Ja patrze na to z perspektywy lat, ktore spedzilam leczac swoja psychike w trakcie i po toksycznym zwiazku.
Widzac schematy, w jakie kobiety sie wpedzaja - piszesz, ze to Twoja wina, bo moglas cos zrobic inaczej, nie sciagac z niego odpowiedzialnosci, nie 'starac sie robic wszystko sama', etc.
Pomysl, co by sie wtedy stalo?
Z mojego doswiadczenia wynika, ze najprawdopodobniej rozstalibyscie sie juz dawno...
------
z drugiej strony - no przeciez on nie jest ulomny w zaden sposob, nie widzial, ze cala odpowiedzialnosc spoczywa na Tobie? On mogl zaproponowac, ze zrobi to czy tamto - nei zrobil tego.
wiec, gdzie tu jest Twoja wina?
Czesc odpowiedzialnosci - tak.
ale (i tutaj zgodze sie z Ewka, na temat tego patrzenia w przod albo w tyl...
) - teraz masz wybor. Wybor dotyczacy TWOJEJ przyszlosci.
Zastanow sie, jak chcesz zyc.
Czy chcesz zyc z mezem - takim, jaki jest.
Pamietaj, ze go nie zmienisz. Masz go takiego, jakim jest. Koniec patrzenia przez rozowe okulary i zakrywania rzeczy, ktore Ci sei nie podobaja.
terapia otwiera oczy, i dlatego tak boli - bo musisz sie skonfrontowac z rzeczywistoscia. A rzeczywistosc czasem boli, dlatego uczymy sie ja 'uladniac', wierzyc, ze cos sie zmiemi, ze cos jest tylko jednorazowym wypadkie, a poza tym Jolka ma gorzej, bo maz ja bije, etc etc etc
Stoisz w pieknym miejscu swojego zycia - w miejscu, gdzie widzisz swiat takim, jaki jest. Gdzie masz wybor. Gdzie mozesz dzialac, zeby ulozyc swoje zycie tak, jak chcesz.
Wykorzystaj to