też siebie i wiem, że jestem mocno spaczona w kwestiach damsko-męskich... jesu, już współczuję tej małej :( i dlatego też, chociaż trudno mi myśleć o tym bez obrzydzenia - jeśli kiedyś napatoczy się jakiś mężczyzna, dobry dla mojego dziecka, dla którego będzie najważniejsza na świecie - będę w stanie być z tym kimś dla niej.
Avatar użytkownika
Laff
 
Posty: 351
Dołączył(a): 23 paź 2011, o 00:17
Lokalizacja: stolyca

Re: Bez ojca ...

Postprzez Amaya » 19 mar 2012, o 16:20

Laff napisał(a):i dlatego też, chociaż trudno mi myśleć o tym bez obrzydzenia - jeśli kiedyś napatoczy się jakiś mężczyzna, dobry dla mojego dziecka, dla którego będzie najważniejsza na świecie - będę w stanie być z tym kimś dla niej.


Znawcą nie jestem, ale zobacz, przeczytaj jeszcze raz to co napisałaś. Być z kimś dla niej... To ludzie są w związkach dla siebie czy dla kogoś? Wydaje mi się, że relacja budowana na byciu razem "dla kogoś" zawsze będzie budziła w tobie poczucie, że się poświęcasz w imię czegoś, że robisz coś wbrew sobie. Jeśli facet będzie kochał ciebie, to będzie kochał też i twoje dziecko, bo przecież jest ono TWOJE. Ale to ma być w ta stronę, a nie odwrotnie, że najpierw dziecko, a ty gdzieś tam przy okazji...

Nigdy nie słyszałam o przypadku w którym rodzice będąc ze sobą tylko dla szeroko pojętego "dobra dziecka", faktycznie to dobro osiągnęli. To jest bardzo niebezpieczna pułapka, bo dobro dziecka jest dla ciebie najważniejsze i to jest zupełnie zrozumiałe, ale nie możesz też zapominać o swoim.

Sama piszesz, że trudno ci o tym myśleć bez obrzydzenia (brzmi to dość mocno, ale nie będę drążyć). Więc czy przeciw temu obrzydzeniu zbodłasz przeforsować "dobro" dziecka? Myślę, że to nie było by dobre ani dla niej, ani dla ciebie...
Avatar użytkownika
Amaya
 
Posty: 13
Dołączył(a): 16 mar 2012, o 21:23
Lokalizacja: Pomorze

Re: Bez ojca ...

Postprzez Laff » 20 mar 2012, o 00:33

być może to brzmi 'demonicznie' i 'odrażająco' ale tak właśnie czuję. nie mówię tego też pochopnie. jak napisałam nie potrafię stworzyć związku, do tego mój umysł podważa już pojęcie miłości między kobietą a mężczyzną i mam za dużo uprzedzeń. no i jestem tchórzem być może - zwał jak zwał, ale nie sądzę, abym kiedykolwiek już była w stanie zaryzykować zaangażowania uczuciowego na poziomie wyższym, niż przyjacielki. zdaję sobie sprawę, że ewentualny związek, o którym pisałam, nie będzie ideałem relacji kobieco-męskich, jednak uważam, że lepszy jest taki niż żaden. miałam na uwadze kontakt córy z mężczyzną jako ojcem. wręcz uważam, że to dość konieczne, aby uzupełnić moje braki w osobowości, które będą też brakami w wychowaniu córki.
Avatar użytkownika
Laff
 
Posty: 351
Dołączył(a): 23 paź 2011, o 00:17
Lokalizacja: stolyca

Re: Bez ojca ...

Postprzez stokrotka125 » 20 mar 2012, o 22:52

hm moze i ja napisze wychowanie bez ojca twierdze ze nie jest latwe lecz nie ,nie wykonalne i ja wychowywalam sie bez ojca od 2 roku zycia tato sie zapil tak twierdzi rodzinka,mama inaczej on nie byl alkocholikem ,mysle ze rodzina mowi prawde bo moja mama lubi udawac autorytet to tyle na jej temat , ja odczuwalam brak ojca nigdy mi moja mama nie opowiadala na jego temat zbyt duzo pozaty ze lubial tanczyc i byl towarzyski i potem mnial zaburzenia zazdrosc itd,wrzozec wzielam od wujka ojca chrzestnego ,nie byl to zbyt dobry wrzozec ,nikt ze m,na nie rozmawial na tematy mezszczyzn czego powinno sie oczekiwac od drugiego czlowieka typu partner, teraz dopiero wiem czym jest milosc akceptacja,zrozumnieniem, szacunkiem dla drugiego,gonoscia,zaufaniem jak te elementy bedzie posiadal mezczyzna bedzie dobrym partnerem i dobrym ojcem,kobicie bez meza badz parnera potrzeba jest tzw meskosci pokazania czym powinnien byc mezszczyzna,i mysle zeby malej wytlumaczyc stosownie na wiek ze taty nie ma ze wyjechal bo wyjechal do dani, i moze dobry znajomy co pokaze jak to jest byc mezszczyzna pozdrawiam
stokrotka125
 
Posty: 2
Dołączył(a): 19 mar 2012, o 21:46

Re: Bez ojca ...

Postprzez smerfetka0 » 29 mar 2012, o 21:59

to i ja sie wypowiem zeby dac wszystkim samotnym mamom troche nadziei. siostra mojej mamy wychowala samotnie dwojke dzieci, nie byly moze w wieku przedszkolnym ale tak okolo 10 roku zycia jak odszedl. przeszli pieklo. przez wiele lat przechodzili. a ciocia z renty inwalidzkiej dorabiajac czasami ciagana po sadach z dziecmi i niezaplaconymi alimentami musiala sobie radzic. oboje skonczyli studia i sa dobrze wychowani zakladaja wlasne normalne rodziny. pamietam kilka scen z tego piekla. ale wierze ze wszystko jest do przejscia i wam sie rowniez uda. widzac ich jestem pewna ze wychowanie bez ojca moze wyjsc rownie pozytywnie
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Bez ojca ...

Postprzez kropka75 » 4 kwi 2013, o 14:17

pozytywnieinna napisał(a):no ale co mowilas? jak tlumaczylas? co odpowiadalas na pytania? jak reagowalas?

bo moja dzisiaj przy zabawie powiedziala "jedziemy do taty" "mowic do taty" i serce rozpadlo mi sie na pol :cry:

Widzę że za mało postów przetrzepałam nim swojego napisałam...

Witaj :*

Mam to samo właśnie; tyle że ja mam syna.
I serce mi pęka co parę dni. :(
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 215 gości