Kryzys po 20 latach udanego małżeństwa

Problemy z partnerami.

Re: Kryzys po 20 latach udanego małżeństwa

Postprzez Abssinth » 17 lut 2012, o 15:06

Trzymam za Was kciuki...

..ale rowniez za Woman powtorze - badz czujna. Ludzie sie nie zmieniaja tak o.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Kryzys po 20 latach udanego małżeństwa

Postprzez ewka » 18 lut 2012, o 01:49

joanna69 napisał(a):Jestem pełna nadziei.

Ja też. No bo przecież może być dobrze, prawda?

:ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Kryzys po 20 latach udanego małżeństwa

Postprzez joanna69 » 18 lut 2012, o 13:55

Witam wszystkich, powiem krótko jestem chora i to bardzo wczoraj mnie zmogło strasznie. Weszłam do domu i padłam, nawet nie pamiętam że jadłam kolacje. Na razie sytuacja się nie zmieniła jest super tak jak było kiedyś, powiem krótko że ta wizyta u terapeuty to super sprawa, rozmowa naprawdę dała mi siłę. I tak jak mówiłam nie dałam za wygrana tylko próbowałam wydusić z niego o co chodzi. Tak naprawdę to nie powiedział dlaczego tak się zachowywał ale od 2 dni jest idealnie, przytuli mnie, podejmuje rozmowę na różne tematy a dziś rano ...... było cudownie.

Teraz każdemu będę radziła aby skorzystał z pomocy specjalisty bo terapeuta jest od tego żeby pomógł. Na wizytę na pewno pójdziemy bo myślę że to nam pomoże utrzymać na razie osiągnięty efekt.
joanna69
 
Posty: 17
Dołączył(a): 15 lut 2012, o 14:48

Re: Kryzys po 20 latach udanego małżeństwa

Postprzez ewka » 21 lut 2012, o 08:50

:ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Kryzys po 20 latach udanego małżeństwa

Postprzez Abssinth » 21 lut 2012, o 12:10

trzymam kciuki :)
dawaj znac, jak sie sprawa toczy :)
xxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Kryzys po 20 latach udanego małżeństwa

Postprzez joanna69 » 6 mar 2012, o 12:26

Wczoraj byliśmy u terapeuty, idziemy jeszcze raz za 2 tygodnie ale ja nie wiem czy chce iść , nie wiem czy chce walczyć.
Bardzo długo wczoraj myślałam o tym co się zdarzyło, próbowałam analizować moje życie.
I doszłam do wniosku że bardzo chciałam mieć kochający dom aby składał się z mamy, taty, dzieci. Kiedy poznałam mojego męża byłam pewna ze to ten jeden jedyny, moja rodzina zaakceptowała go bezgranicznie, moi rodzice wyprawili wesele. Chrzestny kupiła nam samochód a ja miałam starałem się robić wszystko aby nasze życie było idealne.
To ja byłam motorem który nakręcał naszą rodzinę do tego aby dążyć do osiągnięcia wymarzonego celu – remontu mieszkania, kupna samochodu , wyjazdu na wakacje. Mojemu męzowi wystarczał wyjazd do mojej siostry nad morze do 4 gwiazdkowego hotelu gdzie miał wszystko zapewnione. Usłyszałam ostatnio ze przyzwyczaiłam się przez okres nieobecności do tego żeby za mnie wszystko robiono. Tak było mi wygodnie ale przez 20 lat naszego małżeństwa sama dbałam o dom, a kiedy było nas na to stać przychodziła raz w tygodniu Pani która prasowała i sprzątała, Gdzie był wtedy mój mąż Teraz myślę ze tak było mu wygodniej, miał wszystko czego nie miał w dzieciństwie a do tego przez wszystkich był wychwalany jakim jest świetnym ojcem i mężem. I tak było był mężem którego sobie wyśniłam a przynajmniej tak mi się wydawało. Zarabiał mało ale nie miało to znaczenia bo był uroczy i szarmancki dla całej mojej rodziny i naszych dzieci. Czy taki był dla mnie¬¬ nie jestem już teraz pewna. Chyba była i jestem dla niego tylko żona a nie rodziną to zresztą chyba wyniósł z domu. Moja teściowa nigdy mnie nie zaakceptowała jako synowej, zawsze dawała mi to do zrozumienia kiedy dzwoniła do nas mówiła ze ma sprawe do męża i żeby do niej oddzwonił jak pytałam się co się stało odpowiadała ze to sprawy rodzinne. Nigdy nie dostałam od niej dobrego słowa byłam zła zoną bo kazałam jej synowi np. odkurzac a mężczyzna w domu jest od tego aby siedział na fotelu i aby koło niego skakać. Tak naprawde poza jednym zdarzeniem kiedy wsciekłam się na nia byłam grzeczna i miła, akceptowałam to ze mój mąz jezdzi codziennie po pracy do mamy zjada tam obiad i wraca dopiero do naszego domu. Robiłam to bo nie chciałam aby był nieszczęśliwy bo wiedziałam ze mama jest dla niego najważniejsza. Czy mam do niego zal tak mam bo nigdy nie stanąl po moje stronie nawet gdy tesciowa organizowała herbatki z lokatorka która wynajmowała u niej pokój i zapraszała męża aby w tym uczestniczył> Była pewna ze maz mnie kocha i ze nie ma to zadnego znaczenia.

Pani psycholog powiedziała ze winie siebie samą za cała sytuacje a jak mam tego nie robic skoro to ja miałam i byłam tą odpowiedzialną za rodzinę. W obecnej sytuacji kiedy to mąz musiał przejąć utrzymanie rodziny a ja mam jedynie spłacić MOJEjak powiedział długi czyli nas samochód który wieliśmy na raty jest obrażony, oschły, nie jest w stanie wypowiedzieć jednego miłego słowa, A do tego nie chce się ze mną kochać robi to raz na 7- 10 dni bo jak twierdzi na więcej nie ma ochoty. A gdzie w tym wszystkim jestem JA

Niewiem co mam o tym myslec czy terapia ma tak włąsnie działać czy ma dołowac bo ja taka się czuje
joanna69
 
Posty: 17
Dołączył(a): 15 lut 2012, o 14:48

Re: Kryzys po 20 latach udanego małżeństwa

Postprzez Abssinth » 6 mar 2012, o 13:18

terapia pomaga Ci zobaczyc to, co jest - zamiast rozowego obrazu, jaki sobie przez lata wytworzylas.

Dlatego boli.

Teraz widzisz, ze tak naprawde to Ty cale zycie walczylas, zeby miec kochajaca sie, spokojna, bezpieczna rodzine - a Twoj maz dalej tworzyl rodzine z mamusia, na Ciebie zwalajac cala odpowiedzialnosc. Takie wieczne dziecko :(

Gdybys nie poszla na terapie, gdybys sie nad tym nie zaczela zastanawiac, reszte swojego zycia spedzilabys w klamstwie, w uludzie szczescia (na ktore musialabys ciezko pracowac)... czy myslis, ze to byloby lepsze?

pociesze Cie - dostrzezenie prawdy boli przez jakis czas...ale tez daje Ci do reki mozliwosc zmiany zaistnialej sytuacji, i stworzenia nowej, lepszej rzeczywistosci.

PS - obiadki u mamusi, plus mamusine zapoznawanie syneczka z jakimis kobietami...to cos, na co bym sie w zyciu nie zgodzila.
poza tym az mnie zatrzeslo, ze samochod, ktore jak mniemam oboje uzywacie, to 'Twoje dlugi'...jesli przyjdzie do rozwodu, to wtedy stwierdzi, ze to przeciez majatek wspolny,a nie 'Twoj' , czyz nie?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Kryzys po 20 latach udanego małżeństwa

Postprzez ewka » 6 mar 2012, o 13:28

Joanno, nie chodzi o to, żeby dołowało, ale żeby jakoś się w tym wszystkim odnaleźć. Mam wrażenie, że:

1/ że terapia robi jakieś takie podsumowanie Waszego małżeństwa… i jesteś jakby na wyłapywaniu minusów. Lub inaczej – to, co wcześniej uważałaś za normalne i naturalne, co akceptowałaś (np. obiadki męża u matki) teraz uważasz za niewłaściwe. Lub inaczej – teraz zauważasz, że lepiej byłoby, gdyby tak się jednak nie działo… no ale się działo, a nie zawsze wiemy, co się okaże lepsze/gorsze, to wyłazi „w praniu”. Więc działo się za Twoim przecież przyzwoleniem. Trudno jest więc teraz zacząć go obwiniać o wszystko, a całość nazywać kłamstwem, oszukaństwem i zmarnowanym życiem. Wg mnie rzecz jasna i wcale nie upieram się, że mam rację.

2/ że ten czas, kiedy byłaś poza domem – może trochę „odeszliście” od siebie? czy odnośnie jego oschłości i nieprzystępności – masz jakieś sugestie? podejrzenia?

A co do seksu… jeśli było wcześniej lepiej, to trzeba się zastanowić, dlaczego teraz jest gorzej. Ogólna aura jest kiepska, więc to się przenosi też na seks. Może też to być zwyczajny spadek formy, faceci tak mają czasem. Wg mnie rzecz jasna i wcale nie upieram...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Kryzys po 20 latach udanego małżeństwa

Postprzez joanna69 » 6 mar 2012, o 13:40

Man nadzieje ze rzeczywiście okaże sie ze terapia pomoże, choć narazi boli usłyszeć od własnego męża ze długi sa tylko MOJE ze to ja chciałam kopić samochód i że ja chciałam remont mieszkania jego rozmowa toczyła się tylko wokół jak on to mówi PIENIĄŻKÓW. Wiecie żeby w czym walczyć muszę mieć pomoc, muszę mieć kogoś koło siebie kto mi poda pomocna dłoń a ja spotykam sie niestety z wrogim nastawieniem bo zawiodłam GO, bo nie moge zapewnić mu tego co wcześniej. Ja niemam pretensi o obiadki u mamusi o to ze nigdy nie stanał po mojej stronie bo wiem ze ja kochał bezgranicznie zastanawiam sie tylko teraz gdzie w tym wszystkim jestem i byłam JA,

Do wczoraj myslałam ze tak sie dzieje bo wyjechalam do pracy nad morze a raczej wysłał mnie tam mąz dla poprawy mojego samopoczucia a wczoraj dowiedziałam się ze najwazniejsza jest kwestia finansów !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
gdzie w tym wszytkim jestem ja i nasze dzieci jak mój mąz o tym mówił to był on i ja a nie MY
joanna69
 
Posty: 17
Dołączył(a): 15 lut 2012, o 14:48

Re: Kryzys po 20 latach udanego małżeństwa

Postprzez joanna69 » 6 mar 2012, o 14:20

a moze jest ktos kto wie jak ma wygladac taka terapia czy takie ma wywoływać emocje !!!!
joanna69
 
Posty: 17
Dołączył(a): 15 lut 2012, o 14:48

Re: Kryzys po 20 latach udanego małżeństwa

Postprzez modraszka » 7 mar 2012, o 14:42

Witaj Joanno. Dopierodzisiaj i to przez przypadek trafilam na Twoj wątek. Przykro mi, ze tak sie poukładało Twoje zycie. Wierze, że uda Wam sie dojść do porozumienia i że znów bedzie Wam ze sobą dobrze. Tak sobie myśle, że za bardzo wzięłaś na swoje barki wszelka odpowiedzialność za Wasze zycie i w pewnym momencie, gdzies na samym poczatku małżeństwa za mało właczałas we wszystko swojego męża. Wiem, ze nieodcięta pępowina od teściowej nie ułatwiała Ci w tym sprawy. Maż nie obarczany odpowiedzialnością, izolowany od problemów przyjął stan rzeczy za normę. Teraz nie rozumie o co Ci chodzi, a Ty przejzałaś na oczy. A może On nawet czuje do Ciebie ukryty, żal, ze uważając np. (bo tego nie wiem), że zrobisz coś lepiej od niego nawet go do tego nie angazowałaś, że może uważałaś, że jak Ty nie pomyslisz, to on na pewno na to nie wpadnie. Jednak jak został sam z dziećmi, to sobie poradził... I pewnie uważa, że Ty to wszystko robiłas nie dla niego i Waszej rodziny, a dla siebie???To trudne, nawet bardzo trudne. Ale jeżeli łaczy Was jeszcze cos wiecej niz wspólny adres, to macie jeszcze szansę. Terapeuta na razie stara się pomóc Wam w okresleniu wszystkich problemów i poukładania ich pod względem ich rangi i wagi. Przeszłość jest już za Wami i nawet jezeli okazuje sie sie popelnialiscie w niej wiele błędów, to nic już tej sytuacji nie jest w stanie odmienić. Pred Wami jest terażniejszość i przyszłość. Bogatsi o swiadomość przeszłości musicie skupić się nad budowaniem tego co chcecie, żeby było jutro. Macie szanse, bo nie ma osoby trzeciej. Trzymajcie sie terapii, a w miedzyczasie odpowiedz sobie na pytanie, co najbardziej urzekało Cie w Twoim mężu i może postaraj się zacząć to odnajdywać od nowa. Mężczyźni w głownej mierze, to egocentrycy i czasami trzeba dla własnej przyszłej korzyści to ich ego podłechtać. Nie mówie tutaj o służebności Broń Boże. Ale podziwiając Go za to co kiedyś było w nim takie wyjatkowe i sprawiało, że czuł sie przez Ciebie wyróżniony, może znów sprawi, że odejdzie od postawy "oko za oko, ząb za ząb". Pomyśl jakie jego zachowania sprawiały, że się smialaś i może mu to przypomnij. Jak jest w nim jakas empatia, to moze się domyśli. No cóz sporo w tym racji, ze zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Nie traktuj mojego posta jako moralizatorską gadkę przemadrzałej kobiety. Gdybym nie miała sama problemów z soba i ze swoim zyciem nigdy pewnie bym tutaj nie trafiła. Jestesmy w podobnym wieku i mysle, że Cie rozumiem. A z pewnością życze Wam, zeby udalo się rozwiązać wszelkie nieporozumienia. TRZYMAJ SIĘ :)
Avatar użytkownika
modraszka
 
Posty: 18
Dołączył(a): 28 lut 2012, o 16:04

Re: Kryzys po 20 latach udanego małżeństwa

Postprzez ewka » 8 mar 2012, o 09:36

modraszka napisał(a):Przeszłość jest już za Wami i nawet jezeli okazuje sie sie popelnialiscie w niej wiele błędów, to nic już tej sytuacji nie jest w stanie odmienić. Pred Wami jest terażniejszość i przyszłość. Bogatsi o swiadomość przeszłości musicie skupić się nad budowaniem tego co chcecie, żeby było jutro.

No ja jestem tego samego zdania... i w ogóle pod całością postu Modraszki się podpiszę.
Jak to kiedyś ktoś powiedział... lusterka wsteczne są przede wszystkim po to, by móc jechać naprzód. Jeśli grzebanie w przeszłości służy wyłapaniu błędów - to jak najbardziej... wyłapać, żeby nie powielać. Ale żeby jechać na nich to mi się nie wydaje, a Ty się na nich teraz jakby zatrzymałaś, Joanno. Może tak mówi terapia i może tak powinno być, ja nie wiem, nie znam się... piszę jedynie to, co mi się rzuciło w oczy.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Kryzys po 20 latach udanego małżeństwa

Postprzez Abssinth » 8 mar 2012, o 11:11

to tak brzmi, Ewka, jakbys radzila za kazdym razem kiedys dzieje sie cos zlego, zapominac i w kazdy dzien wchodzic z 'czysta karta' - ale tak sie nie da.

Jesli jestesmy z kims przez dluzszy czas, oceniamy ta osobe za CALOKSZTALT... i jesli od samego poczatku bylo tak, ze on mial zone gdzies, bo najwazneijsza byla mamusia, teraz mu sie spodobalo zycie samemu, bo najlepiej miec zone daleko etc etc etc - to sorry, ale ja tu widze po prostu obraz czlowieka, ktory CALYM SWOIM ZYCIEM pokazuje, ze jest niedojrzalym, rozpuszczonym dzieciakiem, a nie kochajacym i wspierajacym mezem.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Kryzys po 20 latach udanego małżeństwa

Postprzez joanna69 » 8 mar 2012, o 12:05

Dziękuje ze wsparcie i sugestie, wy patrzycie na to z innej perspektywy. Powiem tak może to ja jestem winna za to ze starałam się zadbać o wszystko sama. Ja tak naprawde nie zdawałam sobie z tego sprawy bo do tej pory jego zachowanie wydawało mi sie normalne i dopiero rozłaka i problemy finansowe otworzyły mi oczy, Na dodatek ta terapia na której on mówił tylko o pieniązkach - żenada co zreszta zauwazyła jedna z Pań terapeutek. To one otworzyły mi oczy dlaczego jest mi tak cieżko toja poprostu winie siebie za cała sytuacje a jesli juz to winni jestesmy obydwoje.

\wszyscy uważali że mam idealnego mężą kazdy mi to powtarzał i chyba sama w to uwierzyłam. I rzeczywicie jest idealny dla dzieci i innych bo nie dla mnie. Wczoraj wieczorem próbował mnie dotykac a mnie sparalizowało pierwszy raz w zyciu powiedziałam że zle sie czuje!!!

Niechce przekreslać naszego zycia, ale tez nie chce zyć obok niego bo chyba nie o to chodzi, chce byc szczęsliwa, czy to cos złego? łapie się na tym że gdybym poznała kogoś kto by okazał mi chwile zainteresowania, zrozumienia i miłości nie zastanawiałabym sie nad zdradą!!!! I TO MNIE PRZERAŻA.
joanna69
 
Posty: 17
Dołączył(a): 15 lut 2012, o 14:48

Re: Kryzys po 20 latach udanego małżeństwa

Postprzez Abssinth » 8 mar 2012, o 12:32

Ja patrze na to z perspektywy lat, ktore spedzilam leczac swoja psychike w trakcie i po toksycznym zwiazku.

Widzac schematy, w jakie kobiety sie wpedzaja - piszesz, ze to Twoja wina, bo moglas cos zrobic inaczej, nie sciagac z niego odpowiedzialnosci, nie 'starac sie robic wszystko sama', etc.
Pomysl, co by sie wtedy stalo?

Z mojego doswiadczenia wynika, ze najprawdopodobniej rozstalibyscie sie juz dawno...

------
z drugiej strony - no przeciez on nie jest ulomny w zaden sposob, nie widzial, ze cala odpowiedzialnosc spoczywa na Tobie? On mogl zaproponowac, ze zrobi to czy tamto - nei zrobil tego.

wiec, gdzie tu jest Twoja wina?

Czesc odpowiedzialnosci - tak.
ale (i tutaj zgodze sie z Ewka, na temat tego patrzenia w przod albo w tyl...:) ) - teraz masz wybor. Wybor dotyczacy TWOJEJ przyszlosci.
Zastanow sie, jak chcesz zyc.
Czy chcesz zyc z mezem - takim, jaki jest.
Pamietaj, ze go nie zmienisz. Masz go takiego, jakim jest. Koniec patrzenia przez rozowe okulary i zakrywania rzeczy, ktore Ci sei nie podobaja.

terapia otwiera oczy, i dlatego tak boli - bo musisz sie skonfrontowac z rzeczywistoscia. A rzeczywistosc czasem boli, dlatego uczymy sie ja 'uladniac', wierzyc, ze cos sie zmiemi, ze cos jest tylko jednorazowym wypadkie, a poza tym Jolka ma gorzej, bo maz ja bije, etc etc etc

Stoisz w pieknym miejscu swojego zycia - w miejscu, gdzie widzisz swiat takim, jaki jest. Gdzie masz wybor. Gdzie mozesz dzialac, zeby ulozyc swoje zycie tak, jak chcesz.

Wykorzystaj to :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 181 gości

cron