zrozumiec ludzi.

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

zrozumiec ludzi.

Postprzez lena95 » 2 lut 2008, o 19:34

Nie rozumiem ludzi.Ranią slowami ,czasem walcze o siebie ,ale to zawsze boli.Pomożcie mi ich zrozumieć.
lena95
 
Posty: 5
Dołączył(a): 31 sty 2008, o 17:13

Postprzez Sinuhe » 3 lut 2008, o 00:21

W pragnieniu rozumienia ludzi tkwi przekonanie o tym, że się samemu do nich nie przystaje.
To spora praca i naprawdę długi czas odkryć i poszukiwań, gdy się określa wszystko, co się dzieli z innymi oraz wypracowuje różnice.
Ja sam chyba odkrywałem coraz to więcej podobieństw między sobą a innymi ludźmi i powoli przestawałem mieć poczucie winy za czy to rzeczywiste, czy wydumane odmienności.
Nie nadaję się na kogoś, kto potrafi poradzić komuś, jak zbliżać się do innych. Każda osoba, która mnie w życiu choć raz zraniła jest dla mnie co najmniej podejrzana. Co do bliskich, to się im ha ha biologicznie wybacza - a przy okazji mam to szczęście, że nic brzydkiego mi życiu nie uczynili.

Przynajmniej ci żywi.

Bliskość z bratem i siostrą mam taką szorstko – wylewną.
Słów nie lubimy, wolimy okazywać inaczej.
I chyba nam się to udaje.

A inni?
Nie wybaczam.
Nie znam takiego stanu i nie jestem do tego zdolny.
Jeżeli ktoś mnie z rozmysłem zranił to jest przegrany. Mogę naprawić relację, ale zostaje jakaś zadra na zawsze.
Jeżeli osobnik nie przeprosił, to jest to swołocz, sobaka, gardzę plebsem i takie coś nadaje się na naukę pływania w worku z trylinką do towarzystwa.
Bez minimum dobrego słowa nie cierpię delikwenta stale i trwale. Z niechęcią organiczną, która po prostu jest.
Zimna i stała – bez poczucia winy i zatruwania się niechęcią.

Kolega mi powiedział, ze uważa mnie za dobrego człowieka, choć doskonale zdaje sobie sprawę, że od wielu rzeczy mnie hamuje wychowanie a nie jakaś moralna postawa.
Coś w tym jest...

Poszukaj w sobie, co powoduje to pragnienie zrozumienia innych.

Co powoduje poczucie odmienności.
Czy chodzi o rozumienie ludzi w ogóle?
Czy bliskich, którzy postępują źle?
Mam wrażenie, ze traktujesz bardzo podobnie zarówno drobne, jak i poważne przykrości.
Napisz coś o tym więcej.
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez MonikaSz » 3 lut 2008, o 16:27

Jest tak niestety, że bliskie osoby ranią najbardziej.Tzn.my to tak bardzo odczuwamy, bo kochamy ich.I dlatego tak cierpimy.Bo jak kochana osoba może nas tak krzywdzić?Gdyby to był ktoś obcy, toby nas tak nie bolało.A dlaczego tak jest?Któż to wie...
MonikaSz
 
Posty: 1
Dołączył(a): 2 lut 2008, o 19:54

Postprzez lena95 » 5 lut 2008, o 22:58

11wrzesnia nagle ktos najbliższy umiera na moich rękach.Walka o jego życie,dlugi pobyt w szpitalu szybko zmienily moją optykę widzenia swiata.Wyszliśmy z tego ale już nie ci sami.Choroba zabrała nam wiele i nie myślę tu o sferze materialnej.Nagle dotkliwiej niż kiedykolwiek poczułam swoje wyobcowanie i samotność wśród ludzi.Nie było przyjaznego lekarza z którym mogłabym porozmawiać odeszli przyjaciele a ci ktorzy zostali w sposób cyniczny dali nam odczuć że już do nich nie pasujemy.Dlatego wlaśnie probujezrozumieć ludzi.Walcząc o życie najblizszej mi osoby zapomniałam o sobie,bo mysle ze tego właśnie wymaga miłośc.Ludzie na kazdym kroku przypominajami że opieka nad chorym wymaga rezygnacji z siebie i swoich marzeń może mają racje.
lena95
 
Posty: 5
Dołączył(a): 31 sty 2008, o 17:13

Postprzez Sinuhe » 5 lut 2008, o 23:34

Zderzenie z taką sytuacją...
Właściwie nie wiem, co powiedzieć.
Podczas cierpienia ludzi znikają - myślę, ze nieraz odsuwają się na bok, gdyż nie wiedzą, jak się w takiej sytuacji zachować.
Z jednej strony nie ma się co oszukiwać, bo nasze cierpienie jest tylko nasze - nie do zrozumienia przez kogokolwiek.
Z drugiej zaś hm...
Myślę, czy właściwie mam nadzieję, że to nie jest ucieczka na zasadzie znużenia. Uczestniczyć w czyimś cierpieniu jest sprawą trudną, bo nie wiadomo, jak się zachować, by nie urazić.
Gdy ktoś cierpi, robi się cicho dookoła.
Od wielu osób słyszałem, że straszliwe obcą sprawą, najbardziej czymś niewiarygodnym po śmierci ich bliskich, czy w ich chorobie było to, że świat nie pochyla się nad sytuacją razem z nimi.
Czasem wolę nie oczekiwać za wiele, czasem wolę wytłumaczyć brak reakcji, który może jest obojętnością a może czyimś sposobem radzenia sobie z bólem dookoła tak, by się nim nie przepełnić...
Jest to wszystko trudne i nieraz mi się nie udaje.
Co jakiś czas mam w głowie myśl, że nie chce z nikim być blisko, bo boję się tego, że ktoś umrze.
Coś w środku mi się ściska, jak widzę, że wielu ludzi miało swoje piętnaście minut w tak mizernej formie. Ciężkie życie, pełne wyrzeczeń, bólu a potem pustka...
Może sam ileś razy nie sprostałem w byciu blisko.
Ileś razy ktoś sobie poszedł.
Nie żałuję tych ludzi, co odeszli.
Przeciwnie...
Tak sobie czytam Twój wpis i jednocześnie mnie poruszył, jak i mam pustkę w głowie.
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez lena95 » 6 lut 2008, o 19:59

Dziękuje.Przeczytałam to co napisałeś i myśle że masz racje.Ludzie uciekają bo boja się cierpienia często nie rozumieją że ono też jest częścią życia.Mysle jednak że warto być z kimś blisko bo to zawsze nas wzbogaca,dajemy siebie tak niewielu to potrafi.podziwiam sposob w jaki wyrażasz swoje przemyslenia.Sytuacja w której się znalazlam tak nagle jest dla mnie zupelnie nowa i na swoj sposób trudna muszę sie z nią zmierzyc .Sprobuje.
lena95
 
Posty: 5
Dołączył(a): 31 sty 2008, o 17:13


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 238 gości

cron